Nowy rozdział…

Nowy rozdział…
Przychodzi taki czas, kiedy jedne drzwi trzeba szczelnie za sobą zamknąć, aby otworzyć kolejne. I dla nas to właśnie jest ten czas! Z końcem października bezpowrotnie zamykamy rozdział o nazwie „TULsie”, aby w pełni otworzyć się na możliwości, które niesie ze sobą rozdział o tytule „24hugs”.
O autorze
4 min czytania 2020-10-13

Osoby, które towarzyszą nam od dawna, ciągle nazywają nas TULsie i tak też polecają nas swoim bliższym oraz dalszym znajomym… którzy czują się nieco zdezorientowani, gdy przedstawiamy się „po nowemu” – jako 24hugs. Pomyśleliśmy, że dla Was także ta zmiana i całkowite odcięcie się od dotychczasowej nazwy może być niejasne. Planowaliśmy przemilczeć to, co się u nas zakulisowo działo na przestrzeni ostatnich miesięcy, ale rozmowy z częścią z Was uświadomiły nam, że tylko klarowne przedstawienie sprawy pozwoli Wam zapamiętać naszą nową nazwę. 🙂

Wróćmy na moment do korzeni…

Kiedy 4 lata temu szukaliśmy najlepszego nosidła do noszenia Prezesa Kota, okazało się, że w Warszawie nie ma opcji przymierzenia różnych modeli nosidełek ergonomicznych pod okiem fachowca, z którym dałoby się merytorycznie podyskutować o pozycji dziecka i jakości różnych narzędzi, które dają wolne ręce rodzicom. To był impuls, dosłownie chwila, gdy stwierdziliśmy, że to zadanie dla nas, aby tę niszę wypełnić. Bo to niemożliwe, żebyśmy byli jedynymi zatroskanymi rodzicami w stolicy, w XXI wieku, którzy chcą zdrowo i bezpiecznie nosić swoje dziecko, prawda? Dziś wiemy, że nie byliśmy wyjątkami. 😉

W październiku 2016 roku czekaliśmy aż Prezes Kot samodzielnie usiądzie, zbieraliśmy informacje o różnych dobrych nosidłach, planowaliśmy udział w najbliższym kursie ClauWi® i nieśmiało zastanawialiśmy się nad nazwą dla naszego biznesu. To strasznie trudne wybrać hasło, które będzie dobrym nośnikiem naszego przekazu, które szybko pozwoli skojarzyć o czym jest nasze przedsięwzięcie, w czym się specjalizujemy, co oferujemy, które nie będzie zbyt sztywne, ale i nieinfantylne. Podczas nocnych karmień spisywałam w notatniku różne pomysły, aby rano weryfikować je z Marcinem. I tak przez kilka kolejnych dni codziennie słyszałam: domena istnieje; domena zarezerwowana; jest fanpage o takiej nazwie; ktoś używa hasztaga o takim haśle; to nazwa przedszkola i/lub żłobka; jakaś pani szyje maskotki i tak je nazywa, itd. Po kilku następnych dniach doszliśmy do wniosku, że zdecydowany ton, a wręcz rozkaz naszego brzdąca, będzie najlepszą i niezbyt bliską do innych biznesów o podobnym profilu oraz nieużywaną jeszcze przez nikogo nazwą dla naszego raczkującego babywearingowego biznesu, czyli TUL się… do mnie mamo, TUL się do mnie tato!

LinkedIn logo
Na LinkedInie obserwuje nas ponad 100 tys. osób. Jesteś tam z nami?
Obserwuj

W listopadzie 2016 słowo stało się ciałem, zarejestrowaliśmy domenę, aby już 1 grudnia 2016 roku obwieścić światu, że nasz mały sklep internetowy istnieje i można w nim zrobić pierwsze zakupy. I ku naszemu mniejszemu lub większemu zaskoczeniu zaczęliśmy odnotowywać pierwsze transakcje, realizować pierwsze wysyłki do klientów! Kolejne tygodnie to kolejne zamówienia, wysyłki oraz żmudne przygotowania do poszerzania asortymentu sklepu oraz edukacja – w końcu sami chcieliśmy nie tylko kupić nosidełko ergonomiczne, ale też zasięgnąć porady, wiedzieliśmy, że nasza wiedza i doświadczenie rodziców Prezesa Kota to za mało, aby doradzać innym. Tym sposobem w pierwsze urodziny Kota zostałam doradcą noszenia dzieci w chustach i nosidłach miękkich, chwilę później zadebiutowała TULA free-to-Grow, która mocno zamieszała na rynku akcesoriów do noszenia dzieci i wraz z wiosną startował nasz pierwszy sezon na noszenie dzieci!

A później… później to była jazda bez trzymanki! z perspektywy czasu tak to widzimy. 😉 Rozwój sklepu, kolejni klienci, konsultacje chustowe, przymiarki nosidłowe, wypożyczanie nosideł, kursy, szkolenia, certyfikat, udział w eventach, rozmowy w telewizji, itd. Zapewne czytają to osoby, które zapraszaliśmy do naszego mieszkania na przymiarki nosidłowe, są też tacy, którzy pamiętają naszą tymczasową siedzibę w dawnym biurze sprzedaży pewnego dewelopera, gdy nasz salon się remontował. Są również osoby, i tych naszych klientów jest najwięcej, które spotkały się z nami w pracowni noszenia dzieci przy Al. Waszyngtona 22, gdzie w czerwcu 2019 TULsie zaistniało na poważnie!

Słuchaj podcastu NowyMarketing

Chwilę wcześniej, gdy nasz lokal się remontował, my podczas majówki nad morzem wymyśliliśmy 24hugs. Wtedy miała to być wyłącznie marka naszej autorskiej linii chust i nosideł.

NowyMarketing logo
Mamy newsletter, który rozwija marketing w Polsce. A Ty czytasz?
Rozwijaj się

Dlaczego więc zmieniliśmy nazwę?

  1. Pierwotnie dlatego, że ponad rok temu nawiązaliśmy współpracę z genialnym człowiekiem, świetnym designerem – Karimem Rashidem i efektem naszych działań będzie obecność poza Polską. Przyznacie, że 24hugs brzmi zdecydowanie bardziej światowo? PS Karim też nie był w stanie wymówić TULsie. 😉
  2. Finalnie również dlatego, że niewystarczająco zabezpieczyliśmy naszą markę i zbyt mocno wierzyliśmy, że fakt pierwszeństwa na rynku jest wystarczający i zawsze się obroni… W sumie nadal jesteśmy przekonani, że obroniłby się, ale zdecydowaliśmy odpuścić wieloletnią batalię sądową o rację. Postanowiliśmy „ustąpić …”, pozostać z satysfakcją, że stworzyliśmy nazwę, markę, firmę godną naśladowania, itd. Dobrą energię, czas i kasę wolimy przeznaczyć na kontynuowanie ścieżki, którą wybraliśmy i którą doceniacie oraz na dalszy rozwój, nowe przedsięwzięcia, itd., ale pod nową nazwą: 24hugs.

Od „niemal” początku istnieje na rynku młodsza marka, z którą nas mylono, pewnie nawet Wy nas kiedyś pomyliliście. 😉 Wiedzieliśmy o tym, ale wierzyliśmy, że rynek jest szeroki i każdy znajdzie na nim swoje miejsce, swoje grono klientów, sympatyków. Dlatego spokojnie żyliśmy sobie, obok. Dziś wiemy, że świadomość podobieństwa bardzo nas ograniczała w działaniu, to był taki podskórny, niewyczuwalny, ale skuteczny stoper. Poczuliśmy to dopiero, gdy na przełomie roku 2019/2020 podjęliśmy finalnie decyzję o zmianie nazwy, o odcięciu się i budowaniu naszej dalszej drogi pod szyldem 24hugs. Tak drastyczne zmiany są trudne, wymagają czasu, odwagi, cierpliwości i wiary w to, że uwierzycie, że pod nową nazwą kryjemy się ci sami my! Wiary w to, że zechcecie zapamiętać i nadal nas wspierać, tak jak to robicie od blisko 4 lat <3

Co teraz możecie dla nas zrobić?

  1. Polecajcie 24hugs, współpracujcie z nami i wysyłajcie nam dużo pozytywnej energii, bo jest szansa, że 31.10 trudno mi będzie strawić prezent urodzinowy w postaci skillowania nazwy biznesu, w który włożyłam kawał serca…
  2. Zapomnijcie o TULsie, wymażcie z pamięci, zostawcie tylko dobre wspomnienia. A jeśli nie przekonuje Was nowa nazwa, nie możecie jej zapamiętać lub wymówić… lepiej nie polecajcie nas wcale, bo przywołując starą markę możecie wprowadzić kogoś w błąd, duuuży błąd.

Dzięki za dotychczasowe wsparcie, szczególnie tym wszystkim osobom, które przez minione pół roku nadstawiały rękawa, abym mogła wyładować złość, frustrację lub uronić łzę. Tymczasem do roboty! Będzie dobrze, prawda? <3

PS 1. Gdy Was stresował lockdown i atak covidu, my sporo kasy wydaliśmy na mądrych prawników, więc jeśli macie ochotę się zdenerwować lub dopytać o szczegóły, zapraszamy priv. Wszelkie komentarze, które będą naruszały pewien ład, będę zmuszona skasować. I proszę, nie reagujcie „gdzieś dalej” w sieci w ślad za moim postem, bo temat jest zamknięty i Wasze chęci wymierzania sprawiedliwości mogą działać na naszą niekorzyść. Czill!

Buziaki, uściski & www.24hugs.pl
A. & M.