Podczas jednego z koncertów Maty we Wrocławiu, wykorzystano system korzystający z zaawansowanej technologii deepfake, działającej całkowicie na żywo. Operator kamery filmował fanów, a algorytmy natychmiast przetwarzały obraz, zachowując pełną mimikę, gesty i emocje publiczności – tyle że z twarzą Maty.

„Myślałam, że wszyscy się przebrali”
Efekt był tak realistyczny, że część obecnych myślała, iż wszyscy przyszli przebrani. Reakcje były natychmiastowe. „Idziesz na koncert Maty, a tam… każdy jest Matą” – pisali fani. Nagrania z koncertu eksplodowały na TikToku i Instagramie – setki tysięcy wyświetleń, tysiące komentarzy.
Technologię wykorzystano również w nieprzypadkowym momencie, bo podczas „Schodków”, czyli utworu, którego tekst zna każdy fan.


– Nie chcieliśmy efektu specjalnego, tylko zaskakującego momentu dla fanów, w którym artysta i tłum stają się jednością. Niektórzy czekali pod halą już dzień wcześniej, wielu zafarbowało nawet włosy, upodabniając się do Michała. My poszliśmy jeszcze dalej – zamieniliśmy wszystkich w ich idola. To był hołd – dla artysty, którego fani naprawdę chcą być częścią, i dla publiki, która stała się jego odbiciem. Zbiorowa tożsamość – mnóstwo osób, jeden wizerunek. Wyglądało jak sen z przyszłości – ale wydarzyło się naprawdę. I tak deepfake, który zwykle kojarzy się z manipulacją, tutaj przekształcił się w formę wspólnego przeżycia – mówi odpowiedzialny za przedsięwzięcie Kuba Matyka z MELT IMMERSIVE.
Dwie twarze technologii deepfake
Na koncercie Maty deepfake służył budowaniu wspólnoty i radości, ale w niewłaściwych rękach może stać się narzędziem dezinformacji czy naruszenia prywatności. To przypomnienie, że każda innowacja wymaga odpowiedzialnego podejścia.
Reżyserem koncertu był Nikodem Marek.