Pozostałe części cyklu przeczytasz tu >
Zobacz również
Kiedy i co było impulsem do rozpoczęcia własnej działalności?
Powstanie osobnego podmiotu, jakim jak agencja Riverwood wynikało z jasnych potrzeb klientów, którym chcieliśmy wyjść naprzeciw, oferując kompleksową usługę, w której produktywność i kreatywność realizowałaby ich oczekiwania, dostarczając jakość, którą znali, współpracując z AF.Agency (naszą pierwszą firmą – agencją interaktywną) oraz nasza ambicja do stworzenia kompleksowej oferty. Nie chcieliśmy się też sugerować chwilową potrzebą rynku, ale skoncentrować się na pierwotnymi planie, w który wierzyliśmy. A w sektorze usług interaktywnych potrzeby się rozwijają, stąd nasza pewność, że musimy stać się specjalistyczną agencją i postanowienie zbudowania nowego podmiotu na wypracowanych już strategicznych fundamentach.
Ile czasu zajęło Ci założenie agencji od czasu zakiełkowania tego pomysłu?
RW zakładaliśmy 12 miesięcy. Wynikało to z tego, że pierwszym sygnałem były glosy klientów AF. Agency, którzy kupowali produkty interaktywne i widzieli w nas partnerów, którym ufali oraz chcieli tworzyć projekty niekoniecznie interaktywne.
Jakie były największe wyzwania przy rozkręcaniu biznesu?
Przede wszystkim musieliśmy udowodnić, że przy odpowiednim rozwoju działu zakupów, który zdominował dostawców, agencja butikowa (jakościowa) ma nie tylko prawo i rację bytu, ale jest też realną odpowiedzią na potrzeby klientów. Oczywiście, mieliśmy wątpliwości i zastanawialiśmy, czy pójście w tę stronę jest dobrym rozwiązaniem, ale też zajęliśmy się bardziej komercyjnymi usługami, takim jak eventy czy loterie. Dziesięć lat temu, kiedy tworzyliśmy Riverwood, popularne były agencje full service, realizujące kompleksowe podejście do briefu, ale unikalny, a przede wszystkim jakościowy charakter były już poza nią. Ponieważ firmy lokalne nie miały wypracowanych szablonów rozwiązań, smart shopping wypierał jakość na korzyść ceny. A my zaproponowaliśmy nowe, unikalne podejście. Dla nas każdy element wprowadzany np. do eventu był traktowany oddzielnie, a wprowadzane działania logistyczne m.in. doprowadzenie do sytuacji, w której uczestnicy wydarzenia w trakcie 15-minutowej przerwy kawowej otrzymywali swój ulubiony napój w max. 3 min bez stania w kolejce, miały pokazać nasz unikalny sposób myślenia. Robiliśmy rzeczy butikowe, musieliśmy znaleźć klientów, nie byliśmy konkurencyjni cenowo, ale udało nam się zachować jakość, która jest dla nas najważniejsza do dziś.
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Jakie są koszty związane z rozpoczęciem własnego biznesu?
W przypadku RW nie były wysokie, bo mieliśmy już zaplecze AF.Agency. Przy otwieraniu agencji jedyną rzeczą, która nie powinna nikogo powstrzymać są właśnie koszty. Liczy się pomysł, coś realnie nowego do zaproponowania, nie koszty, nowe biuro itp. Dla nas największym zaskoczeniem były osoby, ich kreatywność i chęć działania na podobnym poziomie.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Po jakim czasie udało się pozyskać pierwszego klienta?
W naszym przypadku po pierwszym miesiącu. Obecni klienci, którzy byli w naszym obszarze biznesowym sami nas namawiali, żebyśmy zaoferowali jakość, jaką dawał im AF, tym samym klienci AF stali się klientami RW.
Jakich porad udzieliłbyś osobie, która zastanawia się nad założeniem własnej agencji?
- Najważniejsze jest otoczenie, które jest wokół Ciebie – ludzie, którzy mają ten sam poziom energii i zaangażowania, a to co musi Cię łączyć z taką osobą szczególnie mocno, to umiejętność szczerej komunikacji i zaufanie.
- Pomysł, który trzeba umiejętnie przełożyć na realną wartość dla konsumenta/klienta/partnera biznesowego. Tym samym wartość sama w sobie staje się produktem, o którym trzeba umieć opowiedzieć, żeby go sprzedać.
- Koncentracja na pierwotnie założonym planie bez rozpraszania się, na które nie stać żadnego przedsiębiorcy budującego swój biznes.
Jakie najdziwniejsze/najzabawniejsze sytuacje przydarzyły Ci się przy realizacji własnego biznesu?
Zabawnych sytuacji jest dużo, bo naszym celem jest budowanie zaufania, lojalności i długotrwałych relacji między odbiorcą usługi lub produktu a marką, co w skrócie oznacza, że jesteśmy również w bliskich relacjach z klientami, które nie zawsze i nie tylko pozostają w sferze biznesowej. A jak powszechnie wiadomo, gdy życiowe tematy mieszają się z biznesowymi, nietrudno o często zabawny galimatias.
Co Twoim zdaniem decyduje o sukcesie w prowadzeniu własnego biznesu?
Tak, jak nie ma jednej recepty na sukces, tak ciężko wskazać bezpośrednią przyczynę porażki. Wiemy, co nam pomogło – ewolucja wokół głównego celu założenia agencji, oparta o unikalne kreacje, consulting, umocniony rozwiązaniami technologicznymi, mariaż talentów i umiejętności osób, które pracują na nasz wspólny sukces, a jako wisienkę na torcie traktujemy to, że potrafimy wykorzystywać chwilowe przewagi konkurencyjne na rynku. Pierwsze nasze kroki w marketingu były stawiane, gdy technologia, którą obecnie znamy była w powijakach. Przeszliśmy przez wszystkie etapy jej rozwoju: od pierwszego Windowsa do powstania Google’a, więc podczas całej naszej ścieżki działania towarzyszyła nam ciągła zmiana. Niemal na każdym etapie była to zmiana całego środowiska, reguł technologicznych itp., co przełożyło się bezpośrednio na umiejętność elastycznego dopasowywania się do zmiennych. Jesteśmy sprofilowani jako osoby elastyczne, wciąż aktywne w procesie zmian i zastanawiania się, co możemy zrobić lepiej. To jest nasza przewaga, którą dopiero teraz uczymy się doceniać, szczególnie w porównaniu z podmiotami, których procedury nie pozwalają na szybką i elastyczną zmianę.
Co zrobiłbyś inaczej, patrząc z perspektywy czasu?
Więcej czasu poświęcałbym agencji wewnątrz. Mam tu na myśli ludzi, zespół. Miałem ogromną przyjemność spotkać niesamowicie fajne osoby i żałuję, że z wieloma z nich nie pracujemy, ale cały czas kibicuje ich karierom ubolewając, że nie rozwijają się w Riverwood.
Jakie cechy są wyjątkowo przydatne dla osób zakładających swoją agencję?
Osoba, która zakłada swoją agencję powinna skupiać w sobie kilka cech, być jednocześnie kreatywna, ale też niesamowicie zorganizowana i precyzyjna oraz posiadać szeroko rozwinięte umiejętności komunikacyjne. Oczywiście nie zawsze wszystkie te cechy muszą być reprezentowane przez jedną osobę, tak jest też w moim przypadku, dlatego założyłem agencję z dwójką wieloletnich przyjaciół, a nasze cechy uzupełniają się nawzajem, tworząc jeden organizm, jakim jest właśnie agencja.
Jakie masz dalsze plany na rozwój agencji?
Prowadząc agencję, nigdy nie możesz sobie powiedzieć, że jej realizacje czy oferta są wystarczające dobre – musisz wciąż podnosić poprzeczkę i nie rozbić swojej wizji o szklany sufit. Do Ciebie należy podwyższanie standardu, kultury. Rozwijając firmę, doszliśmy do takiego momentu, w którym nie tylko każde proponowane rozwiązanie jest każdorazowo zgodne z tożsamością biznesu naszego klienta, ale też nasze długotrwałe relacje są zbudowane na zaufaniu i lojalności. Staliśmy się swojego rodzaju tranzystorem nie tylko problemów, ale też potrzeb naszych klientów, które przekładamy na język rynku i jego odbiorców. O naszych relacjach myślimy całościowo, dlatego proponujemy holistyczne rozwiązania, a naszą wspólną przyszłość budujemy w oparciu o strategię, umiejętność wprowadzania efektywnych procesów, kreatywnych rozwiązań i ich technologicznego wdrożenia – w tym też obszarze planujemy rozwijać się najbardziej dynamicznie. Drugim obszarem, na którym jesteśmy obecnie bardzo skupieni jest neuromarketing, który przybliża nas do rozbudowywania obszaru badań consumer expierence. Nie pochylamy się wyłącznie nad bieżącą potrzebą, ale myślimy o całości problemów. Proponujemy innowacyjny typ relacji, wyjątkowy, oparty na swojego rodzaju bliskości i „czułego zaangażowania”. I jesteśmy dumni, kiedy ten rodzaj współpracy ewoluuje w stronę więzi opartej o doświadczenie i zaufanie.