Końcówka roku zawsze skłania do przewidywania tego, co nastąpi w przyszłym roku. Ciężko powiedzieć, że wysyp prezentacji z trendami na przyszłość czy artykułów podsumowujących poprzedni rok, w ogóle nie ma znaczenia. Byłbym kłamcą mówiąc, że nie zaglądam do tego typu prezentacji. Chcąc „być na czasie” warto, nawet jeśli na koniec mam być na czasie z bzdurkami. W poszukiwaniu ziarenka prawdy staram się jednak pamiętać o kilku kwestiach.
Trendy już były
A może powinniśmy patrzeć na trendy jak na coś, czego zdecydowanie nie powinniśmy robić? W gruncie rzeczy kierowanie się trendami to naśladowanie. W tym kontekście trendy już są przestarzałe, nie są czymś, co będzie zaskakiwać nas w przyszłości. Może zestawy trendów to tylko łatwa podpowiedź dla leniwych? A prawdziwie interesujące będzie to, czego nie udało się przewidzieć? W końcu to zaskoczenie powoduje, że coś jest interesujące. Gdzieś tam na świecie są ludzie, którzy tworzą, a nie tylko spisują trendy. I chyba nie są to ludzie piszący prezentację na slideshare.
Zobacz również
Częstotliwość tworzy prawdę
Trendy zazwyczaj wędrują z jednej prezki do drugiej. Czytając kilka artykułów, w których powtarzana jest ta sama teza, można dojść do wniosku, że to niezwykle frapująca informacja. Łatwo także założyć, że jeśli czytamy o czymś często, to musi to być prawda, w dodatku bardzo ważna prawda.
Na instagramie jest 26 milionów zdjęć otagowanych jako #PolishGirl. Czy zdjęcie nr 26 000 001 coś zmieni? Nie. Mechanizm jest prosty – ludzie widząc, że coś pojawia się w przestrzeni publicznej, myślą, że to jest fajne (że ma jakąś jakość) i wrzucają w tę samą przestrzeń obrazy, które są bliźniaczo podobne. Ale czy rzeczywiście to coś zmienia, niesie ze sobą jakąś wartość i jest interesujące?
Na marginesie dodam, że Polsce jest około 2,5 mln kobiet w wieku 15-25.
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Interesujące jest także to, co się nie zmienia
1 września na Twitterze trwają dyskusje z “#MójPlanLekcji”. Jak wiadomo, wszyscy narzekają, że albo mają dwie matematyki pod rząd w środę, matematykę na ostatniej lekcji w czwartek albo matematykę jako pierwszą lekcję w piątek. Pośród zdjęć tabelek z Januszem Traczem i Justinem Bieberem, można było także zobaczyć printscreeny i snapy. No właśnie – printscreeny i snapy – bo to są naturalne narzędzia dla uczniów. Można by pomyśleć, że tak wiele się zmieniło. Jeśli chodzi o narzędzia to może i tak. Jednak jeśli chodzi o podejście do sprawy, nie zmieniło się zupełnie nic. Uczniowie zawsze będą się buntować. Robili to nasi rodzice, my i tak też będzie dalej (oby!). Nie ważne czy plan lekcji będzie zapisany kredą na tablicy, czy w google calendar. Może za często skupiamy się na tym, co się zmienia, pomijając to, co w człowieku niezmienne?
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Wszystkiego rozsądnego
Kiedyś pewien mądry planner powiedział mi, że strategia to „zdrowy rozsądek na slajdach w power poincie”. Tego się trzymajmy! Nie chcę namawiać do bojkotu prezek z „2017” w tytule. Wręcz odwrotnie, czytajmy je, jednak podchodźmy do tego z pewnym dystansem i rozsądkiem. Jeżeli trendy na 2017 będziemy traktować jako odpowiedź na wszystko, może okazać się, że zadajemy bardzo głupie pytania.