Pozostałe części cyklu przeczytasz tu >
Zobacz również
Kiedy i co było impulsem do rozpoczęcia własnej działalności?
Odkąd pamiętam, zawsze chciałam mieć własny biznes. Moja droga do niego jest jednak o tyle nietypowa, że w momencie założenia agencji nie miałam praktycznie żadnego doświadczenia, ale czułam, że mam potencjał. To poczucie plus silna intuicja, że to jest właśnie moja droga, spowodowały, że postanowiłam iść za tym głosem. Patrząc na to z dzisiejszej perspektywy – to był szalony pomysł. Lata ciężkiej pracy od podstaw w bardzo wymagającym biznesie dały mi jednak solidną podstawę do tego, żeby wierzyć, że jeśli naprawdę się czegoś chce i bardzo ciężko się na to pracuje, to sukces się pojawi. Marzyłam o tym, aby biznes, który stworzę, był zarówno efektywny na zewnątrz, jak i stanowił przyjazną przestrzeń do rozwoju pracowników. Aby jego podstawą były solidne wartości, jak zaufanie, szacunek czy wsparcie, na których teraz budujemy sukcesy z klientami. Z takich pobudek powstało PR Lovin’. Nasza historia z klientami takimi jak Embryolisse, od którego zaczęło się istnienie agencji czy Raw Decor, które także zaufało mi na samym początku i do dziś razem pracujemy, to niezwykłe wyróżnienie i ogromna motywacja każdego dnia.
Ile czasu zajęło Ci założenie agencji od czasu zakiełkowania tego pomysłu?
Chwilę po powstaniu pomysłu postanowiłam go sformalizować i założyć agencję. Była to kwestia miesiąca.
Jakie były największe wyzwania przy rozkręcaniu biznesu?
Wszystko! Od pozyskania klienta, po (w moim przypadku) praktycznie nauczenie się tego biznesu. Wyzwaniem było też nie tracić wiary w siebie i własne możliwości, kiedy dookoła nic nie sprzyjało i prawie nikt nie wierzył w sukces tego przedsięwzięcia. Początki są zawsze najtrudniejsze, wymagają ogromnej determinacji, wewnętrznej siły, pokory i cierpliwości. Ja jednak jestem typem wojownika – im więcej przeszkód, tym silniej prę do przodu. Kolejne etapy rozwoju agencji przynosiły kolejne wyzwania – zarządzanie ludźmi, budowanie zespołu, zarządzanie kilkunastoma projektami jednocześnie czy planowanie inwestycji i rozwoju agencji w sposób zrównoważony. Kiedy już osiągam pewien pułap, pojawiają się kolejne wyzwania -– i to jest właśnie jeden z najpiękniejszych aspektów tego biznesu – nieustający rozwój.
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Jakie są koszty związane z rozpoczęciem własnego biznesu?
W moim przypadku były to głównie koszty prowadzenia działalności. Jestem zwolenniczką strategicznego, zrównoważonego rozwoju – wszystko budowałam małymi krokami. Na tamtym etapie pierwszy klient przyniósł praktycznie tylko pokrycie kosztów wynikających z prowadzenia działalności, a ja byłam szczęśliwa, że „firma” zaczyna na siebie zarabiać :). Wszystkie kolejne inwestycje podejmowałam po szczegółowych analizach finansowych. Nie biorę tutaj pod uwagę kosztów niematerialnych, których jest znacznie więcej. Mając własną firmę, nie da się od niej wyłączyć czy „odpocząć”, to jest stan umysłu, w którym cały czas tworzą się różne scenariusze w głowie i niekończące się analizy.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Po jakim czasie udało się pozyskać pierwszego klienta?
Dzięki wcześniejszej pracy w wydawnictwie, w którym poznałam swojego (przyszłego) pierwszego klienta, były to około dwa miesiące. Jest to marka Embryolisse, która na tamten moment w Polsce miała bardzo niską rozpoznawalność. Jej polscy dystrybutorzy, Joasia i Karol Ryglewicz zaufali mi i powierzyli opiekę w zakresie PR-u i marketingu oraz okazali wiele wsparcia, na każdym etapie rozwoju. Do dziś wspólnie rozwijamy kolejne marki, które NISHA tworzy, bądź dystrybuuje. Od tego się wszystko zaczęło i ta relacja jest dla mnie jedną z najważniejszych i najpiękniejszych w życiu.
Jakich porad udzieliłabyś osobie, która zastanawia się nad założeniem własnej agencji?
Każdy biznes, a w szczególności sposób jego prowadzenia, jest kwestią bardzo indywidualną. Przede wszystkim trzeba być przygotowanym na wiele poświęceń i trudnych momentów. Jednak satysfakcja z sukcesów, na które się pracuje, obserwowanie marek, jak rosną na przestrzeni miesięcy czy lat i finalnie radość klientów to najfajniejsze uczucie na świecie. Jeśli ktoś silnie czuje, że to jest jego droga, to po prostu nie powinien się poddawać.
Co Twoim zdaniem decyduje o sukcesie w prowadzeniu własnego biznesu?
Przede wszystkim nietraktowanie danego biznesu wyłącznie jako sposobu na zarabianie. Do swojej pracy podchodzę bardzo misyjnie. Zawsze powtarzam, że pieniądze to miły dodatek do biznesu, ale główny fundament to pasja, na której budujemy rozwój. Myślę, że to m.in. dzięki takiemu podejściu praktycznie nie mamy rotacji klientów. Jak ktoś się z nami związuje, to zostaje na lata i jego biznes konsekwentnie rośnie – to jest moja definicja sukcesu. Tu nie ma dróg na skróty – kryje się za tym nieustanne poszukiwanie nowych, lepszych rozwiązań, kreacji, pomysłów, dążenie do lepszych efektów, zaangażowanie, które nie zamyka się w ramach 9:00-17:00. Niezbędna moim zdaniem jest świetna intuicja i wyprzedzanie zdarzeń oraz potrzeb klienta. Sukces to także nie tylko zadowoleni klienci, a przede wszystkim zgrany zespół, na który zawsze można liczyć. Mam wspaniały, mądry, wspierający team i uważam, że to jest nasza największa agencyjna siła.
Co zrobiłabyś inaczej, patrząc z perspektywy czasu?
Na pewno chciałabym się mniej wszystkim stresować :).
Jakie cechy są wyjątkowo przydatne dla osób zakładających swoją agencję?
Agencja kreatywna to bardzo wymagający biznes. Niezbędne jest tu połączenie wielu cech, przede wszystkim: determinacji, odporności psychicznej, świetnej intuicji, analitycznego umysłu i umiejętności szybkiego podejmowania decyzji. Kluczowymi są także empatia i nastawienie na drugiego człowieka czy umiejętność słuchania. Prowadzenie butikowej agencji wymaga od jej właściciela wykonywania właściwie kilku zawodów jednocześnie – dyrektora finansowego, kadrowego, kreatywnego, stratega, prawnika, psychologa, handlowca, project managera itd., czyli absolutny multitasking. Szczególnie kiedy, tak jak w mojej sytuacji, nie ma wspólnika, z którym dzieli się odpowiedzialność i zakres prac. Bardzo ważnym aspektem, o którym się mniej mówi, jest też umiejętność odpowiedniego zarządzania swoją energią i czasem. Prowadzenie biznesu w pojedynkę, z wieloma wymagającymi klientami, dziesiątkami projektów naraz i zespołem do zarządzania sprawia, że łatwo jest stracić równowagę psychiczną i się po prostu wypalić. Dlatego tak ważne jest zachowanie odpowiedniego balansu, nie tylko w samej pracy, ale i poza nią, czego cały czas sama się uczę.
Jakie masz dalsze plany na rozwój agencji?
Na przełomie ostatnich lat rozwijamy się w stałym tempie 70%-100% do roku. Chciałabym to utrzymać, dbać o mój zespół, klientów i zacząć rozwijać skrzydła na rynku międzynarodowym. Poza tym, pozostać wierną butikowemu charakterowi agencji i zachować dotychczasową mocną selektywność w nawiązywaniu nowych współprac.
O rozmówczyni:
Katarzyna Kuskowska, absolwentka międzynarodowych studiów Warsaw International Studies in Psychology na Uniwersytecie Warszawskim. Swoją karierę zaczynała w mediach – wydawnictwach Agora oraz Burda International. W wieku 25 lat postanowiła budować karierę na własnych zasadach i tak powstała agencja kreatywna PR Lovin’. PR Lovin’ poza działaniami media relations dba także o takie obszary jak influencer marketing, social media, produkcja sesji zdjęciowych czy video oraz organizacja eventów. Poza pracą, jej największą pasją są podróże i rozwój duchowy, w których znajduje równowagę między życiem zawodowym a prywatnym.