Odpowiedzialność w biznesie to jedna z najważniejszych relacji, cech, stanów i układów do wyrobienia. Coraz częściej nawet pracownicy przerzucają ją miedzy sobą: „Ale ja miałem tylko pokolorować na czerwono. Na różowo miała Zosia.” Ustalenie ram i zakresu obowiązków to fundament. Fundament, który czasem staje się murem.
Współpraca z Klientami nad projektami marketingowymi w XXI wieku wymaga elastyczności. To wie chyba każdy. Agencje dokładają wszelkich starań, aby projekt był doskonały, Klient zadowolony, a portfel jednych i drugich pełny. I takich projektów i zleceń zakończonych sukcesem życzę każdemu.
Zobacz również
Niestety….
Abstrahując i nie poruszając wątków pobocznych, które zrobiłyby z tego wpisu elaborat, skupmy się po prostu na EFEKCIE WSPÓŁPRACY i BIZNESU!
Bo właściwie kto odpowiada za efekty kampanii? I co to właściwie jest efekt?
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Prześledźmy pewną sytuację:
Słuchaj podcastu NowyMarketing
„Agencja dostaje kontrakt na SEO. Przyjmując, że ma on miejsce dawno, dawno temu, rozliczanie następuje za efekty, czyli za 1 stronę wyników wyszukiwania za dane słowa, wcześniej wypracowane (odpowiedni potencjał, target, branża itd. itd.) Pozycjonuje stronę, pozycjonuje. W trakcie prac, sugeruje Klientowi pewne rzeczy: „Panie Dawidzie, powinien Pan pomyśleć o nowych wpisach do aktualności, bo te są stare”. Kolejno: „Panie Dawidzie, nadchodzi nowa technologia RWD, proszę pomyśleć o przebudowie strony”. „Panie Dawidzie, przydałby się nowe zdjęcia do realizacji i listy do działu referencje” itd. itd.
Pomaga i wspiera swojego Klienta. Chce rozwinięcia jego biznesu.
I co gdy dostaje takie odpowiedzi?
– nie ma takiej potrzeby,
– nie ma czasu,
– nie ma kasy,
– teraz mamy zajob,
– nie wydaje mi się to potrzebne.
Uprzedzając pytania i sugestie, nie wdawajmy się w dyskusję na temat tego, jak agencja przekazuje swoje sugestie – czy potwierdza je badaniami, eksperckimi artykułami, odpowiednimi argumentami itd.
Zatem w pocie czoła pracuje nad SWOIMI EFEKTAMI, czyli pozycjami w wynikach wyszukiwania. Pracuje, pracuje… i są efekty. Są efekty, są pierwsze miejsca, są i to spore wzrosty odwiedzin. Ludzie przeglądają stronę, czytają.
Składając co miesiąc raport z działań, agencja dopytuje o EFEKTY BIZNESOWE firmy. Często bez odpowiedzi. Nagle, po kolejnej fakturze (całkowicie zasadnej – są pozycje, jest płatność), dzwoni telefon:
„Kurczę, bo wie Pan pozycje są, ok, ale ja efektów wie Pan to nie widzę. Mało tych maili i telefonów”.
I tutaj clue:
– co oznacza mało? 10 na miesiąc? 1 w tygodniu? Przecież to żaden wskaźnik. „Wolę odebrać 1 konkretny telefon, niż 10 mniej :)”
– jak Pan nie widzi efektu? Jest TOP10? Jest! Przecież nie może Pan zrzucić na nas odpowiedzialności ZA SWÓJ BIZNES! Może osoba odbierająca telefony robi to źle?
A może ceny są za wysokie? A może konkurencja wyprzedziła Pana biznes w tym i w tym aspekcie. A może firma ma złą reputację?
Tysiące pytań, na które odpowiedź musi znać WŁAŚCICIEL.
Agencja nie może wziąć w tego przypadku współpracy odpowiedzialności za czyjś biznes. Wspiera go, napędza. Ale NIE ODPOWIADA.
Nie ma wpływu na pewne działania typu: BOK, ceny, jakość usług, wsparcie pogwarancyjne, wartości dodane itd. itd.
Dokłada wszelkich starań, aby sprowadzać najlepszy możliwy ruch itd. Ale kiedy jest blokowana, nie otrzymuje aktualnych feedbacków, nie otrzymuje wsparcia od właściciela biznesu, nie może czasem zrobić nic więcej.
—
Małe prywatne wtrącenie: nie bójmy się jako Klienci przekazywać feedbacku: „jest super, wzrosła mi sprzedaż o tyle i tyle, takiego i takiego produktu” albo „jest słabo, trochę spadło, może zrobimy jakieś nowe ruchy? Promocję?”. Wydaje mi się, że Klienci czasem boją się go dawać – „Bo co jak napiszę, że jest super, że wzrosła mi sprzedaż, a agencja nagle drastycznie podniesie ceny?”.
Odpowiadam (tylko i wyłącznie w moim imieniu): taka pochwała czasem znaczy więcej niż podwyżka. Co więcej, z uwagi właśnie na to, że za BIZNES ODPOWIADA WŁAŚCICIEL, agencja nie ma nawet prawa (przy tego typu rozliczeniach) żądać czegoś więcej. Bo to WŁAŚCICIEL wypracował swoją markę, odpowiednio przeszkolił sprzedawców, wypracował dobre ceny, ma najlepszą w okolicy jakość, a do tego jest bardzo lubiany.
A nie dając tego feedbacku, agencja czasem traci poczucie sensu danego projektu i wycofuje się z niego.
—
Reasumując: za MÓJ BIZNES ODPOWIADAM JA. Agencja mnie wspiera, pomaga, a ja traktuję ją jak rzetelnego partnera. Nie boję się dawać feedbacku. Bo podstawą każdej dobrej współpracy jest komunikacja!
Oczywiście wyciąłem tutaj dla przykładu pewien wycinek rzeczywistości. By pokazać pewien zakres, podział. By spróbować narysować linię odpowiedzialności.
O temacie współpracy w oparciu o success fee – w kolejnym artykule 🙂