grafika: fotolia.pl
Analizując budżety i monitorując rynek wydaje się, że polscy marketerzy zbyt często zapominają o tym, że Facebook nie jest jedynym narzędziem Social Media, z którego można korzystać. A co z YouTube?
Zobacz również
Facebook – jedyna słuszna forma?
W Polsce triumfy popularności nadal święci Facebook. Fanpage budują nawet zakłady pogrzebowe i masarnie, a w feedzie użytkowników pojawia się (wprawdzie targetowane) przysłowiowe mydło i powidło. Swoją stronę na Facebooku ma m.in. PGR Bródno z Warszawy. Facebook ciągłymi zmianami w algorytmie próbuje pogodzić interesy własne (zarobek), marketerów (wyświetlanie contentu) i użytkowników (nie chcemy reklam!). Do tego liczba użytkowników przestała rosnąć docierając do niespotykanego pułapu miliarda osób. Nie mniej jednak czas wzrostów minął. Dla promocji oznacza to jedno – ciągle rosnące nakłady na reklamę na FB i coraz trudniejsze docieranie do użytkowników. Z danych Socialbakers wynika, że aż ¾ zasięgu na Facebook marketerzy uzyskują dzięki wpisom sponsorowanym. ¾ tego zasięgu to wpisy w News Feedach użytkowników – czyli te, które wprawdzie mają większą klikalność, ale jednocześnie bardziej irytują niż boksy.
5 powodów, dla których warto zastanowić się czy nie przeznaczyć swojego budżetu na reklamę na YouTube
1. Wielkość contentu
Ile widzi przeciętny użytkownik serwisu, któremu w News Feedzie pojawia się Twoja reklama? W wersji mobilnej, poza zdjęciem maksymalnie 110 znaków. W desktopowej zaleca się 90 znaków i maksymalnie 25 znakowy link. Dopuszczalne jest wykorzystanie 500 znaków. Ile znaków można wykorzystać w spocie reklamowym na YouTube? Znacznie więcej! Warto przy tym zauważyć, że reklama może mieć nawet kilka minut choć oczywiście w dzisiejszych czasach trochę ryzykowne jest wystawianie cierpliwości userów na szwank. Jednak reklamy, które trwają długo i w której nazwa produktu pada po wielokroć nie są rzadkością. Oto moje dwa hity z tego gatunku.
Ibizious:
#NMPoleca: Jak piękny design zwiększa konwersję w e-commerce? Tips & Tricks od IdoSell
Vytautas:
Słuchaj podcastu NowyMarketing
2. Zasięg
Z badań Gemiusa wynika, że ⅔ polskich internautów ogląda video na YouTube. Daje to liczbę 14 mln potencjalnych odbiorców reklamy. Facebook wprawdzie ma o niespełna milion użytkowników więcej, ale Gemius zlicza również użytkowników nieposiadających konta na FB, wpadających w okno logowania. Warto więc sobie uświadomić, że YouTube zasięgiem prawie dorównuje Facebookowi, choć nie uświadczymy go w Megapanelu w rubryce Społeczności. Jest sklasyfikowany na pierwszym miejscu wśród serwisów rozrywkowych. YouTube mimo swojej dominującej funkcji jest serwisem społecznościowym.
3. Koszt
To jeden z najważniejszych powodów. Średni koszt CPV reklamy True View na Youtube w Polsce to kwota rzędu 5-50 groszy. Za tę stawkę użytkownik obejrzy cały film reklamowy, bo za pierwszych 5 sekund, których nie można pominąć nie zapłacimy. Jest to kwota niższa niż koszt reklamy na Facebooku. Przy czym nawet pomyłkowe kliknięcie w link będzie kosztować. Z Facebookiem nie da się niestety rozliczyć jeszcze za gruntowne obejrzenie reklamy. Koszty reklam na Facebooku są bardzo różne, ale z moich doświadczeń wynika, że średnio koszt jest około 3-krotnie wyższy niż na YouTube (należy jednak pamiętać o tym, że trochę porównujemy gruszki do jabłek, ale w naszej ocenie jak najbardziej zdrowy rozsądek pozwala na takie porównania).
4. Mniejsza konkurencja dla małych i średnich firm
Kto reklamuje się na Facebooku? W zasadzie wszyscy. YouTube zdominowany jest zaś przez duże koncerny. Głównym progiem wejścia jest koszt reklamy video. Ale jeśli porównamy to do kosztów założenia fanpage’a w agencji, to może się okazać, że koszty będą porównywalne. Trzeba pamiętać, że wszyscy żyjemy w epoce lustrzanek, które robią ujęcia jak profesjonalne kamery firmowe a smartfonem można zrobić film takiej jakości, jaki jeszcze parę lat temu robiło się kamerą 3-przetwornikową. Liczy się pomysł. Tak naprawdę najwięcej zyskują marki, które wchodzą na nowe pola w odpowiednim momencie. Czym innym było wejście na Facebooka 3 lata temu i zdobycie organiczne 100 000 fanów, czym innym jest dziś (cały proces zdobywania fanów podrożał kilkukrotnie, choć faktycznie trochę spadły koszty redagowania fanpages wśród agencji, zwłaszcza tych, które mają siedzibę w Starbucksie ;). YouTube daje przestrzeń małym i średnim firmom na pojawienie się tam, gdzie nie dotarła jeszcze konkurencja. A ona za trochę na YouTube się pojawi.
5. Możliwość wyboru dla użytkownika – efektywny przekaz
Facebook jest przeładowany reklamami – to zaś powoduje (jak w każdym medium) ślepotę odbiorców na przekaz. YouTube też ma ich trochę, ale dzięki możliwości zablokowania reklamy po pięciu sekundach daje odbiorcy wybór i przez to w moim subiektywnym odczuciu jawi się użytkownikom jako bardziej fair. To nic, że wybór jest pozorny – w końcu zanim użytkownik wyłączy przekaz, 5 sekund i tak już obejrzy. Oczywiście klikanie w reklamy na Facebooku nie jest przymusowe, ale nie ma tej troski o użytkownika.
Z danych Google wynika, że wśród użytkowników, którzy zdecydowali się nie pomijać reklamy i obejrzeć ją do końca, pamięta ją aż 81% użytkowników. Dlaczego? Tu działa prosta psychologia. Skoro sami zdecydowaliśmy obejrzeć reklamę do końca, to się na niej skupiamy.
Podsumowując warto nie tyle rozważyć rezygnację z Facebooka (tego nie rekomendujemy), ale rozważyć czy nie przeznaczyć części socialowego budżetu na konkretny marketingowy efekt na przykład 500 000 obejrzęń na YouTube. We wrześniu naukowcy z Uniwersytetu Wiedeńskiego podali, że FB stracił w USA i Wielkiej Brytanii w ciągu pół roku 11 mln użytkowników. Głównym powodem rezygnacji były zagrożenia związane z prywatnością. Jeśli trend ten się utrzyma, z punktu widzenia marketera będzie drożej i na tym tle pozycja jako alternatywy lub uzupełnienia marketingowego będzie się opłacała. Gdyby Facebook nie widział tego zagrożenia pewnie nie pracowałby tak usilnie nad wprowadzaniem spotów video, o których słyszymy od kwietnia 2013 r.