O książce
Zagadnienie cyfrowej tożsamości – tak obecne przy okazji społecznych analiz mechanizmów social mediów, chociażby w narracji netflixowych dokumentów (The Great Hack z 2019, The Social Dilemma z 2020) – nie było w Polsce do tej pory często podejmowane w kontekście popularnonaukowym. Tego zadania podejmuje się dr Ania Kalinowska-Balcerzak w swoim debiucie książkowym „Cyfrowa tożsamość. Jak rozgryźć technologie, które co dzień praktykujemy na sobie?”. Tym samym uzupełnia lukę w aktualnej refleksji nad wpływem współczesnych technologii na samoświadomość użytkownika, co do tej pory można odnaleźć głównie w obcojęzycznych artykułach naukowych. Kalinowska-Balcerzak dokonuje naukowej wolty: proponuje czytelnikowi zagadnienia naukowe reinterpretowane poprzez słowa zwyczajnych użytkowników, z którymi prowadziła wnikliwe wywiady o tym w jaki sposób i jakimi narzędziami kontrolują, a także prezentują siebie. Co ciekawe, jako technologie klasyfikuje też narzędzia analogowe – np. kartkę papieru i ołówek. Natomiast na koniec, autorka serwuje twist storytellingowy, dzieląc się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi skutków pandemii COVID-19 i konieczności zdalnego funkcjonowania społecznego.
Zobacz również
Książka ta to nie tylko próba zdefiniowania „technologicznego piórnika”, do korzystania z którego w mniejszym czy większym stopniu zmusił skokowy postęp cywilizacyjny – szczególnie na przestrzeni ostatnich trzech dekad. To przede wszystkim wnikliwe popularnonaukowe śledztwo, przynoszące dowody na wielowiekową – bo sięgającą czasów sokratejskiego obowiązku zajmowania się sobą – tradycję stosowania technik samokontroli i samodoskonalenia. Punktem wyjścia dla autorki stała się koncepcja technik siebie, postulowana w latach 80. przez Michela Foucaulta, francuskiego filozofa i socjologa. „Cyfrowa tożsamość…” aktualizuje to podejście przez pryzmat cyfrowego zapośredniczenia, jakie delegujemy na urządzenia technologiczne, pozwalając im dziś liczyć nasze kroki i spalone kalorie, tudzież modyfikować (do wersji najbliższej bieżącemu ideałowi) wizerunek siebie w sieci. W tej podróży przez epoki i kolejne metody dbania o siebie czy też o dopasowanie się do pożądanej społecznie wersji siebie, czytelnik będzie wielokrotnie prowokowany do refleksji nad własnymi działaniami online i offline. Będzie miał szansę zastanowić się czy dzisiejsze black mirror to przeglądanie się odbiorze i profilach innych użytkowników. Dowie się również dlaczego foucaultowska myśl została poddana update’owi do terminu technologie self i czym objawia się tzw. świr na punkcie tożsamości, o którym w 2020 roku donosił National Geographic.
Sama autorka książkę, będącą pokłosiem jej rozprawy doktorskiej, traktuje jako początek drogi i pretekst do dyskusji z użytkownikami: Starałam się, aby moja praca nad pojęciem cyfrowej tożsamości (zamiennie określanej także jako digital self) miała praktyczne zastosowanie. Obecnie obserwujemy coraz większe podziały w sieci – chociażby na influencerów i hejterów. I choć co do definicji – cechą cyfrowej tożsamości może być brak konsekwencji i wyrywkowość, polecam pomyśleć o naszych wcześniejszych działaniach – do czego byliśmy przyzwyczajeni? co lubiliśmy robić? czego nam brakuje? – jakie próbujemy zastąpić obecnością w sieci jako twórcy lub odbiorcy. Poza tym w dobie wszechobecnego coachingu warto przyjrzeć się korzeniom motywacji samodoskonalenia, które próbuję przybliżyć w mojej książce. Last but not least: po doświadczeniu pandemicznej izolacji, analogowe zwyczaje postrzegania rzeczywistości mogą okazać się jedynym wyjściem wspierającym dobrostan przeciętnego użytkownika.
Ten ostatni z przytoczonych powodów zainspirował autorkę do akcji #MinutaSiebie. W odpowiedzi na słynny manifest „Make Instagram Instagram Again” amerykańskiej fotografki Tati Breuning, sprzeciwiającej się tik-tokizacji mediów społecznościowych, Kalinowska-Balcerzak proponuje publikowanie minutowych Stories jednoklatkowych, obrazujących rzeczywistość niezmiksowaną technologicznie. To również zainspirowanie do większej uważności użytkownika wobec siebie, do czego autorka serdecznie zaprasza.
Movember/Wąsopad: jak marki zachęcają do profilaktyki męskich nowotworów [PRZEGLĄD]
Więcej o tych działaniach, książce i nie tylko będzie można posłuchać w trakcie spotkania autorskiego, promującego „Cyfrowe tożsamości…”, które odbędzie się 4 października (wtorek) o godz. 19 w Domu Innowacji Społecznych Marzyciele i Rzemieślnicy w Warszawie.
Słuchaj podcastu NowyMarketing
Fragment książki
WPROWADZENIE
W jaki sposób budzisz się każdego dnia? O konkretnej porze? Samodzielnie, czyli z przyzwyczajenia? Czy pomaga Ci w tym budzik? Ale gdzie? Ustawiony na szafce czy w Twoim telefonie? A co zazwyczaj robisz po przebudzeniu na przysłowiowe „dzień dobry”? Układasz w głowie plan dnia? Kradniesz porankowi kolejne drzemki?
Już w 2013 roku amerykańscy naukowcy orzekli, że do sprawdzania treści na swoim telefonie w ciągu 15 minut od momentu pobudki przyznawało się 80% użytkowników tych urządzeń. Osiemdziesiąt procent!
Na przełomie 2019/2020 roku wyniki polskiego komercyjnego panelu badawczego ujawniły, że ze smartfonem śpi 82% Polaków w wieku 15–35 lat (Xyrcon). W telefonie (czy smartfonie) zaczęliśmy sukcesywnie magazynować bieżącą rzeczywistość.
Do czego on dziś służy? Do rozmów telefonicznych, a więc dzwonienia i pisania SMS-ów, jak pierwotnie? Nie sądzę. Mam na to dowody w postaci rozmów z użytkownikami dokładnie takimi jak Ty. Znajdziesz je w tej książce, ale zanim pozwolę Ci na dryfowanie po czeluściach suchych danych, zatapianie się w historiach wspomnianych respondentów i możliwe, że na częsty niedosyt dotyczący Twoich własnych refleksji, wróćmy jeszcze na chwilę do Twojego dnia.
Wyobraź sobie dzień jak co dzień. Spoglądasz rano na telefon: powiadomienia, przypomnienia, maile. Szybko sprawdzasz serwis informacyjny, może rozkład jazdy tramwaju, pogody nie musisz – informacja o jej stanie wyświetla się już w ramach pracy w tle. Uff, można wstawać z łóżka! Te pierwsze minuty poświęcasz na niewątpliwie ważne sprawy, ponieważ dzięki pozyskanym informacjom wiesz już, co dzieje się wokół: kto ma dziś urodziny, jak się ubrać, o czym możesz zapomnieć, jakie masz na dziś obowiązki, czy podczas Twojego snu doszło do jakiegoś przełomowego globalnego wydarzenia. Przy okazji wpadasz na pomysł, co o sobie opowiedzieć dziś na Facebooku i/lub Instagramie. Przecież jeszcze jesteś w łóżku, a już o tyle „do przodu”!
A teraz wyobraź sobie, że w 2003 roku budzi Cię melodyjka budzika z Nokii 3210. Co zrobisz bez dostępu do internetu, ważnych (pozornie) informacji, bieżącego podglądu stanu wszystkich kont społecznościowych, możliwości relacjonowania siebie w czasie bieżącym? Nie, to nie senny koszmar. W 2003 roku ludzie właśnie w taki sposób żyli. Na dzień dobry mogli jedynie zagrać w partyjkę Węża na telefonie. Ale oczywiście z dzisiejszej perspektywy byłaby to niedorzeczna strata czasu. Nie będziemy w tej książce oceniać, czy lepsze życie masz Ty – ze swoimi możliwościami od podniesienia powiek co rano, czy pełniej żyli oni – ludzie w 2003 roku. Nie po to tu jesteśmy.
Celem mojej pracy, rozmów badawczych z ludźmi i własnych rozważań, stało się ustalenie, w jaki sposób samodzielnie tworzymy technologię… z siebie. Dlaczego nasze przyzwyczajenia i działania to schematy, od których trudno uciec. Przyglądam się, jak – dzięki lub przez urządzenia – widzimy sami siebie i innych. Aż w końcu – do jakiego stopnia ten sposób widzenia realnie zmienia nasze wyobrażenie świata.
Książka na temat cyfrowej tożsamości to efekt moich zainteresowań i poszukiwań koncentrujących się wokół zagadnień związanych ze społeczno-kulturowym wpływem digitalizacji na przemiany tożsamości jednostki, czyli każdego z nas. Jednocześnie stanowi rozwinięcie moich dotychczasowych badań naukowych, w których zajmowałam się kolejno tożsamością autora i statusem fotografii w dobie zwrotu cyfrowego oraz sposobami kreowania tożsamości w przestrzeni publicznej poprzez nowe media. Dlatego też podjęta tu próba współczesnej adaptacji i doprecyzowania definicyjnego technologii self i ich oddziaływania nie jest przypadkowym wyborem, ale oznaką ewolucji moich zainteresowań i dojrzewania naukowego.
Zagadnienie technologii self – w XXI wieku nierozerwalnie związanych z kreowaniem cyfrowych wymiarów „ja” – wymaga weryfikacji i aktualizacji pod względem swojej podstawy teoretycznej. Weryfikacji tej postanowiłam dokonać poprzez praktykę badawczą.
Chodzi bowiem o syntetyczną analizę społecznych działań codziennych, które opisuję, bazując na przykładach empirycznych. Przedstawione w dalszej części tej książki wyniki pochodzą z autorskiego projektu badawczego Wpływ współczesnych praktyk medialnych na przekształcenia wobec technologii self wśród użytkowników sieci, realizowanego ze środków finansowych na badania podstawowe (BST) Wydziału Nauk Humanistycznych i Społecznych Uniwersytetu Humanistycznospołecznego SWPS w Warszawie. Jego efektem była rozprawa doktorska Praktyki medialne jako technologie self. Wytwarzanie „ja” w dobie cyfrowej kontroli.
Ale od początku…
Mówiąc o współczesnych praktykach jako technologiach self, mamy na myśli działania użytkownika, rozumianego tu jako kategoria aktywnego konsumenta mediów (Rubin i Perse, 1985), który wraz z dynamiką rozwoju cywilizacyjnego zyskiwał coraz większe możliwości interakcji z narzędziami (technologicznymi). Dzięki takiemu założeniu wyraźnie można zauważyć sprzeczność – im bardziej automatyczne, spersonalizowane i intuicyjne możliwości stają się dzięki takim narzędziom dostępne, tym z jednej strony łatwiej, ale z drugiej strony trudniej definiować ludzką zależność od nich. Spostrzeżenia te spowodowały zwrot ku analizie praktyk medialnych na poziomie bazowym, czyli nakierowanym na wspomnianego użytkownika jako samego siebie, a także jednostkę starającą się rozwijać kompetencje potrzebne do umiejętnego zarządzania chaosem wszechogarniających informacji (danych), produkowanych zarówno w sferze materialnej, jak i cyfrowej.
O praktykach medialnych (Couldry, 2003) odczytywanych jako systemy złożone z działania, komunikowania się i interakcji, których rdzeń stanowią wypracowane normy i powtarzalność działań, można mówić na długo przed cyfryzacją zachowań społecznych. Warto pamiętać o fakcie, że narzędzia technologiczne mają za zadanie usprawniać, rozszerzać, kwantyfikować i maksymalnie przyspieszać dotychczasowe przyzwyczajenia, dlatego ich korzeni należy szukać w analogowych poprzednikach. W ten sposób tylko krok dzieli od połączenia wielowymiarowych funkcji dostępnych na przesunięcie palca po dotykowym interfejsie z między innymi: notesami, pamiętnikami, tzw. post-itami i wszystkimi metodami ręcznego zapisywania własnych myśli, parametrów, danych, w skrócie – „zapisywania siebie”. I tu metody te – analogowe i cyfrowe – można zdefiniować jako narzędzia budowania tożsamości (Folkierska, 1995), czyli sposób opisywania i sygnalizowania rzeczywistości, filtrowany przez poglądy i system wartościowania danej jednostki, mający za zadanie określić społeczną rolę jednostki.
Wraz z upowszechnieniem się internetu jako medium dążącego do monopolizacji (ze względu na szybkość przekazywania danych), a następnie bezwzględną jego dominacją jako głównej technologii używanej do komunikacji międzyludzkiej zmienił się model funkcjonowania społecznego. Wertykalna struktura kontroli przekazu została zastąpiona horyzontalnym systemem sieciowym. Przebyta została droga od ery przemysłowej do ery informacji, a historyczna zmiana polega na nowym wymiarze struktury informacji, gdzie to właśnie ta informacja, rozumiana jako zasób określonych danych, stała się wartością priorytetową, zaburzając dotychczasowe normy hierarchizacji wartości w relacjach między ludźmi. Społeczeństwo industrialne ewoluowało w społeczeństwo sieci (Castells, 2007), aby wreszcie pod wpływem interakcji z maszynami pozwolić na definiowanie siebie poprzez algorytmizowane dane (Kobylarek, 2016).
Chcąc uniknąć pułapki swoistej „technicyzacji” problemu badawczego, a zatem poszukiwania przesłanek ilościowych opartych na danych wyłącznie liczbowych, sięgnęłam do źródeł teoretycznych, dotyczących postrzegania siebie i poniekąd nieuchwytnego w polskiej tradycji definicyjnej – self. Trop ten doprowadził mnie do koncepcji technik siebie (technology of the self) według Michela Foucaulta. Foucaultowska koncepcja, pochodząca z połowy lat osiemdziesiątych poprzedniego stulecia, w kontekście badań bieżących użytkowników (podłączonych do internetu), którzy tworzą własne rzeczywistości poprzez media organizujące informacje (Kittler, 1999), traci na aktualności. Jednak zagadnienie współczesnej interpretacji technik – pod wpływem determinizmu nowoczesności określanych także jako „technologie” (Halawa, 2013) siebie – cechuje wysoki potencjał naukowy. W tej książce będę posługiwała się terminem „technologie self”, który koresponduje z niejednoznacznością self właśnie, a uzasadnienie takiego ujęcia przedstawiam w rozdziale otwierającym. Wprowadzone rekomendacje z zakresu nauk humanistycznych mają tu istotne znaczenie, dotyczące społecznych i kulturowych potrzeb ściśle związanych z kategorią autoregulacji i zarządzania sobą. Natomiast często jeszcze pokutujące binarne pojmowanie rzeczywistości jako „realnej – wirtualnej” zostało zniesione poprzez praktyki codzienne, a wyznaczanie granicy między tym, co sieciowe, a tym, co offline, jest procesem nieuprawnionym (Cichocki, 2012). Z tego też powodu nasuwa się potrzeba klasyfikacji obszaru zmian, które mają coraz większy wpływ na relacje społeczne oraz sposób wyrażania siebie w sieci i poza nią.
Kompetencje w zakresie zarządzania danymi o sobie samym, jako możliwym potencjale społecznym, ale też komercyjnym, a co za tym idzie ekonomicznym, uzyskały i nadal zyskują rozległą przestrzeń w sieci (od 2005 roku obserwujemy dominację serwisów społecznościowych jako miejsca autoprezentacji oraz wymiany treści). Tożsamość, jaką w procesie codziennych praktyk medialnych wytwarzać można w sieci, została zdefiniowana w Polsce jako usieciowione „ja” (Halawa, 2013). Warto zauważyć, że praktyki te oparte są na zaczerpniętych wcześniej z mediów tradycyjnych (prasa, radio, TV) przedstawieniach medialnych. Na ich podstawie konstruowane były współczesne wyobrażenia i tożsamości użytkowników, katalizowane poprzez subiektywne praktyki dyskursywne mediów jako krytycznego składnika codzienności (Harzfeld, 2004).
W oparciu o powyższe rozważania teoretyczne nad zaistniałymi zjawiskami społeczno-kulturowymi, mającymi niewątpliwie wpływ na kształtowanie się indywidualnej tożsamości kulturowej użytkowników (Szczepański, 2015), a także ujęcia jej w kontekście pejzażu kulturowego, powstała potrzeba operacjonalizacji terminu „technologie self” na kanwie diagnozowanych praktyk medialnych.
Jak przystało na współczesną publikację związaną z powszechnym korzystaniem z osiągnięć technologii i urządzeń codziennego użytku, nie sposób nie odnieść się tutaj do bieżącego kontekstu. Pomimo względnego historycyzmu pozyskanych w ramach moich działań badawczych danych, zależało mi również na odwołaniu się do aktualnej sytuacji społeczno-kulturowej, która zrewolucjonizowała bądź poniekąd przyczyniła się do zmiany podejścia wobec usieciowionego funkcjonowania społecznego. Mowa tu oczywiście o globalnej pandemii wirusa COVID-19, która od początku 2020 roku przyczynia się do redefinicji roli i obszarów praktyk, jakie umożliwia technologia oraz dostęp do wspólnej sieci internetowej (o potencjale produkcyjno-konsumpcyjnym oraz komunikacyjno-percepcyjnym).
W szerszym ujęciu doświadczenie pandemiczne (które nadal trwa) odbija się na fizycznym i zmaterializowanym wymiarze egzystencji, na przykład strukturze relacji społecznych, poczuciu osamotnienia lub wykluczenia, znaczeniu specjalistycznych kompetencji czy dostępności zasobów i usług w najbliższym otoczeniu. Wiele z tych czynników zostało wzmocnionych pozytywnie bądź negatywnie przez możliwość korzystania z internetu, co udowodniło, że przyszło nam żyć w materialno-ucyfrowionym ekosystemie (Dunbar, 2015), w którym płynne przenikanie znaczeń i konsekwencji jest rzeczywistością. Dlatego do części stricte analityczno-badawczej tej książki została dodana perspektywa próbująca uchwycić zastosowanie technologii self w dobie koronawirusa.
Drogi Czytelniku!
Na stronach tej książki znajdziesz opowieści dotyczące motywów, jakimi kierowano się w życiu społecznym na przestrzeni wieków w ramach dążenia do doskonałości. Nie zabraknie tu teoretycznych wywodów i analitycznych smaczków, pozwalających na uchwycenie korelacji współczesnych praktyk społeczno-kulturowych z ich historycznym rodowodem. Zależało mi bowiem na tym, aby przedstawić, dlaczego i jak, jako jednostki funkcjonujące wobec i w towarzystwie innych, decydujemy się na szereg działań na sobie i dla siebie. Obserwując postępujące związki technologii z życiem codziennym, kolejne rozwiązania, urządzenia, aplikacje umożliwiające bezpośrednią parametryzację organizmu czy wręcz cyfrowe, zalgorytmizowane „coachowanie” siebie samego, jakie mamy dostępne na wyciągnięcie ręki po smartfon, postanowiłam przyjrzeć się owemu „dlaczego i jak” z perspektywy użytkownika.
PRAKTYKI CZYNIENIA „JA”. PODSTAWY TEORETYCZNE KSZTAŁTOWANIA SIĘ TECHNOLOGII SELF
Self: między performansem „ja” a kulturową powinnością
„Ludzie mają świra na punkcie tożsamości” (Cosmide, Tooby, 2000) – tym cytatem można spointować dociekania, jakie miały doprowadzić do określenia charakteru uniwersalnego umysłu, ukształtowanego na drodze interakcjonizmu z innymi w procesie (r)ewolucji homo sapiens. Okazało się jednak, że główne czynniki, które mogą zdeterminować proces decyzyjny, czyli kluczowy etap nawiązywania i rozwijania interakcji, uzależnione są najczęściej od postrzegania siebie i innych w danej sytuacji. Uzależnione są także od emocji. To właśnie nad tymi zagadnieniami pracował przez lata antropolog i psycholog ewolucyjny John Tooby wraz ze swoim zespołem. Na podstawie postrzeżeń i emocji ludzie konstruują swoją tożsamość, ale też poprzez nią filtrują pozyskiwane informacje, a zatem od samego początku „pozycjonują” w pewnym „swoistym” porządku rozumienia.
Ponadto niemal automatycznie uzyskane dane są wartościowane pod względem przydatności i opłacalności, a także wpływu na pojmowanie konkretnych emocji. Oczywiście przytoczone wnioski mogą stanowić jedynie popularnonaukową ciekawostkę, jednak sytuacja ulega zmianie, jeśli dodam, że przytoczone badania dowodzą, iż znaczna część postrzegania i emocji rozgrywa się poza świadomością i kontrolą człowieka. Czy w takim razie tożsamość nie jest zależna od wpływu społecznego? Czy może być ekspresją odruchów warunkowych? Czy w ten sposób konstrukcja self ma jeszcze jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie? Nawet z ewolucyjnego punktu widzenia pytania te pozostają bez jednoznacznej odpowiedzi. W świetle takich przesłanek rozpoczęcie teoretycznych rozważań, skierowanych ku technologiom siebie czy też technologiom self, nie miałoby uzasadnienia bez refleksji nad samym podmiotem tego typu działań, a więc bez refleksji nad self w roli głównej. I już tutaj pojawia się problem. Nie wynika on nawet z kontekstu translacyjnego (który zaistnieje kilkakrotnie w teoretycznym ujęciu definicyjnym technologii self) – gdzie self najczęściej tłumaczone jest przez perspektywę psychologiczną jako jaźń (Jung, Reszke i Kolankiewicz, 1997) – ale z odmiennego stanowiska, dotyczącego istoty owej podmiotowości na przestrzeni niemal całego XX wieku (Mauss 1938, Geertz 1973l Dumont 1983; Rosaldo 1984). Dlatego aspekt (wy)tworzenia i uspołecznienia podmiotowości, która następnie za sprawą dostępu do narzędzi cyfrowych i sieci zyskała w zasadzie nieograniczone możliwości modyfikacji i multiplikacji „siebie”, jest niewątpliwie wart rozwinięcia, stanowiąc zarazem otwarcie części teoretycznej mojej książki.
Zatem czy self to istota, ego, tożsamość, jednostka, osoba, osobowość, psychika, indywidualność, swojskość? Czy też na pełną definicję składają się wszystkie te synonimy, próbujące przybliżyć sens self? Podążając tropem słownikowych standaryzacji, najczęściej natrafimy na próby uszczegółowienia, które zakładają manifestację odrębności od innych pod wpływem refleksyjnej introspekcji własnych działań (Oxford Dictionary, Cambridge Dictionary, Dictionary. com, Wikipedia) poprzez self. Można więc zakładać, że nie oznacza ono jedynie przymiotu, ekspresji podmiotowości, ale już na poziomie samostanowienia jest zjawiskiem i procesem wymagającym działania, aby zaistnieć. Właśnie ta prawidłowość, podkreślająca dalekohumanistyczny wymiar self, tłumaczy powody tejże wieloznaczeniowości. Jako zjawisko i proces w pojęciu społecznym self mogło bowiem zaistnieć i „mieć” swój początek na wielu polach, co będę starała się tutaj przedstawić w sposób syntetyczny.
Zanim jednak rozwinięte zostaną poszczególne koncepcje podmiotowości i jej uspołecznienia, oscylujące na styku studiów kulturowych, nauk społecznych i psychologii, warto zauważyć, że podstawą każdej z nich jest bazowanie na dwóch rodzajach postawy antropocentrycznej, gdzie zasadność interpretacji może być determinowana lokacją opisywanej podmiotowości lub opozycją człowiek i „inne gatunki” (Bloch, 2012). Jakkolwiek to założenie jest wartościujące, nie sposób ich odrzucić. W innym przypadku, mając zamiar obiektywizacji podmiotowości w ogóle, musielibyśmy przeanalizować chociażby teorię ewolucji. Tu powstaje tytułowa kulturowa powinność, obejmująca zarówno przestrzeń, na jakiej może odbyć się analiza pojmowania self, jak i wskazująca elementy niezbędne, bez jakich nie można do niej przystąpić – stanowią one „pakiet narzędzi” (uspołecznienie czy następnie indywidualizacja jednostki, gdzie jednostka także stanowi kategorię społeczną). Wychodząc naprzeciw powinności, wątek społeczno-kulturowego zakotwiczenia self zostanie zaprezentowany polifonicznie.
Na przeciwległym biegunie, abstrahując od społeczno-kulturowego kontekstu formowania się konceptu self na przestrzeni historii, zostanie w tej części przedstawiona jego cyfrowa ekspresja oraz sposoby kreowania, kształtowania, modelowania – jednym słowem – „wytwarzania” siebie. Jest to możliwe dzięki narzędziom cyfrowym, ale też coraz szerszemu pod względem lokalizacji, a także w zasadzie nieograniczonemu w sposobie wyrazu, dostępowi do sieci internetowej, czyli tzw. usieciowieniu tożsamości użytkownika. Stosuję w tym miejscu termin „tożsamość” (oznaczającą self) w odniesieniu do użytkownika, ponieważ termin ten jest najbliższy ujęciom tego zagadnienia, jakie można odnaleźć w literaturze (Dyga, 2018) i na jakich można bazować w perspektywie zagadnienia self. To upodmiotowienie self zdejmuje zeń cudzysłów metafory.
Self jako cyfrowy podmiot jest szeroko manifestowane za sprawą postowanych wartości (Kalinowska, 2016). W świadomości społecznej self funkcjonuje w bardzo praktycznym wymiarze poprzez to, co jednostka umieściła na swoim profilu, czyli prywatnie „wydzierżawionej” metaforycznej przestrzeni publicznej (Sennet, 1999). Postać cyfrowego self wciąż ewoluuje, jego przymioty i ich różnorodność dostosowują się do rozwoju narzędzi – oprogramowania danego medium, w obrębie którego funkcjonuje na przykład korzystanie z filtrów wizualnych i edycji treści. Tym samym potrzeba uatrakcyjniania cyfrowego self wymaga od użytkownika – i jego faktycznych biologicznych i umysłowych możliwości – gotowości do podejmowania wyzwań adaptacji i opanowania tych narzędzi. Coraz częściej umiejętności te oparte są na przesłankach intuicyjnych i kompetencjach miękkich, których nie sposób się „wyuczyć” w jednym określonym modelu. Wachlarz tych umiejętności świadczy raczej o wyczuciu smaku użytkownika i reprezentowanym poprzez self habitusie (Bourdieu, 2007).
Cyfrowe self tworzy swoje reprezentacje w sposób improwizowany i nieregularny, nie istnieją zasady ani regulaminy przestrzeni sieciowych mówiące o konieczności racjonalizacji lub zamknięcia narracji w obrębie jednej przestrzeni, aby móc korzystać z innej. Ewentualnie nieużywany profil jest kasowany przez administratora, lecz dotyczyło to raczej użytkowników blogów, grup dyskusyjnych i forów, nie zaś serwisów społecznościowych. W dobie interakcjonizmu cyfrowego w strukturę self wpisane są nieciągłości, wynikające z omniprezencji jednostki poprzez usieciowienie i technologie mobilne (w tym samym czasie może obsługiwać na przykład pocztę e-mail, profile społecznościowe i inne programy, ale posiada określoną moc przerobową i skupienie, które poświęca dla konkretnej i bieżąco priorytetowej puli kanałów kosztem nieobecności w innych kanałach). Dlatego też kreowane reprezentacje self cyfrowego mają cechy raczej performatywne (Kazmierczak, 2013; Beuys, 2016) niż formalne, ponieważ w dużej mierze zależą od kontekstu transmisji siebie w mediach i kanałach oraz uprzedmiatawiają znaczenie użytkownika interpretowanego przez nadawane treści. Praca nad sobą w sieci to swego rodzaju sztuka, czyli performans „ja”.