W dobie rozwoju internetu i rosnącego wpływu social mediów, nie ma nic trudnego w tym, by stać się popularnym. Wiele się już mówi o kupowaniu lajków czy obserwujących w portalach społecznościowych, jako sposobie na szybką promocję i wzrost rozpoznawalności.
Z tego sposobu właśnie postanowił skorzystać nikomu nieznany, amerykański zespół rockowy Threatin. Jego wokalista Jered Threatin pieczołowicie zaplanował całą strategię marketingową, począwszy od zakupu bazy fanów na Facebooku (38 tys. osób) oraz Instagramie (16 tys. użytkowników), przez stworzenie fikcyjnej wytwórni płytowej, aż po przygotowanie trasy koncertowej „Breaking The World Tour”. A wszystko po to, by prestiżowe kluby w Europie pozwoliły zespołowi zagrać u siebie koncerty.
Zobacz również
Początkowo wszystko szło dobrze, Jeredowi Threatinowi udało się nawet zabukować sale w kilku klubach muzycznych w Manchesterze i Londynie. Problem pojawił się wtedy, gdy na koncertach nie pojawił się nikt, nawet ci rzekomi fani zespołu, których tak wielu było na Facebooku czy Instagramie. Mimo wszystko muzycy wystąpili na scenie, nawet jeśli przyszło im zagrać przed czterema osobami. Byli to członkowie kapeli Ghost Of Machines, którzy mieli dać koncert przed zespołem ze Stanów, a zostali w klubie tylko dlatego, że zrobiło im się szkoda wokalisty. Wkrótce też okazało się, że zespół Threatin tak naprawdę nigdy nie istniał, bo muzycy grający w nim zostali wynajęci tylko na potrzebę „trasy koncertowej”.
Jak można było się spodziewać, rzekoma trasa koncertowa szybko się skończyła, bo wynajęci muzycy zrezygnowali z grania przed pustą widownią. Sam wokalista Jered Threatin zapadł się pod ziemię. Nomen omen stało się to zaraz po tym, jak o „zespole” zaczęły rozpisywać się liczne zagraniczne media.
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
14 listopada br. Jered Threatin opublikował na swoim profilu na Twitterze tajemniczy post.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
PS
„Dziecięcy fight club”, „Gwiazdy piją krew dzieci, by się naćpać” – to tylko niektóre z haseł, które widnieją na magazynach sprzedawanych w pewnym kiosku w Nowym Jorku. Sklep jest częścią akcji, której celem jest zwrócenie uwagi na problem fake newsów.
PS2
Bloger Warszawiak z Warszawy wytoczył walkę wszechobecnym na Instagramie botom, które lajkują lub komentują posty, gdy tylko oznaczy się je specjalnymi hashtagami.
zdjęcia: facebook.com/threatin