Rząd Australii zakazał korzystania z social mediów dzieciom poniżej 16. roku życia [OPINIE]

Rząd Australii zakazał korzystania z social mediów dzieciom poniżej 16. roku życia [OPINIE]
Czy pomysł australijskiego rządu jest dobry? Czy politycy podeszli do niego z pełną świadomością i przygotowaniem? Czy platformy społecznościowe są w stanie przygotować się na taką zmianę? Sprawdź opinie ekspertów.
O autorze
4 min czytania 2024-12-04

Rząd Australii zakazał korzystania z mediów społecznościowych osobom poniżej 16. roku życia. Ustawa została przyjęta przez senat stosunkiem głosów 34 do 19. Przepisy nie określają jednak, które dokładnie platformy zostaną zakazane. Mówi się jednak, że zakaz obejmie Snapchata, TikToka, Facebooka, Instagrama i X. Platformy, które służą do grania lub przesyłania wiadomości mają być wyłączone z zakazu, podobnie jak strony, do których można uzyskać dostęp bez konieczności zakładania konta (np. YouTube). Ostateczna decyzja ma być podjęta przez ministra komunikacji Australii.

Zakaz ma wejść w życie najszybciej za 12 miesięcy. Na firmy technologiczne, które nie zastosują się do nowego prawa czeka kara finansowa w wysokości do 50 mln dolarów australijskich.

Jak powiedział premier Australii Anthony Albanese, przepisy są potrzebne, by ochronić młodzież przed szkodliwym wpływem social mediów. Jego zdanie potwierdza wiele rodziców, jednak krytycy uważają, że w procesie ustalania nowego prawa pominięto takie kwestie, jak szczegółowy sposób funkcjonowania zakazu, jego wpływ na prywatność oraz więzi społeczne.

Australia nie jest pierwszym krajem, który zdecydował się na wprowadzenie takich ograniczeń. Przykładowo, w zeszłym roku we Francji wprowadzono przepisy blokujące dostęp do mediów społecznościowych dzieciom poniżej 15. roku życia bez zgody rodziców. Jak się jednak okazuje, badania wykazują, że prawie połowa użytkowników była w stanie obejść ten zakaz, korzystając z sieci VPN.

LinkedIn logo
Na LinkedInie obserwuje nas ponad 100 tys. osób. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Co na temat decyzji australijskiego rządu sądzą eksperci? Swoją opinią podzielili się: Jowita Michalska (założycielka i CEO Digital University) oraz Maciej Nowicki (creative director w ALL THINGS AI).

Jowita Michalska: Jako mama 14-latki i osoba od dekady zaangażowana w przyszłość edukacji, naprawdę się cieszę z takich radykalnych posunięć, jak, planowany w Australii, zakaz korzystania z mediów społecznościowych przez osoby poniżej 16 roku życia.

Słuchaj podcastu NowyMarketing

Tak jak wiemy, że palenie może powodować raka, tak wiemy, że media społecznościowe negatywnie wpływają na zdrowie psychiczne i rozwój młodzieży, umiejętność skupienia, czy nauki.

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Jest całe mnóstwo badań, które pokazują, że intensywne korzystanie z mediów społecznościowych przez nastolatków może prowadzić do zmian w mózgu, zwłaszcza w obszarach odpowiedzialnych za przetwarzanie informacji społecznych. Naukowcy z University of North Carolina zaobserwowali, że częste sprawdzanie mediów społecznościowych przez młodzież w wieku 12-13 lat, wiąże się ze zwiększoną wrażliwością na informacje zwrotne od rówieśników, co przekłada się potem na ich rozwój emocjonalny i społeczny, prowadzi do lęków czy depresji.

Big techy bardzo świadomie uzależniają mózgi młodych ludzi od wyrzutów dopaminy. W kluczowym okresie rozwoju, między 13. a 15. rokiem życia, następują istotne zmiany anatomiczne w mózgu nastolatka. To wtedy kształtują się u nich wzorce zachowań i nawyki, które będą miały długotrwały wpływ na całe ich życie.

Pełne konsekwencje tego zjawiska poznamy dopiero za kilkadziesiąt lat, ale już teraz obserwujemy wzrost problemów związanych z kondycją fizyczną i zdrowiem psychicznym. Po raz pierwszy w historii, mamy do czynienia z pokoleniem, które jest słabsze fizycznie i bardziej kruche psychicznie niż jego rodzice.

Wprowadzenie zakazu korzystania z mediów społecznościowych dla osób poniżej 16. roku życia w Australii to krok w kierunku ochrony młodzieży przed negatywnymi skutkami nadmiernego korzystania z tych platform. Nie jest to rozwiązanie idealne, ale nie widzę na razie lepszego. I widząc, co się dzieje w USA uważam, że regulacje firm technologicznych to bardzo daleka droga, nie mamy tego czasu.

Myślę, że podobnie jak wielu świadomych rodziców, boję się tego wpływu na moje dziecko i jej środowisko.

Dyskutujemy, ograniczamy, ale bez systemowego rozwiązania to za mało.

Maciej Nowicki

Kochamy dzieci? Kochamy.

Nie chcemy, żeby stała im się krzywda? Nie chcemy.

Pozbawimy je dostępu do mediów społecznościowych, bo je kochamy i nie chcemy, żeby działa im się krzywda?

Nie pozbawimy.

Nie zrobimy tego z bardzo prostego powodu. Nie mamy skutecznych mechanizmów, które mogłyby taki zakaz wyegzekwować. Ustanowienie takiego prawa posłuży nam wyłącznie do zdjęcia z nas odpowiedzialności. Rodzice będą mogli powiedzieć „nie muszę się użerać z dzieciakiem, nie muszę się starać, by nawiązać partnerską relację, są przepisy, inni to ogarną”.

Przerzucenie odpowiedzialności za dostęp do social mediów na właścicieli platform i sankcje za naruszenia w postaci wysokich kar finansowych na niewiele się zdadzą, oprócz polepszenia naszego samopoczucia. Weryfikacja wieku użytkownika w sieci jest praktycznie niemożliwa (o ile ma realnie działać, a nie być czystą fikcją). Nawet Australia, która wprowadza przepisy zakazujące dostępu dzieciom i młodzieży przyznaje się, w gruncie rzeczy, do bezradności w tym obszarze, mówiąc właścicielom platform „wymyślcie coś”.

Polskie inicjatywy ustawodawcze niezwykle pokrętnie próbują zarysować mechanizmy takiej kontroli, odwołując się do kontrowersyjnych europejskich planów wprowadzenia internetowego „dowodu tożsamości” (EUID) w ramach programu eIDAS-2 dla wszystkich, nie tylko dla dzieci i młodzieży.

Taka „przepustka do internetu” to oczywiście mokry sen wszelkiej maści dyktatorów, zamordystów, a nawet pozornie demokratycznych ciał, które mają obsesję na punkcie kontroli. W dodatku dziecinnie łatwa do obejścia dla zdeterminowanego nastolatka i pełna pułapek dla wszystkich innych, łącznie z możliwością wykorzystania EUID jako super cookie do śledzenia wszystkich naszych ruchów w sieci. 

Dużo bardziej skuteczne, choć wymagające naszego większego zaangażowania, byłaby solidna szkolna edukacja, oparta na przedmiocie „w sieci społecznościowych sieci”, przyjęcie przez rodziców do wiadomości, że to oni ponoszą główną odpowiedzialność i powinni po prostu bardziej się starać (być bliżej swoich dzieci i budować z nimi partnerskie relacje oparte na zaufaniu) i wreszcie, wprowadzenie regulacji ustanawiających odpowiedzialność właścicieli platform za publikowane treści. To ostatnie jest z resztą przedziwnym gorącym kartoflem, którego legislatorzy unikają jak tylko mogą pod naciskiem lobby właścicieli platform.

Ale zanim to się wydarzy, czy raczej nie wydarzy, warto wybiec w przyszłość i zastanowić się, jak w praktyce będą działały pomysły zakazujące dostępu dzieciom i młodzieży do mediów społecznościowych, oparte na przepisach prawa.

Tak, jak zakazy sprzedaży alkoholu i energetyków, czyli praktycznie wcale. Zdeterminowany dzieciak ma do nich bezproblemowy dostęp.

PS Alkotubki okiem prawników i marketerów [OPINIE]

PS2 „Fala tylko dla dorosłych”: kontrowersyjna akcja czy forma jej promocji? [OPINIE]