Gry, mon amour

Gry, mon amour
Grasz w gry komputerowe? Jeśli tak, to świetnie. Jeśli nie, to lepiej zacznij. Lepszego momentu nie będzie.
O autorze
3 min czytania 2016-07-22

Gdy ktoś pyta mnie, dlaczego gram w gry, odpowiadam, że robię to z ciekawości. Gry mogą nas naprawdę wiele nauczyć. I nie mówię tu tylko o tym, że dzięki Battlefieldowi, ja odludek i introwertyk, nauczyłem się działać w zespole. Chodzi mi o to, że gry są prawdziwym fenomenem (zawsze były) i wokół nich dzieje się teraz tyle, że grzech to wszystko przeoczyć.

Zacznijmy jednak od tego, czym obecnie są gry komputerowe, ponieważ w tym miejscu często dochodzi do różnych niepotrzebnych nieporozumień.

Wielka Kradzież Dolarów

17 września 2013 miała miejsce premiera GTA V.  W ciągu jednego dnia sprzedano ponad 11 milionów kopii, co przełożyło na blisko 800 milionów dolarów zysku. Po trzech dniach był to już okrągły miliard. Tym samym gra Rockstar stała się najszybciej sprzedającym się produktem rozrywkowym w historii.

Bardzo lubię ten przykład i często do niego wracam, bo pokazuje, że gry komputerowe to nie przelewki. Te liczby robią wrażenie i o to chodzi.

LinkedIn logo
Na LinkedInie obserwuje nas ponad 100 tys. osób. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

To jednak już zamierzchła przeszłość, mówimy w końcu o grze sprzed trzech lat. Tymczasem branża gier nie zwalnia – już teraz generuje więcej zysków niż przemysł muzyczny i kino razem wzięte. A to wciąż dopiero początek. Skąd ta popularność gier wideo?

Gry po prostu potrafią więcej: dzięki nim stajesz się częścią opowieści, nie jesteś widzem, ale uczestnikiem tego, co dzieje się na ekranie telewizora/smartfona/komputera. Gry oferują immersję na poziomie wyższym niż każda inna gałąź rozrywki. Ilu z nas marzyło w dzieciństwie, aby stać się Batmanem albo Luke’iem Skywalkerem? Dzięki graniu to możliwe. Powiem więcej, gry oferują tak ogromne możliwości, że w ostatecznym rozrachunku Luke Skywalker wypada blado na tle innych bohaterów. 

Słuchaj podcastu NowyMarketing

Gry wchodzą na billboardy

Gier jest też więcej, po prostu. Ich obecność jest bardziej zauważalna, pojawiają się nośnikach reklamowych, które do tej pory omijały szerokim łukiem. Gry wchodzą na billboardy, wpychają się między proszki, ubezpieczenia, lokaty, czekolady i oferty wakacji. Dlaczego dopiero teraz? 

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Odpowiedź jest prosta, dla wydawców i twórców gier tradycyjne nośniki reklamowe nie były do tej pory ani atrakcyjne, ani opłacalne, ale teraz, gdy grupa odbiorców gier się poszerzyła, trzeba walczyć o klienta w każdy możliwy sposób. I co to jest za walka, o rany!

Ma to swoje dobre i złe strony. Dobra jest taka, że wreszcie otaczają mnie reklamy, które uważam za interesujące i które chcę oglądać. Jestem graczem i wolę obejrzeć reklamę Uncharted 4 niż zupek w proszku. Z drugiej strony, gry coś przez to tracą, wychodzą poza ramy świata, który razem zbudowaliśmy, spędzając razem setki godzin przy komputerze/konsoli ze swoimi ukochanymi bohaterami.

Tym samym dochodzimy do specyficznej więzi, która łączy gry i graczy, a która jest kluczowa do zrozumienia fenomenu, z którym mamy do czynienia.

Towar, którego nie da się kupić 

Gry nie są zwykłym produktem, a gracze nie są zwykłymi klientami. Gry budzą prawdziwe emocje. Każda gra to doświadczenie, którego jesteśmy bohaterami i dlatego czujemy z nimi prawdziwą więź. Istotne jest również to, że grać zaczynamy zwykle, będąc dziećmi. Wspomnienie pierwszej świątyni w The Legend of Zelda, czy pierwszy wygrany wyścig w Colin McRae Rally zostają z nami na zawsze, rozwijają się i ewoluują w pragnienie poznania nowych wirtualnych światów. 

Gracze z kolei nie są typowymi konsumentami – są kreatywni, zaangażowani, diabelnie inteligentni i potrafią robić rzeczy, o których nie śniło się Community Managerom. Oczywiście mają też swoje złe strony – są wścibscy, wszystko wiedzą lepiej i nigdy nie zapominają. Myślicie, że kryzysy w social media wybuchają w weekendy? Jeszcze nic nie wiecie o świecie.

Jednym słowem gracze to wymagająca grupa odbiorców, ale warto się im przyglądać, ponieważ ich nawyki i zachowania są lekcją dla każdego PR-owca, Community Managera i Stratega.

Graj, głupcze!

Mówi się, że gry uczą. Tak przynajmniej powtarzali wszyscy moi rówieśnicy, gdy namawiali rodziców na kupno komputera/konsoli. To szczera prawda, choć musiało minąć dobrych 20 lat, żebym zrozumiał, że ta nauka nie poszła w las. Gry są interesujące, kreatywne i inspirujące, potrafią więcej i robią więcej. Dlatego grajcie. Grajcie, bawcie i uczcie się.