TikTok Ad Awards 2025

TikTok Ad Awards 2025

TikTok Ad Awards 2025

Ostatni dzwonek na zgłoszenia do konkursu TikTok Ad Awards CE 2025! Termin upływa 24 września br.

Zgłoś kampanię

Jak założyłem swoją agencję: Szymon Walkiewicz (Walk)

Jak założyłem swoją agencję: Szymon Walkiewicz (Walk)
Kiedy i jak powstała agencja Walk? Jakie były największe wyzwania przy jej tworzeniu i kiedy udało się pozyskać pierwszego klienta? Co powinny wiedzieć osoby zastanawiające się nad otwarciem własnej agencji? Na temat powstania Walk opowiada Szymon Walkiewicz, współzałożyciel agencji.
O autorze
4 min czytania 2019-09-24

fot. © Think Mice

Pozostałe części cyklu przeczytasz tu >

Kiedy i co było impulsem do rozpoczęcia własnej działalności?

Matko, aż strach pomyśleć – to było tak dawno temu. 15 lat temu – jak nic. A impuls – chyba dwa: pierwszy, że zawsze chciałem mieć własny biznes, a drugi to odpowiedni moment. I tak w 2005 roku powstało Walk Production, które bardzo szybko zaczęło funkcjonować z moimi wspólnikami – Pawłem Miklaszewskim i Przemkiem Staniszewskim jako „WALK – grupa marketingowa”. Po drodze, jakieś cztery lata temu doszedł czwarty wspólnik.

LinkedIn logo
Na LinkedInie obserwuje nas ponad 100 tys. osób. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Ile czasu zajęło Ci założenie agencji od momentu zakiełkowania tego pomysłu?

Założenie agencji poza decyzją mentalną to dziecięca igraszka. I chyba to ta decyzja jest kluczem do sukcesu. Pewnego dnia wstajesz rano i wiesz jedno – jak nie zarobisz, to nic nie zjesz. Stres, obawa, realne zagrożenie niepowodzeniem potrafi zablokować.

W moim przypadku jednak była inna strategia. Metoda prób i błędów. Miałem po drodze trzy podejścia. Wszystkie okazały się fiaskiem, choć każde budowało moją wiedzę i dawało bezcenne doświadczenie. Dopiero w Walk i to dzięki wspólnikom udało się nam stworzyć agencję z prawdziwego zdarzenia, która od prawie 15 lat z powodzeniem staje w szranki z najlepszymi graczami.

Słuchaj podcastu NowyMarketing

Jakie były największe wyzwania przy rozkręcaniu biznesu?

Wiarygodność i portfolio. Jakakolwiek rozpoznawalność. Co sprowadza się do słowa klucz: klienci. Proszę sobie wyobrazić sytuację, gdy dzwonię do dyrektora marketingu, przedstawiam się, a z drugiej strony słyszę „nie znam pana, nie znam waszych prac” – kurtyna. Takich telefonów na początku wykonuje się setki miesięcznie. Aż ktoś pozwoli się przekonać do spotkania, zaprosi, zaufa.

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Jakie są koszty związane z rozpoczęciem własnego biznesu?

To dużo zależy od przyjętego modelu biznesowego. Są dwa zasadnicze: jeden łatwiejszy i droższy – zatrudniasz ludzi ze znajomościami, szerokimi kontaktami, historią na rynku, wiarygodnością i zakładasz, że w przeciągu roku osiągniesz „break even”. Druga metoda dużo tańsza, ale też trudniejsza, gdzie wszystko robisz samemu, krok po kroku rozpychając się przy „barze”. I tak z wspólnikami działaliśmy od początku. Wydrapywaliśmy pazurami każdy kontakt, każde zlecenie, podejmowaliśmy każdy trop, wykorzystywaliśmy każdą relację. Nie wstydziliśmy się prosić o dużo więcej niż mogliśmy dać. Pod koniec dnia daliśmy radę. Zatem, szczerze mogę powiedzieć, że wszystko, co osiągnęliśmy, zawdzięczamy tylko i wyłącznie sobie. Sami weszliśmy na poziom, na którym dziś funkcjonujemy. Pamiętam, jak na początku brakowało nam parunastu tysięcy złotych, by zamknąć miesiąc. Zaoferowaliśmy koledze 20% udziałów za 20 tys. złotych. Nie zdecydował się… dziś żałuje 😉

Po jakim czasie udało się pozyskać pierwszego klienta?

Klienci zawsze byli, gdyż zawsze umieliśmy kogoś przekonać, by nam zaufał – pierwsze stałe zlecenia były od jednego z TFI już w pierwszym roku, a w kolejnym pozyskaliśmy pierwszego klienta na miesięczne fee w Walk PR i to był jeden z operatorów komórkowych. Duża rzecz.

Jakich porad udzieliłbyś osobie, która zastanawia się nad założeniem własnej agencji?

Pasja – to najważniejsze, przynajmniej wg mnie. To właśnie ona pozwala komuś zaufać tobie, nawet gdy nie masz niczego na poparcie swoich kompetencji. Jeśli pasja się z człowieka wylewa, wtedy ją czuć i widać gołym okiem.

Wiarygodność – nie rzucaj słów na wiatr – to, co obiecasz, musisz zrealizować. Bez względu na koszt. To twoja trampolina. Ludzie o tym będą mówić, a nie ma nic gorszego na starcie niż brak wiary potencjalnego kontrahenta, że dasz radę.

Wiedza – niewątpliwie trudno sprzedawać usługi, jeśli się ich nie zna i jest się w drugim modelu set-up’u biznesu – czyli wszystko robisz sam.

Jakie najdziwniejsze/najzabawniejsze sytuacje przydarzyły Ci się podczas realizacji własnego biznesu?

Przetarg na platformę eventową u dużego motoryzacyjnego gracza międzynarodowego. Pod koniec prezentacji klient spytał nieśmiało, „…ale gdzie ta platforma?” Skonfundowani odpowiadamy, „…no właśnie ją przedstawiliśmy”. Na co słyszymy odpowiedź niedoszłego klienta: „ale nam chodziło o platformę do zjeżdżania na evencie”. Nie muszę dodawać, że z briefu to nie wynikało. Inna historia; przetarg na dużą kampanię w jednym z ministerstw. Komisja kilkunastu bardzo dojrzałych mało uśmiechniętych panów. Leci analiza otoczenia, strategia komunikacji, trzy linie kreatywne i po trzech godzinach pada jedno pytanie: „a kto zagra główną rolę w reklamie?”

Masę tego typu przypadków uzbierało się przez te wszystkie lata. Są dwa zasadnicze powody powstawania takich nieporozumień: w mojej ocenie obie to wina agencji: postawa „wiemy lepiej, lepiej rozumiemy potrzeby klientów” i druga „lenistwo”. A proszę mi wierzyć, warto czasem zadać sobie trud i spytać klienta co myśli? Jak widzi świat? Upewnić się, jakie są jego potrzeby i oczekiwania. Poprosić o przynajmniej część badań i dowiedzieć się do kogo chcą mówić. Naprawdę klienci w dużej mierze wiedzą, co robią. Oczywiście zdarzają się kuriozalne sytuacje odbiegające od tego, co napisałem. Najpiękniejszy przypadek to ten z marką piwa Żubr. W briefie było napisane – w komunikacji pełna dowolność, tylko nie żubr. Agencja kreatywna poszła z jedną linią – linią opartą na Żubrze, która już od prawie 10 lat jest wykorzystywana.

Co Twoim zdaniem decyduje o sukcesie w prowadzeniu własnego biznesu?

To chyba mix pewnych cech, postaw, sytuacji. Determinacja, skuteczność, łut szczęścia. Bez determinacji nie wykonasz setnego telefonu, nie podniesiesz się z kolan po bolesnym upadku. Na nic ta determinacja Ci się przyda, jeśli nie będziesz skuteczny w swoim działaniu. Jeden na sto telefonów musi wyjść. Jeden na sto kontaktów musi stać się Twoim klientem. A to wszystko na nic, gdy nie umiesz pozyskać numeru telefonu czy rekomendacji od osoby trzeciej, jeśli nie potrafisz zrobić tak, by druga strona czuła, że zyskała na relacji z Tobą.

Co zrobiłbyś inaczej, patrząc z perspektywy czasu?

Każdy popełnia błędy. Często są to bardzo osobiste przemyślenia i refleksje. Wolałbym nie wchodzić za głęboko w meandry tego pytania. Ale parę spraw wydaje się neutralnych, o których spokojnie można wspomnieć: większa dyscyplina finansowa, mniejsza tolerancja dla osób niekompetentnych, większa czujność biznesowa.

Jakie masz dalsze plany na rozwój agencji?

W Walk mamy parę powiedzeń: „stay hungry” czy „keep walking” dobrze oddaje ducha i DNA agencji. Nigdy, ale to nawet przez moment nie pomyśleliśmy, że to koniec drogi. Ciągle znajdujemy nowe obszary zainteresowania – czy to chodzi o content, design, media czy kompetencje w obszarze entertainmentu. I tego się trzymamy, Walk ciągle się rozwija i chcąc nie chcąc, nie widzę końca tej drogi…

 

O rozmówcy:

Szymon Walkiewicz, partner / business development director WALK