Również pomysł na uwspółcześnienie postaci z obrazów klasyków okresu Belle époque za pomocą naszych słów, zwrotów „na czasie” [GPD Agency, 2015] – świetne, ale…
Zobacz również
Właśnie, o ile copy z kontekstem są tu zgrane po mistrzowsku, o tyle sama idea, to przecież facebookowe Sztuczne Fiołki. Znane i lubiane przez ponad 120 tysięcy osób na FB. Realizacja Grolscha musiała więc trafić w gusta. Z fanpage’a Fiołków możemy się dowiedzieć, że proponowano im współpracę, jednak ci ją odrzucili.
Reklama lubi korzystać ze sztuki klasycznej nie od dziś. Skorzystała więc również ze spuścizny impresjonistów. Na świetny pomysł wykorzystania motywu samej techniki malarskiej tego okresu wpadła Agencja Y&R z Paryża (2014). W reklamie salonu optycznego, impresjonistyczny dywizjonizm, okazał się być tylko… wadą wzroku.
#PolecajkiNM cz. 32: czego szukaliśmy w Google’u, Kryzysometr 2024/25, rynek dóbr luksusowych w Polsce
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Trzeba przyznać, że sam autoportret Van Gogha, bardzo często wykorzystywany jest w reklamach. Dlaczego akurat ten obraz? Sądzę, że to jak z wysublimowanymi żartami, wolimy opowiedzieć suchar i usłyszeć śmiech, niż zderzyć się z niezręczną ciszą. W reklamie powinny więc pojawiać się te najbardziej rozpoznawalne obrazy, musi być efekt, musi być „szeroko”, żeby każdy zrozumiał kontekst. I tak rudą urodą Van Gogha Agencja: Leo Burnett Switzerland sprzedawała także aparaty Samsunga (2014), przy okazji (podobnie jak Glorsch) mocno nawiązując do social mediów, tu popularnego selfie z naciskiem na jego lepszą, nową jakość; For self-portraits. Not selfies.
Ale moment, moment;) Agencja BBDO Ecuador, Maj 2007. Ach te inspiracje.
Samego Van Gogha pobija jednak Mona Lisa, ona biedna została wykorzystana już w ponad stu reklamach i to na wiele różnych sposobów. Obraz Leonarda da Vinci jest najczęściej przerabianym dziełem na potrzeby reklamy. Jeżeli wpadłeś więc na genialny pomysł kreacji z Moną Lisą – odpuść sobie. Oto kilka przykładów znanych, światowych marek.
Dlaczego agencje reklamowe tak często decydują się na wykorzystanie znanych obrazów? Z bardzo prostego powodu. Mamy tu postacie światowego formatu, rozpoznawalne wszędzie, za których wykorzystanie wizerunku nie muszą płacić ani grosza, ponieważ ich prawa autorskie już dawno wygasły. Doskonałe.
Pozostając na naszym polskim podwórku reklamy, nadal w towarzystwie dam Leonarda da Vinci’ego, mamy przykład z fanpage’a Berlinek. Tu nawet obraz nie musiał zostać przedstawiony w całości, żebyśmy od razu złapali skojarzenie z Damą z gronostajem.
Także… raz nam się udaje, a raz nie;) Pacjent nieco przerażony.
Łączenie reklamy ze sztuką wysoką okazało się być tak ciekawym zjawiskiem, że sami artyści zaczęli stosować to połączenie, jako własną formę wyrazu. Dla przykładu włoski artysta Davide Bedoni i jego prowokacyjne zestawienie jednego z czołówki najbardziej rozpoznawalnych logo na świecie z obrazami europejskich malarzy nurtu figuratyzmu.
Ten przykład budzi we mnie pewien dylemat – czy bardziej profanowana jest tu sztuka malarzy czy identyfikacja Nike? Hm.
Bardzo często wykorzystanie sztuki w reklamie określane jest jako pewne nadużycie. Są jednak przykłady, które w swoich realizacjach same zyskują miano nowej sztuki. Dla mnie idealnym tego przykładem jest kampania Louboutina Art of Renaissance, która dzięki fotografowi Peterowi Lippmanowi zyskała efekt niebanalny. Jedyne co można jej zarzucić to fakt, że nie wszystkie obrazy, którymi się inspirowano, to dzieła renesansu.
W reklamie znajdziemy również wiele nawiązań do Pop Artu, jednak te przykłady nie robią już takiego wrażenia, ponieważ sam Warhol tworzył właśnie dla celów reklamowych. Tu edycja Absoluta, inspirowana warholowskim designem.
Lata 60. XX wieku to moment, w którym reklama w takiej formie, w jakiej znamy ją dziś, zaczęła łączyć się ze sztuką i równie często, jak o sztuce w reklamie, zaczęliśmy mówić o sztuce reklamy.
Jak długo potrwa ten trend? Trudno powiedzieć, ale z punktu widzenia projektantów oby potrwał jak najdłużej. Znacie przykłady współczesnych reklam, które Waszym zdaniem zasługują na miano sztuki?