Filozofia internetu czyli czarny humor na masową skalę

Filozofia internetu czyli czarny humor na masową skalę
„Nie jestem człowiekiem, jestem dynamitem” - kto jest autorem tego stwierdzenia: SpongeBob czy Nietzsche? Nie psując zabawy tym, którzy nie natrafili w czeluściach Internetu na test „Who Said It: SpongeBob Or Nietzsche?”, pozostawię to pytanie bez odpowiedzi.
O autorze
2 min czytania 2013-04-29

Oprócz swojej rozrywkowej roli, quiz ten obrazuje kolejną internetową modę, plasującą wielkich filozofów gdzieś pomiędzy filmikami z kotami, parafrazami cytatów Paula Coelho a memami o chytrej babie z Radomia.

Dzieła filozofów lub autorów klasycznych, większości kojarzące się z niezrozumiałym abstrakcyjnym bełkotem, trafiają oto pod wirtualne strzechy. Czy to pod postacią wyżej wspomnianego quizu, memów wkładających w usta poważnym myślicielom cięte riposty czy też „kabaretowych” artykułów lub animowanych filmików. Wystarczy wspomnieć o japońskich filmach anime, będących udaną ekranizacją surrealistycznych, budzących grozę opowiadań Franza Kafki (Landarzt Anime) czy o fanpage’u „Polecam poczytać Schopenhauera” (blisko 13 500 fanów na Facebooku – stan na kwiecień 2013). Przeglądając galerię memów, spoglądamy w stalowe oczy filozofa, którego lekki uśmiech ledwo czający się w kąciku zaciśniętych ust jeszcze dodaje mu posępności. Na widok towarzyszącego zdjęciu tekstu: „Keep calm and zaneguj wolę życia”, nie sposób się nie uśmiechnąć.

Dlaczego memy z gatunku „Kto rano wstaje, ten ma przed sobą cały dzień udręki” zyskały taką popularność? Być może dlatego, że pesymizm stał się modny. Poza tym, absorbowanie przez mainstream niszowych obszarów nauki czy sztuki nie jest niczym nowym. Zmienia się jedynie medium. Tak jak popkultura wchłonęła choćby psychoanalizę, co szczególnie widać w kinie, np. w filmach Woody’ego Allena (polecam „Film i psychoanaliza. Problem widza” Wiesław Godzic), tak być może filozofia albo przynajmniej niektórzy klasyczni pisarze, staną się znani szerszej publiczności właśnie dzięki internetowi. Internet bowiem, jako miejsce dopuszczające dialog, dyskusję, wymianę myśli, wydaje się być idealnym miejscem spotkań, kojarząc się z grecką agorą.

Uczyć bawiąc, bawiąc uczyć – Fryderyk Nietzsche, twórca idei nadczłowieka (przez co niefortunnie dla siebie stał się ulubionym filozofem Adolfa Hitlera), raczej nie przewraca się w grobie czytając na nonsensopedia.wikia.com, że zawsze powtarzał: „Ubierajcie się cieplutko” czy „Bądźcie dla siebie mili”. Poprzez tego typu nawiązania zmniejsza się dystans między hermetycznymi dziedzinami nauki czy sztuki, a ludźmi wcześniej nią nie zainteresowanymi lub wobec niej nieufnymi. Użytkownik internetu, który bombardowany jest możliwie jak najbardziej zbanalizowaną i uproszczoną treścią, ma szansę odkryć zainteresowanie mimo wszystko trudnymi utworami. Za jednym kliknięciem myszki stajemy twarzą w twarz z dziełami dowolnego autora, w tłumaczeniu lub w oryginale, z fotograficzną dokumentacją jego miłosnych przygód, wraz z interpretacją dzieła, a dla nielubiących czytać znajdą się też audiobooki lub filmiki na YouTubie. Nic nie jest zbyt poważne, żeby nie można było się z tego śmiać. Nic też nie jest zbyt trudne. Humor zmienia perspektywę, skraca dystans, zbliża granice tego, co wysokie do tego i co niskie, czasami wręcz je znosi.

LinkedIn logo
Na LinkedInie obserwuje nas ponad 100 tys. osób. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Mam nadzieję, że dystans do wielkich pisarzy skrócił też projekt „Wolni pisarze. Wolne pisarki”, zainicjowany w marcu 2011 roku. Jak piszą pomysłodawcy, Fundacja Liternet, ta akcja społeczna „ma na celu zachęcenie społeczeństwa do czytania w internecie utworów dostępnych w domenie publicznej”. Na stronie internetowej promującej wydarzenie możemy przeglądać fikcyjne profile mistrzów pióra. Obok ich nowoczesno-młodzieżowych portretów (np. Oscar Wilde paraduje w koszulce z wizerunkiem Jokera-Heatha Ledgera) znajduje się krótki opis preferencji na zasadzie formularza, z którego możemy się dowiedzieć, że Pan Wilde najbardziej lubi lekkie zapachy kwiatowe, a z muzyki preferuje raczej Boyzone czy Sinéad O’Connor. Dzięki temu trudni pisarze tracą na swej hermetyczności.

Z czego więc wynika owa rosnąca popularność kultury wysokiej przyprawionej humorem? Być może za karierą pesymistycznych filozofów online stoi także chęć spojrzenia na swój własny wirtualny świat z większym dystansem. Może internauci mają dość kreowania siebie na wiecznie szczęśliwych (lub przynajmniej nieszczęśliwych w społecznie akceptowalnych granicach)? Może celem jest uświadomienie sobie, że pastelowe zdjęcia z Instagramu nakładają fałszywy filtr na skomplikowaną rzeczywistość? Możliwe, że są to zbyt daleko idące wnioski wyciągnięte na podstawie kilku internetowych żartów z filozofami w roli głównej. Nie zapominajmy jednak o codziennej zdrowej dawce pesymizmu, bo jak odkryli niemieccy naukowcy – pesymiści żyją dłużej, co zapewne zasmuciłoby Schopenhauera.

Słuchaj podcastu NowyMarketing

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

źródło: facebook.com/PolecamPoczytacSchopenhauera