fot. Wikimedia Commons/ Lance Corporal Samantha L. Jones, USMC
W epoce smartfonów i łatwego dostępu do Internetu relację z codziennych zmagań z rzeczywistością wojenną może zamieścić prawie każdy. Czasem będzie to profesjonalny dziennikarz, innym razem może to być bogata młodzież z przedmieść Libanu, wizytująca zniszczone centrum. Zdjęcie to, zrobione przez Spencera Platta, zostało nagrodzone World Press Photo 2006.
Zobacz również
W konsekwencji możliwości upowszechnienia treści, dociera do nas zalew informacji o różnej wadze i znaczeniu. Przyjrzyjmy się pokrótce, co mogą nam one dostarczyć.
Odtajnienie: żołnierz też użytkownik
Smartfon z dostępem do Internetu to świadek prawdy. Dodajmy do niego social media, przez które treści rozprzestrzeniają się w sposób niekontrolowany.W ten sposób, dzięki instagramowym selfies rosyjskiego żołnierza Sani Sotkina cały świat zyskał namacalny dowód, że rosyjskie wojsko regularne operuje na Ukrainie. Vivat geolokalizacja.
Playbook NM #2: Cross-border e-commerce. Dołącz do gry! [ZAPOWIEDŹ]
Obecnie, nawet wrogie sobie obozy mają w kieszeniach sprzęt tych samych marek, a w nich te same aplikacje. Oczywiście robią z nich użytek zgodny z duchem globalnych trendów.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Bez wątpienia smartfony żołnierzy to także wyzwanie dla wojska. Dowództwa wszystkich armii świata powinny jak najszybciej zmierzyć się z pytaniem, czy możliwość używania prywatnych urządzeń mobilnych przez żołnierzy jest dobrym pomysłem.
Odbrązowienie
W dramatyczny spektakl wojenny z niespotykanym dotąd natężeniem wkracza codzienność. Na jego arenie obserwujemy zwykłe ludzkie życie i , co tu dużo mówić, próżność. Zdjęcie poniżej przedstawia fragmenty lifestyle’owej sesji, którą urządzili sobie w opanowanym budynku donieccy separatyści. Jak widać motywy popkulturowe na wszystkich odciskają swe piętno. Więcej podobnych zdjęć możecie znaleźć tutaj i tutaj.
Źródło: gazeta.pl
Źródło: dailymail.co.uk
Źródło: dailymail.co.uk
Źródło: dailymail.co.uk
Potop treści
Paradoksalnie, mnogość materiałów i opinii zamieszczanych w social media wcale nie musi przybliżać nas do prawdy i porządkować obrazu rzeczywistości. Obecnie nawet renomowane serwisy i telewizje mają problem z pogłębioną weryfikacją informacji, a co dopiero przeciętny odbiorca, nie zawsze będący za pan brat z ich krytyczną analizą.
Najlepszym tego przykładem może być wojna domowa w Syrii. Tam praktycznie każda grupa zbrojna przeciwna reżimowi Asada ma „dokumentatorów”, którzy zamieszczają swoje materiały na YouTube. Dla zapytania „civil war Syria” YouTube zwraca aż 280 000 wyników. Jak w tym wszystkim się połapać?
Nie zapominajmy przecież, że wiarygodność wielu z tych materiałów jest trudna do ustalenia.Zawsze należy brać pod uwagę ich wymiar propagandowy i zwyczajne oszustwa (co jak udowodniono, miało miejsce), celem dyskredytacji drugiej strony konfliktu.
Wojna w social media
Nie tylko na przykładzie syryjskim widać, że w kanałach social mediowych zwaśnione strony prowadzą regularne batalie informacyjne. Jednym z najbardziej dobitnych przykładów jest konflikt izraelsko-palestyński, gdzie każda ze stron prowadzi własne działania w mediach społecznościowych, choć zbrojne ramię Hamasu jest aktywne w o wiele mniejszej skali.
Izraelskie Siły Zbrojne stworzyły spójny ekosystem digitalowy, oparty na własnym blogu, kanale YouTube, Twitterze i Facebooku.Poszczególne platformy zasilane są rozmaitymi treściami, od dedykowanych grafik, po specjalne filmiki.
Źródło: IDFSpokeperson, Twitter
Źródło: IDFSpokeperson, Twitter
Jak donosił swojego czasu blog izraelskie siły zbrojne zaproponowały nawet grę, w której użytkownicy najczęściej udostępniający treści opublikowane przez IDF (Israel Defence Forces) nagradzani byli punktami i odznakami (!). Grywalizacja w najczystszej postaci.
Tak prowadzi się działania jawne. A operacje dyskretne? Skala tego jest trudna do ustalenia, choć jej obecność jest bezdyskusyjna. Tak było na przykład w marcu br., kiedy polski Internet doświadczył zalewu prorosyjskich komentarzy. Dziennikarze Newsweeka ustalili, że ponad 80 procent z pięćdziesięciu sprawdzonych prorosyjskich wpisów nie pochodziła z Polski, tylko z najróżniejszych miejsc na świecie. Przypadek?
Również w marcu 2014 rosyjskie MSZ doświadczyło wpadki wizerunkowej. Na Twitterze, została opublikowana prośba, do niezydentyfikowanych odbiorców o „przychylne” komentarze pod artykułem zamieszczonym w niemieckiej gazecie „Der Spiegel”. Zdaje się, że wpis miał być w założeniu wiadomością prywatną. Tweet został szybciutko skasowany, ale jak wiemy w Internecie nic nie ginie.
Jak widać po powyższym, skrótowym i wybiórczym jedynie przeglądzie refleksy konfliktów międzynarodowych w social media mają rozbudowaną problematykę i mnóstwo aspektów. Każdy z nich ma osobną specyfikę oraz narrację. Te, które poruszyłem to jedynie wierzchołek góry lodowej. Pomimo nowych mediów nie dzieje się nic nowego pod słońcem, choć skala wyprodukowanych przez nie informacji i wielość perspektyw przyprawią każdego o zawrót głowy.