fot. pixabay.com
…z zamawiającym. Ten artykuł dedykowany jest pierwszej grupie.
Zobacz również
[…] na wszystkich polach eksploatacji znanych w chwili podpisywania Umowy, a w szczególności […]
Pomijając bezskuteczność użycia w umowie ogólnego zwrotu dotyczącego „wszystkich pól eksploatacji”, pytanie, które powinno nasunąć się każdej osobie czytającej takie postanowienie to – „Po co?”. Krótko mówiąc, należy się zastanowić czy pola eksploatacji (a tym samym umowa) nie wykraczają poza zakres, który odpowiada ekonomicznemu celowi umowy. Prosty przykład – autor książki podpisuje umowę z wydawnictwem na wydanie wersji papierowej swojej książki. Co robi wydawca? Umieszcza w umowie pola eksploatacji typu najem oryginału, nadania satelitarne albo reemitowanie. Taki zabieg (umieszczanie maksymalnej ilości pól eksploatacji w Umowie) jest jak najbardziej zrozumiały np. w przypadku logotypu (zamawiający chce mieć pewność, że jego oznaczenie, nad którego renomą i rozpoznawalnością pracuje, w jakimś zakresie nie będzie do niego należało), ale istnieją przypadki, kiedy warto zastanowić się nad zakresem pól eksploatacji. A następnie dopasować do nich wynagrodzenie. Przykładowo, są pola eksploatacji, które idealnie nadają się do wynagrodzenia prowizyjnego, jak zwielokrotnianie albo wyświetlenie.
Skąd taka potrzeba wpisywania maksymalnego zakresu pól eksploatacji po stronie zamawiających? Otóż umowa o przeniesienie autorskich praw majątkowych lub umowa o korzystanie z utworu (czyli licencja) obejmuje tylko pola eksploatacji WYRAŹNIE w niej wymienione (cytuję tu art. 41 ust. 2 ustawy o prawie autorskim). A więc określenie tych pól powinno być skonkretyzowane i jednoznaczne. Za przykład tego, jak bardzo skonkretyzowane w umowie powinny być pola eksploatacji, może posłużyć chociażby teza jednego wyroku, że czym innym jest bowiem jako pole eksploatacji reklamowanie samego tygodnika, a czym innym promowanie tego numeru tygodnika, na którego okładce jest zdjęcie wykonane przez powoda.
Do pól eksploatacji odnoszą się również dwie inne istotne zasady – nieważna jest umowa w części dotyczącej wszystkich utworów lub wszystkich utworów określonego rodzaju tego samego twórcy mających powstać w przyszłości, a także umowa może dotyczyć tylko pól eksploatacji, które są znane w chwili jej zawarcia. Sensem tych zakazów jest to, iż w chwili podpisywania umowy oszacowanie wartości przenoszonych praw (a tym samym ich ekonomicznego potencjału) może być niemożliwe. Tymczasem wielu twórców zobowiązuje się w umowie, iż w przypadku powstania nowych pól eksploatacji, przeniosą na zamawiającego prawa za 1 zł. Co więcej, uważa się, że takie zobowiązanie jest nieważne z mocy prawa (a konkretnie art. 41 ust. 4 prawa autorskiego).
#NMPoleca: Jak piękny design zwiększa konwersję w e-commerce? Tips & Tricks od IdoSell
[…] przenosi każdorazowo majątkowe prawa autorskie do utworów […]
Brak jednoznacznej i konkretnej specyfikacji dzieła, do którego przenoszone są majątkowe prawa autorskie to kolejny często pojawiający się w umowach błąd. W procesie twórczym zazwyczaj pojawia się wiele utworów (pamiętajmy, że utwór jest przedmiotem prawa autorskiego od chwili ustalenia, chociażby miał postać nieukończoną), dlaczego więc zgadzać się na przeniesienie praw autorskich do wszystkiego, skoro zamawiający płaci za ostateczny efekt?
Słuchaj podcastu NowyMarketing
[…] przeniesienie następuje każdorazowo z chwilą ustalenia […]
Jeżeli twórca pragnie być pewniejszym swojego wynagrodzenia, a konkretnie jego uiszczenia przez zamawiającego, powinien zadbać o odpowiednie zabezpieczenie, a takim jest na pewno ustanowienie chwili przeniesienia majątkowych praw autorskich w momencie uiszczenia wynagrodzenia przez Zamawiającego.
Wraz z przeniesieniem majątkowych praw autorskich, Twórca przenosi na Zamawiającego prawo do wykonywania praw zależnych.
Czy wiecie, czym jest opracowanie? Opracowanie można określić jako twórczą ingerencję w cudzy utwór lub posłużenie się nim w określony sposób. W szczególności opracowaniem może być tłumaczenie, przeróbka, adaptacja. Opracowanie to inaczej utwór zależny. Z kolei rozporządzanie i korzystanie z opracowania zależą od zezwolenia twórcy utworu pierwotnego (prawo zależne).
Tutaj prawo autorskie również chroni twórcę, ponieważ ustanawia istotne domniemanie na jego korzyść – jeżeli umowa nie stanowi inaczej, twórca zachowuje wyłączne prawo zezwalania na wykonywanie zależnego prawa autorskiego, mimo że w umowie postanowiono o przeniesieniu całości autorskich praw majątkowych. Należy więc z tego skorzystać, a nie automatycznie zgadzać się na wszelkie przeniesienia praw w umowie. Korzyść jest niewątpliwa – w przypadku, gdy zamawiający dokona przeróbki czy modyfikacji dzieła (albo przykładowo stworzy prequel lub sequel), to za korzystanie lub rozporządzanie nim będzie musiał uiścić kolejne wynagrodzenie na rzecz twórcy (oczywiście o ile strony tak się umówią).
[…] zobowiązuje się nie wykonywać wobec Zamawiającego ani wobec osób uprawnionych przez Zamawiającego, swoich osobistych praw autorskich […]
Osobiste prawa autorskie, oprócz tego, że budują i chronią „sławę” twórcy, mogą również stanowić zabezpieczenie ekonomiczne. Przykładowo jednym z praw osobistych jest prawo do decydowania o pierwszym udostępnieniu utworu publiczności, które obejmuje wybór miejsca i formy, mediów, za pośrednictwem których dojdzie do pierwszego udostępnienia utworu, co jak wiadomo, często decyduje o komercyjnym sukcesie dzieła. Innym autorskim prawem osobistym jest prawo do rzetelnego wykorzystania utworu. Zanim więc podpiszemy ww. zobowiązanie, warto zastanowić się dwa razy.