Maksio pewnie by się ze mną wykłócał, że to jakieś farmazony. Mam jednak co najmniej dwa twarde dowody na potwierdzenie mojej tezy. Po pierwsze – Internet pamięta wszystko i wszystkim, nawet z upływem wielu lat. Podobnie jak kobieta. Po drugie – w Internecie można znaleźć wszystko. Tak samo jak w damskiej torebce.
Internet jest z Wenus
„Internet jest kobietą”. Nie chodzi tu o to, że według badań GlobalWebIndex już od kilku lat to kobiety dominują liczebnie w sieci. Ani o to, że panie spędzają więcej czasu online niż panowie. Ani też o to, że panie częściej używają social media i wchodzą w interakcję z markami chętniej niż panowie (według BrandWatch panie, z wynikiem 76 proc. aktywności w social media, o całe 4 punkty procentowe wyprzedzają panów). Ani nawet o to, że strony www jakby pięknieją z dnia na dzień, stają się bardziej intuicyjne w nawigacji i pozwalają na dowolną personalizację. BTW – czy kafelkowy interfejs, który stosuje się dziś niemal na każdej stronie www, nie przypomina Wam czasem… kobiecej paletki do makijażu?
Zobacz również
Kobiecość Internetu tkwi gdzie indziej. Internet zapamiętuje każdy detal. I właśnie w tym najmocniej przypomina kobietę.
Internet ma na imię Interneta. Jest młodą, atrakcyjną, 25-letnią kobietą z hipermnezją. W tym trudnym słowie chodzi o „prostą” rzecz – Internet pamięta wszystko. Posiada pamięć absolutną. Kojarzy wszystko i wszystkich, którzy szepcą jej do wyszukiwarki i buszują po stronach www. A to nie lada sztuka, ponieważ według InternetLiveStats online jest już 42 proc. całej światowej populacji, czyli ponad 3 mld internautek i internautów, którzy dziennie spędzają w sieci średnio 6 godzin. Zapamiętać każdego z nich z osobna i podtrzymywać z nim kontakt na bieżąco – to już prawdziwa sztuka. Internetowi udaje się to bez najmniejszych kłopotów. Kobietom również.
Profesor Peter Giese z King’s College w Londynie twierdzi, że pamięć i przywiązanie do szczegółów jest cechą wyróżniającą kobiecy mózg na tle męskiego. Giese podaje biologiczne wytłumaczenie tego faktu, odwołując się do obecności pary intrygujących genów, które wpływają na działanie hipokampu, czyli części mózgu odpowiadającej za pamięć, w tym pamięć dotyczącą detali. W przypadku mężczyzny te dwa geny sterują męskim mózgiem tak, że z biegiem lat pamięta on tylko abstrakcyjny szkielet sytuacji. Panie posiadają jeszcze dodatkowy handicap – sygnały płynące z układu limbicznego. To one wzmacniają przetwarzany obraz i to dlatego, nawet po upływie kilkunastu lat, kobieta pamięta nawet takie drobnostki, jak danie zamówione na pierwszej randce czy kolor serwetki na stole. Nie mówiąc już o tym, że ktoś jej kiedyś powiedział, że w tym kolorze jej nie do twarzy. W przypadku męskiego mózgu za sukces należy już uznawać fakt, że w ogóle zapamiętał coś takiego, jak pierwsza randka.
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
To dowodzi, że nie jest możliwe, aby Internet był mężczyzną.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Dr Ragini Verma z Uniwersytetu w Pensylwanii twierdzi, że dokopała się ostatecznej prawdy o męskim i kobiecym mózgu. Wyniki jej badań są jednoznaczne: kobiety mają lepszą pamięć, łatwiej adaptują się społecznie, a także dużo lepiej radzą sobie z wykonywaniem kilku czynności jednocześnie.
Wypisz, wymaluj – opis Internetu.
Meandry pamięci
Już teraz blisko 70 proc. naszego życia spędzamy na obcowaniu z mediami cyfrowymi, w tym głównie z Internetem. Internautki z Polski spędzają w sieci miesięcznie średnio 43 godziny. W ciągu sekundy internauci generują blisko 30 gigabajtów danych. To tyle, ile liczył cały Internet 20 lat temu. Materiału do zapamiętania Interneta ma zatem całkiem sporo. Jednak radzi sobie z tym znakomicie i zapamiętuje każdy bit danych. Podobnie jak kobiecy mózg, który koduje niemalże każdy szczątek informacji.
Jak to możliwe, że sieć bezbłędnie rozpoznaje każdego internautę i każdą internautkę, już w momencie otwarcia przez nich przeglądarki i pierwszego stuknięcia w klawiaturę? I to nawet wówczas, gdy – jakimś cudem – byli offline przez kilka miesięcy? Jak to się dzieje, że Interneta pamięta ich zainteresowania, poszukiwane treści i przedmioty, ich ulubioną muzykę, filmy i seriale, ich śniadaniowe batoniki oraz ulubione kierunki wakacyjne? Jakim cudem?
Odpowiedź jest prosta. Internetową siecią neuronów jest gmatwanina danych, zapisanych w plikach cookies, czyli popularnych „ciasteczkach”, na których śledzenie wyrażamy zgodę odwiedzając strony w sieci. Interneta gromadzi je z rozmaitych źródeł (np. wcześniej odwiedzonych stron), za pomocą specjalnych narzędzi – platform DMP (Data Management Platforms), które układają je w sensowne całości, czyli profile behawioralne. W ten sposób powstają kompleksowe portrety anonimowych użytkowników sieci, na które składają się ich internetowe zachowania, wyszukiwania, przeglądane strony, gusta i zainteresowania, czas spędzony w sieci, lokalizacja, z której się łączą, godziny, w których najczęściej są online itp.
Tajemnica pamięci absolutnej Internetu tkwi zatem w platformach DMP. W tej części Europy największa z nich działa właśnie w Polsce. Mowa o naszym behavioralengine, czyli narzędziu, które zna profil praktycznie każdego polskiego internauty. To właśnie dzięki niemu Interneta rozpoznaje konkretnego użytkownika i wie, czym różni się użytkownik X od użytkownika Y. A tym samym – rozumie, na co może sobie pozwolić w kontakcie z każdym z nich. Kiedy powinna być bardziej powściągliwa, a kiedy bardziej sexy. To cenna wiedza zwłaszcza dla tych, którzy zajmują się prowadzeniem biznesu, a przede wszystkim: marketingiem i reklamą digitalową.
Kobiecość Internetu/y widać zwłaszcza na rynku reklamy online. Dawniej reklamy digitalowe były bardziej „męskie”, czyli: brutalnie ociosane, siłowe, nachalne. Brakowało im ogłady. Nie zważały na zainteresowania i gusta internautów – lecz bombardowały wszystkich jak leci. Były jak hiszpański macho, któremu się wydaje, że „każda jest jego”. Tymczasem dzisiaj, dzięki możliwościom oferowanym przez wspomniane wcześniej dane, internetowa reklama jest bardziej kobieca. Ma delikatny makeup. Nikomu niczego nie wciska na siłę, jest kusząca, intrygująca. Uwodzi i zachęca. Ponieważ zna profil osoby po drugiej stronie kabla – wie, na co może sobie pozwolić. I co może zaoferować. Wie to – dzięki danym, Big Data, a raczej: Smart Data. To „kobieta idealna”: piękna i mądra.
Skoro zrozumieliśmy mechanizm funkcjonowania Internetowej pamięci – wytoczmy teraz drugi argument, potwierdzający kobiecość Internetu.
Sieć jak damska torebka
Jeśli do czegokolwiek moglibyśmy przyrównać różnorodność sieci i jej upakowanie rozmaitymi danymi, to najlepiej w tym zestawieniu wypadałaby… damska torebka. W niej również można znaleźć wszystko, a na dnie kryją się tony skarbów i zapomnianych przedmiotów. Podobnie jest z siecią. Eksperci IT mówią dziś o dwóch Internetach: „Surface Web”, czyli Internecie-Powierzchni oraz „Deep Web”, czyli Internecie-Głębi. Na czym polega różnica między nimi?
Surface-Web to płytki Internet. Ten, który znamy i odwiedzamy wszyscy: media społecznościowe, nasze ulubione media newsowe i jakieś portale, które czytamy dla odmóżdżenia. Natomiast Deep Web – to Internet, który nie jest indeksowany przez wyszukiwarki. To istniejące strony www, które z jakichś powodów są ukryte, niedostępne. Nie są na wyciągnięcie ręki, tzn. „nie wyskakują”, gdy wpiszemy w wyszukiwarkę frazę X. Dość wspomnieć, że według badania na zlecenie magazynu Nature sam Google indeksuje raptem 16 proc. wszystkich dostępnych witryn www. Innymi słowy – Deep Web to ta część damskiej torebki, do której facet nie ma dostępu. To ta „czarna dziura” do której wpada wszystko, o czego wyszukanie mężczyzna zostanie poproszony przez kobietę.
Wielu internautom wydaje się, że znają Internet jak własną kieszeń. Tymczasem zaledwie muskają jego powierzchnię. Sieć rozrosła się do 4,7 mld witryn www. Oracle twierdzi, że obecnie liczy ponad 6 ZB danych. W ciągu kwadransa Internet powiększa się średnio o 20 biliardów bitów danych. Gdybyśmy chcieli przeliczyć tę wartość na analogową jednostkę, to byłyby nią wszystkie dzieła składające się na kanon literatury światowej. Dzisiejszy Internet to prawdziwy misz-masz, w którym wszystko zlewa i miesza się ze wszystkim. W którym panuje chaos danych. W którym emocje targają internautami na forach o byle wpis.
Jeśli ktokolwiek był w stanie narobić takiego bałaganu…
…to sorry, ale mogła to być tylko kobieta 😉