1. W marketingu internetowym najważniejsze są...
Tylko jedno – umiejętność nadążania za zmieniającym się światem. Cała reszta to wynik doświadczenia, obycia z technologią i zrozumienie, że marketing, niezależnie od formy, nie jest sztuką dla sztuki, ale ma przynosić rezultaty.
Warto dodać, że w marketingu internetowym obowiązują zasadniczo inne reguły gry niż w działaniach „tradycyjnych”. Niedostrzeganie tych różnic to zwykła krótkowzroczność – cecha w tej branży niedopuszczalna.
2. Pierwsza kampania, która dodała mojej agencji skrzydeł, to...
Pozyskanie marki P4 Play – pierwszego samodzielnego klienta, który okazał się kamieniem milowym w historii agencji. Wówczas doświadczyliśmy tego, czym są krew, pot i łzy w tej branży, aby na końcu poczuć niewyobrażalną satysfakcję. I chociaż z P4 przygoda już się skończyła, to jednak był to początek czegoś dla nas bardzo ważnego – z agencji „wychowanej na ramieniu” OS3 multimedia, OSTRYGA stała się niezależną firmą.
3. Najtrudniejsze zawodowe wyzwanie, z jakim przyszło mi się zmierzyć, to...
Stanąć na czele agencji jako „człowiek z zewnątrz” z misją zrobienia w niej rewolucji. Dziś wyniki agencji mówią same za siebie – w pierwszym półroczu wypracowaliśmy wzrost przychodów o 190% w stosunku do ubiegłego roku i nie zamierzamy odpuszczać.
Najtrudniejsze jest jednak to, by nie zapomnieć, że za każdą liczbą stoi cały zespół. To właśnie ludzie, z którymi mam przyjemność pracować, ich pasja, talent i nieprzeciętność, uwalnianie tego, do czego są naprawdę zdolni – wszystko to razem jest największym wyzwaniem.
4. Projekt marketingowy, z którego jestem najbardziej dumny, to...
Każdy projekt to ciężka praca zespołu. Dlatego jeśli z czegoś jestem dumny, to właśnie z ludzi stojących za naszymi realizacjami. Same projekty dostarczają mi raczej satysfakcji z tego, że to, co robimy, ma sens, że klienci nas doceniają, że widzi nas konkurencja, że potrafimy robić świetne rzeczy. Nie ma większej i mniejszej satysfakcji. Ona po prostu albo jest – i wtedy jest dobrze – albo jej nie ma – i wtedy trzeba bić na alarm.
5. Kampania, której twórcom szczególnie zazdroszczę, to...
Facebook, a dokładniej to, w jaki sposób zdobywał popularność. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby nagle Facebook przestał działać.