zdjęcie: youtube.com/user/Shapeways
Druk 3d coraz śmielej wdziera się pod polskie strzechy. Dziś koszt domowej drukarki nie jest już bardzo wysoki, urządzenia te, mimo swojego niszowego charakteru, są powszechnie dostępne.
Zobacz również
Za najprostszą drukarkę zapłacimy trochę ponad 2000 złotych, podłączymy ją do zwyczajnego peceta, a do jej odpalenia nie będziemy potrzebować oprogramowania z kosmosu.
Akcja upowszechnienia druku 3d w Polsce ruszyła już na dobre. Po części stoją za tym rodzimi producenci drukarek. W zeszłym miesiącu, dzięki firmie Omni3d, w poznańskim markecie Leroy Merlin powstał pierwszy w Polsce printroom, gdzie przysłowiowi państwo Kowalscy mają okazję zapoznać się z potencjałem drukowania przestrzennego.
#NMPoleca: Jak piękny design zwiększa konwersję w e-commerce? Tips & Tricks od IdoSell
źródło: leroymerlin.pl
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Kilka miesięcy wcześniej, w Stanach Zjednoczonych trzej studenci Uniwersytetu Berkeley poszli krok dalej i zbudowali na kampusie pierwszy publiczny automat do druku 3d. Za niewielką opłatą można skorzystać z urządzenia o nazwie Dreambox i wcielać w życie swoje projekty. Rozprzestrzenienie tego typu publicznych urządzeń jest już tylko kwestią czasu.
Sky is the limit
Liczba zastosowań druku 3d z użyciem różnych materiałów budulcowych rośnie z dnia na dzień. Obecnie drukuje się prawie wszystko: narzędzia, zabawki, części do pojazdów, domy (technologia D-Shape – sprawdźcie koniecznie), biżuterię, ściśle dopasowane protezy, tkanki(!), a nawet jedzenie dla astronautów. Już teraz myśli się o drukowaniu całych narządów. Koncepcja startrekowego replikatora przestała być fikcją.
Jednak prawdziwą melodią przyszłości jest druk 4d. Wydrukowane w tej technologii rzeczy mają mieć szczególne cechy, włącznie ze zdolnością zmiany swoich właściwości, kształtu, samoorganizacji. Najdobitniej wyraził ideę druku 4d Skylar Tibbits w swoim wykładzie na konferencji TED.
Perspektywy dla biznesu
Druk 3d to coraz bardziej łakomy kąsek dla biznesu. Szacuje się, że jego światowy rynek będzie wynosić w 2016 roku ponad 3 miliardy dolarów, a w 2020 roku dobije do pułapu 8 mld USD.
Oprócz bezpłatnych bibliotek projektów 3d (wśród nich prym wiedzie MakerBot i jego Thinginverse) w ciągu ostatnich kilkudziesięciu miesięcy powstało kilka interesujących serwisów oferujących usługi dla szerokich rzesz ludzi.
Platformy te są tworzone z myślą o wszystkich zainteresowanych: projektantach, kupujących, sprzedających, a także zwykłych posiadaczach drukarek 3d, którzy pragną zasilić serwisy swoimi mocami przerobowymi. Przyjrzyjmy się tym najbardziej rozpoznawalnym.
Shapeways
Historia Shapeways sięga 2008 roku. Po czterech latach od założenia, serwis ten wydrukował i sprzedał ponad milion obiektów, co czyni go jednym z większych graczy oferujących profesjonalny druk 3d na zamówienie. Znajdziemy tam rady dla początkujących, możliwość założenia własnego sklepu, kupienia szerokiej gamy gadżetów oraz wydruku własnego projektu.
Cubify
We wspieranie Cubify zaangażowane jest 3d Systems, jeden z największych potentatów druku 3d na świecie. Ambicją twórców jest uczynienie z serwisu centralnego huba dla wszystkich rzeczy i trendów związanych z drukiem 3d.
Na platformie możemy kupować rozmaite gadżety, uploadować własne projekty, dzielić się nimi, tworzyć rozmaite kolekcje. Serwis ma rozwinięte funkcje społecznościowe: inspiracji konsumenckich dostarczy nam newsfeed. Ważnym aspektem działalności serwisu jest współpraca ze znanymi brandami.
Cubify oferuje ponadto mnóstwo własnego oprogramowania oraz hardware’u: skanery 3d (kolejna fajna zabawka, jedyne 329 dolarów, uszanowanko) oraz drukarki.
3DLT
Niedawno powstałe 3DLT to giełda projektów oraz produktów 3d. Zrzesza niezależnych projektantów, którzy wystawiają na sprzedaż designerskie koncepty, już od 5 dolarów za sztukę. Znajdziemy tam mnóstwo propozycji: zabawki, narzędzia, gadżety, a nawet modę i meble. Korzystający z serwisu mogą ściągnąć i wydrukować projekty na swojej drukarce 3d lub zrobić to za pośrednictwem 3DLT, które współpracuje z ponad pięćsetką posiadaczy profesjonalnych drukarek.
Czy, aby na pewno jest tak różowo?
Przyszłość druku 3d jest niewątpliwie obiecująca, lecz wciąż pozostaje wiele przeszkód do pokonania. Wyroby 3d kupowane online są stosunkowo drogie. Poniższa grafika obrazuje koszty małego króliczka zrobionego z różnych surowców.
źródło: Shapeways
A domowy druk 3d? Wydrukowane własnym sumptem przedmioty nie są imponujących rozmiarów, ich produkcja jest czasochłonna. Wydaje się to jednak błahostką w porównaniu do tego, co zostało już zrobione i jak kreuje się przyszłość. Wciąż także czekamy na nowatorskie polskie inicjatywy.
Prognozy dla marketingu
Jak poradzić sobie z faktem, że już wkrótce znaczna część drobnej wytwórczości może należeć do konsumentów? Marketerzy wciąż poszukują nowych rozwiązań. Wydaje się, że naturalną konsekwencją tej sytuacji będzie stopniowe przerzucanie się na sprzedaż samych projektów rzeczy lub ich elementów składowych.
No właśnie, jak na przykład w bliżej nieokreślonej przyszłości może wyglądać serwis gwarancyjny? Producenci będą udostępniać projekty poszczególnych elementów, które uległy awarii. W ten sposób zamiast wysyłać produkt do serwisu, korzystalibyśmy z tańszej metody DIY (do it yourself).
Druk 3d to wielka szansa, ale też wyzwanie dla reklamy i marketingu. Twórcy szeroko rozumianej fikcji już teraz dają możliwość użytkownikom tworzenia, w sensie dosłownym, contentu, opartego na ich licencji.
źródło: cubify.com
Pytanie tylko, czy rzeczywiście konsumenci będą chcieli płacić za projekty. Widmo piractwa będzie straszyć jeszcze bardziej niż dziś. W sieci, na podobieństwo serwisów typu Pirate Bay, proceder z pewnością przybierze zorganizowaną formę. Nie zapominajmy także, że niedrogie już dzisiaj skanery 3d będą powszechnie wykorzystywane przez użytkowników.
Z pewnością w branżach, które najszybciej są obejmowane rewolucją drukowania przestrzennego na użytek prywatny (powiem dosadnie: obecnie w wymiarze konsumenckim są to małe plastikowe rzeczy) warto trzymać rękę na pulsie. Zdarzyć się może wszystko, od szumnie zapowiadanej rewolucji, po dziedzinę niezbyt eksploatowaną na miarę mobile’owych QR kodów. Jest to jednak o wiele mniej prawdopodobne.
Michał Mańkowski
copywriter/community manager @Kalicińscy.com