That’s what she said! Czyli jak filmy i seriale rodzą trendy digitalowe?

That’s what she said! Czyli jak filmy i seriale rodzą trendy digitalowe?
Kochamy filmy i seriale. Kochamy zatapiać się w wyimaginowanym świecie, pełnym emocji i zwrotów akcji. Według raportu WideoTrack VII 65 proc. widzów internetowych płaci za dostęp do treści wideo w sieci.
O autorze
4 min czytania 2023-10-20

Oznacza to, że korzystamy nie tylko z bezpłatnych wideo w social mediach czy YouTube, ale z roku na rok coraz chętniej decydujemy się na ofertę platform streamingowych. Cóż, w końcu jesień sprzyja nadrabianiu zaległości filmowo-serialowych. 

Psycholożka Katarzyna Kucewicz przyznaje, że obecnie seriale stanowią jeden z elementów kształtowania naszej osobowości. Szukamy inspiracji, odpowiedzi na nurtujące nas pytania, ale też lubimy dzielić się tym, co nas zaintrygowało czy po prostu rozbawiło. Nic dziwnego, że tak chętnie wykorzystujemy motywy z ekranu do kreowania digitalowych trendów. Zapraszam do subiektywnego przeglądu najciekawszych przykładów z ostatnich kilkunastu miesięcy.

Muzyka, kobiety i… taniec!

Pamięć sensoryczna sprawia, że wystarczy nam zaledwie sekunda melodii, by zapisać ślad pamięciowy. Jeśli po takim czasie ponownie usłyszymy te same dźwięki, to nawet jeśli świadomie nie będziemy w stanie przypomnieć sobie nazwy piosenki, to i tak nasze ciało rozpozna zasłyszaną wcześniej melodię.

To jeden z kluczowych bodźców powodujących, że tak wiele czołówek z seriali jesteśmy w stanie zanucić, a nawet dopisać konkretne emocje i odczucia. Przykładem jest charakterystyczna melodia z serialu „Pohamuj entuzjazm”. Zapewne większość z nas nie jest w stanie szczegółowo streścić 11 sezonów perypetii zgryźliwego producenta filmowego, Larrego Davida, ale z pewnością będziemy w stanie rozgryźć motyw przewodni już po pierwszym dźwięku tuby. Co więcej, nie musimy znać fabuły serialu, by wiedzieć, że kompozycja Luciano Michelini zwiastuje pasmo nieporozumień, nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności i dozy cynizmu. I tak właśnie „Frolic” przedostał się do popkultury jako tło muzyczne wszelkich krótkich wideo z serii epic fail. Nawet jeśli gag sam w sobie nie jest wybitnie zabawny, to wstawienie tej charakterystycznej melodii dodaje mu nowego znaczenia. Dzięki pamięci sensorycznej podskórnie czujemy, że spektakularna porażka czai się tuż za rogiem, a dokładniej w piątej sekundzie wideo.

LinkedIn logo
Dziękujemy 90 000 fanom na LinkedInie. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

fot. YouTube

Słuchaj podcastu NowyMarketing

Ale pamięć sensoryczna to nie tylko dźwięk! Kolejnym przykładem fenomenu naszej podświadomości jest Tik Tokowy wysyp filmów odtwarzających serialowy taniec Wednesday Addams. W wywiadach Jenna Ortega przyznaje, że kultowa scena powstała w dużej mierze w wyniku własnej improwizacji, co jeszcze mocniej podgrzało atmosferę i z pewnością wzmocniło viralowy potencjał. W końcu jak inaczej mogły potoczyć się losy rytmicznej muzyki, bardzo dynamicznej choreografii i serialu, który w tamtym czasie był na językach wszystkich. Tak też się stało, #wednesdaydance osiągnął ponad 2 miliardy wyświetleń na Tik Toku. Co ciekawsze, swoje tańce publikowali nie tylko anonimowi widzowie netflixowej produkcji, ale również wiele postaci ze świata showbiznesu, jak chociażby Lady Gaga. Kolejny raz serial stał się lejtmotywem social mediowych publikacji.

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Memy, memy i jeszcze raz memy

Czasem by stać się prawdziwą gwiazdą, która zażegna odwieczne spory Millenialsów z Zetkami o to kto naprawdę jest królem internetu, wystarczy sięgnąć po stare i sprawdzone metody – humor. I wtedy pojawia się on. Niosący ponadczasowe memy, mimo upływu dekady wciąż bardzo aktualny, czasem wzruszający, a czasem przyprawiający o ból brzucha ze śmiechu. Jedyny i niepowtarzalny, Michael Scott! 

fot. Reddit

The Office znalazło się w gronie 10-ciu najbardziej memogennych seriali wszechczasów według rankingu Screen Rant. I to kolejny świetny przykład na to, jak Internet, a w szczególności social media, potrafią wskrzesić nietuzinkowych bohaterów. Dzięki platformom streamingowym wielki powrót serialu mógł odbić się szerokim echem w sieci i trafić do grona zupełnie nowych odbiorców. Tak oto – jedni z sentymentu, drudzy bardziej z memiczności postaci – setki tysięcy fanów postanowiły zaprząc zespół Michaela Scotta do komentowania rzeczywistości. Wszyscy bohaterowie The Office stali się synonimem naszych życiowych sukcesów, porażek i innych momentów wartych skomentowania. Koniec miesiąca? Michael Scott ogłasza bankructwo. Walentynki? Życzę Ci by Twój chłopak patrzył na Ciebie tak jak Jim na Pam. Jesteś tym, który na imprezach zawsze wszystkich ucisza, bo wybiła na zegarku 22? Ale z Ciebie Dwight… The Office stało się współczesną encyklopedią z odpowiedziami na absolutnie wszystko.

Barbieheimer

Nie tylko seriale stają się kanwą do generowania digitalowych trendów. Tegoroczne wakacje upłynęły nam pod znakiem wybuchów, fizyki i wściekłego różu. Zacznę od fenomenu, jakim stał się film Grety Gerwig „Barbie”. O filmie, w którym idealny duet Hollywood (Margot Robbie i Ryan Gosling) wciela się w kultowe lalki Mattel, nie bez powodu było głośno. Po pierwsze dlatego, że reżyserią zajęła się kobieta znana z bycia it-girl kina niezależnego, której poprzednie produkcje były wysoce oceniane. Po drugie budżet marketingowy przewyższył budżet produkcyjny. Nie czarujmy się, mając 150 milionów dolarów do dyspozycji na sam marketing trudno byłoby nie zrobić solidnego buzzu wokół filmu. Barbiemania zagościła na dobre nie tylko przy okazji instagramowych rolek czy storiesów, ale z impetem podbiła cały internet. Wyszukiwarka Google po wpisaniu nazwy filmu lub aktorów wcielających się w główne role, zamieniała się w różową wersję pełną uroczych rozbłysków niczym powitanie w domku dla lalek. Do dziś ogólnodostępne filtry AI przerobiły miliony zdjęć selfie na odpowiedniki ze świata Barbie. 

fot. Reddit

Ale w wyścigu do internetowej glorii i chwały wystawiony został jeszcze jeden czarny koń. „Oppenheimer” Christophera Nolana, który okazał się godnym przeciwnikiem dla rozpędzonej machinerii marketingowej Barbie. Chociaż słowo przeciwnik nie do końca jest odpowiednim słowem. Historia twórcy bomby atomowej okazała się doskonałą przeciwwagą dla różowej aury filmu Gerwig. Wraz z przyrostem kolejnych TikTokowych wideo z outfitami w stylu barbiecore, pojawiało się tyle samo odpowiedzi w mrocznym stylu Oppenheimera. Kultowa piosenka zespołu Aqua została przerobiona, a memy z hasłem „Come on Bobby, let’s go party” i uśmiechniętym Cillianem Murphy okraszonym różowym filtrem po prostu zalały social media. Dzięki synergii tych dwóch produkcji, „barbieheimer” z pewnością przejdzie do reklamowej historii. Trzeba przyznać, że oba filmy marketingowo świetnie odrobiły zadanie domowe.  

Jesień za oknem zwiastuje gorący sezon dla miłośników kina. Czeka nas sporo filmowych i serialowych premier, które z pewnością odcisną swoje piętno na kolejnych digitalowych trendach. Czy „Chłopi” staną się kanwą do filtrów AI na wzór głośnego filtra witkacyzującego? A może niekończące się skandale wokół produkcji „Aquaman i Zaginione Królestwo” zaowocują zaskakującymi memami? Czas pokaże.

PS Zagrasz w GTA… na Netflixie? Platforma idzie z duchem czasu i planuje kolejne nowości

Zaczęło się od filmów i seriali, ale popularna platforma streamingowa już jakiś czas temu poszła o krok dalej i wprowadziła do oferty gry. Chodzą słuchy, że w cyfrowej bibliotece już wkrótce pojawi się także GTA.

PS2 Everything is pink, czyli marketing wokół filmu „Barbie”

Zobaczcie najciekawsze działania marketingowe, które były skupione wokół dzieła Grety Gerwig i oczywiście najsłynniejszej lalki na świecie.