grafika: fotolia.pl
Jednym z objawów takiego zachowania jest skeumorfizm (definicja).
Zobacz również
Skeu ma ułatwiać użytkownikowi zrozumienie funkcji przez imitację i metaforę. Podczas ładowania iPhone’a (oraz w pasku statusu na górze) pojawia się szklana (?) bateria informująca o naładowaniu telefonu. Oczywiście wszyscy wiemy, że bateria smartfona wygląda zupełnie inaczej, ale ten specyficzny format przedstawiania krytycznych informacji jest dla nas z miejsca zrozumiały – każdy z nas przecież kiedyś w swoim życiu miał akumulatorki, które się rozładowały. Tak tłumaczymy sobie nowe poprzez stare.
Apple ma bardzo specyficzne podejście do skeumorfizmu. Potrafi przywiązywać do niego fanatyczne przywiązanie i raczyć uważnych obserwatorów niesamowitymi wręcz smaczkami (jak refleksy świetlne na nibyaluminiowych sliderach), czy wychylanie się igły przy tapnięciu na obrazek mikrofonu w natywnej aplikacji dyktafonu. Z drugiej strony potrafi też zupełnie bez sensu używać metafor “prawdziwego świata” tam, gdzie to tylko przeszkadza.
#PrzeglądTygodnia [05.11-12.11.24]: kampanie z okazji Movember, suszonki miesiąca, mindfulness w reklamach
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Kto z Was wie o co chodzi z tą skalą nad igłą i co to jest VU?
Ten tekst piszę na iPadzie i jeśli chcę poprawić literówkę, przytrzymuję palec na tekście i pojawia się okrągła lupka z powiększonym tekstem. Ta lupka ma dodatkowo delikatny refleks świetlny sugerujący wypukłość prawdziwej lupy, ale nie ma już zakrzywienia linii jakie powstawałoby przy używaniu prawdziwej soczewki.
Zadziwiająca systemowa lupka
Ale… kto z Was korzystał ostatnio z lupy?
Skeu ma krótkie nogi. O ile na początku interfejsów dotykowych był świetnym narzędziem do “przeniesienia” usera i wytłumaczenia mu tego, co nowe, to teraz dochodzi do ściany. W efekcie większość najbardziej innowacyjnych aplikacji na iOS zaczyna adaptować mechanizmu znane z Windows 8, czyli minimalistyczne, ale natywne dla cyfrowej komunikacji, kafelki – podstawowy element trendu flat design.
Letterpress, czyli udana ucieczka od skeu
Nowy płaski język komunikacji wizualnej w Google Maps
Skeumorfizm w cyfrowych interfejsach (skupmy się na mobilnych w tym momencie) ma swój jasny cel: szybko buduje zrozumienie funkcjonalności za pomocą imitacji i metafor z „prawdziwego” świata, co zmniejsza czas potrzebny na opanowanie systemu. Innym, wtórnym celem jest ocieplenie HCI – user czuje się bezpieczniej, gdy widzi znane mu materiały: szkło, drewno, aluminium, jeans, skórę.
Problem ze skeumorfizmem polega na tym że język, który wykorzystuje jest już przestarzały i traci pierwotne znaczenie (vide: lupka). Mój 14-letni brat korzystając z Windows Office, zapisuje pliki, klikając na przycisku z dyskietką, ale nigdy z prawdziwej dyskietki nie korzystał. Aplikacja Podcasty od Apple pokazuje poruszane szpule magnetofonu jako metaforę odtwarzanego podcastu… Ale kto jeszcze pamięta czym jest magnetofon szpulowy?
Zwróćcie uwagę na widoczne po lewej przełącznik do przyśpieszania lub zwalniania podcastu z symbolicznym żółwiem i królikiem – zniknęły po pierwszej aktualizacji aplikacji
Apple swoimi natywnymi aplikacjami (kompas, podcasty, kalkulator, passbook itd.) spowodował, że iOS stał się zakładnikiem własnych zasad. System w obecnej postaci wypełnił całkowicie treścią swoją formę, a szukanie nowych ścieżek komunikacji z użytkownikiem bez tworzenia wszystkiego od zera jest niemal niemożliwe. Co udowodnił Loren Brichter, twórca Letterpress (a wcześniej Twittie i słynnego slide to refresh). Letterpress pokazuje jak fantastycznie na aplikację działa odrzucenie iOS-owych wzorców – świeży powiew powietrza w zatęchły materiałowy skeumorfizm Apple’a.
Podziwiam designerów Windows 8, którzy przez terapię szokową wprowadzili na nowo minimalizm do interfesjów mobilnych. To wraz z nowym językiem designu Google w Androidzie 4.0+ coraz mocniej przypomina mi interfejsy ze Start Treka – to tam powinniśmy się kierować, a nie wracać do tego co analogowe.
Nie jestem fanatycznym przeciwnikiem skeumorfizmu (tym bardziej nie przeciwstawiam sobie skeu i flat designu) – traktuje jednak ten trend jak fotografię analogową w stosunku do tej cyfrowej. Będzie stopniowo odchodzić w zapomnienie, robiąc miejsce na to, co dokładniejsze, elastyczniejsze, szybsze – czyli lepiej przystosowane do współczesności.
Tekst został wcześniej opublikowany na blogu marcinzaremba.pl.