Co więcej, użytkownicy zaczynają rozumieć i akceptować nową technologię. Traktują ją, jako swojską, a nie coś “eksperymentalnego”. Ile czasu to zajęło? Kilka, kilkanaście miesięcy. Pytanie brzmi: gdzie był wtedy twój biznes?
Z marketingiem 3D, którego przykładem może być technologia rzeczywistości rozszerzonej, mamy już do czynienia od kilku lat, ale dopiero dzięki nowym platformom udostępnionym przez Apple – ARKit oraz Google – ARCore w 2017 roku, został mocno spopularyzowany jego prokonsumencki wymiar. Najważniejszą cechą tych narzędzi jest to, że pozwalają na łączenie świata fizycznego z elementami (graficznymi czy dźwiękowymi), które zostały dodane za pomocą narzędzi cyfrowych. W ten sposób użytkownik widzi rzeczywistość, która pokryta jest warstwą informacji wygenerowanych przez komputer. Jakie to będą informacje? Powiedzmy, że ich granicą są granice naszej wyobraźni. Dodatkowo platformy ARKit i ARCore pozwalają śledzić i rozumieć położenie telefonu względem świata oraz wykrywać płaskie powierzchnie i wielkość lokacji – dlatego nie potrzebujemy zaprogramowanych “znaczników”, które wywołają dodatkowe treści, jak na przykład pudełko lekarstw, ale pozwalają swobodnie umieszczać i reagować z obiektami w przestrzeni.
Zobacz również
*przykład aplikacji AR, wykorzystującej znacznik – marker
*przykład aplikacji bez markera
Rzeczywistość rozszerzona (ang. Augmented Reality – AR), głównie dzięki swojej dostępności – większość z nas korzysta już ze smartfonów i tabletów, więc teoretycznie ma możliwość wyświetlenia aplikacji AR – jest uważana za bardziej użyteczną i bardziej przyjazną niż rzeczywistość wirtualna. Ta druga wymaga dodatkowego sprzętu do wyświetlania treści aplikacji. Aplikacje AR nie wymagają nic więcej i mają jedną wielką zaletę, która dla marketingowca jest na wagę złota – możliwość łatwego szerowania (ang. share), czyli dzielenia się zawartością pomiędzy użytkownikami. Doskonałym przykładem jest oczywiście gra Pokemon GO, w którą grają i rywalizują ze sobą miliony ludzi na całym świecie. A jeżeli ktoś o niej nie słyszał, to z pewnością usłyszy o nadchodzącej Harry Potter: Wizards Unite – to będzie istne szaleństwo w rozszerzonej rzeczywistości.
#PolecajkiNM cz. 32: czego szukaliśmy w Google’u, Kryzysometr 2024/25, rynek dóbr luksusowych w Polsce
Natomiast, w standardowych przykładach zastosowania rzeczywistości rozszerzonej, używamy jakiegoś obiektu, który pełni rolę wyzwalacza dodatkowych treści, które chcemy pokazać. Oczywiście te treści widzimy za pośrednictwem naszego smartfona lub tableta. Co jeszcze może być takim wyzwalaczem? Nie tylko obrazek – reklama firmy czy fizyczny produkt. To może być równie dobrze tekst czy informacja z GPSa.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Dlaczego firmy nie korzystają z AR?
Z doświadczenia mogę powiedzieć, że opór pojawia się już przy próbie pozyskania informacji o nowej technologii. Zwykle jesteśmy ostrożni i trudno nam znaleźć dane statystyczne o korzyściach płynących z wdrożenia takich produktów. Kolejną obawą może być mylne wyobrażenie o kosztach związanych ze stworzeniem aplikacji. Tymczasem standardowy koszt jej wykonania nie przekracza kosztów związanych z wdrażaniem standardowych strategii marketingowych, a efektem jest innowacyjny, trwały produkt. Kluczową kwestią jest tu umiejętność zaimplementowania wytycznych marketingowych do nowej technologii, kiedy trzeba przestawić się na myślenie trójwymiarowe. Tutaj komunikat marketingowy nie jest budowany na zasadzie odwołań do historii, wspólnych doświadczeń czy aspektów psychologicznych – ale jest tworzeniem doświadczenia, wciąganiem w grę, budowaniem zaangażowania z klientem.
Dodatkowym walorem takich aplikacji jest realizowanie strategii “bonusu”. Bonusem nie jest sama aplikacja, ale dodatkowe treści w niej ukryte. Sama technologia jest interesująca, ale dochodzimy do momentu, kiedy staje się przezroczysta, a klient dostrzega wartość samego komunikatu. Kiedy IKEA wypuszcza aplikację, dzięki której możemy umeblować swoje mieszkanie modelami mebli w skali 1:1, to jak włączanie “adventure mode” w rzeczywistości. Dodatkowo aplikacja wygrywa dzięki swojej użyteczności. Ludzie uwielbiają być wciągani w gry, mniejsze lub większe. To jak bilet do Hogwartu, pojawienie się elementu, który jest interesujący, bo nie pasuje do standardowego wyobrażenia o rzeczywistości. Teraz to możliwe. Dlatego coraz częściej, przeglądając gazety czy ulotki, dostrzegamy możliwość pobrania dedykowanej aplikacji, która ukazuje dodatkowe (marketingowe) treści danej firmy.
Ten rynek będzie się rozwijał – co pokazuje powyższy wykres – bardzo prężnie przez najbliższe lata. Jeżeli ktoś zakłada, że to chwilowa moda, może się bardzo rozczarować. Pomijając jednak statystyki, które pokazują optymistyczne dane na temat rozwoju technologii VR i AR w różnych obszarach biznesu, skupmy się na czysto marketingowych walorach, które pokazują w jakich obszarach rzeczywistość rozszerzona ma zdecydowaną przewagę nad tradycyjnym marketingiem. Zatem jakie korzyści płyną z implementacji narzędzi marketingu 3D w biznesie?
- Emocje przebijają logikę – dużo łatwiej stworzyć kontent, który trafi do serca i będzie referować do naszego życia emocjonalnego.
- Produkt marketingowy powinien być łatwy do szerowania, a takie są aplikacje na urządzenia mobilne – tylko w tej sposób da się dotrzeć do szerokiej publiczności.
- Wykorzystujemy uniwersalny przekaźnik, jakim są smartfony czy tablety.
- Komunikat musi przebić się przez hałas – dużo łatwiej zrobić to dzięki technologii, która jest unikatowa i zwraca na siebie uwagę.
- Od razu dostajemy wizualna metaforę/reprezentację informacji.
- Aplikacje mobilne umożliwiają najłatwiejszy sposób otrzymania informacji zwrotnej od konsumenta.
- Dajemy użytkownikowi możliwość interakcji z aplikacją, wciągamy go w zabawę.
- Znacząco zwiększamy szansę na rozprzestrzenienie się treści marketingowych (reklamowych) w sposób “viralowy”.
Podsumowując, najlepsze, co możemy zrobić w kontekście marketingu 3D, to jak najwięcej pytać. Może okazać się, że faktycznie, technologia AR nie znajduje zastosowania w naszym biznesie, bo klienci mają inne oczekiwania, inny profil. Jednak może się również okazać, że małym kosztem wypełnimy spora lukę w naszych działaniach marketingowych i pojawimy się w przestrzeni rynku, która pozwoli znacząco rozwinąć nasz biznes.