Mamy Kodeks Etyki SDP, zasady etyki dziennikarskiej redakcji prasowych czy telewizyjnych. Wyszukiwarka Google odsyła nawet do Dziennikarskiego Kodeksu Obyczajowego! Ale co z tego, skoro większość pracowników mediów chyba nigdy nie otworzyła żadnego z tajemniczych plików, w których nazwie znajduje się słowo „etyka”. Albo przynajmniej się do nich nie stosuje.
Co wolno zdobywcy Grand Pressa
Wczorajsza prowokacja Krzysztofa Stanowskiego pokazała, jak wiele świat mediów musi się jeszcze nauczyć.
Po pojawieniu się – dziś już wiemy – wyreżyserowanego nagrania, w którym Stanowski na kolegium dziennikarskim Kanału Zero zniechęcał swoich dziennikarzy do opisywania doniesień o nieprawidłowościach w Funduszu Sprawiedliwości, pojawił się wysyp komentarzy od uznanych dziennikarzy. I to nie byle jakich! Wśród nich mieliśmy m.in. dziennikarzy śledczych, zdobywcę Grand Pressa, a nawet (trudno mi się o tym pisze) zdobywcę tytułu Dziennikarza Roku 2023. I tylko kilku dziennikarzy zadało sobie trud, aby zweryfikować te informacje. A przecież powinni założyć, że to może być prowokacja Stanowskiego, albo materiał typu deepfake. Na pocieszenie mamy jedynie to, że większość opinii nie wyszła poza serwis X czy YouTube (tam były m.in. dyskusje na żywo na ten temat).
Informacji o incydencie trudno szukać też w drukowanych mediach, co cieszy. Choć to pewnie wynikało z pory opublikowania tego „szokującego materiału”.
Dziennikarze czy sędziowie?
Kiedy czytałem wczorajsze twitterowe popisy naszych dziennikarskich gwiazd, wydających wyroki bez weryfikacji, zastanawiałem się, czy tak naprawdę powinienem się temu dziwić. Prawie osiem lat temu napisałem tekst, w którym poruszałem zagadnienie mediów tożsamościowych. Napisałem w nim między innymi: Mam wrażenie, że wielu współczesnych studentów dziennikarstwa dziwi się, gdy na wykładach słyszą, że jednym z głównych zadań mediów jest informowanie. Owszem, media wciąż są nośnikiem informacji – relacjonują lub zapowiadają. Jednak coraz częściej ważniejsze od tego staje się zajmowanie stanowiska w światopoglądowym lub politycznym sporze. Dziś zmieniłbym jedynie to, że nikt już nie dziwi się temu zjawisku. Niestety. Bycie dziennikarzem w konkretnej redakcji powoduje, że nie można mieć innej wizji świata niż ta przyjęta w danej organizacji. A jeśli odważymy się mieć swoje zdanie, w najlepszym wypadku grozi nam zawieszenie (z pozdrowieniami dla redaktora Babiarza). A przecież dziennikarze powinni być rozliczani z wiarygodności i prawdy, jakkolwiek patetycznie to brzmi.
Zapomniana etyka zawodowa
Kiedy byłem studentem, na wykładach z etyki analizowaliśmy kilka popularnych wtedy dzienników, aby sprawdzić, jak radzą sobie z etyką dziennikarską. Sprawdzaliśmy, czy informacje są wyraźnie oddzielone od opinii, czy interpretacji. Weryfikowaliśmy to, czy informacje są zrównoważone – czy w relacji wypowiadają się wszyscy zainteresowani. Badaliśmy, czy przekazywane informacje są rzetelne i wyczerpujące. Ostatnio przeprowadziłem podobne ćwiczenie, ale dla stacji telewizyjnych. Nie ukrywam, że byłem zaskoczony, gdy okazało się, że najwięcej wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem mają pracownicy redakcji TV Trwam. I być może to jest przyczyna niszowości tej stacji…
Czy wyciągniemy lekcje?
Tak czy inaczej, po raz kolejny stoimy przed szansą. Może redaktor Stanowski zrobił nam przysługę i dzięki niemu przypomnimy sobie, że dążenie do prawdy powinno być w dziennikarstwie ważniejsze niż stawianie się po jednej ze stron światopoglądowego sporu. Być może jestem naiwny, ale jeśli ta sytuacja może nas czegoś nauczyć, to właśnie tego. A jeśli nie wyciągniemy wniosków, to już niebawem serwisy rekrutacyjne, obok stanowiska dziennikarza, będą poszukiwały weryfikatorów informacji. Innej drogi nie ma.
PS W obliczu sporu o „Ostatnią Wieczerzę” [FELIETON]
Ależ w ostatnim czasie mamy okazji do sporów. Moje społecznościowe timeline’y są soczyste jak rzadko kiedy. Najpierw dostało się Bralczykowi. Później na warsztat został wzięty Babiarz, a ostatnio końca nie mają dywagacje na temat ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich i jej nawiązań do motywu „Ostatniej Wieczerzy”. A to wszystko powodowane zupełnie różną wizją świata i ścieraniem się odmiennego spojrzenia na wartości.
PS2 Język na rozdrożu: Bralczyk, postmodernizm i pytanie o konsekwencje [FELIETON]
Biedny prof. Bralczyk. Chociaż sam może tak o sobie nie myśli. Jednak w ciągu kilku dni przeszedł drogę od cenionego i lubianego językoznawcy do osoby, z którą wielu już nie liczy się w publicznym dyskursie.