Na Ewę Chodakowską spadała fala krytyki po tym, jak w mediach społecznościowych został opublikowany screen e-maila wysłanego przez pracownicę firmy należącej do influencerki – poszukiwała ona fotografa, który wykonałby zdjęcia na 18. urodzinach siostrzenicy popularnej trenerki w zamian za wzmiankę na Instagramie Chodakowskiej. Jak tłumaczono – (trenerka – przyp. red.) „posiada 1,7 mln followersów, co przełoży się z pewnością na zasięgi. Jestem pewna, że o tej imprezie będzie mówiło całe Podkarpacie, jak i wszystkie social media”.
Podobna oferta pojawiła się w relacjach trenerki na Instagramie.
Zobacz również
Kontrowersje wśród internautów wzbudziła forma rozliczenia za współpracę, a dokładniej – barter. Wiele osób zarzuciło Ewie Chodakowskiej, że oferuje „nieuczciwą zapłatę” w zamian za profesjonalną usługę. Pojawiły się natomiast też komentarze, że współpraca barterowa nie jest niczym nowym, chociażby w przypadku projektów z influencerami.
Co na ten temat sądzą eksperci? Swoimi opiniami dzielą się: Wojtek Kardyś, Good For You, Martyna Adamus, LifeTube, Joanna Drabik, Wojas, Anna Jaroszewska, Whitepress, Łukasz Pietrowski, MOSQI.TO, Aleksandra Opala, Digital Resolution.
#NMPoleca: Jak piękny design zwiększa konwersję w e-commerce? Tips & Tricks od IdoSell
Wojtek Kardyś
współzałożyciel Good For You
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Sytuacja nie jest taka czarno-biała. Pamiętajmy, że to najpierw firmy zaczęły eksploatować pojęcie barteru. Pamiętam, że jak pracowałem jeszcze w agencjach influencerskich (2014 rok) to wysyłaliśmy tzw: „dary losu”, czyli przesyłki kreatywne do blogerów, by Ci zamieszczali je na swoich kanałach społecznościowych. To było coś normalnego. Tyle, że 6 lat temu. Obecnie barter jest stosowany raczej przy mikroinfluencerach, ewentualnie gdy usługa jest potrzebna danemu influencerowi (nawet dużemu), wtedy ten może się zgodzić na propozycję.
Jednak tutaj, Ewa Chodakowska nie powinna szukać fotografa na barter. Po pierwsze – umówmy się, stać ją na zapłacenie za tego fotografa. Zresztą nie tylko fotograf był poszukiwany – wiem, że wysłana była propozycja po fotobudkach z podobną treścią, licząc na darmowe usługi. Dla mnie jest to jednak cwaniactwo bo – „jestem Ewa Chodakowska”, a że ludzie nie znoszą cwaniaków – stąd mamy kryzys wizerunkowy.
Po drugie, pycha kroczy przed upadkiem. Czy klienci, którzy kupują jej kosmetyki czy catering dietetyczny też zapłacą pani Chodakowskiej w serduszkach na Instagramie?
Martyna Adamus
szefowa działu Glow by LifeTube
Barter to bardzo popularna forma rozliczenia z influencerami, preferowana szczególnie przez klientów, którzy dopiero zaczynają współpracować z twórcami internetowymi. Jednak wiele firm, składających propozycję współpracy barterowej influencerom, często spotyka się z uzasadnioną odmową – przygotowanie materiału komercyjnego wymaga ogromnego nakładu pracy (scenariusza, nakręcenia materiału wideo, przetestowania produktu etc.) oraz wykorzystania wizerunku influencerów, który jest niesamowicie cennym ekwiwalentem i często przekracza wartość proponowanej współpracy barterowej. W przypadku Ewy Chodakowskiej sytuacja jest nieco inna – to Ewa jest influencerką, która zbudowała swój wizerunek oraz imponujące zasięgi (które obecnie również mogą być „walutą”). Jeśli wymiana świadczeń jest adekwatna, czyli jeśli w tym przypadku Ewa Chodakowska jest w stanie zapewnić konkretną ekspozycję marki fotografa, z którym współpracuje, a tej osobie odpowiada tego typu wymiana świadczeń, ponieważ, przykładowo, buduje swój biznes w mediach społecznościowych i upatruje w takiej formie promocji na profilu Ewy konkretne korzyści – uważam, że to dopuszczalne rozwiązanie. Niedobrą praktyką byłaby próba oparcia na barterze stałej współpracy lub niewspółmierniej, jeśli porównamy czas i nakład pracy jednej osoby ze świadczeniami otrzymanymi od drugiej.
Joanna Drabik
influencer, social media marketing, Wojas S.A.
Oferty barterowe potrafią nieść za sobą wiele korzyści tym bardziej jeśli pochodzą ze strefy marketingu czy PR. Są one wielokrotnie stosowane także przez dużych graczy wymieniającymi się swoimi usługami lub produktami. Nie rozumiem dlaczego wiadomość przesłana w imieniu Pani Chodakowskiej wzbudziła tak negatywne zainteresowanie środowiska online? Podejrzewam, że może chodzić tutaj o „ego” artystycznego światka lub po prostu brak doświadczenia i wiedzy w zabiegach marketingowych, influencer marketingu oraz korzyści, które mogą z takich współprac wyniknąć. E-mail z propozycją współpracy był półformalny, zawierał wszystkie podstawowe informacje, które wystarczyły do tego, aby fotograf mógł z niej zrezygnować lub podjąć negocjacje oraz oczekiwać rozwinięcia oferty i uzgodnić takie świadczenia barterowe, które byłyby satysfakcjonujące i profesjonalne dla obu stron. Topowy i medialny, ale również efektywny i sprzedażowy influencer pokroju Ewy Chodakowskiej to łasy kąsek dla niejednej firmy, która chciałaby podjąć współpracę na poziomie nawet tylko social media ale nie ma takich możliwości finansowych czy wizerunkowych.
Z tego co pamiętam fotograf pochodził z Podkarpacia gdzie ma się odbyć event. Tym bardziej nie rozumiem tej sytuacji. Podkarpacie w przeciwieństwie do innych województw, nie porównując nawet do Warszawy, jest regionem gdzie gwiazdy, influencerzy czy medialne osobowości pojawiają się na tyle rzadko i przebywają na tyle krótko, że współpraca oko w oko jest bardzo utrudniona. Fotograf czy jakakolwiek osoba z Podkarpacia poprzez influencer marketing może wynieść ogromne korzyści reklamowe, które docelowo przekładają się na finanse. Taki fotograf, który w dużym cudzysłowie „został wybrany” przez Panią Ewę, która wcale nie musiała do nikogo pisać, dzięki danej ofercie mógł otrzymać cały pakiet świadczeń marketingowych, marketingu online, marketingu szeptanego etc. etc. Za te przysłowiowie „kilka stówek” pracy nawet nie jedna z najlepszych agencji marketingowych nie dałaby mu takiej możliwości.
Na przyszłość wszystkim polecam aby dwa razy zastanowiły się nad swoją decyzją i zasięgnęły wiedzy troszeczkę głębiej, a nie wysyłały „DONOS” jeszcze z screenem wiadomości e-mail do Pudelka. Pani Ewo! Jakby Pani napisała do mnie – ja na pewno bym się zgodziła, nawet z nawiązką i wykorzystała tą współpracę w 100%!
Anna Jaroszewska
content marketing manager, Whitepress
Współpraca barterowa nie jest niczym nowym w świecie influencerów, jednak w ciągu ostatnich kilku lat bywało, że przybierała często patologiczne oblicza. Winne były obie strony: reklamodawcy proponowali produkty w zamian za udostępnienie ich na mediach społecznościowych, których ekwiwalent reklamowy znacznie przekraczał wartość produktu lub samozwańczy influencerzy próbowali uzyskać usługi lub produkty znacznie przewyższające korzyści reklamowe potencjalnych reklamodawców. Najlepszym przykładem jest historia sopockiej restauracji Cały Gaweł w czasie Openera. A przecież barter powinien sprowadzać się do tego, że obie strony będą zadowolone z wzajemnej wymiany usług.
W mojej ocenie, jeśli w zamian za usługę fotograficzną proponuje się oznaczenie wykonawcy w postach jednej z najbardziej znanych influencerek, nie jest to nic bulwersującego. Ale tego typu usługa zwrotna powinna być doprecyzowana: enigmatyczne „oznaczenie w mediach społecznościowych” to za mało. Zainteresowana wymianą usług osoba musiałaby ustalić wszystkie szczegóły. Rozumiem też, że tego typu propozycja nie jest interesująca dla wszystkich, jednak w takim przypadku wystarczy odmówić – być może inny fotograf będzie zainteresowany wykonaniem usługi barterowej. Nie zmienia to jednak faktu, że propozycja usługi zwrotnej powinna zostać wstępnie określona przez osobę, od której wychodzi propozycja.
Myślę, że hejt na Ewę Chodakowską w dużej mierze wynika z jej gorszej passy w ostatnim czasie: m.in. niejasna sytuacja z tzw. projektem ambasadorskim wśród jej followersów, czy delikatne przytyki w kierunku Lewandowskiej gdy błąd Facebooka pokazał światu administratorów fanpage’y, a następnie odkrycie przez Pudelka administratorów na fanpage’u samej Ewy. Ostatnie kilka miesięcy to zdecydowanie nie jest najlepszy czas dla trenerki wszystkich Polek.
Drugi powód: jest to impreza nie samej Ewy, ale jej siostrzenicy. Nie lubimy nepotyzmu i „załatwiania czegoś rodzinie”, stąd hejt internautów w kierunku Ewy. Pamiętajmy jednak, że w zamian nie proponowano postów na Instagramie solenizantki, ale samej Ewy – więc jeśli zarówno nasza fitness guru, jak i fotograf ustalą satysfakcjonujące ich warunki, jest to po prostu biznes.
Łukasz Pietrowski
account manager MOSQI.TO
Na wstępie chciałbym zauważyć, że wiadomość mailowa z propozycją została wysłana przez osobę zajmującą się organizacją eventów w teamie Pani Ewy Chodakowskiej. Stories wrzucone przez Panią Ewę było luźną propozycją do obserwujących ją osób, nikogo nie zmuszała do współpracy, prosiła o kontakt tylko zainteresowane osoby. Jeśli mail Pani Pauliny został wysłany do osoby, która odpowiedziała na stories wrzucone przez influencerkę, to tym bardziej uważam, że cała sytuacja została niepotrzebnie rozdmuchana.
Warto poznać historię z drugiej strony i dać możliwość wypowiedzenia się ekipie Pani Ewy.
Na jednej z grup branżowych, gdzie ludzie wypowiadali się na temat tej całej sytuacji, widziałem bardzo mądry komentarz, pod którym podpisuje się obiema rękami: „W obecnych czasach zasięg i ekspozycja w mediach społecznościowych to też waluta”. Jeśli fotograf stwierdził, że dotarcie do 1.7 miliona fanów Pani Ewy Chodakowskiej może przynieść mu wymierne korzyści w postaci zwiększenia zasięgu i liczby followersów jego profilu, co zaowocuje nowymi, płatnymi zleceniami, to dlaczego miałby się nie zdecydować? Była to tylko propozycja, więc równie dobrze mógł grzecznie odmówić. Rozumiem, że nagonka na influencerów (niedostarczających w wielu przypadkach wartościowego contentu), którzy często w bardzo roszczeniowy sposób oferują współprace barterowe markom z różnych dziedzin, spowodowała, że ludzie już z automatu, alergicznie i negatywnie reagują na takie sytuacje.
Aleksandra Opala
senior communication planner Digital Resolution
Barter to jeden z najprostszych i jednocześnie najbardziej podatny na konflikty sposób dokonania transakcji. Umowa barterowa łączy dwie strony, ale czy wystarczająco satysfakcjonująco? Wydawać by się mogło, że jeśli osoba A ma coś, czego chce osoba B, a osoba B posiada rzecz lub potrafi zrobić coś, co jest spełnieniem marzeń osoby A, nic nie powinno stać na przeszkodzie, aby obie strony doszły do porozumienia. Za tym kryje się jednak kluczowa intencja: wynikająca z szacunku dla drugiej strony uczciwość. Szczególnie jeśli rzeczy lub usługi trudno wycenić, oszacować ich wartość. Uczciwość, transparentność i szacunek to wartości, o które w biznesie coraz trudniej, natomiast to one są papierkiem lakmusowym dla zaufania, które w perspektywie długofalowej często jest kluczem do sukcesu.
Ta perspektywa powinna być szczególnie ważna dla przedsiębiorców z sektorów, które dopiero ugruntowują swoją pozycję na rynku, a koszt świadczonych przez nich usług nie ma jasnego punktu odniesienia ani „cennika” – tak jak w przypadku influencer marketingu. Czy sytuacja win-win w ogóle istnieje w biznesie? Gdzie leży granica, kiedy obie strony mogą zgodzić się na warunki umowy z satysfakcją? Jak wycenić zysk z promocji przez influencera? Serduszkami na Instagramie nie opłaci się czynszu… bezpośrednio. Natomiast pozyskanymi dzięki promocji zleceniami – już tak. Tu poza barterem dochodzi jeszcze temat sensowności promocji przez influencer marketing. Czy fotograf trafi do swojej grupy docelowej, kiedy znana trenerka oznaczy go w poście? Jak duży rozgłos dzięki temu zyska? Czy kontekst w jakim wspomniana sportsmenka jest przedstawiana aktualnie w mediach będzie mu odpowiadał? Propozycja to tylko pomysł. Dobry czy zły? Dobry jeśli obie strony dojdą do porozumienia. Nie znając szczegółów umowy nie wypada nam to jednoznacznie ocenić. Natomiast sytuacja ta inspiruje do zastanowienia się, kto może wchodzić we współprace barterowe, kto na nich skorzysta i jak robić to dobrze?
zdjęcie: facebook.pl/ewachodakowska, facebook.com/nie.fotografuje.za.darmo