Antoni Królikowski (syn pary aktorskiej Małgorzaty Ostrowskiej-Królikowskiej i Pawła Królikowskiego) jest znany z tego, że zagrał w kilku produkcjach filmowych (ostatnie w reżyserii Patryka Vegi), a także z serwisów plotkarskich, na których pojawia się regularnie z powodu licznych romansów i wpadek wizerunkowych. Swoją popularność stara się przekuwać w biznes – Królikowski udziela się w mediach społecznościowych, a ostatnie głośno mówiło się o tym, że influencer wszedł w branżę NFT (był założycielem Saihoko.nft).
Biznes oparty o NFT nie przyniósł chyba jednak przewidywanych korzyści (firma zniknęła z sieci), dlatego aktor postanowił założyć własną federację MMA. Federacja Royal Division miała powstać jako efekt jego frustracji.
Zobacz również
– Jestem wku******. Denerwuje mnie wojna, pandemia i to, że w mediach oraz na świecie jest coraz więcej patologii i to na wielu poziomach. Fejkowi ludzie, fejkowe newsy i fejkowe problemy. Ludzie mnie oceniają bez przerwy, więc jak tu się nie wku*****? – mówił Królikowski.
Powstanie Royal Division pewnie nikogo szczególnie by nie zdziwiło (podobnych federacji jest już w Polsce wiele), gdyby nie sposób, dzięki któremu miała być wypromowana nowa marka Królikowskiego. Pierwsza gala nowej federacji MMA kilka dni temu była promowana walką, w której „dojdzie do spotkania dwóch facetów, wyglądających jak Ci, którzy muszą ze sobą poważnie porozmawiać”. Okazało się, że aktor zaprosił na ring… sobowtórów Wołodymyra Zełenskiego i Władimira Putina. Królikowski zadeklarował jednocześnie, że część zysku z PPV przeznaczy na ofiary wojny na Ukrainie.
– Będą walczyć ludzie, którzy pokażą światu, że prawdziwy charakter i dusza wojownika nie wynikają z posiadania przewagi w postaci karabinu – powiedział aktor.
#PrzeglądTygodnia [05.11-12.11.24]: kampanie z okazji Movember, suszonki miesiąca, mindfulness w reklamach
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Post na Instagramie, a także późniejsze wywiady aktora, wzbudziły ogromne kontrowersje – pod publikacjami pojawiła się fala krytycznych komentarzy zarówno od jego fanów, jak i znanych osób związanych ze światem mediów.
– To co się dzieje na Ukrainie, inwazja Rosji to nie jest rozrywka, to nie jest gra komputerowa to są prawdziwe życia, prawdziwe tragedię, realne cierpienie i śmierć! Obracanie obecnej sytuacji w żart czy rozrywkę jest prymitywne, niemoralne, podłe i tak strasznie słabe! Wstyd! Wstyd! Wstyd! – pisała pod postem Anja Rubik.
– Ciebie popier****** do końca idioto? szczam i rzygam na ciebie – skomentował w dosadny sposób piłkarz Kamil Glik.
– Antek… naprawdę?! Chyba już czas na jakąś psychoterapię, lub chociaż rozmowę np. z Mamą o tym, co jest dobre, a co złe… Wstrząsający upadek chłopie. Czas na unfollow, bo aż wstyd patrzeć…. – skomentował aktor Marek Kaliszuk.
Do całej sprawy postanowił się odnieść się prezydent Opola, czyli miasta, w którym miała się odbyć kontrowersyjna walka Royal Division. Jak się okazuje, urząd miasta w ogóle nie wiedział, że wydarzenie będzie miało taki wydźwięk i że na ringu mają znaleźć się sobowtóry Putina i Zełenskiego.
Dziś, po kilku dniach ostrej krytyki wymierzonej w Królikowskiego, pojawiło się oświadczenie, w którym organizator wyjaśnił, jaki był cel gali MMA. Była to podobno zwykła… prowokacja.
– Przepraszam was, że nasza inicjatywa wzbudziła tyle emocji. Chętnie was wprowadzę w kulisy naszych działań, żebyście wiedzieli, co nas motywuje i jak chcemy nieść pomoc Ukrainie. Rozumiem wasze zaniepokojenie tą prowokacją, ale wierzę, że ta inicjatywa, w efekcie przyniesie wiele dobrego, bo przecież żadnej realnej walki sobowtórów nie będzie – rozpoczyna swoje oświadczenie aktor.
Wyświetl ten post na Instagramie
– Spotkanie, do którego miało dojść pomiędzy Umitem (uchodźca ze wschodu, sobowtór prezydenta Ukrainy) a Sławkiem z Polski (sobowtór skompromitowanego prezydenta Rosji), nigdy nie miało mieć nic wspólnego z walką. Podkreślam, bo chyba tego tu zabrakło. (…) Kiedy poznałem historie tej niezwykłej przyjaźni dwóch sobowtórów, wiedziałem, że musi usłyszeć o niej świat. Chyba się udało, chociaż poziom nienawiści skierowany w naszym kierunku mocno nas zaskoczył – zaznacza dalej w poście aktor.
Nowe komentarze, które już pojawiły się pod postem z oświadczeniem, świadczą o tym, że tłumaczenia Królikowskiego nie przekonają już nikogo do słuszności powstania tej federacji. Komentujący zachęcają innych do tego, aby zgłaszać moderatorom mediów społecznościowych szkodliwe treści publikowane przez tego influencera i apelują do samego Królikowskiego o opamiętanie się i wycofanie z całego przedsięwzięcia.