grafika: fotolia.pl
Robią to także z tego względu, iż nowe media stały się mediami mainstreamowymi, które docierają także do biznesu zainteresowanego ulokowaniem swoje inwestycji. Nie jest więc żądną rewelacją, iż odpowiednie urzędy, biura lub agencje do spraw inwestycji są aktywne na Facebooku czy Twitterze.
Zobacz również
Niestety z przeanalizowanych przeze mnie podmiotów z całego świata wyłania się obraz zbioru dosyć poważnych niedociągnięć. Ale chyba lepiej trzeba było to nazwać brakiem profesjonalnego podejścia do tej sfery. W szczególności, iż sfera przyciągania biznesu jest bardzo specyficzna. Wymaga podejścia na najwyższym poziomie, ponieważ od odbioru potencjalnego inwestora zależy to, czy ulokuje on swoje środki w tym czy innym regionie.
Postanowiłem więc, na bazie czołowych agencji inwestycyjnych docenionych podczas ubiegłorocznej gali “Digital Marketing Awards 2012”, przedstawić zestaw najczęściej spotykanych społecznościowych błędów.
1. Brak synergii pomiędzy witryną www agencji a jej kanałami społecznościowymi
Nierzadko zdarza się, że podmioty, odpowiadające za inwestycje miasta/regionu, zapominają umieszczać na głównej stronie internetowej odnośników do social media. Tak jest np. w przypadku City of Hamilton. Pojawiają się odnośniki, ale dopiero na stronie wyspecjalizowanej instytucji – Hamilton Economic Development.
#PolecajkiNM cz. 32: czego szukaliśmy w Google’u, Kryzysometr 2024/25, rynek dóbr luksusowych w Polsce
2. Nieużywanie uniwersalnego, biznesowego języka
Jak wiadomo, jeżeli chce się przyciągnąć kapitał z zagranicy, trzeba wyjść przed szereg i móć porozumieć się w jego języku. Obecnie biznesowym językiem jest angielski, ale nie dla wszystkich. Intytucja rządowa Proexport Colombia prowadzi swoje działania w social media (Twitter, Facebook) tylko w języku hiszpańskim. Podobnie jest w przypadku agencji Westholland Foresign Investment, która prowadzi bloga po angielsku i holendersku.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
3. Niewykorzystanie LinkedIna
Powinien być to jeden z głównych kanałów przemyślanej i strategicznej działalności w social media. Obecnie ta platforma społecznościowo-zawodowa ma 200 milionów użytkowników. Ponad 30% z nich to ludzie z USA. 11 milionów użytkowników LinkedIna mieszka w Wielkiej Brytanii, a 7 milionów w Kanadzie. To także idealne miejsce to tworzenie bazy ambasadorów regionu/miasta na całym świecie. Tak jak to zrobił (w bardzo podstawowej wersji) australijski urząd Invest Victoria.
4. Zatrzymanie się na poziomie komunikacji jednostronnej
Niestety podejmowanie działań angażujących jest w tej sferze bardzo rzadko występowane. Widać to zarówno na Twitterze, Facebooku czy LinkedInie.
5. Brak spójności w działaniu
Każdy z wybranych kanałów jest osobnym bytem zamiast tworzyć spójny społecznościowy ekosystem dla podmiotu. Odnosi się więc wrażenie, iż duża część działań, to działanie po omacku. Na przykład New York City Economic Development Corporation (NYCEDC) prowadzi bloga na platformie Tumblr, jak i na swojej stronie internetowej.
6. Brak konsekwencji w działaniu
Podmiot zaczyna działać na kilku platformach społecznościowych, aby w pewnej chwili je porzucić. Najczęściej ma to miejsce w przypadku blogów, ale zdarzają się podobnie przypadku na Facebooku. Inną forma niekonsekwencji jest prowadzenie równocześnie bloga po holendersku i angielsku (Westholland Foreign Investment Agency). Owy brak konsekwencji często wynika z braku opracowanego planu działania, strategii dla danego podmiotu.
7. Brak pomysłu na siebie
Z przeanalizowanych działań topowych (według jury “2012 Digital Marketing Awards”) podmiotów odpowiadających na inwestycje zagraniczne w mediach społecznościowych wyłania się brak oryginalności, brak wyróżnienia się. A naprawdę bycie innym nie musi nieść za sobą ogromnych kosztów. Urząd NYCEDC tworzy ciekawe infografiki biznesowe. Działające przy urządzie miejskim Hamitlin, Hamilton Economic Development stara się wykorzystywać Pinteresta. Z kolei Invest Victoria chce się wyróżnić poprzez prowadzenie bloga na temat tamtejszych osiągnięć w biotechnologii.
8. Niewykorzystanie YouTube’a
YouTube to (obok LinkedIna) trzon, jeżeli chodzi o dotarcie ze swoim przekazem do środowiska biznesowego. Po za tym ten największy portal wideo na świecie powoli zaczyna odgrywać rolę równie ważnego miejsca, w CNN, które (jak wiadomo) zawsze znajduje się w media planie zagranicznych działań danych miast lub państw. Za pomocą YouTube’a można w prosty sposób pokazać atrakcyjne walory miasta. Robi tak NYCEDC (cykl “New York City. Make It Here”), podmiot Greater Halifax Partnership (seria “SmartCity Business Show”) oraz Calgary Economic Development (projekt “Productivity Innovating for Success”). Po za tym nic tak dobrze nie wpływa na firmy, jak opinie innych firm. I to wykorzystuje IDA Ireland w swoich działaniach na YouTube. Po za tym przyszłość mediów w sieci należy właśnie do multimediów.
9. Jawne spamowanie
Za brakiem konsekwencji i spójności oraz pomysłu na siebie idzie potok mało istotnej informacji. Niestety nie jest niczym nowym fakt, iż podmioty odpowiadające za inwestycje traktują media społecznościowe jako kanał do wrzucania informacji ze strony www urzędu.
10. Brak polityki ds. social media
Rozmowy i negocjacje biznesowe to bardzo wrażliwe kwestie. Lubią ciszę i spokój. Brak posiadania spisanych zasad co do aktywności poszczególnych ludzi odpowiadających za ściąganie inwestorów, może przynieść same szkody. Przypuśćmy, że jest inwestor x, który poinformował dany urząd, iż na pewno zainwestuje w tym mieście. Poprosił jednak, aby nie informować o tym fakcie media, ponieważ musi jeszcze załatwić parę formalnych spraw. W chwili przepływu ekscytacji czy też potrzeby pochwalenia się, jeden z pracowników wrzuca informacje o tej inwestycji na swój profil na Facebooku. No i zaczyna się przedwczesna medialna burza, której inwestor chciał uniknąć. Polityki względem social media posiadają takie instytucje jak NYCEDC czy Greater Halifax Partnership.