Ten eksperyment niemieckiego oddziału LinkedIna pokazał, jak łatwo jest otrzymać od kogoś pomoc, ale jak trudno o nią poprosić

Ten eksperyment niemieckiego oddziału LinkedIna pokazał, jak łatwo jest otrzymać od kogoś pomoc, ale jak trudno o nią poprosić
Niemiecki oddział LinkedIna postanowił przeprowadzić eksperyment na ulicach Hamburga – zapytał grupę nieznanych sobie osób, czy potrzebują pomocy w jakiejś sferze swojego życia. Okazało się, że większość z nich zmagało się z pewną trudnością, lecz nie wiedzieli, jak poprosić o wsparcie.
O autorze
3 min czytania 2019-11-29

LinkedIn to niewątpliwie świetne miejsce to nawiązywania relacji biznesowych. Wielu użytkowników korzysta z tego portalu głównie do zaprezentowania swojego doświadczenia i umiejętności, ale nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że platforma jest miejscem pełnym osób, które mogą nam pomóc w różnych sferach życia.

Jak pokazuje badanie przeprowadzone przez niemiecki oddział LinkedIna, 65% Niemców ma trudności z proszeniem innych o jakiekolwiek wsparcie. W związku z tym na ulicach Hamburga przeprowadzony został eksperyment, w ramach którego zapytano grupę kompletnie nieznanych sobie osób, czego tak naprawdę potrzebują – w pracy, czy też w sferze osobistej itp. Okazało się, że większość osób potrzebowała swego rodzaju pomocy, ale miała trudności z poproszeniem o nią. 

O skomentowanie kampanii platformy poprosiliśmy Marcina Niewęgłowskiego, autora newslettera na temat LinkedIna – LinkedIn Insights, współwłaściciela Digital Now:

Najnowsza reklama LinkedIna jest częścią, trwającej od początku 2018 roku, globalnej kampanii tej platformy pt. „In It Together” (#InItTogether). W początkowej fazie jej autorzy skupili się na wzmocnieniu dotychczasowego wizerunku tego serwisu społecznościowego. Czyli ukazanie go jako miejsca, w którym każdy z nas może znaleźć pracę. Dosłownie każdy: zarówno osoba która przeprowadziła się do nowego miasta (i w którym nie ma znajomych); zarówno osoba, która jest niepełnosprawna; zarówno osoba, która jest weteranem wojennym.

LinkedIn logo
Na LinkedInie obserwuje nas ponad 100 tys. osób. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Jednak w połowie tego roku ta kampania marketingowa LinkedIna nabrała nowego wymiaru zwiastując pewne zmiany. Zaczęło się od opublikowania historii Alice Almeidy. Chodziło dokładnie o jej post, w którym pożaliła się, iż po powrocie z urlopu macierzyńskiego ówczesny pracodawca zaproponował jej stanowisko juniora (przy 17-letnim doświadczeniu) oraz niską pensję. Ten wpis wywołał ogromną dyskusję na LinkedInie. Pojawiły się oczywiście oferty pracy od osób, które Almeidy wcześniej nie znalazła. Finalnie Alice znalazła wymarzoną pracę – dwa miesiące temu.

Po historii Alice Almeidy przyszła pora na projekt Grimbsy United. Grimbsy to nazwa 80-tysięcznego miasta w północno-wschodniej części Anglii. Jak wiele tego typu miast, szuka on pomysłu na siebie w erze postidustrialnej. LinkedIn postanowił wyciągnąć do niego rękę, demonstrując, iż potrafi odmienić życie zawodowe nawet takich miejsc, w których ludzie nie widzą możliwości dla siebie. Ukazano to przez pryzmat historii dwóch osób: Chelsey i Darren. Dzięki LinkedInowi Chelsey poznaję osobę – mentora, która ukierunkowała ją zawodowo w zakresie bycia opiekunką do dzieci. Z kolei Darren to właściciel małej firmy z Grimbsy zajmującej się połowem ryb. Udaje się mu utrzymać morski interes, ponieważ za pomocą LinkedIna nawiązuje kontakt z firmą, która pomaga w eksporcie jego towarów do Chin.  

Słuchaj podcastu NowyMarketing


NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Projekt Grimbsy United był tak naprawdę preludium tego, co stało się pod koniec września. CEO LinkedIna – Jeff Weiner – ogłosił, iż celem numer jeden jego platformy będzie umożliwienie równych szans zawodowych dla jej użytkowników. Tym samym zachęcał on społeczność LinkedIna do pomagania sobie nawzajem. Było to nic innego jak skończenie z dotychczasowym  wizerunkiem platformy „dla HRu” albo też kojarzącej się z „wirtualnym CV” na rzecz czegoś, o czym nieoficjalnie mówiło się od dawna. A mianowicie o budowaniu marki LinkedIna wokół networkingu oraz biznesowego matchmakingu.

Filozofia tej platformy społecznościowej stworzona przez Reida Hoffmana od początku bazowała na tym, aby LinkedIn umożliwił każdemu mieszkańcowi Ziemi rozwiązanie jego zawodowych bolączek; kiedy szuka nowej pracy; czy to kiedy poszukuje pomysłów na rozwój swojego biznesu. Kurs jest ciągle ten sam.

No i dochodzimy do właściwej reklamy – eksperymentu mającego miejsce w Niemczech (jedyny kraj, w którym LinkedIn ma dwa biura). Kreacja została przygotowana w konwencji nieco przypominającej flashmoba połączonego z symulacją zbiorowej terapii. Nazwano to eksperymentem, chociaż od początku odbiorca nie wie, jaka jest teza projektu.

W odbiorze reklama może wydawać się nieco sztuczna, stockowa oraz niedopowiedziana. Generalnie trącić rokiem 2010. Trzeba jednak brać pod uwagę, iż była ona dedykowana na obszar DACH (Niemcy, Austria, Szwajcaria), gdzie oczekiwania odbiorców względem reklamy mogą być zupełnie inne aniżeli w Polsce. Koniec końców w przekazie najnowszej reklamy LinkedIna chodziło o to, aby powiązać ze sobą parę osób w offline – w przestrzeni obrandowanej logiem wraz z charakterystycznymi kolorami serwisu. Była to oczywiście przenośna do samego serwisu.

Nie ma co zarzucać, iż LinkedIn chce wymyślać networking od nowa. Chce on tylko zaznaczyć, iż dzięki technologii (w zamyśle dzięki niemu) nawiązywanie kontaktów oraz rozwiązywanie wyzwań zawodowych nigdy nie było tak proste, jak jest obecnie. I chce ten element wzmocnić na tyle, na ile jest to możliwe; na ile jest to przekonywujące. Potrzebne są do tego przykłady zarówno indywidualne (historie pokroju wspomnianej wcześniej Alice Almeidy), jak i nieco bardziej kolektywne (jak ten z Hamburga).

PS

LinkedOut to francuska platforma społecznościowa, która nawiązuje do funkcjonalności LinkedIna, lecz jej główna misja jest nieco inna – projekt ma na celu pomóc osobom bezdomnym w znalezieniu pracy.