fot. Designed by Dashu83 / Freepik
Jak pokazują badania, w 2015 roku z komunikacji emailowej korzystało 2,6 mld osób na świecie. Jeśli myślisz, że cieszące się coraz większą popularnością komunikatory zaszkodzą pozycji emaila – cóż, jesteś w błędzie. Do końca 2019 roku z emaila ma korzystać 2,9 mld osób, które dziennie wysyłać będą aż 250 mld wiadomości dziennie!
Zobacz również
Czy się nam to podoba czy nie – poczta elektroniczna ma się dobrze i nigdzie się nie wybiera.
Zalety poczty elektronicznej są też jej największymi wadami. Wiadomości wysyła się łatwo, co przyspiesza komunikację, ale brakować im może niezbędnej refleksji. Często najdrobniejszy nawet problem „załatwiany” jest nawet w kilku, kilkunastu mailach – co utrudnia poruszanie się w historii danej sprawy. I w końcu: specyfika tego medium sprawia, że często traktujemy go jako zamiennik kontaktu osobistego – bez potrzeby radzenia sobie z tymi całym bałaganem związanym z relacjami społecznymi (mowa ciała, small-talk, słuchanie tego, co ma do powiedzenia druga strona – a przynajmniej zachowywanie takich pozorów… itd.).
Z pocztą elektroniczną nierozerwalnie związane jest nasze życie zawodowe. Dlatego warto tym aspektem zarządzić. Dziś o tym, jak osiągnąć mityczny (dla niektórych) inbox zero – czyli pustą skrzynkę wiadomości przychodzących. Dla mnie to jeden z kluczowych elementów produktywności oraz efektywnej komunikacji e-mailowej.
#PolecajkiNM cz. 32: czego szukaliśmy w Google’u, Kryzysometr 2024/25, rynek dóbr luksusowych w Polsce
Jeśli miałbym się tym zajmować na bieżąco, chyba bym zwariował. Dlatego stosuję sposób podobny do tego, który rekomenduje Jakub B. Bączek – wykorzystuję okienka percepcyjne. Pocztę sprawdzam dwa razy dziennie w dedykowanych temu zadaniu blokach (oprócz jednej skrzynki mailowej, o czym za chwilę). To znaczy, że w danym czasie (najczęściej jest to ok. 20-30 minut) zajmuję się jedynie sprawdzaniem, czytaniem i odpowiadaniem na maile. Szczerze – przez dużą część wiadomości „przelatuję”, szybko sprawdzając czy wiadomość jest dla mnie interesująca. W tym kontekście ważne jest właściwe adresowanie wiadomości (czy ten mail jest na pewno do mnie?) oraz jej forma, głównie zaś temat (czy mnie zaciekawił? szybko poinformował czego dotyczy mail) – ale więcej o tym napiszę w kolejnym tekście.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Takie wydzielenie czasu na pocztę oraz niesprawdzanie jej pomiędzy tymi blokami daje mi odetchnąć i pozwala skupić na innych zadaniach. Nie ma gorszego „przeszkadzacza” niż powiadomienie o nowej wiadomości.
Wyjątkiem jest moja główna skrzynka zawodowa. Tą sprawdzam częściej, mniej więcej co godzinę. Poświęcam kilka minut na sprawdzenie poczty i reakcję – jeśli taka jest potrzebna. Zasada jest jednak podobna – pomiędzy tymi blokami nie uruchamiam Outlooka (czy czego tam używacie).
Jak segregować maile?
Na drodze do upragnionego inbox zero podjąć trzeba kluczowe decyzje. Jedna z nich dotyczy systemu, stałej procedury postępowania z wiadomościami, która pozwoli systematycznie osiągać upragniony stan. Oto mój, z którego korzystam od lat. Sprawdził się w chwilach trudnych i pozwala sprawnie „ogarniać” duże ilości wiadomości.
Wszystkie wiadomości kierowane do mnie trafiają do jednej skrzynki odbiorczej (inbox). Kiedy nadchodzi czas ich czytania, porządkuję wiadomości według następujących reguł:
- wiadomości nieprzydatne – kasuję od razu (kosz na śmieci to najlepszy przyjaciel człowieka!),
- wiadomości, które wymagają ode mnie drobnej uwagi (np. przesłania dalej, szybkiej zgody itd.) – odpowiadam na nie od razu i archiwizuję,
- wiadomości, które wymagają ode mnie większej uwagi (np. przemyślenia odpowiedzi, sprawdzenia czegoś itd.) – oznaczam flagą (może być to kolor, tag, cokolwiek działa w Waszym kliencie pocztowym) i zajmuję się nimi po kolei, już po wyczyszczeniu całej skrzynki odbiorczej.
Proste? Dokładnie. Bez zbędnego kombinowania, używania zaawansowanych filtrów, i przede wszystkim – bez żadnych wiadomości w skrzynce odbiorczej po zakończeniu pracy. Nie jestem zwolennikiem aplikacji, które robią część roboty za mnie – na przykład same segregują wiadomości według ważności. Źródłem sukcesu w mojej ocenie jest systematyczność i prostota.
Jeśli nie ma innej rady – zresetuj się!
Czasem można odnieść wrażenie, że inbox zero jest świętym Graalem produktywności. Coś w tym jest. Poczta elektroniczna wysysa z nas tyle czasu i energii, że umiejętność sprawnego radzenia sobie z tym obszarem daje potężnego energetycznego kopniaka. A przynajmniej pozwala pozbyć się poczucia winy z powodu dziesiątek, setek, a nawet tysięcy nieprzeczytanych wiadomości. Jeśli macie taki problem, mam dla was radę. Zaznaczcie wszystkie wiadomości i… usuńcie je. Zacznijcie od początku, tym razem z systemem. Jeśli ktoś miał do Was ważną sprawę, zapewne napisze jeszcze raz. Większość okaże się jedynie szumem, który warto było zresetować.
Jestem ciekawy, jak Wy radzicie sobie z pocztą? Czy macie swój sposób na inbox zero? Dajcie znać w komentarzach lub napiszcie do mnie na adres [email protected]. Obiecuję, że odpowiem na każdą wiadomość. Choć z pewnością nie od razu.