fot. unsplash.com
Nie da się ukryć, że takie podejście jest, przynajmniej częściowo, wymuszone niskimi budżetami, ale również zapotrzebowaniem klientów na nowe doświadczenia oraz coraz szerszą ofertę organizacji NGO, które wyczuły, że właśnie klient korporacyjny, może być doskonałym sponsorem, a korzyści ze współpracy odniosą obie strony.
Zobacz również
Emocje zamiast luksusu
Czy możemy zatem uznać, że wyjazdy w wersji „de lux” odchodzą do historii? Czy współczesnemu klientowi, wystarczy słaby hotel, za to położony w przepięknym miejscu? Czy wycieczka na dymiący wulkan, może zastąpić „pięciogwiazdkowy pokój z widokiem”, a bar fast food na Bali, restauracje Michelin? Nie wydaje mi się…
Element zaskoczenia? Jasne! Bujna przyroda? Oczywiście! Spotkania z tysiącletnią historią, czy techniką XXII w.? Absolutnie TAK! Ale mam wrażenie, że nasi klienci, nawet po najbardziej ekstremalnym przeżyciu (a może właśnie szczególne wtedy!), mają ochotę wrócić do swego luksusowego apartamentu, by odpocząć i nabrać sił przed „kolejnym dniem pełnym wrażeń”.
Rozbudowany scenariusz za którym … nic się nie kryje
Kolejny element, na który ostatnio duży nacisk kładą agencje, to storytelling, od lat z powodzeniem stosowany w różnych dziedzinach marketingu. Budowanie historii zaczyna się jeszcze przed wyruszeniem w podróż, potem napięcie narasta i narasta, aż do kulminacyjnego momentu, który powinien nastąpić podczas wyjazdu. Niestety taka sekwencja wydarzeń często zawodzi – albo scenariusz jest „bez pokrycia” – pięknie opowiedziana historia nie ma żadnego odzwierciedlenia w realnych wydarzeniach, albo goście nie chcą „wkręcić się” w zaproponowaną zabawę. W obydwu przypadkach cała ciężka praca idzie na marne, a efekt może być odwrotny od zamierzonego.
#PrzeglądTygodnia [05.11-12.11.24]: kampanie z okazji Movember, suszonki miesiąca, mindfulness w reklamach
Autentyczne historie, autentyczni ludzie
Nie znaczy to jednak, że „emocje” czy „opowiadanie historii”, to coś złego, czego należy unikać, na wyjazdach incentive. Wręcz przeciwnie! Od lat fundujemy naszym gościom niezapomniane przeżycia, pamiętając jednak, że podstawą jest perfekcyjna organizacja i … dyskretny urok luksusu.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Największy potencjał rozwoju branży incentive, widzę w AUTENTYCZNOŚCI. W spotkaniach z ludźmi, którzy niosą swoje prawdziwe historie i „znani są (nie tylko) z tego, że są znani” oraz udziału w wydarzeniach, które dzieją się „tu i teraz”, bezpośrednio w naszym otoczeniu, a nie tych wykreowanych na potrzeby chwili.
Z mojego 20-letniego doświadczenia w branży korporacyjnych eventów wynika, że ludzie z autentycznymi dokonaniami – sportowcy, naukowcy, muzycy, pisarze, snujący swoje prawdziwe historie, zawsze potrafią zainspirować słuchaczy, gdyż dzięki swoim doświadczeniom i przeżyciom są po prostu WIARYGODNI. Takich ludzi szukamy i takich zapraszamy na organizowane przez nas konferencje i wyjazdy.
Drugim elementem, na który od lat zwracamy uwagę w naszej pracy, to wspieranie firm w ramach CSR (Społecznej Odpowiedzialności Biznesu). Ostatnio coraz częściej, nasi klienci korporacyjni, ale również indywidualni, dają się namówić na łączenie wyjazdów z działaniami na rzecz lokalnej społeczności.
Gdy jest to wyjazd korporacyjny, staramy się zaglądać w miejsca, po których oprowadzą nas lokalni mieszkańcy (jak favele w Rio czy parki narodowe w Australii, gdzie zatrudnieni są Aborygeni), organizujemy rozgrywki sportowe goście vs gospodarze, sponsorujemy wyposażenie szkół, czy placów zabaw dla dzieci. To tylko niektóre przykłady działań jakie podejmowaliśmy, my i nasi korporacyjni klienci, w ciągu ostatnich kilku lat.
Klientom indywidualnym, proponujemy łączenie podróżowania i wolontariatu – „podróże z misją”, pozwalają zwiedzać świat, a jednocześnie coś temu światu dać od siebie – przez kilka dni mieszkamy i pracujemy w miejscach, których nie ma na mapie, zapomnianych przez boga i ludzi, maleńkich miejscowościach, gdzie czas zatrzymał się lata temu, a problemy „pierwszego świata”, którymi żyjemy na co dzień, mają się nijak do realnych zagrożeń, z jakimi zmagają się nasi gospodarze. Przepływ wiedzy i doświadczeń, dla obydwu stron, jest nie do przecenienia.
Organizacja tego typu wydarzeń wymaga oczywiście dodatkowej pracy z naszej strony, gdyż najważniejsza jest pewność, że nasze zaangażowanie zostanie właściwie ulokowane. Zawsze starannie dobieramy lokalne organizacje NGO, z którymi współpracujemy, badamy potrzeby i możliwości, wybieramy najlepszą, najbardziej efektywną formę pomocy, by potencjał naszych klientów został jak najlepiej wykorzystany. Ale satysfakcja dla uczestników, mieszkańców (i organizatorów!) ze wspólnego „dzieła” jest gwarantowana, a uśmiech i wspólna radość BEZCENNE.