Malwina Czajka i Przemek Glajzner (Kamera Akcja): Wszystko kręci się wokół pasji do kina [WYWIAD]

Malwina Czajka i Przemek Glajzner (Kamera Akcja): Wszystko kręci się wokół pasji do kina [WYWIAD]
Na dzień przed otwarciem jubileuszowej, 15. edycji Festiwalu Krytyków Sztuki Filmowej Kamera Akcja (FKA), o wpływie platform streamingowych na kondycję kina, zjawisku product placementu w polskim kinie i nie tylko rozmawiam z Malwiną Czajką i Przemkiem Glajznerem, dyrektorami wydarzenia.
O autorze
13 min czytania 2024-10-23

Jakie filmy moglibyście polecić do obejrzenia marketerom/osobom pracującym w marketingu? Czy któryś z nich znajdziemy w tegorocznym lineupie FKA? 

Malwina Czajka: Marketing to zawsze istotny element rozmów na Festiwalu Kamera Akcja. Traktujemy branżę filmową jako sieć naczyń połączonych i uważamy, że bez promocji i PR nie można tworzyć sztuki audiowizualnej. Ważne jest dotarcie do widza, do odbiorców dzieła, a do tego widza dociera się poprzez odpowiednie narzędzia marketingowe. Ten temat jest nam szczególnie bliski, gdyż to właśnie na odbiorcy, na kinomanach koncentrujemy się jako wydarzenie filmowe. Dla nas rozmawianie o kinie jest tak samo ważne, jak jego tworzenie. Bez elementu „marketingowego” nie ma dyskusji wokół dzieła. „Szum medialny” pozwala na dotarcie do odbiorcy.

Propozycją dla marketerów jest z pewnością, pierwszy raz pokazywany w Polsce, film „BlackBerry”, reż. Matt Johnson, opowiadający o dwóch przyjaciołach z dzieciństwa, Douglasie Freginie i Mike’u Lazaridisie, którzy stworzyli telefony marki BlackBerry. To historia błyskawicznego powstania i katastrofalnego upadku pierwszego na świecie smartfona. Wypełniona doskonałymi dialogami i oryginalnym humorem historia start-upu, który zrewolucjonizował rynek telefonii komórkowej, to doskonały przykład kina niezależnego, który urzeka narracyjną lekkością, a jednocześnie jest nostalgiczną wyprawą do czasów, w których w biznesie wszystko było możliwe.

Przemek Glajzner: Równie ciekawym tytułem dla pasjonatów marketingu jest „Megalopolis” film, który podzielił kinofilską publiczność i wzbudza najbardziej skrajne emocje wśród widzów, szczególnie że został wyreżyserowany przez Francisa Forda Coppolę, jednego z najważniejszych autorów kina, twórcę takich klasyków jak „Czas apokalipsy” i „Ojciec chrzestny”.

Film, który zachwyci marketerów to także oparta na faktach historia fenomenu popularności zespołu hip-hopowego KNEECAP. W „Kneecap. Hip-hopowa rewolucja” Richarda Peppiatta muzycy grają samych siebie i walczą o obronę ojczystego języka, a my jako widzowie przecieramy oczy ze zdziwienia i zachwytu. Niech te trzy tytuły będą dobrą „polecajką”, ale warto samemu zanurzyć się w meandry programu filmowego i dyskusji, i odkryć coś ciekawego dla siebie. Na pewno warte uwagi są dyskusje: PRIME TIME, SIEĆ, WRAŻLIWOŚĆ.

LinkedIn logo
Na LinkedInie obserwuje nas ponad 100 tys. osób. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

W jaki sposób Netflix i inne platformy streamingowe wpłynęły na funkcjonowanie świata filmowego?

P.G.: Platformy streamingowe zmieniły przyzwyczajenia odbiorców, którzy wymienili tradycyjną telewizję na odbiór-wybór. To za sprawą Netflixa powstało zjawisko binge watchingu (oglądania kilku odcinków serialu jeden po drugim – przyp. red.). Sektor VOD to nie tyle zagrożenie dla kina, a bardziej dla licznych kanałów telewizyjnych. Badacz production studies, Marcin Adamczak, podkreśla w analizach rynku VOD, że ten napędza rynek i jak na razie zwiększa zainteresowanie sztuką audiowizualną. Zgadzam się z tym stwierdzeniem. Mówi się więcej o nowych produkcjach, porównuje to, co w kinach, do tego, co na platformach.

Słuchaj podcastu NowyMarketing

Powiązane to jest z pewnością z rozwojem mediów społecznościowych. Użytkownicy social mediów to nadawcy, którzy polecają coraz to nowe tytuły. Ale to punkt widzenia odbiorcy, który chłonie nowe filmy czy seriale i chce otrzymywać kolejne propozycje. To też jest pułapka, bo z jednej strony nadpodaż męczy, ale też szufladkuje poprzez algorytmizację. Tutaj odsyłam do książki Kasi Czajki-Kominiarczuk „Seriale. Do następnego odcinka”.

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Platformizacja zmieniła znacznie branżę filmową, nowi gracze na rynku, którzy inwestują i produkują polskie produkcje, to konkurencja dla produkcji współfinansowanych przez m.in. PISF. To wiąże się z większą liczbą zleceń polskich produkcji. To też wielkie i ważne tematy, takie jak tantiemy, które wywalczyli polscy twórcy (i dobrze!).

Walka o to, aby na równi traktować kina, telewizję i platformy streamingowe na szczęście zakończyła się sukcesem. Platformy zmieniły też sposób produkcji – kręci się szybciej, bo i formalności związane z otrzymaniem dotacji na produkcje są mniejsze. Są też ciemne strony – takie jak mniej środków na niezależne, autorskie produkcje (odsyłam też do wywiadu z Joanną Szymańską i Alicją Gawron-Jaksik, który przeprowadziła Sylwia Szostak dla Interii). Producentka Joanna Szymańska opowie o tych zależnościach więcej podczas dyskusji SIEĆ na Festiwalu Kamera Akcja (26 X, g. 15:00).

Niejednokrotnie słyszy się zarzuty wobec product placement w polskich filmach. Czy naprawdę jest aż tak źle? I jaką rolę w przemyśle filmowym pełni dziś product placement?

M.C.: Myślę, że ten etap już za nami. Product placement zaczął być sprytny, elegancki i nie trąci myszką. Nie mam danych na ten temat, mogę więc opierać się jedynie na swojej intuicji, mówiąc, że komercyjne tytuły z chęcią korzystają z takich współprac i wiedzą, jak je wykorzystać, aby skorzystać. Z production placementem jest jak z dźwiękiem czy montażem – jeśli go widz nie zauważa, to znaczy, że jest dobry i spełnia swoje założenia. Jeśli „odstaje od historii”, wybija widza z opowieści, to coś poszło nie tak. Dobrym przykładem jest obecność marki Bolesławiec w serialu „M jak miłość” który, o czym często zapominamy, nadal ogląda prawie 3 miliony widzów. O serialach, których w Polsce coraz więcej, a ich scenariusze są coraz ciekawsze, będziemy rozmawiać podczas piątkowej dyskusji PRIME TIME (25 X, g. 15:00) z producentką programów telewizyjnych Joanną Wiernik („Unboxing – Wielkie Otwarcie”, „Down the Road”), producentem seriali premium Łukaszem Dzięciołem z Opus TV („Kruk”, „Klangor”, „Idź przodem, bracie!”, „Informacja zwrotna”), scenarzystą Sławomirem Łoniskiem („Brokat”, „Blondynka”) i producentką od ponad 20 lat związaną z ATM – Moniką Galliot-Salińską („Uroczysko”, „Pierwsza miłość”) oraz Dorotą Kośmicką („Rodzinka.pl”, „Niania”, „Emigracja XD”).

Jakie były kluczowe założenia marketingowe przy tworzeniu marki Festiwalu Krytyków Sztuki Filmowej Kamera Akcja?

P.G.: To dobre pytanie, ale niestety myślę, że na początku, w 2010 roku, gdy robiliśmy pierwszą edycję, nikt nie myślał o założeniach marketingowych. Byliśmy studentami, którzy kochali kino, chcieli zrobić coś swojego, fajnego i byli bardzo podekscytowani, że mogą organizować własną imprezę. Wszystkiego uczyliśmy się wraz z każdą kolejną edycją i rozwojem imprezy. Podstawą naszego działania było budowanie społeczności wokół festiwalu, naszym celem było stworzenie znanej wśród kinomanów marki, zależało nam na rozpoznawalności na arenie ogólnopolskiej. Chcieliśmy być festiwalem, o którym się mówi, na który się jeździ i na którym „warto być”. Udało nam się to osiągnąć. Nasi widzowie często podkreślają, że czują się u nas jak w domu i że dla nich na FKA najważniejsze są relacje i spotkania. To budujące. Cieszymy się, że udało nam się zbudować społeczność wokół imprezy i być wydarzeniem, w którym chce się uczestniczyć. Takim, które uznawane jest za wartościowe – misja edukacyjna to jeden z ważniejszych filarów FKA. Dzisiaj naszym założeniem w tworzeniu marki FKA jest pasja do kina, uważność na drugiego człowieka, chęć szerzenia wiedzy i czerpania inspiracji ze spotkań i rozmów. Festiwal ma być miejscem samorozwoju. Tu można się wiele nauczyć, odkryć siebie i kształtować swoją wrażliwość. 

Nazwa Festiwalu Krytyków Sztuki Filmowej Kamera Akcja powstała przy drugiej edycji – wtedy już bardziej świadomie kształtowaliśmy markę. Po pierwsze – chcieliśmy stworzyć miejsce dla tych, którzy pracują na zapleczu. Kamera Akcja jest wydarzeniem, które docenia tych, dzięki którym wiemy, na jaki film kierować się do kina, jaki serial włączyć wieczorem. Pierwsza myśl była taka: podkreślenie eksperckości krytyków filmowych, kształcenie ich kolejnych pokoleń i uwrażliwienie ich na wiedzę o tym, jak tworzy się filmy, a nie tylko na to, jak je odbieramy.

M.C.: Po drugie, jako kinomani chcieliśmy stworzyć wydarzenie, podczas którego możemy swobodnie dzielić się opiniami i je wygłaszać. Zależało nam na imprezie będącej miejscem nieskrępowanej rozmowy, na której będzie na nią czas. Stąd od drugiej edycji dyskusje są punktem kulminacyjnym każdego dnia, nie ma w tych godzinach alternatywnych wydarzeń. To celowe skoncentrowanie uwagi widzów na refleksji nad kinem w formie spotkania ze skrupulatnie dobranymi tematami i ekspertami. Na FKA rozmowy nie odbywają się na szybko, na stojąco, stąd również spotkania z twórcami po filmach trwają około godziny.

Po trzecie – jako że pracowaliśmy – ja w studiu postprodukcji dźwięku, Przemek jako kierownik kina, zależało nam, aby pokazać kulisy branży filmowej, jej zaplecze. To, jak tworzenie filmów wygląda od środka i jak wpływa na efekt ekranowy. Dziś skupiamy się na zwróceniu uwagi na zespołowość w tworzeniu filmów i na kreatywność wielu niesamowitych ludzi. Dlatego też stworzyliśmy submarkę, jaką jest SERIO PRO – warsztaty dla przyszłych twórców filmowych, podczas których uczymy scenarzystów i młodych twórców tego, jak ważne są nie tylko scenariusz i budżet, ale też dźwięk, montaż w filmie, promocja i marketing. Takie kompleksowe warsztaty „od A do Ż” – jak to mówimy.

Ja mogę tak bez końca… ale dla nas FKA to impreza, z którą my się rozwijamy. Chcemy, aby to był zarówno festiwal dla stawiających pierwsze kroki w branży, dla kinomanów, którzy lubią słuchać o kulisach kina, jak i dla wytrawnych krytyków. Zależy nam na miksowaniu tych światów – na tym, aby FKA był świętem kina, które wspomina się jako miejsce „olśnień” filmowych, „przełomowych spotkań”, „niesamowitych doświadczeń”. Dla jednych będzie to spotkanie z Thomasem Elsaesserem, dla innych z Mateuszem Pacewiczem lub Sandrą Drzymalską, a dla jeszcze innych poznanie kina Dorothy Arzner.

Jakie strategie marketingowe stosujecie, aby przyciągnąć uczestników na festiwal, zarówno tych z Łodzi, jak i z innych regionów?

M.C.: Naszą zasadą jest z pewnością sieć naczyń połączonych. Jeśli wszystkie działania współgrają równie dobrze i każdy z elementów jest zaopiekowany, to to działa i przyciąga potencjalnych uczestników na festiwal. Na równi i tak samo poważnie traktujemy działania w social mediach, współpracę z influencerami, działania merytoryczne i edukacyjne, które wspierają świadomość naszego istnienia, jak i współpracę z mediami czy… pracę z wolontariuszami i ich szkolenie. Relacje społeczne to ważny czynnik, który towarzyszy nam podczas budowania strategii marketingowej. 

Dla nas strategia marketingowa rozumiana potocznie i wszystko, co z nią związane, jak choćby dbałość o detale scenograficzne, spójną identyfikację wizualną, dopracowany merch festiwalowy, jak i o estetykę detali na stronie internetowej, jest równie ważne. Wiemy, że trzeba przejrzyście i czytelnie komunikować informacje festiwalowe w witrynie online, w social mediach i w przestrzeni festiwalu. Klarowność i czytelność to jedno, estetyka to drugie. Ale wszystko musi ze sobą współgrać.

Jesteśmy imprezą filmową z jednym z najniższych budżetów w branży, więc wykorzystujemy dostępne narzędzia, szczególnie te bezpłatne. Dlatego tak ważny jest zaangażowany zespół inicjujący wiele dobrych praktyk. Wśród takich osób z pewnością jest producentka festiwalu Agnieszka Hawryluk.

P.G.: Naszą strategią jest także bycie blisko widza, niestawianie murów, niedzielenie widzów na lepszych i gorszych. Dla nas tak samo ważny jest gość-gwiazda, jak i pojedynczy widz, który kupi bilet na poranny seans. 

Marketing szeptany to, przy takich budżetach jak nasz, największa siła. Przez lata zbudowaliśmy społeczność, która przyciąga kolejnych uczestników. Jest wiele osób, które słyszą o Festiwalu Kamera Akcja od znajomych, ludzi z branży, kinomanów i ten marketing szeptany mocno działa na naszą korzyść. Staliśmy się imprezą, na której lubi się bywać, bo można się dobrze poczuć wśród takich samych pasjonatów filmów, jakimi są wszyscy odwiedzający festiwal. Niezwykle ważne jest to, że Festiwal Kamera Akcja jest zarówno imprezą dla pasjonatów kina, którzy oglądają wszystko, dla tych, którzy jeżdżą na międzynarodowe imprezy filmowe, jak i dla tych, którzy nie mogą poświęcać na swoją pasję tyle czasu, ile chcą – i w ciągu czterech dni pragną zobaczyć to, co najlepsze, skumulować to doświadczenie kinofilskie. Na FKA branża przyjeżdża, aby się spotkać, porozmawiać i poczuć swobodnie, kinomani przychodzą, aby zobaczyć to, co najciekawsze w kinie, a osoby, które lubią kino, ale nie są „maniakami” – wybierają pojedyncze seanse, takie „pewniaki”. W tym roku jest wśród nich m.in. „Megalopolis” Francisa Forda Coppoli, „Psychoza” Alfreda Hitchcocka, „Pod wulkanem” Damiana Kocura czy „Beating Hearts” Gillesa Lellouche’a.

Mimo tak silnej marki i tego, że nigdy nie musimy się martwić o brak widzów, bo zawsze mamy nadkomplet (od 5 lat zamykamy wcześniej sprzedaż karnetów!) – nie osiadamy na laurach i rok rocznie działamy intensywnie nad tym, aby ta publiczność nie zapominała o nas. Wykorzystujemy grupę na Facebooku – „Akcja Filmoznawca,” regularnie przygotowujemy mailing do odbiorców newslettera, dbamy o relacje z mediami lokalnymi i ogólnopolskimi, proponujemy coraz to nowe sposoby na integrację naszej społeczności, organizujemy konkursy promujące twórców od „Krytyk Pisze” przez „Krytyk Mówi” do „Authors Spotlight”. Współpracujemy z innymi festiwalami filmowymi, które mają podobne wartości do naszych, takimi jak Koszaliński Festiwal Debiutów Filmowych „Młodzi i Film”, Międzynarodowy Festiwal Filmów Młodego Widza Ale Kino! w Poznaniu czy Festiwal Mediów Człowiek w Zagrożeniu.

Partnerom proponujemy wspólne działania, które będą podkreślać nasze powiązanie poprzez merytorykę. Od pierwszej edycji współpracujemy ściśle z Uniwersytetem Łódzkim, który jest naszym mecenasem. W każdym roku tworzymy nowe pomysły na współpracę podkreślającą rolę UŁ w rozwoju edukacji filmowej i kulturalnej. Na FKA jest Jury Koła Naukowego Filmoznawców, studenci wspierają selekcję filmów w Międzynarodowym Konkursie Authors Spotlight. Współtwórcą tematów naszych najważniejszych dyskusji jest Michał Pabiś-Orzeszyna – wykładowca w Instytucie Kultury Współczesnej Wydziału Filologicznego UŁ.

Jakie działania podejmujecie, aby wyróżnić festiwal na tle innych podobnych wydarzeń filmowych w Polsce?

M.C.: Festiwal Kamera Akcja to czterodniowa kumulacja tego, co najlepsze ze wszystkich festiwali filmowych na świecie i w Polsce. Te cztery dni wynikają z tego, że można wziąć udział w przedłużonym weekendzie filmowym i to wystarczy, aby poznać trendy w sztuce audiowizualnej z danego roku. Nie każdy może pozwolić sobie na to, aby jeździć na Nowe Horyzonty, do Gdyni oraz do Koszalina, na Berlinale i do Cannes. Chcąc zobaczyć ciekawe kino – wystarczy wziąć tylko 2 dni wolnego w pracy i przyjechać do Łodzi na Festiwal Kamera Akcja.

Wyróżniają nas panele dyskusyjne, o których wspomniałam wyżej, punkty kulminacyjne każdego dnia festiwalowego. Nieszablonowe wydarzenia towarzyszące, takie jak m.in. case study dźwiękowe z laureatem Oscara Tarnem Wailersem i mocna selekcja – podsumowanie sezonu w kinematografii. Tworzymy program tak, aby wydarzenie z pozoru branżowe były dostępne dla każdego kinomana, aby widzowie, którzy lubią oglądać filmy, mogli spotkać się z na co dzień niedostępnymi twórcami, takimi jak montażyści, producenci, autorzy zdjęć, aktorzy. Dajemy widzom możliwość zderzenie się ze światem filmu i wiedzą o kinie, dostępnymi do tej pory tylko dla studentów szkół artystycznych czy ludzi z branży. Warsztaty na FKA to też unikatowe, skrojone pod naszą społeczność wydarzenia, które przyciągają rokrocznie wielu odbiorców. Ci, którzy znają FKA wiedzą, że co roku nauczą się czegoś nowego, poznają inne spojrzenie na świat filmu. Lubimy pobudzać kreatywność widzów.

Podsumowując, Festiwal Kamera Akcja to cztery podstawowe filary odróżniające nas od innych imprez filmowych:

  • rozwój kompetencji w zakresie mówienia i pisania o kinie,
  • poznanie kulis branży filmowej,
  • miejsce spotkań i rozmów o pasji, jaką jest kino,
  • pokazy najciekawszych dzieł sztuki audiowizualnej, tych z ostatnich 12 miesięcy i tych, które można u nas zobaczyć na długo przed premierą. W tym roku widzowie obejrzą aż 23 przedpremiery.

Jakie inicjatywy wprowadziliście, aby zaangażować młodą publiczność i przyszłych krytyków filmowych?

M.C.: Sporo tego – zależy nam na tym, aby cały czas pobudzać do rozwoju, edukować, pokazywać ważne dla filmu miejsca w sieci, a przede wszystkim odkrywać przed kinomanami ciekawe osobowości twórcze, które warto czytać, słuchać, obserwować. Młoda publiczność wie, że u nas można się sporo nauczyć (znacznie więcej niż z tutoriali na YouTubie). Dyskusja „Akcja Filmoznawca”, która odbywała się na pierwszych czterech edycjach, a na 14. edycji powróciła, to był strzał w dziesiątkę, jeśli chodzi o integrację młodej publiczności. Tak narodziły się nasze filmoznawcze przyjaźnie na lata, a teraz tworzą się nowe pokolenia współprac kinomanów.

Kolejne inicjatywy to konkursy: „Krytyk Pisze” i „Krytyk Mówi”. Pierwszy dla młodych krytyków do 26. roku życia, drugi dla twórców wideo i podcastów, których chcemy przedstawiać publiczności. Integralną częścią FKA są warsztaty skrojone na miarę młodego odbiorcy, który dopiero stawia pierwsze kroki w rozwoju filmowej pasji. Ważne są też prelekcje przed seansami – aby poszerzyć horyzonty, wskazać ciekawe konteksty danego filmu. Loża Krytyków i Baza Krytyków Filmowych – stworzone przez nas społeczności, to z jednej strony zwrócenie uwagi na ciekawe osobowości w sieci, a z drugiej integracja mocno dzisiaj rozproszonych osób, które wypowiadają się o kinie.

Wymiana doświadczeń to niezwykle istotny czynnik, jakim kierujemy się, tworząc kolejne wydarzenia podczas Festiwalu Kamera Akcja. Nieodłącznym elementem październikowej imprezy jest projekt „Akcja Edukacja”, czyli warsztaty analizy filmu, krytyki filmowej czy case study filmów. W tym roku odbędzie się m.in. Forum Krytyków Filmowych, „Włącz film. Kurs Animatora Kultury”, Serio Pro. Wprowadziliśmy też specjalny karnet dla młodzieży licealnej. Rokrocznie na FKA gościmy Jury Młodych we współpracy z Filmoteką Narodową Instytutem Audiowizualnym. Uff, dużo tego. Zdarzały się też takie inicjatywy, które „nie zaskoczyły”, ale co roku próbujemy nowych form, nowych sposobów na poszerzenie horyzontów młodych odbiorców FKA.

Jakie są wasze metody na utrzymanie relacji z uczestnikami festiwalu poza jego czasem trwania?

P.G.: To wyzwanie ze względu na fakt, że nie jesteśmy imprezą organizowaną przy instytucji kultury, która działa całorocznie. Tworzymy Fundację pracującą projektowo. Mimo to prowadzimy całoroczne działania w social mediach. W tym roku – z okazji jubileuszowej edycji – rozpoczęliśmy nagrywanie podcastu festiwalowego. Realizujemy inne inicjatywy w Łodzi – przez lata programowaliśmy Kino Szkoły Filmowej, do którego zapraszaliśmy łodzian na spotkania z twórcami. Od czterech lat tworzymy „Filmowe Lato” – wydarzenie odbywające się w całym województwie łódzkim, obejmujące m.in. warsztaty dla dzieci i młodzieży. W 2024 roku ruszyliśmy z kompleksowymi warsztatami filmowymi dla młodzieży Serio Pro. Tworzymy też projekt rozwoju scenariuszy seriali pod tą samą nazwą. Od listopada wystartuje nasz autorski kurs analizy filmu – „Film Thinking”. Wszystko kręci się wokół pasji do kina i chęci rozwijania kreatywności poprzez oglądanie i rozmawianie o filmach i serialach.

Czy możecie opowiedzieć o kluczowych współpracach, które miały największy wpływ na sukces festiwalu?

P.G.: Siłą sukcesu Festiwalu Kamera Akcja jest współpraca z ludźmi z pasją, takimi partnerami, którzy chcą z nami współtworzyć działania, którzy chcą tak jak my, przygotować dla widzów coś niezapomnianego. 

Na pierwszym miejscu jest Uniwersytet Łódzki, który wspiera nas od piętnastu lat. Gdyby nie wsparcie Centrum Komunikacji i PR, a więc zaufania do naszej imprezy Anny Rolczak, Jolanty Sławińskiej-Ryszki czy Joanny Blomberg-Wiadernej i ich entuzjazm – nie moglibyśmy rozwijać wydarzenia. Taki stabilny partner, zawsze chętny do wsparcia – czasami szalonych pomysłów – to skarb. Ważne dla nas jest wsparcie Urzędu Miasta Łodzi, Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej czy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Następnie wymieniłbym współpracę z Kołami Naukowymi, które rozbudowują społeczność studencką na FKA.

Na pewno wpływ na rozwój imprezy ma współpraca ze Szkołą Filmową w Łodzi, która stała się naszym „domem” od 9. edycji. Ta współpraca była przełomem ze względu na to, że udało nam się „ukonstytuować” połączenie twórców z teoretykami i stworzyć wspólnotę kinomanów, którzy nawzajem od siebie czerpią. Współpraca z FINA zaczęła się od spotkania z Anną Sienkiewicz-Rogowską i Agatą Sotomską, dzięki którym mamy od lat korelację w postaci Jury laureatów olimpiady FINA. Rok temu zorganizowaliśmy otwarcie FKA w Monopolis – ta współpraca była na tyle owocna, że zdecydowaliśmy się tam przenieść tegoroczną główną salę festiwalową, na której odbywają się najważniejsze spotkania i pokazy.

M.C.: Chcielibyśmy się sprofesjonalizować – działać przez cały rok ze stałym zespołem organizatorów. Wtedy na pewno moglibyśmy rozwijać festiwal – wznieść go na wyższy poziom (większa liczba sal, warsztatów, spotkań z twórcami, więcej współprac np. sponsorskich). Wiem, że nasza impreza ma wielki potencjał dotarcia do młodych, do zaangażowanej społeczności i chcielibyśmy współpracować z partnerami biznesowymi, aby Festiwal Kamera Akcja rozwijać. 

FKA to impreza rozwijana organicznie – i tak, krok po roku widzimy, że jako jedyny festiwal filmów fabularnych w Łodzi – moglibyśmy być jedną z najważniejszych imprez filmowych w Polsce. Do tego niestety potrzebujemy jednak większego budżetu. I to jest nasz cel na najbliższy rok – pozyskać partnera, który pozwoli nam rozwinąć skrzydła.

Czy możecie podzielić się danymi dotyczącymi wzrostu liczby uczestników lub zasięgu medialnego? Jak te sukcesy wpływają na dalszy rozwój festiwalu?

P.G.: Jesteśmy obecnie jedynym festiwalem filmów fabularnych w Łodzi, którego marka jest rozpoznawalna i ceniona przez widzów i branżę filmową w całej Polsce. W programie wydarzenia w tym roku znalazło się 135 projekcji filmów pełnometrażowych i krótkometrażowych, a wśród nich premierowe pokazy 23 produkcji z Cannes, Wenecji, Berlinale, Sundance. Na FKA gościliśmy twórców międzynarodowych, m.in. scenarzystów z Hollywood pracujących z wielkimi gwiazdami, takimi jak Sean Penn czy Johnny Depp.

Festiwal może pochwalić się najwyższą możliwą frekwencją i corocznie mierzy się z overbookingiem akredytacji. W ostatniej, 14. edycji, do Łodzi przyjechało na Kamerę Akcję 190 influencerów filmowych, 200 przedstawicieli branży, a łączna frekwencja edycji stacjonarnej i online to 23 tys. uczestników. Wypracowany ekwiwalent reklamowy wyniósł w 2023 roku (na podstawie badania Press Service PSMM) 5 mln zł, a wskaźnik dotarcia do odbiorców wydarzenia z komunikatami medialnymi to 12,5 mln.

M.C.: Takie dane to wielkie osiągnięcie przy tak niewielkim budżecie. Marzy nam się większa liczba sal, dłuższa impreza, aby pokazać o kilkanaście perełek więcej, ale też móc zaproponować rozszerzony program edukacyjny! Naszym celem jest rozwój imprezy – pod kątem rozbudowy sekcji krótkich metraży i Konkursu „Authors Spotlight”, który cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem wśród młodych twórców (w tym roku ponad 300 zgłoszeń z całego świata). Zależy nam tym, aby stworzyć wokół shortów więcej dyskusji i spotkań. Chcemy też rozwinąć działania z młodzieżą licealną, która z zachwytem odbiera naszą imprezę i dzieli się z nami tymi wrażeniami na każdym kroku.

Jubileuszowa, 15. edycja Festiwalu Krytyków Sztuki Filmowej Kamera Akcja odbędzie się w dniach 24 – 27 października 2024 roku w Monopolis, Szkole Filmowej i Muzeum Kinematografii. Bilety na seanse dostępne są na stronie internetowej wydarzenia.

PS Bacha Haas i Bartosz Grabarczyk dołączyli do Baltica Film. Dom produkcyjny stawia w 2024/2025 r. na mocny rozwój