Przykładów takich przekazów jest wiele: promocja w wyszukiwarkach (zarówno płatna, jak i organiczna), media społecznościowe, bannery czy nawet reklama wideo, w której konieczne jest umieszczenie tekstu, na wypadek gdyby użytkownik oglądał ją bez dźwięku.
Tekst – czy w czasach popularności obrazu jest jeszcze ważny?
Jak wyjaśnia prof. Jerzy Bralczyk w książce „Język na sprzedaż” reklama działa według formuły AIDA (Attention – Interest – Desire – Action). Zgodnie z nią najpierw reklamodawca musi zaskarbić sobie uwagę odbiorcy, czyli przekaz musi być przez odbiorcę dostrzeżony. W tym momencie język nie jest jeszcze tak istotny. Jednak już na etapie zainteresowania pisownia ma ogromne znaczenie. To ona determinuje, czy dojdzie do reakcji na nią, czy pójdzie w niepamięć. Następnie, na etapie pożądania, tekst marketingowy musi zostać tak wykorzystany, aby przekonać odbiorcę, że potrzebuje tego, co jest reklamowane. Na etapie działania większe znaczenie mają natomiast takie aspekty, jak dostępność czy usługi okołosprzedażowe.
Zobacz również
Dlatego bardzo ważne jest, aby tekst został przygotowany zgodnie z zasadami poprawnej pisowni. Oczywiście są takie sytuacje, kiedy błąd popełnia się z premedytacją. Dlaczego? Dzięki temu łatwiej przyciągnąć uwagę odbiorcy, a stąd już tylko krok do osiągnięcia celu reklamodawcy. Kluczowe jest jednak to, aby odbiorca zrozumiał, że błąd ma być niejako grą i świadomym zabiegiem, a nie przejawem ignorancji. Co jednak, gdy błąd nie jest celowy? Istnieje ryzyko, że autor przekazu straci na wiarygodności, a co za tym idzie, może ucierpieć jego wizerunek. Zamiast skupiać się na tym, co jest oferowane, odbiorca widzi niekompetencję i brak profesjonalizmu. Przecież w dobie tak łatwego dostępu do informacji sprawdzenie pisowni nie jest żadnym wyzwaniem. Po co więc narażać się na krytykę i wytykanie palcami?
Czy rzeczywiście jest tak źle z tekstami reklamowymi?
W 2017 roku Instytut Monitorowania Mediów przeanalizował internetowe teksty opublikowane od marca do maja i przygotował raport, który przedstawia wyniki tego badania. Wynika z niego, że około 275 tysięcy artykułów lub postów napisanych było z błędem. Warto zwrócić uwagę, że są to zaledwie 3 miesiące. W tym kontekście tak duża liczba jest alarmująca.
Jako najczęściej występujące błędy zakwalifikowane zostały poniższe wyrażenia:
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
- wziąść,
- napewno,
- dzień dzisiejszy,
- trwa nadal,
- okres czasu,
- dlatego bo,
- spowrotem.
Bardziej aktualnym raportem jest ten przygotowany przez Nadwyraz.com i Polszczyzna.pl. Przeanalizowane zostały dane za cały 2018 rok. Łącznie było to aż 4 481 361 błędów! Głowa boli jeszcze bardziej niż przy czytaniu poprzedniego raportu.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Spójrzmy, jakie błędy internauci popełniali najczęściej w 2018 roku:
- napewno,
- na prawdę,
- dzień dzisiejszy,
- wogóle/wogule,
- narazie,
- po za tym / pozatym,
- na codzień / nacodzień,
- niewiem,
- muj,
- wziąść,
- a propo / apropo,
- conajmniej,
- z przed,
- na przeciwko,
- jusz.
Oba raporty są w 100% zgodne co do miejsca, w którym publikowanych jest najwięcej błędnie przygotowanych przekazów. Kopalnią błędów językowych jest Facebook i to właśnie na nim można znaleźć najwięcej wpadek w tekstach.
Kilka przykładów tekstów reklamowych, które wymagają dopracowania
Niestety błędy rzeczywiście zdarzają się dość często, co każdy może zaobserwować. Wystarczy wejść na Facebooka, zalogować się i przewinąć nieco stronę główną. Jest wysokie prawdopodobieństwo, że już w pierwszym poście sponsorowanym pojawi się błędnie napisany przekaz.
Przykład 1
Źródło: pl-pl.facebook.com
To jest naprawdę krótki i konkretny przekaz, co jest godne pochwały, ponieważ odbiorca nie ma problemu z jego zrozumieniem. Jednak nawet w krótkich tekstach zdarzają się błędy. Na wyjątkową uwagę zasługuje wyrażenie umieszczone na dole reklamy (pod grafiką). Wyraz zniżki napisany został przez sz, co dziwi, zwłaszcza że został on wykorzystany w tej samej reklamie 2 razy: raz poprawnie (chociaż nasuwa się pytanie, dlaczego z wielkiej litery, tak jak wyraz zimowe), a raz z błędem.
Przykład 2
Źródło: pl-pl.facebook.com
Ten post na pewno przyciąga uwagę, na przykład poprzez stosowanie wyróżnień wyrazów i emotikonek, co jest pierwszym krokiem do sukcesu. Warstwa językowa natomiast wymaga dopracowania. Za przykład niech posłuży dowiedź się. Należy odróżnić znaczenie słowa dowiedzieć się czegoś od dowieść czegoś. Oba wyrażenia wyglądają bardzo podobnie, jednak oznaczają zupełnie coś innego.
Co jest jeszcze nie tak? Raz potrzebna spacja się nie pojawia (pomiędzy 2020 i r.), a z kolei drugi raz, mimo że nie powinna się pojawić, zostaje wstawiona (przed znakiem zapytania po KIEDY). Dopracowania wymaga także interpunkcja: po r powinna pojawić się kropka, a przecinek w pierwszym wersie przed jak i w ostatnim przed to.
Przykład 3
Źródło: pl-pl.facebook.com
Coś zdecydowanie nie gra w pierwszym zdaniu. Wyraz czas został źle odmieniony przez przypadki i, zamiast napisać go w narzędniku, autor użył miejscownika. Poprawnie napisane zdanie brzmiałoby: Tęsknisz za miło spędzonym czasem?
Przykład 4
Źródło: pl-pl.facebook.com
Sam post ma bardzo pozytywny wydźwięk i jest doskonale dopasowany do grupy docelowej. Jednak nie ma potrzeby nadużywania wielkich liter, np. w wyrażeniu peleryna superbohatera. Pojawił się także niepotrzebny przecinek w drugim zdaniu. Ponadto, dostrzec można literówkę w wyrazie supermocy, mimo że za pierwszym razem zapis jest poprawny.
Przykład 5
Źródło: pl-pl.facebook.com
W powyższym przykładzie znalazł się trudny do zlokalizowania błąd. Jest w pierwszym zdaniu: Sauna – przed czy po treningu. Jeżeli przyjrzymy mu się bardziej szczegółowo, to zauważymy, że powinno być napisane nieco inaczej. Wyrażenie po treningu jest prawidłowe, ale już przed treningu nie. Brakuje tutaj jakiegoś elementu. Jak mogłoby brzmieć poprawnie napisane zdanie? Sauna – przed treningiem czy po nim?
A na koniec, żeby nie było tak ponuro, przykład, jak można dobrze wykorzystać niepoprawny zapis
Ciekawie podeszła do tematu marka Milko, która w kampanii reklamowej zastosowała kilka gier słownych. W słowniku języka polskiego nie znajdziemy niektórych wykorzystanych przez autorów wyrażeń, mimo to doskonale sprawdziły się jako hasła zachęcające do zakupu produktu. Przykład ten pokazuje, że można ciekawie bawić się językiem.
Źródło: www.wirtualnemedia.pl/artykul/bardzo-mi-milko-znow-reklamuje-jogurty-i-kefir-milko
Przede wszystkim marka sprytnie przemyciła swoją nazwę do hasła reklamowego: Bardzo mi milko! Słowo miło, stosowane na co dzień w całym wyrażeniu przez wiele osób, sprytnie zastąpione zostało przez nazwę marki. Zapis został zmienione, jednak nie ma potrzeby wytykania błędu. Zabieg ten został zastosowany specjalnie i ma bardzo ciekawy efekt.
Co więcej? Marka, dzięki połączeniu języka polskiego i angielskiego, stworzyła przyciągające uwagę gry słowne. Na koszulkach noszonych przez osoby reklamujące produkt widać takie nazwy jak Feel naturalny czy Morelove.
Pierwszy z nich nawiązuje do produktu poprzez podkreślenie, że kefir jest naturalny. Ponadto, w języku angielskim istnieje stwierdzenie feel natural, które oznacza między innymi poczuj się swobodnie czy naturalnie. Dzięki temu marka uzyskuje podwójny efekt – uwypukla zalety produktu i przekazuje pozytywne emocje dopasowane do grupy docelowej kampanii.
Wyrażenie Morelove na pierwszy rzut oka przypomina polski przymiotnik morelowe, poprawnie napisane przez w. Reklamodawca promuje jogurt morelowy, więc jego użycie jest uzasadnione. More love w języku angielskim oznacza więcej miłości. Ponownie marce udało się znaleźć taką grę słowną, która pozwoliła nie tylko podkreślić reklamowany produkt, ale także wpleść w hasło przyjemne skojarzenia.
Lepiej dwa razy sprawdzić tekst i upewnić się, że wszystko jest w porządku
To, czy podoba się komuś kreacja i pomysł na reklamę, czy nie, jest kwestią gustu. Nie dotyczy to tekstu. Są normy, które regulują zasady pisowni i to na ich podstawie można ocenić, czy przekaz zawiera błąd. Poprawność napisanego tekstu można i oczywiście warto zweryfikować. Dostępne są zarówno źródła internetowe, jak i te w bardziej tradycyjnych formach (np. słowniki w wersji książkowej).
W obecnych czasach wszystko dzieje się bardzo szybko i czasami cierpi na tym jakość przygotowywanych tekstów marketingowych. Nie ma do stracenia ani chwili, bo nierzadko liczy się, kto jako pierwszy opublikuje jakąś informację albo zareaguje na to, co właśnie się wydarzyło. Jednak dobrze jest upewnić się, czy to, co publikujemy, nie sprawi, że będziemy postrzegani jako nieprofesjonalni i nie dbający o wysoki poziom przygotowywanych przez nas materiałów. Lepiej poświęcić chwilę i sprawdzić, czy w tekście na pewno nie ma błędów.
Nowy Marketing jest patronem medialnym DIMAQ – międzynarodowego standardu kwalifikacji e-marketingowych. Artykuł został przygotowany przez ekspertkę – posiadaczkę certyfikatu DIMAQ Professional.