W Polsce dotarliśmy już do momentu, w którym to wykształceni rzemieślnicy czy zdolni samoucy są odpowiedzialni za większość naszych wrażeń estetycznych w każdej formie komunikacji. Biorąc pod uwagę fakt, że coraz więcej naszego czasu spędzamy w styczności z interfejsami, tym bardziej cenimy piękno i czystość świata obrazów, symboli i typografii. Nawet najlepsze pomysły okazywały się wielką klapą, jeśli nie potrafiły zaoferować pozytywnych doświadczeń estetycznych.
Egalitaryzm twórczy a nasze wychowanie estetyczne
Symptomatyczne dla egalitaryzmu twórczego jest obecne królowanie flat design m.in. w projektach przeznaczonych na urządzenia mobilne. Jest to nurt w projektowaniu interfejsów, którego cel stanowi maksymalizacja czytelności, minimalizacja wagi ładujących się elementów na ekranie oraz zachowanie stonowanej kolorystyki. Flat design stał się silnym nurtem estetycznym w 2013 roku. Z jednej strony zwiększa czytelność komunikatów na niewielkich ekranach, ale z drugiej jest on dość egalitarny w swojej estetyce, umożliwiając każdemu mówienie o sobie „jestę projektantę”. Efektem tego procesu jest nieodzowne wrażenie, że przechodząc od strony do strony, doświadczamy „sklejek” przypadkowych elementów, które już wcześniej ktoś stworzył. A serwisy typu BuildFire, Como, AppPie, AppMakr, Taplytics czy Shutterstock pękają w szwach od “gotowców”, które tysiące razy powiela się w aplikacjach. Na pewno łatwość i przystępność takich narzędzi nie są złe dla przeciętnego Kowalskiego, jednakże ten trend nie zbuduje naszej wrażliwości estetycznej i wrażliwości kolejnych pokoleń.
Zobacz również
Wspomniany w śródtytule egalitaryzm twórczy znajduje kolejną broń pod postacią takich aplikacji, jak Instagram. Sukces tej aplikacji jest ogromny, bo co można powiedzieć o platformie, która po 551 dniach istnienia jest kupiona przez Facebook za 715 milionów dolarów? Jednak czy ten sukces przekłada się na kreatywną twórczość i piękną fotografię? Podobno bardziej niż kiedykolwiek cenimy indywidualizm i wyjątkową wrażliwość, unikalny sposób ujmowania tej samej rzeczywistości. Ale prawda jest nieco inna, bo dziś wszystkim tylko się wydaje, że są indywidualistami. „Fotografem” może być każdy posiadający smartfona, wyposażonego w aplikację i stosowne filtry do zdjęć. A przy okazji powtórzyć ten sam #foodporn, który został użyty przez 44 668 832 innych „fotografów” na świecie. Zatem czy jest to oryginalne?
Jak wygląda świat zbudowany przez projektantów – wizjonerów?
Przede wszystkim, w każdym z nich jest opowieść oraz intencja estetyczna skierowana do użytkownika. Digital design’erzy dzisiejszych czasów mają jednak przed sobą trudne zadanie integrowania własnej wizji z potrzebami użytkownika końcowego. Poza tym sposób projektowania nie tylko pełni rolę komunikacji, ale ma wynagrodzić wiele mankamentów cyfrowej komunikacji. Doznania zmysłowe, które dostarcza nam papier książki, mała gumowa maskotka wyjęta z opakowania z płatkami śniadaniowymi, chropowate pokrętło amplifier’a, skórzany fotel w poczekalni banku, zapach nowych samochodów w salonie i niezliczone inne doznania, jakże indywidualne, teraz muszą znaleźć swoje przedłużenie w w cyfrowej rzeczywistości. I tylko niezwykle zdolni i wrażliwi design’erzy są w stanie spróbować się do tego zbliżyć. Jak? Tworząc nowe światy, które dają przestrzeń na subiektywne i indywidualne wrażenia. Takie podejście wydaje się całkiem logiczne, gdy faktycznym celem jest dialog z naszymi umysłami w zupełnie nowej rzeczywistości. Cyber-świat nieustannych innowacji tworzy się na naszych oczach, nawet jeśli ciągle wydaje nam się, że nas to nie dotyczy.
#PrzeglądTygodnia [05.11-12.11.24]: kampanie z okazji Movember, suszonki miesiąca, mindfulness w reklamach
I w tym tkwi spory problem. Coraz bardziej brakuje osób, które potrafią tworzyć ten dialog.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Digital design to wiedza czy talent?
Wykształcenie artystyczne uzyskiwane np. na uczelniach wyższych przeważnie jest ukierunkowane na twórczość własną, rozwój osobisty, krystalizowanie własnego stylu i osobowości artysty. Jednakże wspomniana wcześniej cyfrowa rewolucja sprawia, że bycie malarzem czy rzeźbiarzem jest dzisiaj raczej zajęciem hobbystycznym, a nawet elitarnym.
Oczywiste jest, że komunikacja przeniosła się do świata cyfrowego, przy czym na przestrzeni ostatnich lat już zdążyliśmy poznać to, jakie minimum jest potrzebne do przyjemnego i prostego korzystania z urządzeń cyfrowych. Projektowanie form przemysłowych czy grafiki cyfrowej, wymaga nabycia umiejętności związanych z projektowaniem zorientowanym na użytkownika, podstawową znajomość zagadnień związanych z nowymi technologiami, umiejętność pracy w zespole specjalistów. Umiejętności stricte artystyczne, nawet najwyższego poziomu, nie będą wystarczające w zderzeniu z potrzebami biznesu i użytkowników.
Najczęściej po pięciu latach studiów, jeśli absolwent chce dołączyć do zespołu projektującego wszędobylskie przedmioty wyposażone w interfejs, interfejsy stron, aplikacji internetowych, czy różnych form oprogramowania, napotyka poważne problemy braku przystosowania merytorycznego i know-how w zakresie User Experience, tworzenia frontend-u i czy testowania rozwiązań cyfrowych z użytkownikiem.
Świadomość potrzeb
To biznes i firmy są odpowiedzialne za tworzenie większości zdigitalizowanych przedmiotów, stron czy aplikacji, które tworzą naszą codzienność. Dlatego biznes musi sobie zredefiniować rolę desingera w całym procesie tworzenia nowych produktów czy usług. Jest on nie tylko wykonawcą (coś co spowodowało ucieczkę dużej liczby „artystów), ale aktorem zmian w całym procesie tworzenia. Obserwuję zmianę w polskich firmach, dotyczącą przykładania coraz większej wagi do wrażeń estetycznych pojawiających się w czasie użycia produktu lub korzystania z usługi. To takie samonakręcające się koło – jeśli firmy zechcą tworzyć ładne, użyteczne rzeczy, wówczas łatwiej będzie im osiągnąć ten cel. Środowisko artystyczne, także akademickie, zauważy większą celowość w kształceniu ludzi, którzy w procesie edukacji nabędą umiejętności współtworzenia cyfrowego świata.
Pierwsze koty za płoty
Kilka miesięcy temu, w trakcie procesu rekrutacyjnego na Web Art Directora okazało się, że wyzwaniem jest znaleźć odpowiednią osobę na to stanowisko. Dlaczego?
Było to szczególnie trudne z racji tego, że 95% designer’ów ukończyło np. ASP w Krakowie i jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że nasz zespół jest bardzo wszechstronny i poszczególni członkowie potrafią operować zróżnicowanymi estetykami, naszkicować cudze myśli w trakcie procesu pracy grupowej. Zapytacie, dlaczego nie przekwalifikowaliśmy członka zespołu na to stanowisko? Odpowiedź jest bardzo prosta: projektowanie rozwiązań digital jest zupełnie inną parą kaloszy, które wymaga przygotowania już na etapie wczesnej edukacji. Zauważyliśmy, że młodzi ludzie nie mają dostępu do specjalistycznej wiedzy w czasie studiów, z drugiej strony widzimy silne zapotrzebowanie rynku na osoby, które łączą talent ze znajomością specyfiki procesu projektowania rozwiązań interaktywnych.
Za dużo kompromisów nie jest dobre, dlatego Opus B z Akademią Sztuk Pięknych w Krakowie wystartował z pomysłem zajęć z zakresu web & digital design, prowadzonych przez znanych praktyków z branży. Celem projektu jest stworzenie warunków do rozwoju dla przyszłych designerów, którzy będą odpowiedzialni za projektowanie graficzne rozwiązań digitalizujących nasze życie. W ramach WEB&DIGITAL DESIGN wyselekcjonowana grupa studentów otrzymała dostęp do wiedzy i narzędzi, które umożliwią im na starcie poznanie trendów, samego procesu projektowania zorientowanego na użytkownika. Zajęcia prowadzą specjaliści, pracujący na co dzień w branży kreatywnej, m.in. Bartek Gostkowski, Paweł Tkaczyk, Hubert Turaj, Paul Pietyra, Maciej Wciślik, Carolina Pietyra oraz dr hab. Marek Liskiewicz.
Edukacja jest procesem długofalowym. Jeśli prowadzisz biznes, który projektuje świat wirtualny, jego estetyczną i wizualną przyszłość, pomyśl o tym, że bez kreatywności i odpowiednich umiejętności nowych pokoleń – wszyscy tylko na tym stracimy.
Carolina Pietyra
Od 3 lat kieruje działem interaktywnym w agencji full service Opus B, wcześnie pracowała w VML Poland, Instytucie Rozwoju Reklamy oraz domu mediowym PRO Media House, w których również była odpowiedzialna za rozwój działów digitalowych. Autorka programu pilotażowego Digital Design na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Z wykształcenia psycholog i socjolog. Pała miłością do UX, antropologii i dobrego jedzenia.