Reklamy agencji sprzedających nieruchomości rzadko kiedy zaskakują nas pomysłowością i wyrafinowaniem – najczęściej deweloperzy stawiają na czysto informacyjne billboardy lub ewentualnie promocyjne wideo, w którym można dobrze pokazać dany lokal i jego lokalizację. Z czego to wynika? Z pewnością z obecnej sytuacji na rynku – mieszkania w stolicy wyprzedają się na pniu, dlatego nie ma potrzeby inwestowania w dodatkową promocję. Oczywiście zdarzają się wyjątki – jakiś czas temu prześledziliśmy przykłady „patoreklamy” na rynku mieszkaniowym.
Określeniem „patoreklamy” nazwalibyśmy również reklamę przygotowaną przez agenta nieruchomości Brzoski.com, który oferuje lokale biurowe pod wynajem w warszawskiej dzielnicy Bielany. Biura znajdujące się przy ul. Żeromskiego 77 zostały przedstawione w wideo promocyjnym w dość nietypowy sposób – twórcy stworzyli produkcję, która przypomina bardziej hybrydę filmu gangsterskiego od Patryka Vegi i wstępu do typowego filmu dla dorosłych. Dlaczego? Przyjrzyjmy się mu bliżej.
Zobacz również
Ponad 2-minutowy film otwiera scena z recepcji biura – przedstawiona w niej została luźna rozmowa pomiędzy młodymi i sympatycznymi pracownicami. Po chwili do budynku pewnym krokiem wchodzi prezes biura nieruchomości, czyli Cezary Brzoski, który nie tylko odgrywa w produkcji główną rolę, ale jest również autorem scenariusza.
Prezes przechadza się korytarzami biurowca i zagląda do kolejnych sal, które są oferowane pod wynajem – w każdej z nich urzęduje jakaś atrakcyjna dziewczyna, która ma przyciągnąć uwagę odbiorcy. Tym sposobem widzimy jak Brzoski odwiedza w jednym pokoju dziewczynę wykonującą akrobatyczne figury na rurze, a w drugim panią rozciągającą się na sportowej macie, co wydaje się dość nietypowe, jeśli chodzi o użytkowanie zwykłych biurowych pomieszczeń.
Poza prezesem jedynym mężczyzną pojawiającym się w wideo jest opalony i wytatuowany kurier, którego wejście do biura i wymiana spojrzeń z pracownicami budzą dość jednoznaczne skojarzenia. Jednak mimo dominacji kobiet w tej produkcji, na ekranie nie brakuje testosteronu – w końcówce widzimy, jak prezes schodzi do garażu do swojego drogiego, sportowego samochodu, który jest wyznacznikiem statusu.
#PolecajkiNM cz. 32: czego szukaliśmy w Google’u, Kryzysometr 2024/25, rynek dóbr luksusowych w Polsce
Oglądając ten film nasuwa się pytanie – czy naprawdę trzeba było sięgnąć po tak prymitywny język komunikacji i najbardziej stereotypowe skojarzenia związane z wysokim stanowiskiem i bogactwem, aby przyciągnąć do siebie potencjalnych klientów? Zakładamy, że agencja chce wynajmować swoje lokale przedsiębiorcom i osobom majętnym (zapewne czynsz nie jest niski). Skąd więc pomysł, aby w reklamie pokazywać, że na wynajem mogą sobie pozwolić młode dziewczyny, które trenują pole dance?
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Oprócz tego, że narracja w tym filmie nie ma zbyt dużego sensu to sama jego estetyka zdaje się potwierdzać zamysł twórców – wystarczy pokazać kawałek kobiecego ciała, aby sprzedać dowolny produkt czy usługę. Karykaturalną formę szybko zauważyli też sami internauci, którzy brutalnie krytykują produkcję przygotowaną przez Brzoski.com.
Podoba mi się to, że autentycznie pomyślałem, że tam tylko tańca na rurze brakuje do patogangsterskiego vibe’u, a chwilę później on się po prostu pojawił na moim ekranie.
Wiecie co… najgorsze jest to że takich biznesmenów naprawdę nie brakuje. Słoma wystaje z butów. I ta pani tańczącą ma rurze… matko.
Pełny pakiet stereotypów. To chyba Vegi jest.
Seksistowskie tak, że aż trudno wyrazić poziom żenady, jaki się czuje przy oglądaniu.
Chyba pomagali tu panowie robiący ostatni filmik dla Gromdy.
Panie Boże, kiedy mnie też dopadnie kryzys wieku średniego, spraw, abym po prostu zapragnął mieć Porsche.
Na kanale Brzoski.com można zobaczyć jeszcze inne filmy przedstawiające nieruchomości oferowane przez biuro (w niektórych pojawia się również sam prezes). Żaden z nich jednak nie pokazuje przedmiotowo kobiety i nie przedstawia tak stereotypowo postaci warszawskiego biznesmana. Mamy nadzieję, że była to jedynie jednorazowa wpadka agencji, a nie początek nowej serii produkcji, które będą się pojawiać z tak dużą częstotliwością jak u Patryka Vegi.