Kochanie, co dzisiaj na obiad? Zupa Romana!

Kochanie, co dzisiaj na obiad? Zupa Romana!
„Jeśli coś ci się podoba, to jest genialne; jeśli się nie podoba, jest do dupy” powiedział Frank Zappa. Piękna definicja oceny pomysłu na reklamę przez przypadkową osobę, która o reklamie nie ma pojęcia, ale szła akurat korytarzem.
O autorze
4 min czytania 2013-10-16

grafika: fotolia

Każdy z nas ma swoją muzykę. Jeden wzrusza się słuchając Leonarda Cohena, a drugi tańczy do upadłego na weselu z ponętną i lekko pijaną druhną w rytm „Jesteś Szalona” Boysów. Nie jesteśmy blogerami lifestyle, więc nie napiszemy, co według nas jest w lepszym guście, ale napiszemy o grupie docelowej marki Amino. Do której zwraca się, śpiewając o Zupie Romana, tenże Roman w reklamie. Reklamie, której szczerze nienawidzimy, ale jednocześnie doceniamy wyczucie gustów swoich konsumentów przez marketera.

Zupa Romana to klasyczne disco polo

Tzw. zupki chińskie, tutaj w wersji polskiej – barszcz, pomidorowa, ogórkowa (wszystko to tradycyjnie z kluskami) w cenie poniżej dwóch złotych za talerz, to nie jest wykwintne danie koneserów. To danie studentów, singli, którzy nie posiedli zdolności gotowania, pracowników fizycznych i umysłowych, mężów swoich żon, które nie ugotowały im obiadu do pracy w budce parkingowej i turystów dumnie pokazujących swój brzuch na mazurskim polu namiotowym. Idealne również jako uzupełnienie kalorii po wyczerpującej nocy z wódką i kolegami. Posiłek normalnego Polaka. Tego samego, który mówi, że jak nie zje Pasztetu Podlaskiego to nie robi!

A czego słucha normalny Polak? RMF, Radio ZET i Radio Eska. Czyż w ten biesiadny klimat z lekką muzyczką w tle rzeczona zupa kolegi Romana nie wpisuje się idealnie? Proste, skoczne, z lekkim rymem i idealne do zanucenia. Jesteś szalona mówię Ci, zawsze nią byłaś przestań wreszcie śnić, nie jesteś aniołem mówię Ci, jesteś szalona…

LinkedIn logo
Na LinkedInie obserwuje nas ponad 97 tys. osób. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

No ale zostawmy już disco polo i przyjrzyjmy się muzyce w reklamie. Jej roli w trafieniu do grupy docelowej, wywołania emocji i wyraźnego wyróżnika w komunikacji.

Zagraj to jeszcze raz Sam!

Muzyka to pokłady emocji. Przy muzyce tańczymy. Samotnie lub w parach. Przy muzyce odpoczywamy, wzruszamy się albo odreagowujemy stres. Muzyka potrafi łączyć, tak samo jak potrafi dzielić. Pamiętacie punków i metali? I ich kontrę – depeszowców? Muzyka potrafi wyzwalać adrenalinę albo wręcz przeciwnie, sprawić, że zamieniamy się w Troskliwe Misie. Nie bez powodu bajki dla dzieci zawsze mają przewodni motyw muzyczny. Nie bez powodu każdy James Bond ma swoją piosenkę, która staje się hitem, a prawo do jej zaśpiewania mają tylko najgorętsze w danej chwili nazwiska. Nie bez powodu potrafimy zapętlić nasz ulubiony kawałek i słuchać go w nieskończoność.

Słuchaj podcastu NowyMarketing

Marka to emocje

A przynajmniej silna marka to emocje. Coś więcej niż „kup teraz”, czy dwie sztuki w cenie jednej. Nic więc dziwnego, że często posługuje się naturalnym sposobem opowiadania historii. Muzyką, która jest w stanie wzmocnić przekaz i wartości marki, kodując je w umyśle konsumenta w najbardziej dla niego naturalny sposób. Starsi z Was, którzy oczywiście czytają ten tekst na komputerach stacjonarnych łącząc się z Internetem przez modem, z pewnością kojarzą poniższą reklamę.

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Levis. Niegdyś kultowa marka, która na początku lat 90-tych podbijała nasz rynek wykorzystując muzykę zarówno z dużym wyczuciem kreując trendy jak i odkurzając klasykę. Should I stay or should I go now…

Nie wiem jak Wy, ale my wtedy dalibyśmy się pociąć za parę oryginalnych 501.Tak samo jak nagle, dobrych kilka lat temu zaczęliśmy zupełnie inaczej patrzeć na pewne batoniki dla dzieci. A na imprezach zaczął lecieć pewien kawałek.

Odważne repozycjonowanie marki, wyraźny obraz i genialna muzyka, która sprawiła, że za pomocą jednej reklamy Kinder Bueno wyszło do zupełnie innego konsumenta, dało jasny komunikat (nie tracąc przy tym core, czyli dzieciaków lubiących go za smak) i zapadło w pamięć. A całą reklama była o tym właśnie batoniku i emocjach z jedzenia czekolady, wafelka i kremu. Wyróżnialność plus RTB w produkcie. Marzenie marketera i agencji. Brawo niegdysiejsza agencjo G7.

G7 bijemy brawo także za tę reklamę. Podobno do dzisiaj na przetargach marketerzy podają ją jako przykład takiej, jaką chcieliby dla swojej marki. A my zawsze w wiadomym momencie wychodzimy do toalety po chusteczki do nosa.

Muzyka w reklamie to potężne emocje

Wszystko oczywiście zależy od tego, jaki jest charakter marki i co chce powiedzieć. Jakie wartości chce zasiać w głowie oglądającego. Co oglądający ma poczuć. W reklamie Ery cel był jasny. Wzruszenie. Ciepły wizerunek marki.

W poniższym, dużo nowszym, ale już klasyku, reklamie Chryslera, to nie wzruszenie, ale mieszanka złości, dumy, i ambicji jest na pierwszym planie. Krew, pot, łzy i praca robotniczego miasta. I pod ten klimat dobrano doskonałą muzykę i artystę, który jednoznacznie kojarzy się z tymi wartościami.

Ale nie zawsze reklama musi nas wzruszać ani poruszać. Czasami ma wprawić nas po prostu w dobry nastrój. Wieczór, chillout i małe lekkie piwo ze znajomymi. A do tego powiew wielkiego świata i koncentracja na konsumencie – takim, który sięgając po markę chce pokazać swoją osobowość, klasę i przynależność do tego odrobinę lepszego świata. Wyruszyć w swoją małą podróż z butelką w ręce.

Ewentualnie wyluzować na chwilę od pracy

Czy można zbadać emocje przed wyprodukowaniem reklamy

Wyobrażacie sobie taką reklamę w rzeczywistości grup fokusowych i badania storyboardów.

I moderatora: „Szanowni państwo, a więc w tej reklamie przez cały czas jej trwania w rytm spokojnej muzyki ulicami miasta będą spadać kolorowe piłki, wraz z czasem będzie ich coraz więcej i więcej. Muzyka będzie cały czas spokojna. No końcu pojawi się hasło „kolor, jak żaden inny”, co państwo sądzą o tej reklamie? Zaraz puszczę państwu jeszcze raz kawałek tej muzyki w tle”. Co na to odpowiedziałoby 8 przypadkowych osób z ciasteczkami w dłoniach? Nuda panie…

A tak właśnie bada się reklamy, które z definicji powinny opierać się o emocje, a które sprowadzane są do kolorowych rysunków. To podstawowa pułapka badań, dzięki której często genialne pomysły przegrywają z tymi średnimi, bezpiecznymi, które on air są płaskie jak polskie Tatry w porównaniu do francuskich Alp.

Ale zdarzają się wyjątki. Poniższa reklama została przetestowana na bodajże czterech czarno białych rysunkach i podkładzie muzycznym.

Sami nie wiemy, co konsumenci pili w czasie badań, ale wyszły na tyle dobrze, że reklama „poszła”, a jaki był ciąg dalszy tej marki każdy miłośnik dobrej i skutecznej reklamy powinien wiedzieć. Bo my kochamy te kluseczki… Na lotnisku, w blokowisku, na pastwisku…

Więcej tekstów autorów >>>