Zdjęcie royalty free z Fotolia
A teraz na poważnie. Wszyscy na Facebooku śmieją się z wpadek i literówek, popełnianych przez dziennikarzy czy redaktorów tekstów; sam śledzę fanpejdże “Cała Polska czyta dziennikarzom”, “Nagłówki nie do ogarnięcia”, czy “Przecinki w niewłaściwych, miejscach” i mam z tego kupę śmiechu. Jednakże w przypadku reklamy obśmiewane są raczej nieadekwatne do produktu kreacje, przaśne grafiki z roznegliżowanymi paniami bądź też niefortunne copy. Mam wrażenie, że wszyscy w branży patrzą tylko na to, jak reklama wygląda i co jest na niej napisane, lecz mało kto zwraca uwagę na to, jak. A częstokroć zapis tekstu reklamy woła o pomstę do nieba. Każdego szanującego się grafika bolą zęby, gdy widzi koszmarek popełniony w Photoshopie przez kogoś, kto powinien pozostać przy papierze i kredkach woskowych. A mnie bolą zęby (i nie tylko zęby), kiedy widzę … wielokropek lub inny znak interpunkcyjny po spacji, po raz 1-szy, 2-gi czy 3-ci nieprawidłowy zapis liczebników porządkowych bądź też, przecinek w niewłaściwym miejscu. Jedne z tych błędów wynikają z niewiedzy, kolejne – z pośpiechu, jeszcze inne popełniane są na wyraźne życzenie klienta. Ale najwięcej tekstowych baboli rodzi się z niechlujstwa.
Zobacz również
Czytajcie napisane przez siebie teksty dwa razy, dawajcie też innym do sprawdzenia. W razie wątpliwości udajcie się do instancji wyższej, nawet do Poradni językowej PWN. Znam kilku świetnych copywriterów, którzy nie wahają się zapytać, jak się pisze dane zdanie, jeśli sami nie są tego pewni. Kiedyś, gdy ktoś prosił mnie o poradę, jak nauczyć się interpunkcji czy ortografii, mówiłem: “dużo czytaj”. Niestety, teraz nie mogę tak powiedzieć, gdyż patrząc na wydawane obecnie druki ulotne, prasę oraz książki mam wrażenie, że zawód korektora wymarł. Chociaż, z drugiej strony – co to za praca? Siedzi taki z czerwonym długopisem, czyta te wydruki i smaruje jakieś dziwne znaczki. Po co to komu? Przecież w internecie literówkę zawsze można poprawić, zaś nadmiarowy przecinek czy spację – usunąć. Media (również media społecznościowe) konsumowane są jak posiłek typu instant – tu i teraz. Niemniej wszystkie wpadki z telewizji czy portali informacyjnych są natychmiast zapisywane, udostępniane, wytykane palcami i szyderczo komentowane.
Nie ufajcie sobie, nie ufajcie autokorekcie w przeglądarkach i edytorach tekstu. Programy komputerowe nie znają wszystkich słów, kompletnie nie rozumieją interpunkcji i z niekłamaną przyjemnością przepuszczają słowa, różniące się od pierwowzoru jedną tylko literą, dzięki czemu główna nagroda w promowanym przez was konkursie może zostać cudownie przemieniona w gów…
Wiem, że to wszystko brzmi jak zżymania sfrustrowanego, niewydarzonego belfra. Nie postuluję, żeby wszyscy copywriterzy pisali literacką polszczyzną. Wręcz przeciwnie – język reklamy jest bezpośredni, potoczny i pełen neologizmów. Eksperymenty formalne, słowotwórstwo, środki stylistyczne – wszystko to zbliża język reklamy do liryki. Jednak słowne gry i zabawy powinny wynikać z większej świadomości językowej twórców, nie zaś z przypadku. Zatem, jeśli leży wam na sercu estetyka reklamy (oraz stan mojego uzębienia), miejcie również na uwadze jej warstwę tekstową.
#NMPoleca: Jak piękny design zwiększa konwersję w e-commerce? Tips & Tricks od IdoSell
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Marcin Turkot
Interactive account manager w ESKADRA, polonista