Akcja „Movember” jest bardzo popularna w Anglii, Australii, Kanadzie i Stanach Zjednoczonych. Jej nazwa to zbitka dwóch słów: MOustache – wąsy i noVEMBER – listopad. Powstała, by przypominać mężczyznom – którzy zbyt rzadko myślą o swoim zdrowiu i nie dbają o nie w sposób właściwy – o raku prostaty i jąder, a w szczególności o profilaktycznych badaniach pozwalających wykrywać „męskiego zabójcę”.
– Mam nadzieję, że nietypowy image wybaczą nam widzowie i… żony. Panowie, zapuszczajcie wąsy i nie zapominajcie o badaniach! – apeluje Tomasz Smokowski, szef redakcji sportowej nc+, której dziennikarze wraz z początkiem listopada zamierzają dołączyć do światowej akcji „Movember” propagującej profilaktyczne badania pomagające wykrywać i zapobiegać chorobom, na które narażeni są mężczyźni.
Zobacz również
O przesłaniu akcji i oczekiwaniach jakie z nią wiąże, mówi dziennikarz nc+ Marcin Rosłoń, który stara się „zarażać” tą szczytną ideą i namawia do zapuszczania wąsów nie tylko redakcyjnych kolegów, ale także piłkarzy i trenerów T-Mobile Ekstraklasy. Ma również nadzieję, że „wąsy dla jaj” zapuszczą utożsamiający się z tym ważnym społecznie projektem kibice.
Wałęsa, Piłsudski ostatnio hipsterzy, Polska wąsem stoi, czy mimo to akcja ma szanse zostać zauważona?
Wąs dla lansu, jako krzyk mody czy z przyzwyczajenia to jednak inna bajka niż „nasz wąs”. Na mojej twarzy będzie zwracał uwagę tym, że… nie pasuje. Ale to właśnie jego siła, bo będzie znakiem zapytania, a w linii prostej odpowiedzią i przesłaniem. Zapuszczam wąsy dla jaj. Dosłownie i w przenośni. To hasło, które zwraca uwagę, jest dwuznaczne, pasuje do facetów. Do nich ma trafiać w pakiecie zdrowotnym. Ma zainteresować, otworzyć mężczyzn na problemy z prostatą i jądrami, sprawić, by od żartu przeszli szybkim krokiem do spraw ważnych. Piłsudski, Wałęsa, ich nie wyobrażamy sobie bez wąsów. Spróbujmy wyobrazić sobie mniejszy odsetek chorujących na raka prostaty i jąder, a dzięki listopadowym wąsom większą liczbę badających profilaktycznie swój organizm mężczyzn.
Ty jesteś inicjatorem akcji w redakcji sportowej nc+, a kogo widziałbyś jako ambasadora?
Chciałbym zachęcić do „gry” wielu mężczyzn. Już zaraziłem sporą grupę. Zależy mi na każdym facecie, bo wszędzie dookoła są mężczyźni. Nie zawsze dziennikarze, piłkarze i kibice, dlatego nie chcę skupiać się i zamykać tylko w jednym środowisku. Niech wąsy rosną i odpowiadają same za siebie w każdej grupie społecznej. Im więcej twarzy zapyta i odpowie, tym więcej mężczyzn się przełamie i zadba o siebie. Albo kobiety zadbają o swoich synów, mężów, dziadków, braci. Chcę, żeby wąsy zbudowały nawyk, skojarzenie. Rak, prostata, jądra, profilaktyka, ja – facet, badanie. A dalej zdrowie, przyszłość, rodzina. Mam kilka tygodni od 1 listopada, żeby zainfekować wąsem i przesłaniem akcji mężczyzn, których twarze są znane. Ważny jest jednak każdy, kto tę akcję wesprze, kto umiejętnie ją w swoim życiu wykorzysta. Popchnijmy wspólnie to domino!
#PrzeglądTygodnia [05.11-12.11.24]: kampanie z okazji Movember, suszonki miesiąca, mindfulness w reklamach
Jak reszta redakcyjnych kolegów zareagowała na Twój pomysł?
Nie zależało mi na wywołaniu pospolitego ruszenia, ale akcja spotkała się z pozytywnym odzewem. Od razu zastrzegłem, że to temat dla chętnych, którzy widzą w zapuszczaniu wąsów, ukryty pod nimi nadrzędny cel. Ma być śmiech, żeby nie było niepotrzebnych łez. Bo faceci też płaczą. Tylko zazwyczaj jak już mleko się rozleje, gdy jest za późno. Właśnie po to jest akcja, żebyśmy jako mężczyźni nie traktowali naszego zdrowia jak młokosy z mlekiem pod wąsem. A w redakcji poprosiłem każdego, żeby zastanowił się jak z własnej perspektywy akcję ugryźć, przedstawić, opisać. Wąsem, ale też słowem, ciekawym materiałem, poradą, uśmiechem.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Wydajesz się strasznie nakręcony na „wąsy”, skąd ta energia?
To chęć zaangażowania się w akcję, która nic nie kosztuje, a pomaga. Nam facetom, wszystkim jak jeden mąż. Wąs jest wstępem, czasem lekko wstydliwym, bo na wielu twarzach wygląda obciachowo, nie do każdej pasuje, nawet, gdy jest modny. Stąd pierwszy krok ku przełamaniu, który ma pociągnąć następne. Badania. Męskie decyzje.
Miałeś kiedyś wąsy? Jakie są Twoje wymarzone?
Spodziewam się, że moje wąsy będą swędziały wrednie, drapały delikatne policzki córeczki i raczej nie sprawią, że stanę się hipsterem, ani wąsaczem na stałe. Zapuszczam wąsa bez wybitnej filozofii. Niech rośnie pod nosem jak „samosiej”. Trochę go wyreguluję, ale bez przesady. Zapuszczam od kilkunastu dni, jak obiecałem na blogu, tzn. od połowy października. Włosy układam w kilkanaście sekund, więc wąsom nie zamierzam poświęcać większej uwagi. Raczej wąsa nie będę kręcił. Niech patrzą, dziwią się nim, pytają o nie inni. To jest cel. Ja już wiem co odpowiadać.
W Premier League pamiętam Leightona Bainesa i od razu zacząłem szukać informacji, pamiętam też, że komentatorzy CANAL+ wspominali o tej akcji, wtedy dowiedziałem się o co tu chodzi, jak Ty się dowiedziałeś?
Kilka lat temu mój przyjaciel wyjechał do Kanady. W listopadzie przysłał swoje fotki z wąsami. Wyglądał komicznie, ale się nie poddawał. To młody chłopak, młodszy ode mnie, ale włączył się do akcji i zrobił badania. Wiadomo, że rak prostaty go raczej nie powinien dotyczyć, bo to przypadłość mężczyzn w średnim wieku, ale rak jąder już nie jest tak pobłażliwy dla młodszego pokolenia. W ubiegłym sezonie akcja na Wyspach utwierdziła mnie w przekonaniu, że jest wartościowa i trzeba spróbować. Próbuję… spróbujmy!
Czy zanim usłyszałeś o akcji chciałeś się przebadać lub chociaż pomyślałeś, że tak profilaktycznie warto to sprawdzić?
Nie byłem na badaniach. Kiedyś solidnie oberwałem piłką w, jak to mawiał w filmach Woody Allen, zwieńczenie ud i wylądowałem po kilku dniach u lekarza. Jądro mi spuchło, zrobiło się sine, potwornie bolało, ale mnie było wstyd się do tego przyznać. Ostatecznie rozsądek zwyciężył. Ale to było badanie doraźne, spowodowane urazem, a nie profilaktyka. Sam z siebie pójdę dopiero teraz. Nigdy o tym nie pomyślałem, bo niby czemu ja? Bo niewiele o swoim organizmie wiem, bo mam dla kogo zrobić badania. Poza samym sobą jest przede wszystkim rodzina – żona, córka, jest dla kogo zdrowo żyć. Listopad to idealny czas na wąsy i badania.
Dużo mówi się o raku piersi, wysyłamy na badania matki, żony, córki, dziewczyny, wygląda na to że mężczyźni są hipokrytami.
W naszym kręgu kulturowym kobieta jest traktowana wyjątkowo. Dbamy o nie mocno, one same również. Kobiety rodzą dzieci, noszą je pod sercem, karmią je. Badania piersi i narządów żeńskich stały się dla nas czymś oczywistym, normalnym, wskazanym, pożądanym. Problemy kobiece i ich leczenie podnosi kolorowa prasa dla pań, nawołują do tego programy telewizyjne, billboardy, audycje radiowe, akcje społeczne. Rak piersi stał się wrogiem publicznym. My mężczyźni jesteśmy już w to wciągnięci, zaangażowani. Nie dbamy natomiast równolegle o siebie, swoje choroby chcemy przeżywać sami, chowamy je głęboko w sobie albo za maską twardziela. Rak prostaty i jąder to nasz wróg. Podobnie jak w przypadku żeńskich przypadłości, wspólny wróg. Mężczyźni nadal nie mają świadomości. Wąsy w listopadzie mają właśnie tę świadomość w nas facetach obudzić, poruszyć. Facet, będący w kręgu zainteresowań raka prostaty, raka jąder, chętnie z założenia oszczędza na wszystkim, od ubioru po lekarza. Warto przede wszystkim oszczędzić sobie i bliskim bólu i cierpienia. Badać się. Mieć świadomość. Stąd moja inicjatywa i propozycja do mężczyzn każdego pokolenia i ich rodzin.
Czy narazisz się komuś?
Pewnie charakteryzatorkom (śmiech). To właśnie wesoły wymiar tej akcji. Trochę jak z Adamem Małyszem i zapuszczaniem wąsów dla niego. Tym razem fundamentem nie jest belka, skocznia, bula, rekord, dwa równe skoki, medal, ale męskie zdrowie. Dążę do tego, żeby wąs pod nosem na twarzach mężczyzn, którzy go nigdy nie nosili, zmuszał do refleksji. Popychał do badania. Niektórych szturmem, innych powoli. Przez uśmiech, kiwnięcie głową napotkanemu wąsaczowi, przez rozmowę, dyskusję, wspólny plan działania. Cały czas kręcimy się więc wokół zdrowia, każda droga od wąsów – werbalna i niewerbalna – każdy komunikat ma prowadzić do poprawy naszego stanu zdrowia.
Co jeśli wrócisz do domu i usłyszysz, „Marcin albo wąsy albo ja”?
Nie żartujmy. To miesiąc noszenia wąsów. Ja wyglądam z zarostem kiepsko, a to tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że warto. Bo na mojej twarzy wąsy będą jak znak zapytania i wykrzyknik jednocześnie. Moja Żona, także dziennikarka (Czwórka Polskie Radio), jest zaangażowana w tę akcję. Ma przecież mnie, tatę, brata. Żaden z nas do tej pory nie pomyślał o badaniach. Przecież wszystko jest w porządku. Nie ma żadnych sygnałów, że coś się może popsuć w naszym zdrowiu. Ja na pewno ruszę na badania i teścia ze szwagrem zaciągnę ze sobą. I tak właśnie ma zadziałać akcja „Zapuść wąsy dla jaj”.
Co musi się stać żebyś pomyślał, „dobrze, że zapuściłem wąsy”?
Ja już zacząłem zapuszczać, żeby 1 listopada wąs był zauważalny, haha. Mam słaby, kolejowy zarost, co stacja to włos. Raczej sumiasty wąs a’la Lech Wałęsa mi nie grozi. Ale najważniejsze będzie dla mnie stworzenie przesłania do mężczyzn, obudzenie w nich świadomości, nakłonienie do badań prostaty i jąder, naszych męskich skarbów. Zaangażowanie w ten proces placówek lekarskich, wskazanie adresów, gdzie takie badania można przeprowadzić. Odesłanie do Internetu, wpisanie w wyszukiwarkę hasła: „prostata”, przeczytanie ze zrozumieniem, odniesienie do siebie, myślenie o zdrowiu i życiu. Nic na siłę, z zachowaniem umiaru i pozornie zabawowej, rozrywkowej formy akcji. A 30 listopada zerknę w lustro i zastanowię się co dalej. Oczywiście co dalej z wąsem, bo wierzę, że akcja się uda. Jej rozmiar zależy tylko od nas. Nie piszę celowo, że od nas facetów. Bo wierzę również w taki scenariusz, że to dziewczyna, żona, matka, siostra spotka przypadkowego listopadowego wąsacza i wyśle potem swojego mężczyznę do lekarza, porozmawia z nim o jego zdrowiu. W domu, w kuchni, w przerwie meczu.
Przeglądałem stronę akcji, wersja z Wielkiej Brytanii, robi wrażenie, ale powiem Ci szczerze, że poczułem się wyautowany ponieważ nie ma podstrony w języku polskim, myślisz, że to ostatni rok akcji Movember bez „.pl”
Chciałbym. Odszukałem kilka polskich odnośników, ale sprzed paru lat i bez kontynuacji. Mam nadzieję, że jak zaczniemy od bieżącego roku, to nie wyhamujemy w następnym. Jasne, że „Movember Poland” brzmi dumnie, ale i bez tego akcja powinna mieć dla nas, mężczyzn i ich kobiet, wielkie znaczenie i przesłanie. No i cel, którym są badania, profilaktyka i nasze zdrowie. Rak prostaty i jąder, profilaktyka i leczenie. Poznanie wroga i przeciwstawienie się męskiemu zabójcy. Poznanie części samego siebie.
O czym myślisz przed snem?
Zasypiam najczęściej z córeczką, więc myślę o mojej rodzince. Chodzę spać z kurami, budzę się nim kur zapieje. Taki mam rytm. Uprawiam sport, jestem aktywny, ale nie wiem jakie licho we mnie siedzi. Ignoruję nieco swoje sprawy zdrowotne, nadwyrężam organizm. Zrobiłem jednak kilka lat temu badania serca, żeby w wieku 30 lat, dowiedzieć się jak zawodowy sport, niedoleczone anginy i grypy, przebyte choroby, zjedzone w wielkich ilościach antybiotyki wpłynęły na moje zdrowie. I na co mogę sobie pozwolić w mojej pasji – bieganiu, w dalszym życiu, wkraczając w kolejną dekadę, w czwarty krzyżyk. Zadziałała jakaś podświadomość, która pchnęła mnie do badań, oczyściła mnie z obaw, że coś w utajeniu pęknie, strzeli, nie wytrzyma. W kontekście niedawnej śmierci biegacza za metą zawodów w Warszawie, zrozumiałem, że tamten kosztowny wybryk, czyli „dzień dla serca”, sprawił, że zacząłem być bardziej świadomy siebie. Badania wypadły pozytywnie, ale gdyby coś w nich wyszło źle, to miałbym odpowiedź jak o siebie dbać, co robić, żeby móc żyć. Żyjemy przecież dla siebie, ale również dla innych. Nie warto ich opuszczać zbyt wcześnie. Aby dołączyć do akcji wystarczy kilka prostych kroków. Trzeba zarejestrować się na stronie www.movember.com, następnie wyhodować pod nosem swój wymarzony wąs i każdemu kto zapyta o zarost opowiedzieć o Movember. Wszystko bardzo proste, a największą przeszkodą zdaje się swędzenie, które będzie towarzyszyć zapuszczaniu. Ruszajmy, więc w Polskę z wąsami. Let’s GrOw!
fot. Łukasz Ciepliński