Przeczytaj więcej tekstów z cyklu #OdKulis >>
O kulisach kampanii, która w sierpniu promuje wiedzę na temat łuszczycy, opowiadają jej współorganizatorki: Dominika Jeżewska i Anka Tajkiewicz.
Zobacz również
Jak narodził się pomysł?
Dominika Jeżewska: Mało osób o tym wie, ale sierpień jest Miesiącem Świadomości Łuszczycy. To idealna okazja, żeby osoby chore na łuszczycę dały się odkryć i pokazały, z czym zmagają się na co dzień. Pomysł powstał z inicjatywy naszej, to znaczy dwóch pacjentek chorych na łuszczycę. Ja od lat działam w social mediach pod pseudonimem „Pani Łuska” ucząc na temat życia z tą chorobą. Anka natomiast jest fotografem i marzyła o robieniu sesji zdjęciowej z osobami chorymi, żeby pokazać ich piękno.
Anna Tajkiewicz: W dwóch poprzednich edycjach do sesji zdjęciowej oprócz chorych osób zaprosiłyśmy również ambasadorów, czyli osoby zdrowe, które występowały na zdjęciach z osobami chorymi, pokazując dzięki temu, że łuszczycą nie można się zarazić. W najnowszej odsłonie kampanii z tego zrezygnowałyśmy. Tym razem, chorzy na łuszczycę mają na zdjęciach innych towarzyszy – dogi arlekiny, czyli białe z czarnymi plamami. Pomysł wyszedł od Anny, która sama jest właścicielką doga niemieckiego. Ania zauważyład pewien paradoks – zachwycamy się psem w łaty, a człowieka, który ma „łaty”, uważamy za brzydkiego.

Playbook #3: OOH [PREMIERA]
Słuchaj podcastu NowyMarketing
D.J.: Celem kampanii jest poszerzanie świadomości o łuszczycy, tego jak wygląda i z czym mierzą się osoby chore na łuszczycę. Ma ona też pokazać osobom z łuszczycą, że mając chorobę w zaostrzeniu, warto traktować siebie z szacunkiem i miłością.
Proces leczenia łuszczycy bywa różny. Wiele osób rezygnuje z niektórych aktywności w obawie przed komentarzami i oceną innych. Odkłada swoje plany na czas, kiedy choroba zniknie. Natomiast zaakceptowanie tego, jak wygląda nasza skóra, pomaga w leczeniu oraz nie sprawia, że nie tracimy radości życia.
Kto odpowiada za działania?
A.T.: Dominika odpowiada za wszystkie rzeczy dookoła kampanii, kontakt ze sponsorami, mediami, przygotowanie materiałów, jest kierownikiem planu zdjęciowego, Anka odpowiada za zdjęcia i oczywiście uczestniczy na każdym etapie podejmowania decyzji związanych z kampanią i jej promocją.
Jak wyglądały przygotowania?
D. J.: Przygotowania do kolejnych odsłon akcji zaczynamy zawsze tuż po zakończonej edycji. Robimy podsumowanie i wyciągamy wnioski. Pierwszy etap polega na znalezieniu parterów i sponsorów, którzy będą finansować kampanię. Kolejny etap to znalezienie uczestników działań, czyli osób chorych na łuszczycę. W tym roku dosyć wcześnie, bo już pod koniec marca. Wszystko dlatego, żeby mieć więcej czasu do sierpnia na start kampanii.
Przebieg i realizacja
A. T.: Plan sesji zdjęciowej to ogromne przedsięwzięcie. Pracujemy na planie od godz. 8 do 21 i jest w to zaangażowanych około 20 osób, od teamu beauty poprzez realizatora oświetlenia, content creatorów, scenografię i stylizacje. W tym roku dodatkowo na planie zdjęciowym mieliśmy 4 psy, dogi niemieckie oraz ich właścicieli. Po zakończonej sesji zdjęciowej kolejnym etapem jest obróbka zdjęć i przygotowanie wszystkich materiałów promocyjnych. Start kampanii zawsze zaplanowany jest na 1 sierpnia, ponieważ sierpień jest Miesiącem Świadomości Łuszczycy. Przez cały sierpień publikujemy zdjęcia naszych bohaterów i dołączamy ich historie. Przygotowane są również materiały wideo.
Największe wyzwania i jak udało się im sprostać
D. J.: Największe wyzwania zaczynają się już na początku, czyli znalezienie finansowania i sponsorów. Organizacja takiej akcji to ogromne koszty, a wiele firm woli zainwestować w reklamy na profilach influencerów niż w kampanię społeczną. Mamy jednak kilka zaprzyjaźnionych firm, które wspierają nas każdego roku: Cutis, Dexeryl, Genactiv, Alab Laboratoria. W tym roku dołączyła również do nas marka Eveline Cosmetics oraz Farmapol.
Mamy też ogromne wsparcie od Fundacji Amicus, z którą łączymy siły, jeśli chodzi o edukację oraz
Manufaktura Zdrowia i Urody. Dużym wyzwaniem w tym roku był również udział psów na planie sesji zdjęciowej, ale daliśmy radę 🙂 Kolejne wyzwanie to dotarcie do mediów z tak niszowym tematem, jakim jest łuszczyca. Naprawdę musimy często wchodzić drzwiami i oknami, żeby ktoś chciał poruszyć ten temat.
Niespodzianki i nieplanowane sytuacje
A. T.: Nieplanowaną sytuacją było w tym roku na pewno to, że moja suka, Merlot, niestety po sesji zdjęciowej odeszła… Był to dla nas ogromny cios, ponieważ Merlot wzięła udział w sesji i stanęła przed obiektywem. Z jednej strony cieszyliśmy się po zakończonej sesji, a z drugiej strony czuliśmy ogromny smutek. Wiemy jednak, że Merlot jest ogromną częścią naszej kampanii i była tam dla nas.
W poprzedniej edycji na plan zdjęciowy nie przyjechała jedna z ambasadorek. To było też dla nas duże utrudnienie, gdyż wszystko było zaplanowane i nieobecność jednej osoby, która występuje na zdjęciach, wiele skomplikowała.
Efekty i kolejne kroki
D. J.: Z każdym rokiem rozwijamy się coraz bardziej i wierzymy, że więcej osób będzie chciało poruszać temat łuszczycy. Mamy też ju z w głowie wizję na kolejną edycję, bo w każdym roku chciałybyśmy zaskakiwać czymś nowym.