Zdjęcie royalty free z Fotolia
Zobacz również
P jak Panorama
Profesor Brian Cox powiedział: „Dzięki atmosferze mamy takie ukształtowanie terenu, jakie mamy” – a czy dzięki atmosferze mamy też muzykę?
P jak Plan średni
Wycieram kurz, sięgam na wierzch regału, gdzie kurzu jest więcej. Widzę otwieracz do butelek. Podnoszę go. To, co widzę na powierzchni regału, to sylwetka otwieracza. Przypomina mi się fragment programu telewizyjnego, w którym naukowiec opowiadał o swoim rozumieniu mechanizmu zostawiania pierwszych obrazów – znaków na ścianach prehistorycznych jaskiń. Jego zdaniem wypluwano pył, kolorowy proszek, minerał na dłoń przyłożoną do ściany, po czym ją odrywano.
Ta hipoteza opisuje chyba jedne z pierwszych obrazów – reprezentacji, jakie świadomie nanosił praczłowiek.
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Tu szybko rodzi się skojarzenie z sylwetką otwieracza. Wyobraziłem sobie burzę piaskową lub inne nagłe zapylenie naturalnego pochodzenia, które pokrywa grupę ludzi, przedmioty, zwierzęta. Ludzie podnoszą się po całym zdarzeniu i pozostawiają na ziemi odbicie swoich sylwetek. Kim był ten, który zrozumiał, co się stało? Jak w ogóle dostrzegł ludzką sylwetkę w obrazie pozostawionym na ziemi?
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Kolejnym przełomem w myśleniu i obserwacji musiało być zrozumienie, jak zarządzić takim pyłem, farbą, rozproszkowanym węglem, by zostawić ślad w miejscu, w którym chce się go zostawić.
Być może w momencie, gdy rozpoznawanie obrazów – reprezentacji, oderwanych od ruchu, czasu, form – śladów, sylwetek było już jakoś rozwinięte u praczłowieka, któryś z nich połączył z tym nabytą inną drogą umiejętność oznaczania przy pomocy wypluwanego proszku. Plucie musiało być przecież prymitywnym sprayem do oznaczania terytorium, osób. Być może pierwszym formalnym składnikiem jakiejś pomyślanej nazwy, etc.
Mamy więc narzędzie do nanoszenia punktowo lub w innych formach (linia, kręgi…) jakiejś ilości pigmentu i zjawisko, gdzie przy pomocy opadających cząstek, obrysowuje się sylwetka obiektu, na który opadają.
Co musiało się stać w głowie człowieka, który te elementy ze sobą połączył? Czego chciał, szukał? Jak pojemną musiał mieć wyobraźnię i jaką ilością informacji musiał już wtedy zarządzać na poziomie abstraktu?
Z jak Zbliżenie
Co powoduje, że wizualne odwzorowanie sowich oczu, w ich podstawowej formie, wielkości i konfiguracji przestrzennej możemy znaleźć na skrzydłach motyla „pawie oczko”? Jak to przedstawienie znalazło się w DNA motyla i jest multiplikowane w każdym kolejny osobniku? Jak motyl „jest w stanie zaadaptować” tak zmyślną strategię obronnej mimikry?
Moja definicja innowacji ukrywa się gdzieś w przestrzeni pomiędzy tymi tekstami.
Tekst powstał przy współpracy z Komitetem Organizacyjnym Innovation AD 2015.
NowyMarketing jest patronem medialnym projektu.
Zobacz więcej tekstów >