Nie płaci za kwiaty na randkę – po drodze i tak wycina tulipany z czyjegoś ogródka. Cebulak nauczył się przechytrzać życie. I nie dostrzega w swoim postępowaniu niczego niestosownego. Nie widzi też problemu w blokowaniu reklam w sieci. Przecież w Internecie wszystko jest za darmo.
Jeśli wierzysz, że Internet to przestrzeń darmowych treści, za które nikt nikomu nie musi płacić, to ten artykuł jest właśnie dla Ciebie. Jeśli blokujesz reklamy i z dumą, wszem i wobec obwieszczasz światu: „przecież nie robię nic złego” albo „nie będę nabijał kabzy reklamodawcom”, to chcielibyśmy zamienić z Tobą słówko. Oczy nam łzawią od takich słów. Stawiając sprawę na ostrzu noża: czy wolisz zapłacić za dostęp do ulubionych treści w sieci oglądaniem reklam, czy też preferujesz stałe polecenie zapłaty na konto wydawców, biletami Narodowego Banku Polskiego, z podobizną Władysława Jagiełły?
Zobacz również
„Co?! O czym wy gadacie! Przecież ja za nic nie płacę! Nikt nie dolicza mi opłaty za treści internetowe do rachunku” – tako rzecze internauta, który nie wie, że i tak płaci. Walutą jest jego czas, który poświęca na obejrzenie reklamy.
„Ale ja blokuję reklamy, więc nie płacę nic!”. Brawo Ty. Ale to właśnie tutaj zaczynają się schody i zaczyna pachnieć prażoną cebulką, Januszku.
Po co płacić za mleko w sklepie, skoro można pojechać na wieś i za darmo wydoić krowę? „Hola, hola! Nie damy się zrobić w konia/krowę! Przecież dostęp do treści internetowych a mleko od krowy to nie to samo! To bzdurne porównania! Internetowe treści to przecież nie produkt!”
#NMPoleca: Jak piękny design zwiększa konwersję w e-commerce? Tips & Tricks od IdoSell
Jesteście pewni? Treści internetowe, tak samo jak mleko, są przecież wytworem czyjejś pracy. „Jakiej znowu pracy?! Krowa nie pracuje, a mleko daje!”. Nie będziemy walczyć z mądrością ludową. Tak, mleko robi się samo. Zboże też samo rośnie. Rolnik, który ma u siebie krowę i zboże, nie musi wstawać o piątej rano, żeby nakarmić łaciatą. Nie musi kupować jej paszy, ani wypasać jej na łące. Nie musi też jej doić. Przecież mleko robi się samo.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Owszem, treści internetowych nie znajdziecie na sklepowych półkach, ale „ktoś” zapłacił za ich powstanie i produkcję. „Ktoś” opłacił stronę, na której zostały opublikowane. I „ktoś” musi „skądś” wziąć pieniądze na ich utrzymanie. Tym „kimś” jest wydawca. A źródłem pieniędzy, z których żyje jego witryna – reklama.
„Zdrajcy internautów”. To jeden z epitetów najlżejszego kalibru, jakimi nazwali nas niektórzy internauci po tym, gdy w mediach rozeszła się wieść o UnBlocku, czyli technologii pozwalającej wyświetlać reklamy u tych internautów, którzy je blokują. Tak, to my chcemy odblokować reklamy, które wcześniej zostały zablokowane adblockerami. To my stoimy za UnBlockiem, który wywołał burzę w sieci. Pracowaliśmy nad tym wynalazkiem blisko rok. I nie boimy się słowa „wynalazek”. UnBlock czeka na otrzymanie patentu w Urzędzie Patentowym RP. To zupełnie nowa jakość i mechanika emisji reklamy internetowej. Wystarczyła jednak chwila, aby nasza technologia spotkała się z ogłuszającym piskiem ze strony internautów: „Olaboga, co oni robią! Zamach na Internet! Chcą nas przysypać reklamami!”.
A to przecież nie tak. Zupełnie nie tak.
Mało kto już doczytał, że odblokowana przez nasz UnBlock reklama nie będzie miała masowej i natarczywej formy. Wydawca będzie mógł wybrać, w jakim formacie zostanie wyświetlona. Będzie mógł ją spersonalizować, czyli sprofilować pod konkretnego internautę, dzięki danym o jego/jej zainteresowaniach i zachowaniach: o tym, co lubicie, a czego nie. Mało kto zrozumiał, że UnBlock potrafi przetworzyć reklamę na bardziej dyskretną, ale też bardziej efektywną kreację, która w żaden sposób nie utrudnia dostępu do treści w sieci i nie wpływa na szybkość wczytywania stron. Mało kto wie, że UnBlock chce ucywilizować reklamę. Mało kto zadał sobie trud, żeby zobaczyć, o czym trąbimy w mediach od ponad 4 lat: „reklama masowa jest do wyrzucenia”, „reklama masowa nie działa, nie bombardujcie nią internautów”, „trzeba posprzątać ten reklamowy śmietnik w przeglądarce” – oto wyimki z naszych artykułów. Zapytajcie wujka G, kim jesteśmy i skąd przychodzimy. Mało kogo interesowało, że stworzyliśmy UnBlocka widząc, że w Polsce już co trzeci internauta (37 proc.) korzysta z adblockerów, generując w ten sposób gigantyczne straty dla wydawców. Mało kto rozumie, że za kilka lat te liczby odbiją się internautom czkawką w postaci stałych, abonamentowych opłat, które będą musieli ponosić chcąc uzyskać dostęp do treści na swoich ulubionych serwisach. Mało kto wie, że w rankingu blokowania reklam polscy internauci zajmują drugie miejsce w Europie, zaraz za ich kolegami z Grecji. Mało kto przejmuje się tym, że w wyniku popularyzacji programów blokujących coraz więcej serwisów, ratując się przed stratami, przechodzi za paywall, wprowadzając opłaty dotykające wszystkich użytkowników. Nawet tych, którzy zachowują się fair i nie blokują reklam. I wreszcie: mało kto wie, że aż 65 proc. wydawców internetowych przyznaje, że stosowanie rozmaitych wtyczek i programów blokujących reklamy, czyli tzw. adblockerów, stanowi dziś największe zagrożenie dla branży wydawniczej. Takich ciekawostek dowiecie się np. z raportu Association of Online Publishers (AOP).
Zbierając to wszystko do jednego zdania: mało kto rozumie, że blokowanie reklam to działanie na rzecz płatnego Internetu. Jeśli postawimy sprawę w ten sposób, to blokowanie reklam nie wygląda już tak kozacko, prawda?
„Ej! Przecież ja naprawdę nic złego nie robię. Nie generuję żadnych strat wydawcom!”. Pomyślało 7 mln polskich internautów korzystających z adblockerów.
Przeczuwaliśmy, że UnBlock ściągnie na nas falę krytyki, a służbowe skrzynki zaroją się od wiadomości z pogróżkami, listów powyklejanych literami wyciętymi z magazynów, ryb zawiniętych w gazety, obciętej głowy konia zawiniętej w pościel w przesyłce z Poczty Polskiej itd. Normalka. Internetowe trolle i hejterzy nas nie zawiedli. Mało kto zrozumiał, o co naprawdę nam chodzi z tym UnBlockiem. I wcale nas to nie dziwi. Hejt zawsze pozostanie najłatwiejszą z dróg.
Niektóre z tych hejto-maili na naszego UnBlocka były naprawdę niezłe. Po bandzie, ale z pomysłem. Większość była jednak festiwalem łaciny podwórkowej i szaloną gonitwą o puchar najzmyślniejszego bluzgu. Oto niektóre sentencje. Zachowaliśmy oryginalną pisownię: „Splunę, jak będęł przechodził obok Waszej siedziby!”. „Tylko łby poukręcać takim „geniuszom” jak wy”. „Trzeba być debilem, żeby zrobić coś takiego! HAHAHA śmieję się Wam w ryj, lamusy!”. „Odwalcie się od internautów”. „Wy tępe c***e!!! [cenzura] Zapi****lę was! Celowo piszę z małej litery! Nie pozdrawiam!!!”. „To wy, polacy takie dziadostwo wymyśliliście? Za mało reklam mamy w życiu?! Wkrótce wy**ać się nie będzie można, bo na papierze będą reklamy!”. „Ale z was GNOJE!!! Teraz bende musiał przez was durne reklamy oglondać ☹”. „Jesteście tumanami! To w agencjach reklamowych ludzie nie wiedzą, jak zrobić dobrą reklamę?! Teraz będą wciskać wszystkim ten wasz wku******cy syf!”. „Jeżeli mi się to coś samo zainstaluje w komputerze bez mojej zgody to sprawa znajdzie finał w sądzie gdyż, ponieważ jest to ingerencja w moje dane komputera!”. „Targetowane reklamy? Jesteście mistrzami debilizowanego moroningu!”
Wśród tych hejto-maili trafiło się jednak kilka copywriterskich perełek, które oprawiliśmy sobie w ramki: „Macieju Sawo [Maciek to nasz CCO, dyrektor ds. reklamy – dop. Cloud Technologies], z całego serca życzę ci, aby porwał cię jakiś psychopata, zamknął w piwnicy, a następnie na przemian zapalał i gasił światło, krzycząc i wyjąc prosto w twoją twarz – bo taki ma model funkcjonowania w życiu”. „Cloud Technologies – hehe, bardzo kreatywna nazwa. Dobrze, że nie nazwaliście się Komputersoft albo jakoś tak. Jeszcze nikomu nie udało się wymyślić sposobu na skuteczne obejście adblockerów, ale na pewno udało się to firemce z Cebulandii, której pracownicy nie potrafią wymyślić nawet dobrej nazwy”. „Rozwiązujecie wieloletni koszmar wydawców?! Ich koszmar? Koszmarem jest pięć wyskakujących nowych okien, cztery popupy i pstrokata strona zawalona milionem banerów, automatycznie odtwarzanymi filmami z dźwiękiem i oczywiście wielka reklama jako tło. Problemem nie jest to, że ludzie nie chcą dać zarobić portalom, tylko portale, które wpierniczają tonę reklam, które są irytujące”.
Czytając tego ostatniego maila musieliśmy już wyciągać głowę ze ściany i zamawiać gładź na zaszpachlowanie dziury. Ileż to razy mówiliśmy, że nie po drodze nam reklama, która zachowuje się jak napastliwy akwizytor, wciskający nogę w drzwi internauty, bo chce mu sprzedać kwintal trocin. Nie. NIE! Po prostu: nie o taką reklamę walczymy! To nie nasz styl. Naszym celem jest uniknięcie takich właśnie, masowych i inwazyjnych „reklam”, o których odblokowanie posądzali nas internauci. A jest to możliwe dzięki odblokowaniu i przetworzeniu reklamy przez UnBlocka, a następnie jej dopasowaniu do konkretnego internauty za sprawą naszej platformy Big Data. Dzięki temu reklama wcale nie będzie inwazyjna ani natarczywa. Nie będzie przeszkadzać ani bić po oczach. Nie będzie zasłaniać połowy strony. Będzie bardziej ludzka. Będzie uczyć się Waszych zachowań i zrozumie, że jeśli w nią nie klikacie, to najwidoczniej was nie interesuje. Tylko kogo to obchodzi, przecież lepiej skończyć na tytule: „Odblokują reklamy w Internecie – nawet jeśli ich nie chcecie!”. A potem obserwować internetowe fora, wzywające wszystkich do pełnej mobilizacji: „Adblockerzy wszystkich krajów – łączcie się!” albo „Brace yourself – commercial is coming!”. Okrutni my, oj niedobrzy my…
To może niech „zdrajcy Internetu” się przedstawią.
Cześć. Jestem Łukasz. Odpowiadam za analizę danych i dopasowywanie reklam w sieci do Waszych zainteresowań i Waszego światopoglądu. Chcę pokazywać Wam możliwości, a nie wciskać kit. Szlag mnie trafia, gdy widzę twórców świetnych treści, okradanych z każdego wypracowanego wiersza. Twórców często z humanistycznym magisterium, kredytem we frankach i piętnastoletnim kombi garażowanym pod chmurką. Na taki widok serce mi pęka, a nóż się w kieszeni otwiera. W Internecie siedzę od dziecka i czuję, że to równia pochyła. Jedni nie chcą dać zarobić, więc inni nie chcą podnosić poziomu. Często to z tego powodu wydawcy publikują miałkie teksty. Bo i tak połowa z nich pewnie na siebie nie zarobi…
Cześć. Jestem Maciej. Jako cyfrowe dziecko zawsze zastanawiałem się, jak to możliwe, że w sieci wszystko jest za darmo. Odpowiedź przyniosła mi reklama, którą teraz zajmuję się zawodowo. Wydawcy muszą za coś utrzymać serwis, zapłacić za hosting, opłacić pracowników itd. Wolę im zapłacić za ich pracę obejrzeniem reklamy, niż wyjmowaniem gotówki z portfela.
Jak zauważyliście: żaden z nas nie ma na imię Judasz. Nie rozliczamy się z nikim w srebrnikach. Sami przecież jesteśmy internautami i w pełni podzielamy irytację nachalnymi reklamami w sieci. Rozumiemy powody, dla których niektórzy z Was sięgają po adblockery. Nas tak samo mierżą te wszystkie pop-upy, uciekające iksy, bannery na całą stronę i video rozsadzające swym dźwiękiem głośniki w laptopie. Walczymy z tym od kilku lat za pomocą reklamy behawioralnej. Wiemy, że reklama to podstawowe źródło utrzymania większości wydawców, a blokowanie reklam to żadne rozwiązanie. To droga na skróty. Coś jak – korzystając ze zbliżającego się EURO – doping w sporcie. UnBlock to realne rozwiązanie. Wierzymy, że w biznesie, tak jak na murawie, trzeba grać fair. Adblockery w przeglądarkach to jak wślizg od tyłu, prosto na nogi wydawcy. Nie pytajcie, czy boli. Boli. Od samego początku naszej działalności dążyliśmy do tego, żeby reklamy były odpowiednio targetowane, czyli wykorzystywały dane o zainteresowaniach i zachowaniach internautów. Wiemy, jak to robić – stworzyliśmy największą w tej części Europy platformę Big Data, która pozwala na idealne dopasowywanie reklamy. Gramy z Wami do jednej bramki.
W psychologii biznesu mówi się o tzw. „decyzji strategicznej”. Skutki jej podjęcia mogą wprawdzie być doraźnie niekorzystne czy nawet nieprzyjemne, ale docelowo, w niedługiej perspektywie czasowej, okazuje się, że była to najrozsądniejsza decyzja do podjęcia.
Po co nam i Wam jest UnBlock? Po to, żeby Internet pozostał darmowy. Internet to nie darmonet. To nie Cebulandia. UnBlock jest po to, żeby portale zmagające się z blokowaniem reklam nie musiały w efekcie przechodzić za paywall. Czytaj: żebyście Wy, internauci nie musieli rozstawać się z biletami NBP z Włodkiem Jagiełłą, którego tak bardzo lubicie. Można przecież te pieniądze wydać inaczej. Pójść do kina, kupić sobie grę, 10 kilo cukru, zgrzewkę mleka czy paczkę papieru toaletowego.
„Można też ściągnąć film lub grę z torrenta i obejrzeć czy pograć sobie w domu. Po cukier – do kawiarni, po mleko – na wieś, a po papier – do ubikacji w restauracji”.
Można.
„Nie będę wspierał lobby reklamowego!”
Nie wspieraj. Tu masz link do pobrania AdBlock Plusa: adblockplus.org
Do zobaczenia niebawem, w płatnym Internecie.
Chcesz darmowych treści, bez reklam? Trzymaj się Wikipedii, idź do biblioteki publicznej, zapytaj o zdanie milicjanta albo sąsiada. Na ulicę nie wychodź, bo bannery wiszą na elewacjach. Do kina spóźniaj się 15 minut. Nie słuchaj radia, telewizor przełączaj. Koncerty plenerowe równie dobrze brzmią zza płotu. Nie chcesz nabijać kasy bogaczom? Przestań oglądać hollywoodzkie filmy, słuchać masowej muzyki czy pić napoje gazowane.
Skup się na darmowym śpiewie ptaków, klasycznej poezji i życiu wśród ludzi. Ale nie bierz tego, co nie jest za darmo. Bądź uczciwy. Reklama to forma zapłaty.
Kiedyś o młodych internautach, którzy z uporem godnym maniaka siali ferment na forach internetowych, lżąc innych użytkowników, mówiło się: „dzieci Neostrady”. Dzisiaj są już dojrzałymi trollami. Jak jednak określić tych użytkowników, którzy z fanatyzmem blokują wszelką reklamę w sieci, a zarazem chcą mieć wszystko „za darmo!!!”, nie przyjmując wytłumaczenia, że „tak się nie da”, bo Internet żyje z reklam? No jak?
Cebulaki? Darmozjady?
Łukasz Kapuśniak & Maciej Sawa
Cloud Technologies
Piewcy Darmowego Internetu (PDI)
Ojcowie UnBlocka
Łukasz Kapuśniak
Chief Big Data Officer w Cloud Technologies
Tworzy mechanizmy umożliwiające zbieranie, segmentację i skuteczne wykorzystanie dużych zbiorów danych na potrzeby marketingu i sprzedaży wszystkimi kanałami online. Wcześniej jako Product Manager w AdPilot był odpowiedzialny za tworzenie koncepcji i wprowadzanie na rynek reklamy online produktów z zakresu retargetowania, pretargetowania audience i innych realizowanych w modelu RTB. Jego metodologia opiera się o połączenie umiejętności behawiorysty i matematyka.
Maciej Sawa
Chief Commercial Officer w Cloud Technologies
Menedżer z kilkunastoletnim, międzynarodowym doświadczeniem w obszarze sprzedaży, zdobytym w renomowanych firmach z Wielkiej Brytanii, Niemiec, Włoch i Polski. Od ponad 8 lat związany z branżą reklamy internetowej. Specjalizuje się m.in. w zagadnieniach marketingu efektywnościowego, automatycznego zakupu reklam online oraz e-mail marketingu. W Cloud Technologies odpowiada za pozyskiwanie nowych klientów i tworzenie strategii sprzedażowej marki.