fot. pexels.com
Zazwyczaj przynoszą one korzyści: poprawia się nasze bezpieczeństwo, zyskujemy czas, ograniczamy wydatki. Na naszych oczach miasta stają się inteligentne. A to dopiero początek.
Zobacz również
Jak będzie wyglądało miasto przyszłości? I kiedy zaczniemy w nich żyć? Odpowiedzi na te pytania szukają nie tylko artyści, naukowcy, przeróżne firmy czy urzędnicy – wielu mieszkańców zastanawia się, jak zmieni się tkanka miejska w ciągu kolejnych dekad. I co to właściwie oznacza, że miasto stanie się „smart”? Czy lody w kawiarni będzie serwował humanoidalny robot, z szos znikną samochody, bo zastąpią je pojazdy latające z napędem rodem z filmów SF, a na każdym billboardzie wyświetlane będą reklamy skierowane do konkretnego człowieka?
Możliwe, że takie rozwiązania pojawią się, ale i bez nich powstaną inteligentne miasta. To już się dzieje na różnych płaszczyznach: transportu, zakupów, rozrywki czy usuwania śmieci. Inteligentne miasto nie oznacza wyłącznie realizowania projektów futurystycznych – smart cities to pomysły, które po prostu ułatwią nam życie. A to będzie coraz bardziej potrzebne: za kilka dekad zdecydowaną większość populacji naszego globu stanowić będą mieszkańcy miast.
Nadchodzi czas super miast, struktur zajmujących olbrzymią przestrzeń i stanowiących dom dla kilkudziesięciu milionów mieszkańców. Należy się spodziewać, że znaczna część z nich nie będzie opuszczać swojej dzielnicy, a może nawet budynku: znajdzie w nim nie tyko miejsce do życia, ale też pracę, rozrywkę, przestrzeń do robienia zakupów. Ta wizja może niektórych przerażać, ale należy się oswajać z myślą, że prędzej czy później do tego dojdzie. Nim to jednak nastąpi, warto prześledzić inne zmiany – nie od razu Kraków zbudowano.
#NMPoleca: Jak piękny design zwiększa konwersję w e-commerce? Tips & Tricks od IdoSell
Tanie i ekologiczne oświetlenie
Krokiem w stronę przyszłości jest chociażby szukanie oszczędności w… oświetleniu miejskim. Barcelona uznawana jest za smart city, bo zdecydowała się na oświetlenie typu LED. Wydatki miasta na energię elektryczną spadły. Na znacznie większą skalę podobne zmiany wprowadzają też Indie. Realizowany w tym kraju program DELP (Domestic Efficient Lighting Program) ma doprowadzić do wymiany 20 mln żarówek w lampach ulicznych, tradycyjne oświetlenie zastąpią LEDy. Koszty duże, ale planowane zyski jeszcze większe.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Zmiany wprowadza także Las Vegas – miasto zainicjowało współpracę z firmą EnGoPlanet, która tworzy latarnie uliczne zasilane m.in. energią kinetyczną pieszych. A jeśli tej będzie zbyt mało, zostanie uzupełniona energią pochodzącą z paneli słonecznych. Lampy mają reagować na ruch i świecić tylko wtedy, gdy jest to potrzebne, będą pełnić rolę hot spotów, stacji pomiarowych, źródła zasilania dla sprzętu mobilnego mieszkańców (można podłączyć rozładowany smartfon) ale też miejsca odpoczynku – produkt posiada ławkę. Takie pomysły sprawiają, że miasto staje się smart. Projektem z tej działki jest też Smart Palm, na które zdecydował się Dubaj. A skoro już o tym mieście mowa…
Transport odegra kluczową rolę
Dubaj tego lata będzie mógł pochwalić się dronami umożliwiającymi transport ludzi. To maszyny autonomiczne, nie będzie wymagana licencja pilota: wystarczy wsiąść, wyznaczyć cel podróży i… w drogę. Póki co należy to odbierać raczej w kategoriach marketingowych, ale w przyszłości transport miejski może się doczekać podobnych rozwiązań stosowanych na masową skalę. Przyczyna jest bardzo prosta: utrzymywanie obecnego systemu komunikacji nie sprawdzi się w przypadku super miast, zwyczajnie doznają one paraliżu.
Problemu nie rozwiąże wprowadzanie do miast kolejnych samochodów, budowanie wyższych czy głębszych parkingów, dodawanie nowych pasów jezdni (o co zazwyczaj trudno). Nawet pomysły zejścia z szosami pod powierzchnię ziemi mogą się okazać chybione. Dlatego na znaczeniu zyskują idee autonomicznych samochodów, ich współdzielenia i wynajmowania tylko na czas przejazdu. Taką wizję przedstawiła np. Tesla, która chce, by samochód zarabiał na swojego właściciela, gdy ten będzie pracował. Samochód może w tym czasie wozić innych albo (to już pomysł innej firmy) pełnić funkcję akumulatora energii elektrycznej pozyskiwanej z OZE.
Samochody w miastach przyszłości powinny być cały czas w ruchu, by zmniejszać powierzchnię potrzebną do ich parkowania. W tym kierunku zmierza Uber pracujący nad autonomicznymi taksówkami, pomogą w tym także wypożyczalnie na minuty. Takie biznesy działają już w Polsce, przykładami SharCar, Traficar czy 4Mobility. Istotną rolę odgrywają w nich technologie mobilne – pojawiło się zatem kolejne zastosowanie dla smartfonów.
Rozwiązania zbliżeniowe w transporcie z powodzeniem rozwija także Mastercard. Wystarczy wspomnieć o współpracy z firmą Parkeon dostarczającą narzędzia do administrowania miejscami parkingowymi. Dzięki sieci inteligentnych terminali łączeni są przedsiębiorcy i kierowcy – tym ostatnim oferuje się produkty i usługi sklepów czy restauracji, programy lojalnościowe lub rabaty, gdy uiszczają opłatę za parkowanie.
Wspomniane rozwiązanie sprawia, że przedsiębiorcy zyskują nowy kanał sprzedaży, klienci mogą otrzymać ciekawą ofertę, a parkometr przestaje być urządzeniem jednofunkcyjnym. Promowane są też płatności bezstykowe, w przypadku rynku polskiego wykorzystano karty zbliżeniowe Mastercard. Dzięki temu znika konieczność posiadania monet, pojawiają się nawet oszczędności, bo część tradycyjnych parkometrów nie wydaje reszty.
Przy okazji omawiania transportu miejskiego i płatności zbliżeniowych, warto też napisać o rozwiązaniu, na jakie zdecydował się Londyn. To wielka aglomeracja, w której z usług komunikacji zbiorowej korzystają dziennie miliony mieszkańców i turystów. Stosowane wcześniej rozwiązania okazały się niewydolne, ludzie tracili czas m.in. stojąc w kolejkach po karty umożliwiające przejazd. Rozwiązaniem okazało się nawiązanie współpracy z firmą Mastercard. Podróżni płacą za przejazd wykorzystując karty płatnicze lub urządzenia z cyfrowym portfelem, które na dobrą sprawę stają się biletami. Proces jest szybki: płatność trwa chwile, a za kupującym nie powstaje kolejka.
W efekcie proces płacenia przyspieszył, przy tym nie stracił na bezpieczeństwie. Zyskało miasto, które obniżyło o kilkadziesiąt procent koszty związane z pobieraniem opłat za bilety. W tym kontekście nie dziwi, że rozwiązanie ze stolicy Wielkiej Brytanii stało się inspiracją dla polskich miast, np. Jaworzna i Świebodzic. Akurat w naszym kraju takie pomysły mogą trafić na podatny grunt, bo Polacy polubili płatności zbliżeniowe:
„Zdążyliśmy się już przyzwyczaić do udogodnień, jakie oferują płatności zbliżeniowe. Już ponad 2/3 wszystkich płatności kartami Mastercard w Polsce to transakcje zbliżeniowe, co oznacza, że jesteśmy pod tym względem bardziej zaawansowani niż Amerykanie i mieszkańcy krajów Europy Zachodniej. Co więcej, otwartość Polaków na nowości i coraz szersza dostępność innowacyjnych rozwiązań płatniczych pozwalają wierzyć, że wkrótce chętniej niż gotówką będziemy płacić telefonem” – mówi Aleksander Naganowski, dyrektor ds. rozwoju nowego biznesu w polskim oddziale Mastercard Europe.
Świat bez gotówki
Motyw płatności również odgrywa ważną rolę w temacie miast przyszłości. Bo trudno wyobrazić sobie w nich portfele wypchane bilonem. To nie tylko niewygodne, ale też nieopłacalne – gospodarka traci na wymianie gotówkowej. Dlatego zaczyna się od niej odchodzić. Takie plany mają zarówno miasta (przykładem włoskie Bergamo), jak i całe państwa – wystarczy wspomnieć kraje skandynawskie. Jeżeli jednak nie bilon i banknoty, to co?
Odpowiedzi jest wbrew pozorom sporo: przelewy internetowe, karty płatnicze, smartfony, opaski fitness, smartwatche, inteligentna biżuteria, ale też ludzkie ciało – rozwiązania biometryczne zyskują na znaczeniu. Do sklepu nie trzeba będzie zabierać ze sobą portfela, o gotówkę nie poprosi nas ani autonomiczny samochód, ani automat sprzedający napoje. Z badań wynika, że Polacy są gotowi na takie rozwiązania i liczą na szybkie ich rozprzestrzenianie się. By żyło się łatwiej.
Płatności bezgotówkowe sprawią, że proces uiszczania opłat ulegnie przyspieszeniu, nie będą się tworzyć kolejki, ludzie zyskają cenne minuty, które w skali miesiąca dadzą godziny – ten czas można spożytkować lepiej, niż tłocząc się przed automatem z biletami. Będzie nie tylko wygodniej, ale też bezpieczniej, znika np. ryzyko związane z kieszonkowcami.
Coraz więcej firm stawia na biometrię zabezpieczając swoje usługi czy urządzenia. Wykorzystywane są odciski palców, skany oczu czy zdjęcia twarzy. Takie rozwiązania wprowadzają chiński gigant e-commerce Alibaba, amerykański Apple czy Mastercard. W tym ostatnim przypadku płatność może być potwierdzana odciskiem palca na urządzeniu mobilnym albo… selfie. Podczas płacenia klient jest proszony o mrugnięcie do kamery, w ten sposób weryfikuje się jego tożsamość. Wygodne, szybkie i bezpieczne.
Na lepszy komfort życia wpływ powinny mieć systemy monitorujące jakość powietrza oraz przetwarzające dane tak, by można odpowiednio szybko reagować: inteligentne miasto spróbuje uchronić się przed smogiem, nim powstanie zagrożenie. Wielkie zbiory danych, tzw. Big data pomogą też ustrzec się korków, zaoszczędzić cenne surowce, w tym ten najważniejszy, czyli wodę, zwiększyć nasze bezpieczeństwo, zutylizować śmieci. I nie są to pomysły, od realizacji których dzielą nas dekady. Te rozwiązania są już stosowane w Singapurze, Nowym Jorku czy Berlinie. Polskie miasta też działają, bo chcą być smart. To się po prostu opłaca.