Złote lwy na festiwalu w Gdyni dla Miasta 44 za ścieżkę dźwiękową! Realizacja dźwięku, jakiej nie było w polskim kinie!

Jury 39. Festiwalu Filmowego w Gdyni doceniło efekt pracy twórców dźwięku „Miasta 44” przyznając filmowi Złote Lwy w kategorii dźwięk, za który odpowiadał Bartosz Putkiewicz.
O autorze
3 min czytania 2014-09-22

Ponad 3 tysiące godzin spędzonych na montażu dźwięku, kilkanaście miesięcy pracy ekipy specjalistów ze studia Cafe Ole, do 20 torów dźwiękowych na planie równocześnie i 5 tygodni miksowania finalnej wersji – tak powstawała ścieżka dźwiękowa „Miasta 44”, który 19 września wszedł do kin w całej Polsce, a w niedzielę, 20 września na gali zakończenia Festiwalu Filmowego w Gdyni odebrał najbardziej prestiżową nagrodę polskiego kina – Złote Lwy.

Teraz, gdy film dostępny jest dla szerokiej publiczności na wielkim ekranie, widzowie przekonają się jak olbrzymi ładunek emocjonalny niosą nie tylko dojmujące realizmem zdjęcia, ale także niezwykły realizm dźwięku. „Miasto 44”w reżyserii Jana Komasy to bowiem jedna z najbardziej skomplikowanych i niezwykłych produkcji pod względem warstwy dźwiękowej w polskim kinie, wypracowanej według najlepszych światowych standardów.

– Jestem dumny i szczęśliwy, że ogromne zaangażowanie i kilkanaście miesięcy pracy najlepszych specjalistów ze studia Cafe Ole, Pro-Ton i Alvernia Studios, reżysera dźwięku Daniela Pellerina, a także Jarka Bajdowskiego podczas rejestracji dźwięku na planie, zostały docenione przez Jury Festiwalu Filmowego w Gdyni -mówi Bartosz (Bartez)Putkiewicz, odpowiedzialny za dźwięk „Miasta 44”, współtwórca i współwłaściciel Cafe Ole, jednego z największych studiów dźwiękowych w Polsce, które pracowało nad ścieżką dźwiękową filmu. I dodaje: dźwięk jest w filmie potężnym nośnikiem emocji, niewidzialnym elementem narracji, bez którego nie byłoby magii kina. „Miasto 44” jest pod tym względem produkcją absolutnie wyjątkową. Po bardzo trudnej produkcji pierwszego na świecie dramatu wojennego non fiction „Powstanie Warszawskie”była to dla nas jeszcze trudniejsza i jak dotąd najbardziej wymagająca  realizacja dźwięku w filmie.Trudność wynikała z niezwykle dynamicznej akcji, zdominowanej przez sceny zbiorowe i niespotykanego poziomu szczegółu w warstwie dźwiękowej. Chcieliśmy nie tylko oddać realizm tamtego czasu, ale też stworzyć magiczny klimat tego filmu – pełnego kolaży i nierealnych, niemal baśniowych scen.

Wszystkie etapy tworzenia ścieżki dźwiękowej filmu były bardzo skomplikowane i zajęły znacznie więcej czasu niż odbywa się to przy produkcji innych filmów. Odtworzono setki  realistycznych dźwięków  – m.in. prawdziwe odgłosy strzałów z różnych rodzajów broni z okresu II Wojny Światowej (m.in. vis, pepesza czy sten). Na planie nagrywano do 20 torów dźwiękowych jednocześnie, w tym do 15 mikrofonów indywidualnych, a zanim film trafił do postprodukcji przygotowano aż 10 roboczych wersji ścieżki dźwiękowej, w porównaniu do 2-3, które powstają zazwyczaj.Same „gwary”, czyli głosy osób znajdujących się w tle i często zupełnie niewidocznych, nagrywano dwa tygodnie.

LinkedIn logo
Na LinkedInie obserwuje nas ponad 100 tys. osób. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

Pracy nad efektami synchronicznymi, tzw. foley, czyli odgłosami bliskiego tła zsynchronizowanymi z obrazem, np. dźwięki ruchu osób, przesuwania przedmiotów czy odbezpieczania broni podjęło się Studio Pro-Ton. – Przeważnie nagranie i montaż efektów foley zajmuje od 150 do 250 godzin w zależności od skali trudności i długości filmu. W przypadku takiej produkcji, jak „Miasto 44” na precyzyjne odwzorowanie dźwiękowej rzeczywistości potrzeba było aż 500 godzin, a więc dwukrotnie tyle czasu. Analogicznie – dwukrotnie więcej rekwizytów: ziemi, piachu, kamieni, butów, wody, łusek od pocisków, szkła, metalu, a także ludzi.

Nad montażem dźwięku „Miasta 44” pracowano z niezwykłą pieczołowitością.Za pomocą „atmosfer” i innych dźwięków, zbudowano to, co dużo trudniej pokazać obrazem, np. uczucie pustki i osamotnienia bohatera czy strach i ekscytację przed akcją, które słychać w oddechach młodych powstańców w scenie ataku w szkole.Każde ujęcie, każda scena wymagała opracowania dziesiątek dźwięków. 

Słuchaj podcastu NowyMarketing

– Wiele dźwięków z planu trzeba było połączyć ze sobą w nieuchwytny sposób, np. gdy jedną scenę tworzyły ujęcia nagrywane w dwóch różnych lokacjach, a więc dwóch różnych środowiskach akustycznych.Osobiście jestem szczególnie zadowolony ze sceny wybuchu Borgwarda, niemieckiego pojazdu bojowego. W odgłos eksplozji zostały wplecione krzyki ludzi – tak jakby fala uderzeniowa przeniosła w zaświaty dusze nieszczęśników, którzy tam zginęli. Dzięki takiemu zabiegowi scena niesie więcej emocji i informacji. Jest groźniejsza, bardziej intrygująca. W zasadzie każda minuta filmu zawiera ukryte lub dyskretnie zmodyfikowane dźwięki- tak by widz nie tyle słyszał, co chłonął film – tłumaczy Bartosz Putkiewicz z Cafe Ole.

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Zgranie, czyli ostateczne miksowanie dźwięku filmu odbyło się w Alvernia Studios i trwało aż pięć tygodni, podczas gdy standardowo, nawet przy skomplikowanej produkcji zabiera to jedynie dwa tygodnie. Miksowano około 400 tracków, czyli śladów dźwiękowych, co jest w polskim kinie ewenementem. Z tego 2 tygodnie zajęło zgranie przygotowane na specjalny pokaz na Stadionie Narodowym, który obejrzało 12 tysięcy osób, co też stanowi polski, a może i światowy rekord dla projekcji poza kinem.

– Bogactwo dźwięków „Miasta 44”, ich różnorodność i realizm w pełni odczuwa się oglądając film w warunkach kinowych. Dlatego zapraszam do kin, nawet tych, którzy widzieli już film na Stadionie Narodowym. Przekonają się, że ich odbiór będzie zupełnie inny. Filmy powstają bowiem, by oglądać je w kinie- by w tym ciemnym teatrze obrazu i dźwięku doświadczyć czegoś magicznego -podsumowuje Putkiewicz, który na czele ekipy specjalistów z Cafe Ole pracował nad dźwiękiem filmu we współpracy z Jarosławem Bajdowskim podczas rejestracji dźwięku na planie, fachowcami od efektów synchronicznych z Pro-Ton Studio oraz z reżyserem dźwięku, Danielem Pellerinem i ekipą z Alvernia Studios.