Jak założyłem agencję: Piotr Bombol (Gameset)

Jak założyłem agencję: Piotr Bombol (Gameset)
Kiedy i jak powstała agencja Gameset? Jakie były największe wyzwania przy jej tworzeniu? Co powinny wiedzieć osoby zastanawiające się nad założeniem własnej agencji? Na temat powstania Gameset opowiada Piotr Bombol, założyciel i chief strategy officer w Gameset.
O autorze
7 min czytania 2021-07-15

Pozostałe części cyklu przeczytasz tu >

Kiedy i co było impulsem do rozpoczęcia własnej działalności?

Jestem graczem, odkąd pamiętam. Pierwszy komputer trafił do naszego domu, kiedy skończyłem 7 lat i wtedy rozpocząłem swoją przygodę z gamingiem. Interesowały mnie głównie gry strategiczne, ale także gry RPG, czy potem FPS. W okresie nastoletnim miałem nawet epizod na scenie półprofesjonalnej w grze Enemy Territory. Jednak w mojej edukacji nie podążyłem tą ścieżką – skończyłem Wydział Nauk Ekonomicznych UW, jeszcze w trakcie studiów rozpocząłem staż, natomiast potem od razu pierwszą regularną pracę – w agencji reklamowej DDB. To właśnie tam poznałem perspektywę marek, ich oczekiwania i w przypadku wielu z nich – ciągłą potrzebę odkrywania nowych touchpointów do komunikacji z młodym konsumentem. Można powiedzieć, że byłem „skazany” na łączenie marketingu z gamingiem, bo jednym z moich pierwszych projektów w agencji była gra mobilna Most Wanted dla polskiej Policji, która dostała liczne nagrody, m.in. srebrną nagrodę Effie.

W czasie pracy w DDB poznałem także mojego przyszłego wspólnika Łukasza, który tak samo jak ja, był fanem gier. Już wtedy, czyli mniej więcej w 2015 roku, czułem, że gaming i esport jako masowo rosnące trendy muszą w końcu zyskać na wartości marketingowej i ktoś będzie musiał na to zainteresowanie odpowiedzieć. W kolejnych latach przyglądałem się rynkowi trochę z boku, by w końcu zrezygnować z ówczesnego miejsca pracy w Deloitte na rzecz stworzenia własnej agencji razem ze wspomnianym Łukaszem. Tak powstał Gameset, czyli pierwsza agencja gaming marketingowa w regionie, która miała podbijać cały świat.

LinkedIn logo
Na LinkedInie obserwuje nas ponad 100 tys. osób. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Ile czasu zajęło Ci założenie agencji od momentu zakiełkowania tego pomysłu?

Myślę, że założenie Gameset było cichym marzeniem od kilkunastu lat. Już jako nastolatek myślałem o własnej firmie, ale jednocześnie czułem, że potrzeba do tego świetnego pomysłu. Pewnie 9 na 10 biznesów w długim okresie nie odnosi sukcesu, więc szukałem na spokojnie tego jednego, wyjątkowego konceptu. Tak naprawdę wszystko zbiegło się w czasie z pracą w branży reklamowej, gdzie mogłem połączyć wszystkie kropki, odnieść to do benchmarków światowych (które de facto nie istniały) i stworzyć własny projekt agencji.

Doświadczenie zdobyte w branży reklamowej (DDB) i potem consultingowej (Deloitte) było bezcenne z punktu widzenia poznania oczekiwań klientów, realiów rynkowych oraz pewnych sprawdzonych rozwiązań z zakresu zarządzania firmą. Pracę w branży reklamowej zacząłem w 2013 roku, a w 2017 roku powstał Gameset – więc można powiedzieć, że to jest ten „finisz” implementacji pomysłu.

Słuchaj podcastu NowyMarketing

Jakie były największe wyzwania przy rozkręcaniu biznesu?

Po stworzeniu konceptu od razu usiadłem do estymacji biznes planu. Gameset nie miał być zabawą, tylko firmą, która będzie zarabiać pieniądze ze sprzedaży usług. Wiedziałem, że od wejścia na rynek może minąć sporo czasu do pozyskania zleceń z minimum dwóch powodów. Po pierwsze – nowe firmy nie cieszą się zaufaniem dużych reklamodawców, a to był nasz target. Po drugie – gaming marketing był pojęciem nowym, które trzeba było klientom wytłumaczyć.

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Dlatego kluczowe stało się pozyskanie finansowania na możliwości działania w krótkim okresie. Częściowo pochodziło ono z własnych środków, ale co ważniejsze, udało się nam znaleźć smart money, a niedługo po starcie dołączył do nas topowy menedżer z branży reklamowej – Maciej.

Kiedy wiedzieliśmy, że możemy działać swobodnie przez najbliższy okres, postanowiliśmy skupić się na budowaniu marki. Myślę, że to była kluczowa decyzja – praktycznie od pierwszego dnia od ogłoszenia byliśmy obecni w kluczowych mediach marketingowych i mediowych, dzięki czemu przebiliśmy się do naszych potencjalnych klientów. Nie korzystaliśmy tutaj z pomocy zewnętrznej agencji, tylko sami wymyśliliśmy ciekawą narrację i zadbaliśmy o osobiste relacje z dziennikarzami. To na pewno zaprocentowało.

Jakie są koszty związane z rozpoczęciem własnego biznesu?

Poza obowiązkowymi z punktu widzenia prawa kosztami związanymi z założeniem firmy czy wpłatą kapitału w przypadku spółki z o.o., resztę kosztów kreujemy sami. Oczywiście jak zawsze warto szukać złotego środka – wydać tak mało jak się da przy założeniu danego celu. Jako Gameset zależało nam na starcie na jak najlepszej prezentacji na zewnątrz, dlatego stworzyliśmy profesjonalny system brandingowy ze specjalistą oraz stronę internetową. Reszta pracy komunikacyjnej (jak wspomniałem wyżej) odbywała się naszymi siłami. Dzisiaj to może mniej ważne, ale w 2017 roku potrzebowaliśmy miejsca do spotkań offline z klientami, stąd zdecydowaliśmy się na wykup przestrzeni w co-work z salą konferencyjną. W kolejnych miesiącach jedynym kosztem była praca nasza i naszych pracowników. Uważam, że przy zakładaniu biznesu warto być bardziej oszczędnym niż mniej, ponieważ mogą pojawiać się dodatkowe, nieplanowane wydatki i lepiej mieć na to rezerwę. Nie poruszamy tutaj jeszcze jednego wątku, czyli cash-flow, ale jest to równie ważne. W krótkim czasie od startu, kiedy jeszcze nie obracamy większą ilością gotówki, będziemy musieli kredytować klienta (tj. zapłacić za niektóre działania zanim dostaniemy przelew od klienta), a młoda firma raczej nie ma dużej zdolności kredytowej.

Po jakim czasie udało się pozyskać pierwszego klienta?

Bardzo szybko. Po pierwsze – informacja o moim i Łukasza nowym zajęciu rozeszła się bardzo szybko i w ciągu pierwszych dwóch tygodni dostaliśmy zaproszenia do projektów. Po drugie – bardzo aktywnie prowadziliśmy osobisty new biz talk. W dniu rejestracji w KRS rozmawialiśmy z pierwszym klientem o potencjalnym projekcie (który zresztą doszedł do skutku). Można powiedzieć, że już w pierwszym miesiącu od startu praktycznie realizowaliśmy projekty dla klientów i w konsekwencji budowaliśmy swoje portfolio.

Jakich porad udzielilibyście osobie, która zastanawia się nad założeniem własnej agencji?

Uważam, że warto mieć z tyłu głowy to, o czym wspomniałem wcześniej – tylko 1 na 10 biznesów się udaje. Dobrze mieć pewność, że nasz pomysł jest wyjątkowy, że nie robi tego nikt albo w kraju, albo najlepiej na świecie. A jeśli robi – to, że my zrobimy coś lepiej, taniej, mądrzej. Myślę, że też to, co mi pomogło, to znalezienie wspólników. Zdecydowana większość agencji ma więcej niż jednego wspólnika i więcej niż jedną osobę w zarządzie. Warto dobrać się z osobami o komplementarnej wiedzy, umiejętnościach, a także… temperamencie czy skłonności do ryzyka. Pozwoli to na ocenę każdej sytuacji z różnych stron i podjęcie lepszej decyzji jako organizacja.

Jakie najdziwniejsze/najzabawniejsze sytuacje przydarzyły Wam się podczas realizacji własnego biznesu?

Pierwsze miesiące (a może nawet rok) działalności firmy to był roller-coaster, więc codzienność obfitowała zarówno w dziwne, jak i śmieszne sytuacje. Inna sprawa, że część sytuacji była elementem realizacji dla klientów, a one są objęte poufnością. Natomiast pewnie warto wspomnieć niecodzienne projekty, które realizowaliśmy. Pewnego razu na zlecenie klienta szukaliśmy w ramach promocji gry odpowiedniego miejsca na ekspozycję w Warszawie… kilkudziesięciokilogramowej kolorowej lamy, o wysokości 1,5m. Ostatecznie lama stanęła przy znanej, warszawskiej lodziarni, a jak tylko rozeszła się informacja na ten temat, to zaczęły do niej przyjeżdżać osoby z całej Polski. Innym razem szukaliśmy niestandardowej formy reklamy outdoorowej dla klienta. Chcieliśmy, żeby to było jak najbardziej ambitne i tak trafiliśmy z displayem, jako jedni z pierwszych reklamodawców, na Warsaw Spire.

Co Twoim zdaniem decyduje o sukcesie w prowadzeniu własnego biznesu?

Kombinacja wysokiej jakości oferty, sprawnej sprzedaży oraz dbania o rentowność. Jeśli któregoś z tych elementów brakuje, to biznes prędzej czy później zacznie zawodzić, a w najgorszym wypadku – będzie trzeba go zamknąć. Najtrudniejsze w tym jest to, że te trzy elementy muszą ze sobą współgrać przez cały czas prowadzenia firmy. Nieraz założyciele firm po jakimś czasie się wypalają, tracą motywację, na czym cierpi zarówno bieżący, jak i przyszły biznes. W takim wypadku lepiej przekazać pałeczkę tym, którzy chcą z zapałem kontynuować daną wizję. Myślę też, że osoby planujące szybkie „scashowanie” też mogą nie mieć odpowiedniej motywacji do kontroli wyżej wspomnianych trzech elementów.

Co zrobiłbyś inaczej patrząc z perspektywy czasu?

Myślę, że – paradoksalnie – zabrakło nam odwagi. Mimo że praktycznie stworzyliśmy i spopularyzowaliśmy koncepcję gaming marketingu w Polsce (do tego stopnia, że nowe podmioty przejmują to określenie), to jednak nie od razu wyszliśmy z tym za granicę. Co prawda, już od początku 2018 roku działaliśmy na cały region CEE (zdalnie z Warszawy), ale mocniejsze wyjście na Europę Zachodnią czy np. region MENA dopiero przed nami. W ciągu tych czterech lat od momentu powstania naszej agencji pojawiło się na rynku sporo konkurencyjnych konceptów (w Polsce i na świecie), a obecnie agencje sieciowe eksperymentują z wprowadzaniem dedykowanych marek gamingowych. Trudno ocenić, czy bylibyśmy w stanie teraz je wszystkie ubiec, natomiast na pewno wcześniej było więcej przestrzeni na rynku do rozwoju, a teraz rywalizacja będzie bardziej zacięta. Patrząc jednak z innej perspektywy, to Gameset jest firmą, która obecnie zdominowała polski rynek i postawiła bardzo wysokie bariery wejścia nowym firmom, które chcą zajmować się gaming marketingiem.

Jakie cechy są wyjątkowo przydatne dla osób zakładających swoją agencję?

Na pewno coś co często określa się genem przedsiębiorczości. Decydując się na założenie firmy, musimy zmierzyć czoła wyzwaniom z praktycznie każdej strony: prawnej, księgowej, finansowej, marketingowej, sprzedażowej czy operacyjnej. Musimy stać się „jack of all trades” i to lepiej bez dopisku „…master of none”. Prowadzenie firmy to też ekspozycja na stres, który może przełożyć się na życie prywatne – lepiej być na to przygotowanym. Na końcu prowadzenie biznesu to też odpowiedzialność – najpierw za siebie i wspólników, a potem za pracowników. Jeśli pozyskujemy finansowanie zewnętrzne, to jesteśmy także odpowiedzialni za etyczne i właściwe rozporządzanie tymi pieniędzmi. Wspomniana etyka biznesowa też jest bardzo ważnym elementem sukcesu, ponieważ pozwala budować zdrowe relacje z klientami i partnerami oraz budować biznes na zdrowych, merytorycznych fundamentach. Oczywiście można dłużej wymieniać pożądane cechy, ale można też to skrócić do jednego określenia – osoba zakładająca swoją agencję musi mieć odwagę zrobić rewolucję w swoim życiu, rezygnując z relatywnie ustrukturyzowanej pracy na etacie na rzecz bardzo zmiennej pracy na własny rachunek.

Jakie masz dalsze plany na rozwój agencji?

Jako Gameset jesteśmy obecnie największym podmiotem świadczącym usługi gaming marketingowe w Polsce i w regionie CEE. W naszym zespole pracuje 25 osób, a do końca roku będzie ich jeszcze więcej. Razem z moim nowym wspólnikiem Michałem Kołodziejem mamy bardzo jasny plan na najbliższy czas – cementowanie pozycji lidera w Polsce oraz silny rozwój za granicą. W tej pierwszej kwestii prowadzimy liczne rozmowy z markami na temat współpracy, poszerzamy portfolio influencerów, a także dodajemy nowe rodzaje usług. W tej drugiej kwestii pewne plany zachowujemy na razie w tajemnicy, ale symbolicznym startem tego makro projektu jest pierwsza w Europie konferencja poświęcona stricte wykorzystaniu gamingu przez marki – Gaming Marketing Day by Gameset. Wystąpią na niej topowi speakerzy, a wśród zaproszonych osób znajdą się głównie marketerzy. W ten sposób wykorzystujemy lukę na rynku i dostarczamy ekspercką wiedzę, budując podwaliny pod nasze dalsze działania.