Pozostałe części cyklu przeczytasz tu >
Zobacz również
Kiedy i co było impulsem do rozpoczęcia własnej działalności?
O pracy na własny rachunek po raz pierwszy pomyślałem robiąc karierę w innych agencjach ok. 2014 roku. Na dwa lata zawiesiłem pomysł na kołku, bo przyszedł do mnie Adam Jesionkiewicz i złożył propozycję prowadzenia międzynarodowej komunikacji dla startupu Ifinity. Był 2014 rok i niewiele osób wiedziało jeszcze jak funkcjonuje startup technologiczny. Przez dwa lata sporo się tam nauczyłem jeśli chodzi o rynek innowacyjnych usług i produktów technologicznych. Kiedy w pierwszej połowie 2016 roku odchodziłem z Ifinity, widziałem już wyraźnie niszę na rynku usług PR: brak wąsko wyspecjalizowanych usług media relations dedykowanych startupom technologicznym. Nie było na rynku agencji, które rozumiałyby sposób działania takich podmiotów i mówiły ich językiem. Szybko spotkałem się koleżanką z branży, która również rozglądała się za nowymi wyzwaniami zawodowymi i powiedzieliśmy sobie: dobra, robimy to!
Ile czasu zajęło Ci założenie agencji od czasu zakiełkowania tego pomysłu?
Od momentu kiedy zdecydowaliśmy się działać, sprawy nabrały błyskawicznego tempa. Miesiąc po tym jak usiedliśmy nad czystą kartką papieru, aby opracować model biznesowy, mieliśmy już funkcjonującą spółkę, gotową stronę internetową i z przytupem ogłosiliśmy start działania w mediach społecznościowych. Nie mieliśmy bladego pojęcia w co się pakujemy.
Jakie były największe wyzwania przy rozkręcaniu biznesu?
Zdecydowanie na początku było to zderzenie z rynkiem i walidacja modelu biznesowego. Rynek startupów potrzebujący PRu okazał się zbyt płytki. Dodatkowo wśród founderów pokutowało przekonanie, że działania komunikacyjne to wydatek przynoszący relatywnie niewiele korzyści, a będący niepotrzebnym kosztem. Pojawiła się więc konieczność edukacji potencjalnych klientów, co generowało dla nas dodatkowe koszty.
#PolecajkiNM cz. 32: czego szukaliśmy w Google’u, Kryzysometr 2024/25, rynek dóbr luksusowych w Polsce
Niemal jednocześnie okazało się, że jest duży „organiczny” popyt na nasze usługi ze strony średnich i dużych firm oferujących innowacyjne usługi i produkty. Jednak Ci klienci szukali strategicznego partnera oferującego komplementarne usługi komunikacyjne wynikające z kompleksowej strategii. Wszystko to sprawiło, że nasza agencja w krótkim okresie czasu musiała „pivotować” powiększając ofertę oraz rekrutując nowych konsultantów.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Dziś Remarkable Ones to one-stop-shop oferujący usługi komunikacyjne 360 stopni dla innowacyjnych podmiotów i organizacji: od strategii poprzez media relations, content marketing, influencer relations, komunikację w mediach społecznościowych na kampaniach performance skończywszy. Nie ma takich podmiotów w branży PR.
Jakie są koszty związane z rozpoczęciem własnego biznesu?
Bezpośrednie koszty założenia spółki z ograniczoną odpowiedzialnością to kilka tysięcy złotych, w większości przeznaczane na kapitał założycielski i bieżące opłaty. Przy jednoosobowej działalności gospodarczej można te koszty ograniczyć niemal do zera. I prawdę mówiąc jestem zwolennikiem podejścia, aby w pierwszym okresie rozwoju firmy wszystkie pozostałe koszty radykalnie ograniczać. Pracować można zdalnie. Komputery i telefony mogą być prywatne. Koszt dysku współdzielonego, firmowych maili oraz oprogramowania biurowego dostępnego w chmurze to równowartość dwóch pizz miesięcznie. I tyle.
Prawdziwym kosztem dla założycieli jest natomiast ich czas i zasoby prywatne. Przez pierwsze pół roku nie wypłaciliśmy sobie pensji, każdą zarobioną złotówkę inwestując w rozwój firmy i odkładając na koncie firmowym jako zabezpieczenie finansowe. Dodatkowo na początku zwykle wszystko robiliśmy sami i rzadko wychodziliśmy z biura po ośmiu godzinach. To były „prawdziwe” koszty rozpoczęcia biznesu.
Po jakim czasie udało się pozyskać pierwszego klienta?
W momencie kiedy zakładaliśmy biznes ja i moja wspólniczka, przenieśliśmy do firmy dwóch własnych klientów. Wpływy mieliśmy więc w zasadzie od początku. Generalnie warto pozyskiwać pierwszych klientów, zanim jescze firma powstanie. Chociażby po to, żeby się przekonać czy w ogóle warto ją zakładać.
Jakich porad udzieliłbyś osobie, która zastanawia się nad założeniem własnej agencji?
Po kilku latach chyba mógłbym napisać książkę z poradami 😉 Po pierwsze warto odpowiedzieć sobie na pytanie czemu chce się mieć własną agencję. Jeśli jesteś świetnym PR-owcem i po prostu lubisz pracować z klientami, prowadzenie własnej agencji PR może być niestety skutecznym sposobem… żeby przestać to robić. Jako szef musisz bowiem zadbać o sprzedaż, marketing, finanse, zarządzanie pracownikami, kwestie prawne, IT i tysiąc innych rzeczy. Na początku to tylko niewielka część Twoich obowiązków. Jednak z biegiem czasu zdominują one plan Twojego dnia zmuszając Cię do oddania obsługi klientów w ręce pracowników.
Zaryzykuję twierdzenie, że od pozyskiwania nowych klientów dużo ważniejsze jest pozyskiwanie najwyższej klasy pracowników. To oni będą stanowić o sukcesie bądź porażce Twojej firmy. Czym szybciej nauczysz się mądrze delegować zadania/projekty i obszary działania firmy tym lepiej.
Warto również przygotować się mentalnie na to, że prowadzenie własnej firmy to maraton a nie sprint. Założenie, że po pół roku będziesz leżał z drinkiem pod palmą a inni będą pracować na Ciebie jest mocno ryzykowne. Niezwykle istotny jest balans i znalezienie odskoczni od pracy, które na co dzień pozwoli zachować Ci równowagę mentalną. Inaczej własny biznes stanie się prostą drogą do wypalenia.
Jakie najdziwniejsze/najzabawniejsze sytuacje przydarzyły Ci się przy realizacji własnego biznesu?
Jedna z pierwszych zrekrutowanych kandydatek, na którą czekaliśmy trzy miesiące, przyszła pierwszego dnia do pracy tylko po to, żeby powiedzieć, że nie będzie u nas pracować. Czekała, żeby nam o tym powiedzieć osobiście. Wtedy co prawda nie było nam do śmiechu, ale na jej miejsce następnego dnia przyjęliśmy dziewczynę, którą pierwotnie odrzuciliśmy w procesie rekrutacji. Dziś ta dziewczyna – Magda Mikulska – jest moją wspólniczką i jednocześnie najbardziej uzdolnionym PR-owcem jakiego kiedykolwiek miałem okazję poznać.
Co Twoim zdaniem decyduje o sukcesie w prowadzeniu własnego biznesu?
Właściwi ludzie, z którymi prowadzisz biznes. Uważna rekrutacja i umiejętność szybkiego podejmowania decyzji o zwolnieniach. Upór pomimo piętrzących się trudności
Autorefleksja, umiejętność do przyznawania się do swoich błędów i wyciągania z tego wniosków. Zdolność do słuchania swoich pracowników i nie narzucania zdania.
Co zrobiłbyś inaczej, patrząc z perspektywy czasu?
Założyłbym tę agencję jakieś cztery lata wcześniej 🙂
Jakie cechy są wyjątkowo przydatne dla osób zakładających swoją agencję?
Nie uważam, że głośni, dominujący, ekstrawertyczni liderzy, którzy narzucają swoje zdanie i dyktują wizję wpisują się w idealny profil szefa agencji. Warto raczej być uważnym słuchaczem i doradcą dla swoich pracowników oraz klientów. Jednocześnie trzeba mieć wewnętrzną pewność siebie, że kierunek w którym zmierzamy jest właściwy. Wewnętrzny upór bardzo pomaga w pokonywaniu zewnętrznych przeszkód, który się pojawiają na drodze. Nie do przecenienia są analityczny umysł oraz strategiczne podejście do projektów, agencji i jej miejsca na rynku. Łatwość nawiązywania kontaktu i budowania relacji pozwalają pozyskiwać klientów i pracowników, ale również wykorzystywać nadarzające się rynkowe szanse.
Jakie masz dalsze plany na rozwój agencji?
Remarkable Ones oferuje obecnie usługi komunikacyjne wychodzące daleko poza tradycyjnie pojmowane działania public relations. Rynek usług PR się zmienił, a nasze podejście do komunikacji jest na tym rynku mocno innowacyjne. Oferujemy wysokiej jakości kreację. Nie boimy się miksowania tradycyjnych usług PR-owych takich jak doradztwo i media relations z usługami marketingowymi takimi jak kampanie performance, content marketing i współpraca z influencerami.
Nasze działania mają silną podbudowę strategiczną i zawsze bazują na celach biznesowych. Jednocześnie jesteśmy dużo bardziej elastyczni i konkurencyjni cenowo niż duże sieciowe agencje. Zamierzamy konsekwentnie rozwijać się, wzmacniając nasze przewagi.