Zacznijmy od tego, dlaczego w ogóle postanowiliście otworzyć własną agencję? Nie podobała Wam się Wasza dotychczasowa praca? 😉
Często jest tak, że w agencji jesteś małym trybikiem, który dostaje zadanie, i musi je wykonać. Nie ma czasu ani chęci zadawać kolejny raz pytania “A dlaczego tak?”. Praca w agencji to najlepsze co mnie spotkało i pewnie chciałbym robić to jeszcze 40 lat, a żeby tworzyć kampanie i agencję, jaką Ty chcesz, musisz założyć własną. Pracując u siebie, możesz robić odjechane rzeczy, które by nie przeszły w dużej, asekuracyjnej agencji. W Dziadku do orzechów mamy też inną filozofię pracy ze sobą, każdy z nas jest specjalistą w swojej dziedzinie, ale równie dobrze może kwestionować pracę innych i współtworzyć kampanię od kontaktu z klientem, aż po finalne wdrożenie. To jest mega produktywne i inspirujące.
Czym dokładnie zajmujecie się w “Dziadku do orzechów”? Po jakie usługi można się do Was zgłosić?
To bardzo proste pytanie. Jeżeli masz firmę i chciałbyś w jakikolwiek sposób komunikować się z klientami, to my wiemy jak to robić.
Zobacz również
Macie spore doświadczenie w pracy dla różnych, często topowych agencji. Czego brakuje na rynku? W czym upatrujecie swojej szansy? Z kim i o co chcecie konkurować?
Chcemy konkurować ze wszystkimi i trochę sami ze sobą. Pracowałem w kilku agencjach na przestrzeni ostatnich 12 lat. Od 4 osobowych po 300 osobowe sieciówki. Wszyscy pracowaliśmy w największych agencjach w Polsce, a Albert w jednej z najlepszych na świecie, która ma osobny pokój na same lwy z Cannes. Widzieliśmy wiele i wiele jesteśmy w stanie zaoferować – i pracownikom, i klientom. Rzecz, z której jestem szczególnie dumny to nieszablonowe pomysły na kampanie, w tym jesteśmy świetni. Bo jeżeli weźmiemy duże agencje, które obsługują kilkanaście dużych marek rok do roku, a na koniec roku mogą pochwalić się zgłoszeniem 5 kampanii do nagród branżowych, to gdzieś ucieka kreatywność. Uważamy, że dla każdego klienta i z każdym budżetem da się zrobić świetną rzecz. Bo jeśli myślisz o powierzchni reklamowej, to masz z tyłu głowy billboardy, citylighty, ewentualnie Facebook. Dla nas to są plecy boksera czy graffiti na chodniku. Myślimy szerzej i bez szablonów, to nas wyróżnia.
Jak wyobrażacie sobie “Dziadka”, powiedzmy, za 2 lata?
Marzy nam się biuro w sukiennicach. Tylko martwi nas brak miejsc parkingowych.
Dlaczego ma Wam się udać?
Myślę, że potwierdziła to kampania wiosek SOS, którą z Albertem prowadziliśmy w poprzedniej agencji. Strategia, kreacja, copywriting, scenariusz spotu i nadzór kreatywny nad kampanią. Zdobyliśmy za “Szukamy Mamy” w ubiegłym roku złotego MIXX-a. Czy może być jakieś większe potwierdzenie naszych umiejętności?
#PolecajkiNM cz. 32: czego szukaliśmy w Google’u, Kryzysometr 2024/25, rynek dóbr luksusowych w Polsce
Łatwo dziś założyć nową agencję? Jak wygląda taki proces? To duża inwestycja czasu i pieniędzy?
Potrzeba 3 rzeczy. Naiwność, zuchwałość i jaja. Nic więcej. No może poza NIP-em.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Jaka byłaby Wasza wymarzona kampania?
Chcielibyśmy zrobić kiedyś kampanię dla Dziadka Do Orzechów, bez budżetu, dzięki której 99% polaków kojarzyłoby słowa „agencja reklamowa” z naszą firmą. 🙂
Czym już w tej chwili chcielibyście się pochwalić?
Od założenia agencji zdążyliśmy już wygrać, jak i przegrać kilka przetargów. Na dzisiaj możemy pochwalić się stałą obsługą dwóch dużych marek. Deltim, który jest czołowym producentem wózków w Polsce oraz Marie Brizard wine and spirits, dla którego obsługujemy marki Sobieski, Biała Dama oraz Impress. Z fajnych rzeczy to prowadzimy obecnie duże badania focusowe/jakościowe/konkurencji dla jednej z marek spożywczych. Dalej na ich podstawie będziemy projektować komunikację.
Dlaczego w ogóle reklama? Co Was pociąga w tej branży?
Pytanie powinno brzmieć „Dlaczego pchacie się w branżę, którą 90% polaków uważa za zło konieczne”. Ciężko powiedzieć, jestem przekonany, że pracując przy produkcji batoników, bezrefleksyjnie wciskając zawiłą kombinację przycisków maszyny, której obsługi szkolono by mnie przez 6 miesięcy, wymyślałbym pomysły na kampanię dla firmy, w której pracuję, i codziennie wysyłał maila z domu o 22:00 do działu marketingu z prezentacją, w jaki sposób poprawić copy na batonikach, aby sprzedawało się ich 0,01% więcej w zachodnim Sosnowcu… and so on… Po pewnym czasie człowiek tak przesiąka tym biznesem, że reklamuje swoim dzieciakom, dlaczego powinniśmy zjeść dzisiaj makaron, a nie cukierki na obiad i za każdym razem mu się udaje. 🙂
Dlaczego “Dziadek do Orzechów”?
Ponieważ jako jedyna nazwa agencji reklamowej w Polsce wywołuje uśmiech każdej osoby, która o niej słyszy. 🙂 Poza tym, czy jakbyśmy się nazywali “DDO” to zapytałbyś o nazwę? 🙂
Skąd czerpiecie inspiracje?
Ktoś kiedyś powiedział: “jak można zmusić ludzi do tego, aby akurat o 10:00 w środę byli najbardziej kreatywni i wymyślili świetne rzeczy?”. Nie można. Jest coś takiego jak palec Boży, który dotyka cię czasem w zupełnie niespodziewanym miejscu. Podczas mszy w kościele, pod prysznicem, albo siedząc na porcelanie, dlatego warto mieć w każdym pomieszczeniu notatnik z długopisem ;). Jest takie zjawisko w psychologii, które mówi o chwili lub dłuższym momencie, który dopada człowieka raz na jakiś czas, i w którym potrafi on skupić uwagę na jednej rzeczy, całkowicie odcinając mózg od innych bodźców. Wtedy właśnie powstają nasze najlepsze pomysły. Podsumowując, inspiracją może być wszystko albo nic jednocześnie.
Kto z branży reklamowej jest dla Was wzorem, autorytetem?
Na pewno dla nas autorytetem są osoby, które robią, a nie mówią. ”Po czynach ich poznacie” i tego się trzymamy. Na konferencjach branżowych mnóstwo jest osób, które mówią jak robić, jednocześnie nigdy niczego nie robiąc. To trochę jakbym pisał przepisy kulinarne, nigdy nie gotując. Fascynujące są natomiast osoby, które pokazują, co zrobiły. Ostatnimi czasy Erik Kessels jest na topie, u nas w agencji również, ale te osoby zmieniają się tak szybko, jak odkrywamy nowe.
O rozmówcy:
Tomasz Gębala
Creative Director w agencji Dziadek do orzechów. Związany z reklamą od 11 lat, wcześniej pracował dla agencji VML oraz K2. Dumny ojciec Junior Creative Directora stefanka. Krążą plotki, że w domowych freelansach używa czcionki Comic Sans.