fot. Startup Stock Photos
Kilka miesięcy temu Tomasz Karwatka z Divante na swoim blogu popełnił wpis „Bądźmy poważni, gdy idzie o pieniądze”. Tomek, w swoim dość emocjonalnym tekście, skupia się na branży eCommerce. Nie ukrywam, że jego wypowiedź zainspirowała mnie właśnie do podobnych rozważań, ale w odniesieniu do tematu projektowania serwisów internetowych.
Zobacz również
Wyobraźmy sobie, że wybieramy warsztat samochodowy. Znajdujemy w ogłoszeniu w gazecie jego adres i podjeżdżamy na miejsce. Pierwsze co rzuca nam się w oczy, to zdezelowany garaż z którego wytacza się pan Miecio w poplamionym olejem ubraniu. Bełkotliwie (wszak trudy życia mechanika samochodowego trzeba jakoś ugasić konsumując napoje orzeźwiające) zaprasza nas do swojego profesjonalnego warsztatu samochodowego. Skorzystamy? Raczej niechętnie.
Dokładnie w ten sposób, na podstawie pierwszego wrażenia, konsumenci wybierali firmę, z której usług zamierzają skorzystać. To przeszłość! Obecnie o wizerunku firmy mówi jej strona internetowa, która jest często pierwszym kontaktem klienta z przedsiębiorstwem. Czy lepiej, aby prezentowała się tak, jak wspomniany już mechanik Mieczysław? Niestety, część firm nadal wybiera taką właśnie opcję.
Realny kosztorys zaprojektowania strony firmowej
Prześledźmy przykładowe koszty strony internetowej dla firmy z sektora MŚP:
#PrzeglądTygodnia [05.11-12.11.24]: kampanie z okazji Movember, suszonki miesiąca, mindfulness w reklamach
- koszty pozyskania klienta (spotkania, przygotowanie wyceny i umowy) – 8h
- projektowanie funkcjonalne (strona główna i kilka podstron) – 60h
- projektowanie graficzne – 70h
- wdrożenie (cięcie, podpięcie CMS, integracje) – 70h
- testy i uruchomienie – 16h
- komunikacja (zarządzanie projektem) – 20h
Łącznie daje nam to 244 roboczo-godziny, co licząc po średnich stawkach branżowych daje nam minimum 29.000 zł.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Rozumiem, że możemy zrezygnować z integracji z zewnętrznymi systemami z powodu ograniczonego budżetu. Rezygnujemy więc i przyjmijmy, że serwis finalnie zamknie się w cenie 25.000 zł netto. Czy możemy zmniejszać cenę dalej? Z czego rezygnując? Z projektowania, z wdrożenia?
Siły vs zamiary
Zdaje sobie sprawę, że zabudżetowanie wydatku kilkudziesięciu tysięcy złotych dla jednoosobowej firmy nie jest sprawą prostą. Prowadząc zakład usług szewskich nigdy nie będzie nas stać na taki wydatek. W tej sytuacji o wiele rozsądniejsze będzie wykonanie prostej strony-wizytówki, kupując chociażby szablon graficzny za kilka dolarów na ThemeForest i podpinając go do standardowej wersji WordPressa.
Niemniej jednak nie wierzę w takie samo podejście w przypadku średnich firm, zatrudniających kilkadziesiąt lub kilkaset osób, czasami nawet liderów w swojej branży. Chyba dużo jeszcze wody w Wiśle musi upłynąć, aby decydenci o budżecie wydatkowanym w Internecie zrozumieli, że nie jest to zwyczajny koszt, lecz inwestycja. Inwestycja, która może się szybko zwrócić, co zwykle w odróżnieniu od działań off-linowych jest łatwo mierzalne.
Przywołując słowa Tomka Karwatki – bądźmy poważni jeżeli idzie o pieniądze. Czego sobie i całej branży życzę.
Sprostowanie (uzupełnienie) od autora
W pierwotnej wersji tekstu napisałem o prześledzeniu przykładowych kosztów prostej strony internetowej i w trakcie dyskusji w komentarzach na Facebooku zdecydowałem o usunięciu tego spornego słowa z tekstu. Moja przykładowa wycena dotyczyła nie strony-wizytówki (na ten temat poświęciłem ostatni akapit artykułu), a moją intencją nie było namawianie kogoś do wydawania 20-kilku tysięcy złotych na taką formę firmowego serwisu. To byłoby oczywiście bez sensu.
Reasumując: moja hipotetyczna wycena dotyczy firmowego serwisu internetowego, który NIE jest stroną-wizytówką. Dla mnie oznacza to około 10 podstron (indywidualnych szablonów graficznych podstron) wraz z dostosowaniem do wyświetlania na urządzeniach mobilnych w technologii RWD. A cały tekst jest, uprzedzam, dość przewrotny i miał za zadanie wzbudzić dyskusję, do której kontynuowania zachęcam w komentarzach.