Pozostałe części cyklu przeczytasz tu >
Zobacz również
Dlaczego zdecydowałeś się zająć filmem i reklamą?
Początek był taki, że jako małolat robiłem zdjęcia koleżankom ze szkoły. Potem złożyłem „papiery” na fotografię do PWSFTViT w Łodzi i się dostałem. Było mi mało, więc postanowiłem dostać się też do katowickiej Filmówki, na studia dzienne – „Realizacja obrazu filmowego, tv i fotografia”. I jak tylko wszedłem w ten filmowy świat i poznałem uczucie przygody, towarzyszące byciu na planie filmowym, to od razu wiedziałem, że zostanę w nim na długo.
A czemu reklama? Kończąc studia, kręciłem jako operator obrazu „Niebieskie Chachary” film dokumentalny o kibicach Ruchu Chorzów. Była to tzw. jazda bez trzymanki: kordony policji i rozmowy z ludźmi tak różniącymi się ode mnie – wspomnień z kręcenia „Chacharów” mam mnóstwo. Ale produkcja filmu się przeciągała, rok, drugi, czwarty, szósty. Ostatecznie film został ukończony z sukcesem po dziesięciu latach. Zjeździł trochę festiwali (Camerimage, Off Camera, Palermo) i dostał kilka nagród. Ale ja w międzyczasie zdążyłem się zorientować, że wolę szybkie romanse z kolejnymi projektami niż taki długi związek. I tu pojawiła się reklama.
Gdzie zdobywałeś wykształcenie potrzebne do pracy jako filmowiec?
We wspomnianych szkołach filmowych. Ale też na zdjęciach – zawsze uważałem, że najwięcej się można nauczyć po prostu pracując na planie. Jako student wyjechałem np. na 3 tygodnie na plan fabuły jako oświetlacz – żeby przyjrzeć się, jak wygląda praca ze światłem „od kuchni”, udało mi się też dostać na plany „Hieny”, gdzie zdjęcia robił Arkadiusz Tomiak, albo „Boiska Bezdomnych” (reż. K. Adamik, zdj. J. Petrycki), gdzie pracowałem przy rozkładaniu jazdy kamerowej. A nawet pojawiłem się na ekranie. Gram przez jakieś 2 sekundy Niemca, który przepycha się w drzwiach toalety na stacji benzynowej z Erykiem Lubosem. Po scenie usłyszałem: „widać było, że nawet myślałeś po niemiecku”, co traktuję jako swój jedyny i największy sukces aktorski.
Jak marki wspierają ochronę zdrowia psychicznego w Polsce [PRZEGLĄD]
Najważniejsze cechy i umiejętności w pracy filmowca
Jeśli powiem, że u operatora obrazu ważne jest wyczucie estetyki, będzie to truizm. Ale trudno od tej odpowiedzi uciec: czasem zgaszenie jednej lampy zmienia charakter całej sceny.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Ważna jest też szybkość działania. Zdarzyło mi się kiedyś usłyszeć żart o jednym operatorze.
Spotykają się dwaj reżyserzy. Słuchaj, mam zdjęcia niedługo, nie znasz może jakiegoś wolnego operatora? Ależ tak, odpowiada drugi. Znam (…), podobno jest najwolniejszy.
Niby tylko żart, a jakoś zostaje w pamięci.
Który ze zrealizowanych projektów wspominasz najlepiej?
Wyjątkowo dobrze wspominam swój spot dla Allegro, „Oszukać przeznaczenie”, zrealizowany na konkurs PYD 2017. Po pierwsze: była to wyjątkowa sytuacja, ponieważ pomysł na film był mój. Nie zajmowałem się jedynie zdjęciami, ale nagle zostałem włożony w buty reżysera. Uważam to w ogóle za świetne ćwiczenie, które każdy dop powinien przejść. Inaczej później się patrzy na tworzenie filmu.
Poza tym bardzo lubię „Oszukać przeznaczenie”, ponieważ sytuacja w nim pokazana cechuje się dużą dozą abstrakcji. Jeśli ktoś nie widział, to polecam swój film. (śmiech)
Ja w ogóle bardzo lubię abstrakcyjne sytuacje. Monty Python to mój klimat.
Stworzenie reklamy dla jakiej marki najbardziej Ci się marzy?
Robię dużo fotografii modowych, więc na pewno coś związanego właśnie z modą. Calvin Klein. Burberry. Ale reklama dla NASA też by mogła być.
Którą produkcję reklamową uważasz za najciekawszą i dlaczego?
Rzeczy ciekawych i wspaniałych było mnóstwo, więc może wymienię reklamę, która moim zdaniem jest tylko „ciekawa”. Burger King w tym roku pokazał kampanię podkreślającą, że ich jedzenie nie posiada w składzie konserwantów. W związku z tym zrealizowali timelaps z burgerem pozostawionym samemu sobie przez 34 dni, na którym stopniowo pojawia się pleśń. Na końcu pleśń jest wszędzie, na ogórku, na pomidorze, na serze, na kanapce, pleśń zasłania całego burgera. Uważam, że to było ciekawe.
Największe wyzwania w pracy filmowca
Wyzwaniem jest brak przewidywalności. Mamy trochę czasu dla rodziny, może planujemy jakieś wakacje, ktoś się nastawił, ktoś wziął urlop. Aż tu nagle wpada niesamowity projekt, który bardzo chcemy zrobić, więc oznajmiamy naszym rodzinom, że jednak nie zrealizujemy wcześniejszych planów, tylko może trochę później, pojedziemy we wtorek na zdjęcia, w środę wrócimy i w czwartek już będzie tak, jak obiecaliśmy, ale w poniedziałek dzwoni producent, że projekt jest jak najbardziej aktualny, ale że zdjęcia są przesunięte wstępnie na piątek.
Być może większą stabilizację życiową moglibyśmy osiągnąć pracując pon.-pt. od 8 do 16. Ale na pewno to nie wiem, nigdy się na to nie zdecydowałem i jakoś się nie zanosi.
Trendy w produkcji reklamowej
Trudno opisać zmiany we wszystkich rodzajach reklam, bo jednak zupełnie inaczej zmieniają się reklamy odzieży (często są bardziej naturalne niż 30 lat temu), a inaczej reklamy proszków do prania (ich naturalność utrzymuje się na stałym, niezmiennym poziomie).
Niemniej jednak, od strony realizacyjnej na pewno coraz częściej myśli się nie tylko o pojedynczym filmie do tv, ale też o wielu formatach jednocześnie – np. na Facebooka lub Instagrama. Formaty te są też traktowane nie tylko jako skróty dłuższego filmu, ale jako pełnoprawne reklamy, które powinny być opowiedziane w inny sposób.
Ocena polskiej branży produkcji filmowej i reklamowej
Nie jesteśmy największym rynkiem, ale podoba mi się to, co widzę. „Boże ciało” dostało nominację do Oscara i moim zdaniem powinno wygrać. Naprawdę nie wiem, w czym „Parasite” jest niby lepszy.
Których filmowców najbardziej podziwiasz i dlaczego?
Bracia Coen, Kubrick, Wong Kar-Wai, Tornatore, Almodovar (pomimo ostatniego filmu), Fincher, F.F. Coppola, Haneke. Nie wiem, co ich łączy. Może to, że nie kręcą „głupotek”, że ich filmy nie wyglądają jak kolejne kalki wcześniejszych produkcji, tylko w nowej obsadzie i ze zmienioną scenografią.
Ale jest dużo pojedynczych filmów, które uwielbiam. „Closer” jest wspaniały. „Dzień świra”, „Nietykalni”, „Choć goni nas czas”. A scena ze śpiewaniem „Neverending Story” ze Stranger Things jest chyba najzabawniejszą rzeczą, jaką widziałem w zeszłym roku.
Skąd czerpiesz inspiracje?
Kolejny truizm, ale „z życia”. Jestem tym typem operatora, któremu jak zacznie się przepalać żarówka w łazience, to zamiast ją wymienić, obserwuje mrugające światło na twarzy.
Uwielbiam też jeździć na festiwal Camerimage. Dużo osób się potem dziwi – wracam, pytają się, jakie filmy widziałem, a ja mówię, że w sumie prawie żadnych. Bo siedzę godzinami na warsztatach i spotkaniach z filmowcami. Vittorio Storaro („Czas apokalipsy”), Christopher Doyle („Spragnieni miłości”), lub Roger Deakins („To nie jest kraj dla starych ludzi”, „Blade Runner 2049”) – to absolutnie najlepsi operatorzy obrazu w historii kinematografii.
Jakiej rady udzieliłbyś początkującym filmowcom?
Żeby robić jak najwięcej i tworzyć wokół siebie ekipę filmową. Jeśli czujemy, że możemy z kimś pójść w ogień, to znaczy, że możemy z nim też zrobić dobry film.
O rozmówcy:
Paweł Labe
Absolwent Wydziału Radia i Telewizji im. Krzysztofa Kieślowskiego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.
Twórca reklam, teledysków, filmów modowych i fabularnych.
Zdobywca II miejsca w konkursie Papaya Young Directors 2017 za zdjęcia do reklamy „ALLEGRO – Oszukać przeznaczenie”. Autor zdjęć do filmu fabularnego „Kochanka Szamoty’’, który otrzymał platynową nagrodę podczas WorldFest Houston Festival w Teksasie.
Współpracował m.in. z takimi markami jak: Škoda, Idea Bank, Partner RTV AGD, Sphinx, Orsalit, Morele.net, Bebiko, Sympatia.pl i Amway.
Paweł Labe reprezentowany jest przez impresariat bluebird artists.