Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi przewiduje wiele ograniczeń w zakresie reklamy wódki. Za niezgodne z polskim prawem reklamowanie alkoholu grożą wysokie kary – od 10 tys. zł do 500 tys. zł. Przekonał się o tym były rzecznik MON-u, który w miniony wtorek został skazany na 20 tys. zł grzywny za promowanie na Twitterze wódki o nazwie „Misiewiczówka”.
Jak podkreślił sędzia Marcin Niedźwiecki, oskarżony otrzymał karę „w dolnych granicach wobec istotnego ograniczenia treści zarzutów i stosunkowo niewielkiej liczby działań”. Tym samym sąd uznał, że kara będzie wystarczająca, aby osiągnąć wobec oskarżonego wyznaczone cele.
Zobacz również
Akt oskarżenia w sprawie sprzedaży i reklamowania przez Misiewicza wódki „Misiewiczówki” trafił do sądu w maju 2021 roku.
W okresie od 31 stycznia 2020 r. do 17 września 2020 r. na ogólnodostępnym profilu na portalu Twitter i stronie internetowej www.misiewiczowka.pl publicznie reklamował wódkę „Misiewiczówka” poprzez zamieszczenie grafiki oraz opisu, w których rozpowszechniał nazwę producenta, znaki towarowe oraz symbole graficzne, służące popularyzowaniu znaków towarowych napoju alkoholowego – czytamy w akcie oskarżenia.
Sąd uznał, że znamiona czynu zabronionego wyczerpało jedynie publikowanie postów dotyczących wódki na Twitterze. Z kolei sprzedaż i reklama alkoholu na stronie internetowej sklepu zostały uznane za zgodne z przepisami.
#NMPoleca: Jak piękny design zwiększa konwersję w e-commerce? Tips & Tricks od IdoSell
Nie sposób uznać za służące popularyzowaniu produktu umieszczenie i zachwalanie właściwości produktu na stronie internetowej, która jest stroną wyłącznie sklepu prowadzącego sprzedaż jednego towaru, tego alkoholu – argumentował sędzia.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Ogłoszony we wtorek wyrok jest nieprawomocny. Obrońca Misiewicza, mec. Maciej Marczak, nie wykluczył złożenia w tej sprawie apelacji.
PS
W Polsce reklama i promocja napojów alkoholowych jest zabroniona, jednak branża znalazła sposób na swobodne promowanie swoich produktów w sieci. Czy obowiązujące przepisy powinny zostać jeszcze bardziej zaostrzone?