Choć o przyciągających uwagę nagłówkach napisano już wiele, nigdy dość przypominania pewnych zasad i „sztuczek”. Zapraszam więc do lektury – poniższe techniki tworzenia tytułów mogą być wykorzystane chociażby podczas pisania artykułów (offline i online), postów, newsletterów, informacji prasowych, folderów reklamowych czy e-booków.
The beginning
Jakie są najbardziej ogólne zasady pisania tytułów? Nagłówki powinny być najczęściej zwięzłe i hasłowe. Bez kombinacji i przesadnych zabaw słownych. Konkret i jedna zrozumiała myśl – bez tego „leżymy”. Odbiorca, a szczególnie internauta, nie ma czasu ani głowy do wgłębiania się w komunikaty marketingowe, więc ciekawy i czytelny nagłówek to już połowa sukcesu.
Zobacz również
Tego nie robimy
Jak ognia należy unikać oklepanych formułek i typowo reklamowych wezwań do działania, jak „Kup teraz!”, „Przekonaj się sama” czy „Spróbuj, a nie pożałujesz”. Takie banały darujmy sobie szczególnie w nagłówkach w mediach społecznościowych.
Zapomnijmy też o zbyt wydumanych grach słownych oraz o tytułach zbyt długich, ale i zbyt krótkich. Headline’y mogą być zabawne, ale nie przesadzajmy, bo ludzie nie kupują od klaunów!
Co jest najważniejsze?
Pogłębiony research i poznanie naszego czytelnika to „oczywista oczywistość”. Bez tego nie powstanie dobry nagłówek ani dobry content. Ale to nie wszystko. Już na samym początku musimy wydobyć sedno przekazu. Może to oznaczać, że tekst trzeba będzie przerobić i dać nowy tytuł.
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Przykład? Relacja z naszej konferencji branżowej – zamiast opisywać jej główny przekaz i np. nową usługę/produkt, rozwodzimy się nad prelegentami, uczestnikami oraz lokalizacją eventu.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Prosto w oczy
Czasem warto zwrócić się do grupy docelowej już na samym początku wypowiedzi. Cześć czytelników z tego powodu stracimy, ale jakość potencjalnego leada będzie wyższa, np. „Uwaga hotelarze, którzy chcą mieć pełne obłożenie!” oraz „List otwarty do product managerów, którzy się nie poddają”.
Dobrze sprawdza się złożenie konkretnej obietnicy już w tytule, np. „Uwolnisz się od bólu pleców – i to ZARAZ” lub „37% konwersji więcej w miesiąc”. Joe Vitale, znany amerykański copywriter i twórca strategii marketingu hipnotycznego, podpowiada: „Sprzedawaj rozwiązanie problemu, nie jego zapobieganie”.
Coś nowego
Jednym z najczęstszych zabiegów stosowanych w nagłówkach jest podkreślenie nowości danej oferty. Słowa jak „nowy”, „światowa premiera”, „odkrycie”, „przełom”, „rewolucyjny” czy „innowacyjny” (choć często nadużywane) wskazują odbiorcy, że produkt/usługa dopiero wchodzi na rynek. Z kolei zastosowanie słów „wreszcie” czy „w końcu” sugeruje, że dane rozwiązanie było długo oczekiwane, wręcz pożądane. Przykłady: „3 powody, dla których warto postawić na nowy model XXX” czy „Debiut 2016 r.: hotelarze pokochali nasze usługi”.
Uwaga: gdy produkt bądź usługa ma nowe zastosowanie, właściwość lub opakowanie, przedstawmy to również w kontekście nowości i dajmy do tytułu.
CTA
Klasyczne zagranie to umieszczenie call to action już w tytule – od razu wskazujemy odbiorcy, czego od niego oczekujemy. Jednocześnie często ułatwiamy mu podjęcie jedynie słusznej decyzji. A więc: „Sprawdź, dlaczego uczestnicy szkolenia XXX dostają błyskawiczne awanse!” czy „Rusz się wreszcie z kanapy! Nowa wystawa już otwarta!”.
Gratis
Kolejną metodą jest zaoferowanie czegoś darmowego. Taki nagłówek nie tylko przyciąga uwagę, ale może budzić pozytywne skojarzenia. Kto z nas nie lubi dostać gratisa… „Dzięki temu darmowemu e-bookowi zarobisz 45 tys. zł” lub „Dla pierwszych 20 gości – lampka wina GRATIS”.
Cytat
Skutecznym zabiegiem jest umieszczenie w tytule cytatu w cudzysłowie. Dlaczego to działa? Cytat to multum zalet: nadaje autentyczności i wiarygodności, przyciąga uwagę, wielu czytelników odnosi go do siebie. Co więcej, dobry cytat może stanowić formę społecznego dowodu słuszności. Oto przykłady: „Moje konwersje rosną jak szalone!”, czyli historia mało skutecznego (do niedawna) marketera” oraz „Już 12 tys. wiernych klientów” – prezes firmy ujawnia najnowsze statystyki”.
Wanted!
Innym zabiegiem jest zastosowanie w nagłówku słowa „poszukiwani” (w jęz. ang. wanted). Budzi ono ciekawość i od razu wskazuje na grupę docelową artykułu, np. „Szukamy dobrych prawników – jest 180 tys. zł do zarobienia” lub „Poszukiwani community managerowie, którzy chcą się rozwijać!”.
My vs. konkurencja
Kolejną metodą jest podkreślenie wyjątkowości oferty na tle konkurencji. Należy to napisać w jasny i precyzyjny sposób, np. „TYLKO U NAS – sukienki 55% taniej” czy „Zobacz 7 powodów, dlaczego konkurencja się nas boi”.
Quiz
Dobrym sposobem na zaangażowanie czytelnika i „wciągnięcie” go do tekstu głównego jest stworzenie quizu bądź programu i pochwalenie się tym w tytule, np. „Czy kwalifikujesz się do programu Zbierz 30 tys. leadów w miesiąc?” lub „Jak dobrym marketerem jesteś – zrób test i się przekonaj!”. Joe Vitale mówi wprost: „Ludzie kochają quizy”.
Znane nazwisko
Sztuczka stara jak świat, ale dobrze użyta, przynosi efekty. Jeśli mamy wywiad lub wypowiedź kogoś znanego – mocno wybijmy to w nagłówku. Jeśli nie, musimy kombinować, np. „Czy Bill Gates też chciałby takiego interface’u?” lub (trochę po bandzie) „Wybierz marketing szeptany, przy którym chowają się trolle Putina”.
Ostrzeżenie
Ostrzeżenie przyciąga uwagę oraz wskazuje na troskę autora. Trzeba jednak uważać, by zbyt nie przestraszyć czytelnika. „Psychologowie ostrzegają: to jedyna gra komputerowa, która nie zdemoluje psychiki Twojego dziecka” czy „OSTRZEŻENIE: dzięki tej nowej aplikacji podbijesz rynek!”.
To be continued…