„In Cannes we’re happy…”

„In Cannes we’re happy…”
Festiwal kreatywności Cannes Lions oczami Łukasza Malinowskiego, Senior Communication Plannera i Łukasza Kowalczyka, senior digital plannera w domu mediowym Starlink, zwycięzców polskiej edycji konkursu Young Media Lions.
O autorze
6 min czytania 2014-07-03

Na wstępie musimy niestety zaznaczyć, że jakiekolwiek relacje z Cannes nawet w 1% nie przekażą panującej tam atmosfery i bagażu inspiracji, jakie po kilku dniach ma się upchnięte do głowy. Tekst ten należy więc potraktować przede wszystkim jako bodziec, zachętę do samodzielnego odkrywania festiwalowego świata. Nie ma wątpliwości, że im więcej osób z Polski wybierze się tam w kolejnych latach, tym większa szansa na naprawdę kreatywne i innowacyjne rozwiązania wdrażane na naszym rynku – co tu kryć, „zagranica” jest cały czas trochę przed nami i pewnego rodzaju inspirowane naśladownictwo jest tu wręcz pożądane.

Ostatnie kilka tygodni potoczyło się błyskawicznie – ledwie dotarła do nas informacja o zwycięstwie na polskim podwórku, emocje po gali Innovation Awards Media Trendy jeszcze nie opadły, a już trzeba się było wziąć za przygotowania do Cannes. Na szczęście festiwal dostarcza masę narzędzi służących temu, by pobyt minął maksymalnie owocnie – mobilne aplikacje, interaktywne kalendarze, codzienne newslettery z aktualnościami… Do tego followowanie wszystkiego, co ma „Cannes Lions” w nazwie i mamy pełny obraz okresu „przed-canneńskiego”.

Wreszcie nadeszła upragniona chwila, samolot w powietrzu i …klops, podwozie się nie chowa i czeka nas powrót na Okęcie, poprzedzony rzecz jasna krążeniem i zrzucaniem paliwa. Falstart. Walka o przebukowanie lotu. Sukces. Zurich. Nicea. Strajk francuskich kolejarzy. Cannes dopiero po północy. I tu mała dygresja – wszystkim planującym Festiwal w przyszłości polecamy szukanie mieszkań na airbnb, gdyż obłożenie hoteli w tym okresie jest masakryczne, wolne miejsca zostają już tylko na peryferiach miasta.

Niedziela, festiwal czas zacząć! Zestaw startowy odebrany, do briefingu Young Media Lions jeszcze pół godziny, więc czemu by się nie wybrać na spotkanie z Davidem Hasselhoffem, legendą kalifornijskich plaż i nie zrobić sobie szybkiej selfie? Po chwili jednak trzeba się już skoncentrować na naszym głównym konkursowym zadaniu. W tym roku brief nie odbiegał od tego, co robiły zespoły w ubiegłych edycjach, modyfikacje dotyczą tylko celu, na jaki mamy pomóc zebrać fundusze. Nam przypadła społeczność głuchoniewidomych w krajach takich jak Bangladesz, Kenia czy Tanzania, którą opiekuje się fundacja Sense International. Zadanie trudne, jednakże, czego innego się spodziewać po finałowym etapie? Po burzliwych analizach zadania i grupy docelowej (all 18-25, Europa Zachodnia), szukaniu insightów, przekopaniu internetu wszerz i wzdłuż i obejrzeniu setek zrealizowanych kampanii wreszcie znaleźliśmy ostateczny kierunek – społecznościowa platforma komunikacji oparta przede wszystkim na zmyśle dotyku. Dla głuchoniewidomych rysowanie znaków na dłoni to jeden z nielicznych sposobów porozumiewania się, stąd pomysł przeniesienia tego na ekrany smartphonów i połączenia z ulotnością Snapchata.

LinkedIn logo
Na LinkedInie obserwuje nas ponad 100 tys. osób. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Choć prezentacja poszła całkiem sprawnie, to jednak ostateczny tryumf przypadł dwóm sympatycznym Chinkom, które wyprzedziły ekipy ze Szwecji i Norwegii. Jak zawsze w takich sytuacjach pewnego uczucia zawodu uniknąć się nie dało, ale z drugiej strony przychodzi na myśl „człowieku, jesteś w Cannes, tu nie ma czasu na marudzenie!”. O ironio, koniec konkursu stał się, początkiem korzystania z samego Festiwalu i jego atrakcji.

Nie chcemy się tutaj rozpisywać na temat najlepszych kampanii, gdyż wszystkie branżowe media powtarzały to w ostatnich dniach po wielokroć – w skrócie uważam, że 90% prac nagrodzonych Lwami w najcenniejszych kolorach to naprawdę prace bardzo dobre/wybitne i dla każdego zapoznanie się z tymi case’ami powinno być obowiązkowe. Pozwoli to, bowiem zrozumieć, że siłą współczesnej reklamy nie są celebryci w reklamach czy piękne slogany, a przede wszystkim stworzenie wiarygodnej HISTORII. Storytelling okazał się jednym ze słów-kluczy Festiwalu, warto by pamiętano o tym również u nas w kraju na poziomie planowania komunikacji. Prelegenci dużo uwagi poświęcali marketingowi treści i jego roli w komunikacji, wskazując różnice pomiędzy kontentem, a reklamą. Cytując jednego z nich:„Jeśli chcesz rozmawiać z ludźmi w takim sam sposób, jak reklamujesz/sprzedajesz im swoje produkty, uderzą Cię prosto w twarz”. Dość wymowne, ale prawdziwe. Dzięki temu na festiwalu można było zobaczyć wiele kampanii, które oglądało się z zapartym tchem, niczym dzieła sztuki. Ich twórcy skupili się przede wszystkim na emocjach i pożądanych wartościach, a nie na samym produkcie. Dzięki temu marka pojawiała się dopiero w tle opowiadanych historii, a nie na pierwszym planie.

Słuchaj podcastu NowyMarketing

Obcowanie z pracami absolutnie innowacyjnymi otwiera głowę niemal równie mocno jak canneńskie seminaria czy warsztaty – możliwość uczestnictwa, w co najmniej kilkudziesięciu wydarzeniach tego typu jest doświadczeniem absolutnie nie do przecenienia. „Edukacyjna” część Festiwalu zachwyca swoim urozmaiceniem – od czysto biznesowych panelów dyskusyjnych z udziałem CEO mediowych i reklamowych gigantów po inspirujące przemówienia celebrytów, od kameralnych kilkunastoosobowych warsztatów po pokazy filmów dla kilkuset widzów. Na uczestników czekają zarówno bloki bardziej techniczne związane np. z RTB czy Big Data, jak również takie nakierowane wyłącznie na rozwój kreatywności – czy gdybyśmy nie trafili na takie zajęcia kiedykolwiek zaczęlibyśmy się zastanawiać na przyszłością edukacji na świecie? Albo nad powiązaniami między negocjacjami z jemeńskimi terrorystami a zwykłym biznesowym spotkaniem? Fascynujące było również spojrzenie na komunikację przez pryzmat chemii – za to, jak zostanie ona odebrana przez konsumentów odpowiadają przede wszystkim dwa niepozorne hormony, oksytocyna i dopamina, i to na nich skupić się powinny wysiłki twórcy. Cannes ≠ tylko reklama, to pewne.

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Kolejnym elementem silnie pozostającym w pamięci jest zobaczenie siły nowoczesnych technologii w praktycznych rozwiązaniach, również reklamowych. Wykorzystanie druku 3d do samodzielnej produkcji protez przez poszkodowanych Sudańczyków, implementacja czujników w ramę rakiety tenisowej i połączenie jej z aplikacją mobilną, roboty przywiezione, a jakże, przez Japończyków, człowiek-cyborg z anteną w czaszce (wideo poniżej) czy głośna kampania rosyjskiej sieci Megafon wykorzystująca tworzone w czasie rzeczywistym selfie 3D – wszystkie te kwestie nie mają nic wspólnego z nurtem science-fiction. W takim otoczeniu nawet słynny samochód z filmu „Powrót do przyszłości” stojący przed Pałacem Festiwalowym wydaje się zupełnie na miejscu…

Oczywiście nie samą merytoryką delegaci żyją, Festiwal to wprost wymarzone miejsce do poznawania nowych ludzi i specyfiki reklamy na innych, często egzotycznych rynkach. Możliwość poznania specyfiki rynku mediowego w najbardziej odległych zakątkach świata. Jeśli tylko pokonało się barierę związaną z ciężkim akcentem można było bliżej poznać gości z Azji, czyli co najmniej 1/3 uczestników Festiwalu. Fakt, że choć mają oni dwa podobne eventy na swoim kontynencie (Dubai Lynx oraz Spikes Asia), a mimo to tak licznie odwiedzają francuskie wybrzeże wyraźnie świadczy o przesuwaniu się środka ciężkości na wschód. Azjaci zdobyli w tym roku naprawdę ogromną ilość wyróżnień, czy to w głównym konkursie (np. Grand Prix dla świetnej Hondy), czy też nam bliższych kategoriach Young Lion Competition (złoto w Mediach i PR).

Nie trzeba chyba dodawać, że networking najskuteczniej uprawia się w czasie wszelkiego rodzaju wieczorno-nocnych imprez – gdy tylko kończą się wykłady cała publiczność powoli przepływa w stronę plaż (z małym przystankiem w Cannes Connect, czyli przypałacowym barze). Oferta życia nocnego jest przebogata, a coś dla siebie znaleźli chyba wszyscy. Wielkie party? Nie ma problemu, imprezy nawet na kilka tysięcy osób czekają z fajewerkami i Ne-Yo na scenie czekają. Fani piłki mieli możliwość oglądania mundialu z kibicami praktycznie dowolnej reprezentacji – wystarczyło znaleźć odpowiedni pub lub narodowy pawilon na terenie festiwalu (Casa de Mexico – chyba nikt tak nie przeżywa meczów jak Latynosi). O dziwo w atmosferze wspólnej zabawy przebiegają również wszystkie gale: brak nudnawych przemów + muzyka rodem z klubowych parkietów + owacje po świetnych kampaniach = prawdziwe święto świata reklamy. Bez niepotrzebnego patosu, a z bardzo dużą dawką autentycznej radości i dumy z pracy w tak kreatywnej branży.

W ten oto wspaniały sposób minął cały festiwalowy tydzień i nadszedł czas spakowania walizek i powrotu do kraju. Po doświadczeniach z wcześniejszej podróży nie spodziewaliśmy się nawet, że wszystko pójdzie bezproblemowo i… nie przeliczyliśmy się – samolot okazał się przepełniony (ostatecznie udało się jednak wejść na pokład), a bagaż jednego z nas pojechał do Monachium (a my przez Kopenhagę do Warszawy, na szczęście torba dotarła następnego dnia). Czy się tym przejęliśmy? W ogóle, gdyż właśnie przeżyliśmy jedne z najlepszych dni życia i takie drobiazgi absolutnie nie były w stanie tego zepsuć.

Na szczęście festiwalowa atmosfera nie uleciała wraz z wylotem z Cannes – kilka pierwszych dni po powrocie to dalsza eksploracja tego, co nie zostało pokazane na głównych galach. Jak zwykle wśród sreber i brązów znalazło się wiele cennych perełek, które równie dobrze mogłyby zgarnąć główne nagrody. Okazją do poszerzenia nabytej wiedzy jest również konto Festiwalu na Youtube, gdzie umieszczono w całości niektóre wystąpienia. Apetyt rośnie w miarę jedzenia i pewnie, gdy tylko nadarzy się okazja do sprawdzenia się w konkursowych warunkach znowu się zgłosimy – najbliższa taka możliwość to eliminacje Eurobestu, których finał odbędzie się w tym roku w ogarniętych nocą polarną Helsinkach. Cel nadrzędny to jednak zdecydowanie Cannes 2015 – kto raz poczuje atmosferę Croisette już zawsze będzie chciał jeden czerwcowy tydzień spędzić właśnie w cieniu Pałacu, gdyż jak celnie stwierdzili ludzie z Luma Partners: In Cannes we’re happy!

Czas na networking w Conntect Bar – tutaj spotkanie z kolegami z Nigerii

Google Sand Bar i programowanie drinków. Technologia jest wszędzie

Niestety, nie tym razem. Chiny górą. Ogłoszenie wyników Young Media Lions w kategorii Media

Powrót do Przyszłości czy Przeszłości

Widok na morze z Google Sand Bar

Łukasz Kowalczyk – Starlink

Łukasz Malinowski – Starlink