Krypto świat
Maj w pełni rozkwitu, a na rynku kryptowalut, w momencie pisania artykułu króluje krwistoczerwony kolor głębokiej korekty. I jak to bywa na tym rynku – w ciągu kilku dni byki mogą przegonić niedźwiedzie i znowu zapanuje piękna wiosenna zieleń. Kryptowaluty i technologia blockchain już na stałe zagościły w sercach i portfelach wielu z nas. Dla niektórych kryptowaluty to przyszłość, nowa droga, jaką powinna podążać ludzkość i jej finanse, remedium na całe zło współczesnego systemu finansowego. Dla drugiej grupy to nic innego jak czysta spekulacja, ostatnie tchnienie turbo-kapitalizmu i technologia, która na razie robi więcej zamieszania, niż pokazuje realne i masowe zastosowania. Niezależnie od tego, kto aktualnie dominuje – byki czy niedźwiedzie, świat krypto ma swoje trendy i mody. Jedną z najgorętszych narracji i zjawiskiem, jakie zagościło w świecie krypto, są meme coiny.
Skąd się wzięły i czym są meme coiny
Dogecoin (DOGE), Shiba Inu (SHIB), Pepe (PEPE), Bonk (BONK), Floki (FLOKI) czy jedna z gwiazd obecnego sezonu Dogwifhat (WIF), to tylko kilka przykładów z tysięcy meme coinów, jakie można spotkać i kupić w świecie krypto.
Zobacz również
fot. praca autora
Za pierwszego meme coina uznaje się Dogecoina stworzonego w 2013 roku jako żart z branży krypto i którego inspiracja wzięła się z popularnego w tamtym czasie Doge mema. Sam żart wyszedł Markusowi i Palmerowi (twórcom Dogecoina) całkiem nieźle, ponieważ Dogecoin jest w dalszym ciągu najpopularniejszym meme coinem, którego kapitalizacja rynkowa jest niewiele mniejsza od Orlenu (obecnie różnica to tylko 5 mld złotych na korzyść naszego narodowego czempiona).
Meme coiny to nic innego, jak kryptowaluty inspirowane memami internetowymi, ale nie tylko. Już dawno źródłem inspiracji przestały być tylko internetowe śmieszne obrazki. Natchnieniem do stworzenia meme coina może być praktycznie wszystko – imię kota założyciela Coinbasie – Briana Armstronga, od którego swoją nazwę wziął token Toshi (TOSHI), który powstał na sieci L2 należącej do Coinbase – BASE, albo prezydent USA – meme coin Jeo Boden (BODEN) (pisownia oryginalna).
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Powstał z resztą cały nurt political meme coins, w którym królują memy nawiązujące do kandydatów na przyszłego prezydenta USA – wspomniany Jeo Boden (BODEN) ma silną konkurencję tokenu Maga (TRUMP) lub Super Trump (STRUMP). Z pewnością ta rywalizacja, a także wysyp nowych meme coinów będzie się nasilać wraz ze zbliżaniem się daty wyborów prezydenckich. To może być też ciekawa walka – który z tokenów ostatecznie stanie się tym wiodącym – może to właśnie meme coiny i ich kapitalizacja pokaże, kto wygra ten wyścig?
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Kapitalizacja najpopularniejszych political meme coins
Źródło: https://www.coingecko.com/
Meme coiny to także ciemna strona rynku krypto – niepokojącym zjawiskiem stały się racist meme coins, których nazw nie będę tutaj wymieniać, a które np. gloryfikują zbrodniarzy nazistowskich, ich czyny, albo atakują różne grupy społeczne, mocno rozwinęły się na sieci Solana. Oprócz wspomnianej wcześniej sieci BASE (L2) oraz innych protokołów warstwy 2 (L2) sieci Ethereum, to właśnie Solana odegrała kluczową rolę w eksplozji popularności meme coinów. Łatwość i niskie koszty, jakie oferuje Solana w porównaniu do Ethereum, sprawiła, że meme coina może stworzyć praktycznie każdy. A powstają ich każdego dnia dziesiątki, i 99,99% kończy totalną klapą.
Czego może nauczyć nas internetowy żart
Wydawać by się mogło, że memcoiny to nic nieznaczące zjawisko, odprysk i tak niezrozumiałego dla wielu boomu na kryptowaluty. Niewątpliwie meme coiny są fenomenem, a dla wnikliwego stratega i przedsiębiorcy są także kopalnią ciekawych insightów, z których można się dużo nauczyć. Trudno jest zignorować fakt, że miliony osób zdecydowały się zainwestować miliardy dolarów i poświęcać im swój czas, energię i talent. Nie zachęcam marek do tworzenia własnych meme coinów, natomiast warto przyjrzeć się temu zjawisku i czego może ono nas nauczyć. Rozwój meme coinów, tego jak rosną lub upadają, pokazuje, jak wygląda współczesny marketing, uwypukla czynniki i wskazuje narzędzia, które mogą posłużyć do wypromowania twojej marki.
Poniżej poruszam cztery najważniejsze aspekty, które dostrzegam w kontekście zjawiska meme coinów z perspektywy marketingu – każdy z punktów z łatwością można by rozwinąć w osobny felieton i poradnik.
- Społeczność
To siła każdego meme coina, który odniósł sukces. Nieważne czy kierowana chciwością, ciekawą narracją, czy też chęcią dobrej zabawy, to właśnie zaangażowanie społeczności dookoła meme coinów sprawia, że wieść o nich roznosi się, zachęca do zakupu i przekłada na wzrosty lub spadki wartości kryptowaluty. To właśnie autentyczność, kreatywność i niedoskonałość sprawiają, że ludzie chętnie tworzą content, dzielą się nim, rozpowszchniają na Redditcie, Discordzie, Telegramie, X.com czy TikToku. Z drugiej strony, twórcy meme coinów starają się zmonetyzować popularność tokena, np. sprzedając NFT albo merch sygnowany logo meme coina.
Sklep meme coina Floki
Źródło: https://shopfloki.com/
I tak jak same meme coiny nie mają realnych zastosowań (niektóre starają się wprowadzić pewną użyteczność), tak w rzeczywistym świecie produkty, które promujemy, często nie różnią się między sobą funkcjami i jakością. Dlatego wyróżnika należy szukać w innych obszarach. Jednym z nich może być wyróżnialna narracja, która angażuje społeczność i sprawia, że będzie ona aktywna, kreatywna, i będzie działać na rzecz brandu. Szukasz nowych sposobów na angażowanie swojej społeczności? Zobacz, jak to się robi w świecie meme coinów!
- Dystans i humor
O co chodzi w internetowych memach? Mają bawić, śmieszyć, szokować i przedstawiać w krzywym zwierciadle kawałek rzeczywistości, w której żyjemy. To właśnie humor, celność obserwacji i dystans do rzeczywistości, sprawiają, że zapadają nam w pamięć, zaczynamy się nimi bawić i przerabiać. To powoduje, że te wytwory internetowej kultury potrafią na stałe przeniknąć do świata offline. „Pa jakie bydle”, „śpiulkolot” czy już wiekowy „Pa szwagier, jaka franca” zostaną z nami już na zawsze.
Nie wiadomo dlaczego w Polsce komunikacja marketingowa ma alergię na dystans i humor. Króluje przekonanie, że marketing to poważna sprawa i nie można żartować ze swoich klientów albo siebie samego. A jeżeli ktoś decyduje się na ten krok, to nie wychodzi on ponad poziom żenującego żartu podpitego wujka na weselu. Mimo to część powiedzeń, żartów sytuacyjnych i memów, które przez ostatnie 30 lat przeniknęły do polskiej kultury, pochodzi z reklamy i w dużej części ma źródło w jednej agencji – a przecież nie tylko w PZL pracują osoby, które mają dobre i celne poczucie humoru:)
- Technologia, którą łatwo można użyć
Meme coiny są bardzo dobrym przykładem na to, w jaki sposób technologia – jej skomplikowanie i bariery wejścia – determinuje szybkość adopcji. Do momentu kiedy meme coiny powstawały na sieci Ethereum, ich tworzenie było trudne i drogie, a zakup, szczególnie tych mniej popularnych i nielistowanych na CEXach, wiązał się z dużymi kosztami. Wraz z tym, jak rozpowszechniły się inne sieci blockchain, a szczególnie Solana, zarówno zakup, jak i tworzenie meme coinów stało się bardzo łatwe. Bierny obserwator może z łatwością stać się twórcą własnego meme coina, co napędza rozwój tego zjawiska.
Technologia w wydaniu produktów i marek nie powinna ograniczać się tylko do łatwości zakupu, ale także ułatwiać interakcję, zwiększać i wydłużać zaangażowanie. Technologia ma nie tylko dawać dostęp do marki, ale ułatwiać to, w jaki sposób konsument wpuszcza markę do swojego świata i dzięki niej tworzy, rozwija się, współpracuje i działa z innymi.
- Kultura, głupcze!
Ostatnia i chyba z perspektywy strategicznej rzecz najważniejsza.
Pracując ze swoimi klientami nad markami, mocny nacisk kładziemy na głębokie zrozumienie kontekstu, w którym porusza się brand, a także sposobów, jak może ona wykorzystać istniejące konteksty kulturowe do zbudowania atrakcyjnej narracji oraz USP.
Pisząc „głębokie”, nie mam na myśli przebadania dwóch grup focusowych, ale wielowymiarowe poznanie otoczenia, w którym porusza się konsument m.in. poprzez badania semiotyczne.
Meme coiny czerpią swoją siłę z samego źródła kultury. I może wielu obruszy się, że to nie żadna kultura, ponieważ taką to możemy nazywać koncerty chopinowskie, a nie śmieszne pieski na gifie. Te śmieszne memy z pieskami i kotkami są częścią świata i jak na razie mają większą kapitalizację i zainteresowanie niż Chopin (ten grany na koncertach albo lany do gardła na imprezie), czy nam się to podoba, czy nie.
Zrozumienie tego, w jakim świecie obraca się twoja grupa docelowa (czy jest to gif z pieskiem, grill nad Wisłą, czy koncert w filharmonii), jakie trendy i zjawiska kulturowe na nią oddziałują i jakie emocje w niej wywołują – pozwala budować silne marki. Dzięki temu będą one odporniejsze działania konkurencji i wojny cenowe, ponieważ ich wartość będzie osadzona głębiej i bliżej prawdy o konsumencie.
To nie jest porada inwestycyjna tylko…
I tak jak każdy tekst, który, chociaż kontekstowo wypowiada się o instrumentach finansowych, powinien dla bezpieczeństwa zawierać formułę: „To nie jest porada inwestycyjna… (coś tam coś tam o ryzyku)”, tak ten felieton to nic innego jak porada marketingowa, która zachęca czytelników do zgłębienia fenomenu meme coinów.
Nieważne, jakie masz stanowisko wobec kryptowalut, procesy, jakie dzięki nim się unaoczniły, mogą być doskonałą lekcją, jak korzystać z nowoczesnych technologii, siły unikatowej narracji oraz tego, co oferuje kultura, aby wspierać i budować swoje produkty i marki.
Zdjęcie główne: XX